Rok 2009 zaczęliśmy od wyjazdu do Azji Południowo-Wschodniej, gdzie na Bishan Stadium mieliśmy rozegrać towarzyskie spotkanie z reprezentacją Singapuru. W całym zeszłym roku strzelili oni 2 bramki tracąc aż 19, chociaż rywali w el. MŚ mieli niezwykle trudnych - Irak (mistrz Azji), Chiny oraz Japonię. Zremisować udało im się jedynie w meczu z Tadżykistanem (2-2).

Spotkanie należało do tych z gatunku "do pierwszej bramki" - czym szybciej ją strzelimy, tym wyżej wygramy. Wszystko rozstrzygnęło się w przeciągu 4 minut - najpierw Mutu strzelił bramkę po dość przypadkowym wyrzucie Ogararu z autu (28 min), by po 240 sekundach Ianis Zicu mógł popisać się kapitalnym uderzeniem sprzed pola karnego. Atakowaliśmy do końca, lecz nie udało nam się podwyższyć wyniku.

Rumunia: Tatarusanu - Ogararu, Rat, Goian, Chivu (Tamas 15') - Torje, Mutu (k), Codrea, Cristea (Ropotan 77') - Stancu (M. Niculae 45') - Zicu

MoM: Mutu - 8

Warto odnotować fakt, że Ciprian Tatarusanu w końcu zadebiutował w kadrze! Był niezwykle zadowolony że po tylu zgrupowaniach kadry w końcu zagrał w jakimś spotkaniu. Ponadto jeszcze przed meczem z Singapurem zrezygnowałem z posady trenera kadry U-21.

Po miesiącu pracy w Lubinie nastała pora na powrót do pracy z reprezentacją - tym razem czekał na nas mecz roku, czyli spotkanie z Włochami! Kadra wciąż pozostaje ta sama, tylko przed meczem są minimalne zmiany personalne. Nie musiałem przekonywać chłopaków o tym jak ważny jest to mecz - jeśli wygramy będziemy głównymi faworytami do wygrania grupy i gry w RPA...

Nie wiedzieć czemu krajowa federacja na arenę tego spotkania wybrała stadion Valentina Stanescu w Bukareszcie - "dom" Rapida Bukareszt ma zaledwie 10 tys. miejsc. Z drugiej strony pewne jest to, że będziemy mieli komplet widzów, którzy powinni stworzyć niezapomnianą atmosferę.

Wychodząc na płytę boiska nie zauważyłem ani jednego pustego krzesełka - to dobry znak. Już w 12 minucie Marius Niculae oddał niezwykle nieprzyjemne uderzenie z 20 metrów, lecz Buffon to absolutna klasa światowa, więc na bramkę będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. Po chwili przeprowadziliśmy kolejną składną akcję, lecz Mutu strzelił daleko obok bramki. Mimo wszystko gra układa się jak na razie bardzo dobrze. W 30 minucie Buffon sprokurował groźną sytuację wychodząc daleko poza pole karne, lecz Niculae uderzył minimalnie nad poprzeczką. Niedługo później dobry strzał oddał De Rossi, lecz również niecelny. I gdy wszyscy byli przekonani że przed przerwą nic ciekawego się nie zdaży, Codrea podał do Mutu, ten posłał prostopadłą piłkę do Niculae i goooool!!! 1-0! Istne szaleństwo na trybunach! Kapitalny techniczny strzał i nawet Buffon nie ma nic do powiedzenia!

- Gramy dość dobrze, ale to Włosi częściej atakują i musimy konstruować więcej groźnych akcji. Nie możemy ciągle liczyć na to, że Włosi nie trafią do naszej bramki albo Bogdan obroni. Sami mamy tworzyć grę, tak jak  Paul, Adrian i Marius - grajcie tak dalej, wasze wspólne akcje są najefektowniejsze i najefektywniejsze. Nie podniecajcie się jeszcze, na to przyjdzie czas. Idziemy dokopać makaroniarzom!

Chłopcy wzięli sobie moje słowa do serca - od tej pory to my kreowaliśmy grę, a najlepszą sytuację mieliśmy w 70 minucie, gdy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Codrei Radu trafił w poprzeczkę, a Goian z 4 metrów nie trafił w bramkę! Do końca spotkania Włosi stworzyli sobie tylko jedną akcję, lecz Giuseppe Rossiemu nie udało się pokonać Lobonta! 3 punkty zostają w Bukareszcie!

Rumunia: Lobont - Contra, Sepsi, Goian, Radu - Torje, Mitea, Radoi, Codrea - Marius Niculae -  Mutu (k)

Włochy: Buffon - Zambrotta (k), Chiellini, Barzagli, Gamberini - Gattuso (G. Rossi 62'), De Rossi, Rosina (Foggia 72'), Perrotta (Montolivo 81'), Giovinco - Gilardino

MoM: M. Niculae - 8

"Zrobiliśmy ogromny krok w kierunku mistrzostw, po 3 meczach mamy komplet punktów, lecz przed nami kolejne 5 spotkań, więc nie świętujcie jeszcze awansu - aczkolwiek teraz należy się bawić! W końcu nie codzień pokonuje się aktualnego mistrza świata oraz Europy!" powiedziałem po meczu.

Wieczorem pozwoliłem piłkarzom świętować zwycięstwo do białego rana, a prezes federacji pogratulował mi oraz zaprosił na drinka. Co było potem nie pamiętam...

Do meczu ze Szwecją przystąpiliśmy w świetnych nastrojach, lecz po 45 minutach przeżyliśmy szok - 3 bramki Kima Kallstroma i goście ze Skandynawii prowadzą 3-0, w dodatku zdecydowanie przeważając... Nie bacząc na nic sygnał do odrabiania strat dał tuż po przerwie Marica strzelając kontaktową bramkę! Był to jego powrót do reprezentacji po paru miesiącach kontuzji. Nim się obejrzeliśmy było 2-3 - fatalne nieporozumienie Wilanda z Olssonem wykorzystał Mutu! Jesteśmy z powrotem w grze! Długo atakowaliśmy, aż w końcu 7 minut przed końcem Nicolita wyrównał po fantastycznym rajdzie! Tak się rodzi zespół zdolny do wielkich zwycięstw!

Rumunia: Lobont - Contra (Stancu 71'), Rat, Goian, Radu (Lazar 45') - Torje (Marica 45'), Mitea, Radoi (Emil Dica 45'), Codrea (Tamas 48'), Zicu (Nicolita 48'), Mutu (k)

MoM: Kallstrom - 9

Nastroje w kadrze oraz mediach były świetne dzięki okolicznościom w jakich udało nam się zremisować - nie każdy potrafi się podnieść po takich trzech ciosach. Na przełomie maja i czerwca zagramy z Austrią (wyjazd) oraz Czarnogórą (wyjazd) - we wrześniu spotkamy się na własnym terenie z USA (towarzyski) oraz z Ukrainą - najbliższe 3 mecze dadzą odpowiedź na pytanie - czy jesteśmy gotowi aby zagrać w MŚ?

Prowadzimy w grupie z 9 pkt, przed Ukrainą (6 pkt), Włochami (4 pkt), Czarnogórą (3 pkt) oraz Austrią z dorobkiem zaledwie jednego punktu zdobytego w spotkaniu z Włochami.