Serie A TIM
Ten manifest użytkownika nesete przeczytało już 1193 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Jest czwarta w nocy... to znaczy, nie dla was. Ten manifest piszę wyjątkowo wcześniej, o czwartej w nocy, bo mam ochotę zagrać. I co teraz? Tyko nie plujcie. Całą noc nie mogę spać (no oczywiście, oprócz momentu Copa 2015. Bo wtedy to się ululałem. Dzięki ciało, jesteś takie niezawodne, takie super). A budzik nastawiony na szóstą. Ten dzień będzie udany. Jak będziecie czytać ten manifest, to ja już będę wiedział, czy dobry dzień, czy beznadzieja. To nie ma jednak znaczenia. Godzina czwarta w nocy niesie ze sobą pewne uprawnienia. Jest to godzina taka, że większość imprezowiczów śpi lub jeszcze się bawi. Tak zwana cicha pora. Zazwyczaj o tej godzinie jest najbardziej pusto na mieście. Nawet w słynnym, szczecińskim BarRabie, ruch jakby się zmniejszył. Warto wtedy tam się udać, dostanie się dopieczonego kotleta, świeże frytki. A jak ma się szczęście, to i miłe dziewczyny chętnie pogadają. Pozdrawiam Kasię, blondynkę, co frytburgera zrobiła mi niezłego.
Tak sobie dumam i dumam i stwierdzam, że jest to przedostatni wpis. Przynajmniej tego sezonu. Zawsze (no prawie) opisuję po trzy spotkania. Tak mi jest wygodnie. Dzisiejszy manifest skończę więc na kolejce 37. Może być wszystko wiadomo, a może być gorąco. Osobiście liczę na to drugie. Następny manifest będzie ciekawy, a tak, trzeba będzie kombinować. I znowu pić wódkę. A nawet moja wątroba ma jakiś limit.
Kiedyś, w czasach liceum, przyjechała do nas wymiana z Pasewalku, czyli z Niemiec. Taka zabawa. Zabraliśmy ich, do nieistniejącego już klubu Soho. Tam, młodzi niemcy, wiadomo, chcieli się pokazać. Zamówili browary, ale widząc nasze miny, zrezygnowali. Na stół wjechała flaszeczunia. To była szybka akcja, niemieccy nastolatkowie, hodowani na piwie, nie potrafili poradzić sobie z młodzieżą wyrosłą na paliwie rakietowym (ktoś potrafi w komciach napisać, co to jest takiego? Podpowiem, że coś do picia). To właśnie wtedy, jeden niemiec pokazywał nam swój taniec na jednej ręce i przy okazji złamał stolik. Tyle zabawy.
Nie ma co jednak tak gnać do przodu z tą grą. Oszczędźmy palca spacjowego.. Potrzeba wiedzy jest dobrą potrzebą, lecz źle użyta, może być niczym wianek na krajalnicy morza, błękitnych flagą przepasanych. Też nic nie rozumiem, nie martwcie się.
Jakkolwiek nie patrzeć na nasz sezon, jedno trzeba stwierdzić. W Serialu A, jestem niespodzianką i lekkim objawieniem. Dzielnie walczymy o miejsce drugie, jesteśmy blisko. Lidera nie dogonimy, nie ma na to szans, ale wiecie, drugie miejsce w pierwszym sezonie, to dobry początek. Oby nie złego. Łezka się w oku kręci, że cały sezon już praktycznie minął. Jest to pewne osiągnięcie. Nie każdy w to wierzył (pozdro, Zachariusz Marudny). Bosko.
Przed nami mecz z Veroną. Słabą i cienką, ale to samo pisałem o Parmie i Sassuolo i co? Same remisy. Nie chciałbym popełnić tego samego błędu, więc mam nadzieję, że postawienie na super skład da mi 3 punkty. Za moimi plecami ostro dyszy Milan, Napoli i Roma, reszta się nie liczy. Wspominając fakt, że kiedyś tam stwierdziliśmy, że jesteśmy gladiatorami, mam nadzieję, że Veronę rozszarpiemy aż jej krew wsiąknie w murawę. Zauważyliście, że wymowa Verona brzmi prawie jak Wenera?
Pewnie zadajecie sobie pytanie: remis, czy jednak wygrał? Otóż was zaskoczę, przegrałem. Tadaaam! Wszystko rozpoczął w 26 minucie Sala, z karnego dołożył nam Saviola. Oczywiście, byliśmy lepsi, mieliśmy więcej z gry, no ale to przecież FM. Tutaj nie można normalnie wygrać. Emocje? Powoli zaczyna brakować, bo powstaje pewna niechęć. Zasada jest prosta: „czy się leży, czy się stoi, FM nas rozpierdoli”.
Było słabo. Co innego można powiedzieć, przegrywając z Wenerą? Na szczęście, przed nami spotkanie z Genuą, czyli chłopcami do bicia. Jeśli z nimi nie wygramy, będzie to prawdziwy dramat i znak, że w drużynie jest pewien problem. Problem, którego pewnie nie będę umiał rozwiązać. Chwilę potem mnie zwolnią. Tak więc z Genoą (wiem, że raz piszę tak i inaczej. Taki styl artysty ze Skalamandera) trzeba wygrać. Najlepiej upokorzyć ich świńskie, różowe cielska.
Przed meczem pachniano fiołkami. To był intensywny zapach, drażniący w nozdrza. Zapach zwycięstwa. Mam nadzieję, że mój niemiecki snajper ustrzeli coś. Oczywiście, myliłem się. Sęk w tym, że strzeliłem dwie bramki. Dwie, nie jedną, dwie, nie trzy. A szkoda. Strzelanie rozpoczął Martin w 27 minucie. 120 sekund później wyrównał Pavoletti. Prowadzenie Genoi dał w 41' Berolacci. Wyrównał w magicznej licznie 6na9 Joaquin. Jeny, słowem, beznadziejny remis. Głowa w piasek.
A przed nami spotkanie z Lazio. A obecnie jest ono na miejscu 6. Co to oznacza? Kłopoty. Cóż, długo zastanawiałem się, jak opisać spotkanie z faszystami z Rzymu. Ale co tu opisywać. W 23 minucie przegrywałem już 0-3. Dzięki FM-ie, ty głupia pizdo. Teraz cały internet będzie się ze mnie śmiał. Wstyd. Mati i Babacarabra coś tam próbowali, ale nasz zapał zgasił Parolo w 89 minucie. Nie zasłużyliśmy na taką porażkę. Co mam teraz zrobić?
Dzisiaj krótki tekst, bo następny będzie dłuższy (nieprawdaaaa – to było śpiewane falsetem).. Równowaga, jing i jang. Szkoda, że FM nie zna pojęcia równowagi. Najlepiej wszystkich zniszczyć, zdeptać, zrównać z ziemią. Fuj.
Haha, zgadnijcie z kim gram ostatni mecz sezonu. Pozamiatane.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Odbiór piłki |
---|
Można zdefiniować sposób, w jaki nasi zawodnicy będą odbierać piłkę przeciwnikowi. Odbiór delikatny ogranicza liczbę fauli i dzięki temu liczbę kartek. Odbiór agresywny sprzyja zastraszeniu rywali, zmuszeniu ich do błędu i szybkiemu przerwaniu akcji. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ