Allsvenskan
Ten manifest użytkownika tomek89 przeczytało już 957 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Krople deszczu ciągle uderzały o parapet. Po biurze kręcił się jedynie Miro Jabłoński, od czasu do czasu spoglądając przez okno na zamglone ulice Sztokholmu. Październikowa aura skutecznie zniechęcała mnie do opuszczenia mojego gabinetu i udania się na trening zespołu. Najchętniej wykręciłbym numer mojego asystenta Raaba i zrzucił na niego prowadzenie zajęć, ale Niemiec od kilku dni narzekał na ból brzucha. To efekt jego nowatorskiej diety - solonych orzeszków popijanych sokiem pomidorowym.
Przejeżdzając promem na wyspę Djurgarden odebrałem wiadomość od prezesa Lundquista. Wreszcie jakieś dobre wieści - zarząd dopiął szczegóły umowy z jednym ze znanych hipermarketów, który wspomoże klub w rozbudowie bazy treningowej. Ciepła woda znowu zagości w naszej szatni.
Sam trening potwierdził moje wcześniejsze obserwacje - świetnie spisuje się młodziutki Fusco oraz Arboleda - nie ma wątpliwości, że obydwaj przebojem wślizgną się do meczowej "11".
Ostatni mecz przed przerwą na październikowe mecze eliminacyjne rozegraliśmy z GIF Sundsvall. Rywal skupił się głównie na przeszkadzaniu nam w płynnym rozgrywaniu piłki, ale nie mogło to skutecznie wytrącić nas z rytmu. Wygrywamy 2:0 po golach Arboledy i Wernblooma.
Zwiedzając plantację naszego przyjaciela Rasmussena zastanawiałem się głównie jak wykorzystać owe trzynaście dni przerwy. Początkowo miałem w planach sparing z jakimś drugoligowcem, ale na skutek sugestii Raaba, zaniechałem tego pomysłu. Wielkimi krokami zbliża się wyjazdowe spotkanie z Feyenoordem, który jest na fali. W lidze ekipa z Rotterdamu zajmuje trzecie miejsce i chyba nie pozwoli nam zbytnio na rozwinięcie skrzydeł. Kluczem do sukcesu mogą być stałe fragmenty gry i tym elementem futbolowego rzemiosła spróbujemy zaskoczyć Holendrów.
W spotkaniu z Halmstad dałem szansę kilku graczom, którzy ostatnio podgrzewali ławkę. Udało nam się zwyciężyć z tym niewygodnym dla każdego rywalem 2:1, a bramki zdobyli Fusco i ... Arboleda. Po meczu żartowaliśmy, że Kolumbijczyk zapewne powinien grać w ataku, a wystawianie go w tyłach to najzwyczajniej przeoczenie Franka Smudy... Choć Manuel spojrzał na mnie groźnym wzrokiem, gdyż pana Franciszka bardzo szanuje, mojemu świetnemu nastrojowi nie mogło nic już zaszkodzić - właśnie dotarły do nas wiadomości z innych stadionów:
Malmo ogrywa AIK! Otwiera się przed nami szansa, jakiej zmarnować nie możemy - wygrane z Brommapojkarną i Trellenborgiem u siebie dadzą nam mistrzostwo!
Nie mamy jednak czasu na dłuższe kalkulacje. Za trzy dni mecz z Feyenoordem, zapewne kluczowy, jeśli chodzi o sytuację w naszej grupie. Fachowcy nie dają nam większych szans, choć pokazaliśmy już w spotkaniu z Rosenborgiem, że nikomu nie będzie z nami grało się łatwo.
Rotterdam, 27.10.2011
Gdy wkraczałem na murawę stadionu De Kuip, czułem że dzisiejsze spotkanie będzie spektakularne. Huk trybun zagłuszał moje instrukcje, a piłkarzom Djurgarden udzieliła się niestety presja.
Już w 5. minucie spotkania znajdowaliśmy się w stanie podobnym do Andrzeja Gołoty w 53. sekundzie pojedynku z Lewisem. Feyenoord rzucił się nam do gardeł i wpakował dwie bramki. Byliśmy jak dzieci we mgle, zupełnie nie radziliśmy sobie z seryjnymi atakami gospodarzy. Dopiero w 20. minucie wróciliśmy do gry - skutecznie wykonany rzut rożny i Sigurdsson zdobył dla nas gola kontaktowego! Moja radość nie trwała zbyt długo. Już w 28. minucie Bazarite wyprowadził Feyenoord na prowadzenie 3:1. Na szczęście moi piłkarze nie podłamali się. To nie w naturze Djurgarden. W 31. minucie gola świetnym uderzeniem zza pola karnego zdobył Fusco i zrobiło się 3:2.
Po przerwie na boisku karty rozdawał nasz zespół. Przycisnęliśmy gospodarzy i przeprowadziliśmy kilka ciekawych akcji. Niestety, Feyenoord bronił się umiejętnie i wydawało się, że wyjedziemy z Rotterdamu z pustymi rękami. Na szczęście w końcówce meczu stało się coś magicznego. Jedno z dośrodkowań w pole karne trafiło do niepilnowanego Dahlberga i doprowadziliśmy do wyrównania. Gospodarze byli w szoku, mecz kończy się hokejowym remisem!
Warto podkreślić dobrą postawę całego zespołu. Świetną partię rozegrał zwłaszcza młodziutki Fusco:
Rosenborg przegrał na Anfield i nasza sytuacja jest dobra - mamy 4 punkty. Prowadzi z kompletem zwycięstw Liverpool, a Feyenoord i Rosenborg mają odpowiednio 2 i 1 punkt.
Z marszu ograliśmy jeszcze Brommapojkarnę 2:0 ( gole Albaeka i Andronicia ) i jesteśmy o krok mistrzostwa.
Dzień w którym mieliśmy zagrać decydujące spotkanie z Trellenborgiem rozpocząłem od starannego doboru krawatu. Na meczu ma być obecny prezes Lundquist, zatem nie możemy sobie pozwolić na wpadkę.
Goście nie zamierzali ułatwiać nam zadania. Ostra, bezpardonowa walka i bezbramkowy remis do przerwy. Niestety boisko z powodu kontuzji opuścić musiał Marques. W szatni uspokoiłem chłopaków. Agresywny, wysoki pressing kosztuje Trellenborg wiele sił. Coraz częściej zagrażamy bramce rywala. Wreszcie w 56. minucie spotkania mocny strzał z 20 metrów w wykonaniu Wernblooma znajduje drogę do siatki! Odetchnąłem. Moi piłkarze grają teraz spokojniej, gra toczy się na połowie rywala. Pomimo wielu okazji na podwyższenie wyniku, mecz kończy się naszym skromnym zwycięstwem 1:0.
Nikt jednak nie zamierza analizować dzisiejszego spotkania. Na trybunach klub kibica odpala fajerwerki. Mistrzowski tytuł wędruje w nasze ręce! Ja wpadam w ramiona moich piłkarzy a Anreas Dahl do spółki z Sigurdssonem pozbawiają mnie marynarki. Mamy mistrzowstwo!
-"Doskonała robota!" - roześmiany Lundquist ochoczo dołączył się do świętowania tytułu razem z piłkarzami. Tymczasem ja z Raabem musieliśmy odwiedzić po kolei wszystkie loże sponsorów. Tej nocy Sztokholm był cały ciemnoniebieski!
Kolejny dzień udzieliłem wywiadu dla kilku rozgłośni radiowych. Dostałem także komplet marynarek H&M od prezesa Lundquista ( to właściciel tego giganta odzieżowego ). Ponadto otrzymałem mnóstwo gratulacji od kibiców i osób związanych z klubem. Szczególnie jedno wzbudziło moje zdziwienie. Gratulacje złożyli mi "bracia od cyrkla i węgielnicy". To jakiś żart?
Z powodu sielankowej atmosfery w klubie nikt nie pamiętał, że 10 listopada szykuje się w Sztokholmie kolejne świetne widowisko. W ramach Pucharu UEFA zagramy z Liverpoolem.
Podczas jednego z treningów zaczepił mnie Raab. Niestety, z powodu problemów osobistych Niemiec nie będzie mógł przedłużyć wygasającej w grudniu umowy o pracę. Na szczęście zapewnił mnie, że rozejrzy się za swoim ewentualnym następcą i zarekomenduje mi odpowiednią osobę. Z klubem rozstanie się także Kuivasto - wielokrotny reprezentant Finlandii zdecydował zawiesić buty na kołku i podjąć pracę trenerską w jednym z klubów drugiej ligi.
Spotkanie z Liverpoolem przyniosło trzynastotysięcznej widowni sporo emocji. Zagraliśmy otwarty futbol, pokazaliśmy ładny dla oka styl gry, ale niestety rywal okazał się zbyt silny. Niemniej jednak porażka 1:2 wstydu nam nie przynosi. Po meczu Rafa Benitez chwalił moich piłkarzy. Szczególnie Szymon Pawłowski zapamięta ten dzień na długo - nie na co dzień zdarza się bowiem pokonać Reinę strzałem w "krótki słupek".
Na szczęście Rosenborg zremisował z Feyenoordem i nasza sytuacja jest bardzo korzystna - zakładając, że "The Reds" nie pokpią sobie ostatnich spotkań i wygrają dwa pozostałe spotkania, nam wystarczy jedno zwycięstwo, aby wyjść z grupy.
Dzień później, podczas treningu, zaczepił mnie prezes Lundquist:
-"Doszły mnie słuchy, że kilku z naszych obecnych piłkarzy chce opuścić klub?" - prezes obrzucił mnie groźniejszym niż zwykle spojrzeniem.
-"Tak, to prawda. Kilku naszym piłkarzom zaczyna robić się w Sztokholmie duszno. Chcą nowych wyzwań, więc nie widzę sensu na siłę przetrzymywać ich w zespole. To jedynie psuje atmosferę w szatni. Jak zapewne panu wiadomo z klubem pożegna się także Oremo. To przeciętny piłkarz i w dodatku domaga się gry w pierwszym składzie. Skorzystałem więc z oferty De Graafschap i wytransferuję go za 2,5 mln złotych... " - tłumaczyłem.
-"No i po co mi to tłumaczysz?! Mnie ciekawi inna kwestia - uważam, że powinniśmy poszerzyć obszar naszego skautingu" - wszedł mi w słowo prezes.
-"Nie mówiłem ci tego wcześniej, ponieważ miałeś inne sprawy na głowie. Zatrudniliśmy nowych skautów: Mauricio Nassif będzie przysyłał ci raporty prosto z Ameryki Południowej. Masz tutaj jego komórkę. Z kolei za bank informacji będzie odpowiadał Freddi Bobic..." - kontynuował prezes.
-"Freddi Bobic? Miałem jego plakat z BravoSport!" - wykrzyknąłem mimowolnie.
-"To dobry fachowiec, powinieneś szybko złapać z nim wspólny język. Jakie mamy plany na najbliższe dni? - zapytał Lundquist.
-"Jutro gramy z Malmo w finale Pucharu Szwecji..." - zacząłem wyliczanie.
-"A tak, wiem, to mało istotne rozgrywki. Ale mam nadzieję że zagramy na poważnie. Podwójna korona to jest właśnie to czego nam potrzeba" - oczy prezesa błysnęły chciwie.
-"Oczywiście. Ponadto na przełomie listopada i grudnia zaplanowałem minizgrupowanie w Izraelu. Musimy wytestować różne warianty gry przed kluczowymi meczami w pucharze UEFA" - stwierdziłem bez entuzjazmu.
-"W porządku. Widzę, że bardzo poważnie podchodzi pan do swoich obowiązków. Jestem z pana pracy bardzo zadowolony. Teraz muszę już iść" - prezes pożegnał się ze mną i zniknął za bramą stadionu.
Choć spotkanie z Malmo zapowiadało się na bardzo wyrównane, zaskoczyliśmy wszelkich ekspertów. Na naszym obiekcie nie daliśmy rywalom żadnych szans i gładko wygraliśmy 3:0.
Choć Puchar ma charakter stricte prestiżowy, to zawsze miło jest ujrzeć taki nagłówek w prasie:
Zgrupowanie w Izraelu dało mi odpowiedź na kilka pytań. Zespół jest na fali, czego wynikiem są dwa zwycięstwa:
Maccabi Petach-Tikwa - Djurgarden 0:2
Hapoel Kfar Saba - Djurgarden 0:3
To jednak nie wyniki spotkań sparingowych cieszą mnie najbardziej - nikt nie uskarża się na kontuzje i będę mógł pierwszy raz od dawna skorzystać ze wszystkim moich podstawowych piłkarzy. Ponadto kadrę zasilił młody Duńczyk - Mortem Andersen, zakupiony za milion złotych. To utalentowany, środkowy pomocnik.
Do Trondheim udaliśmy się klubowym autokarem. Humory dopisywały całej drużynie a ja dziwnym trafem znalazłem w mojej torbie książkę o Templariuszach. Skąd to się tutaj wzięło?
Mecz z Rosenborgiem odbył się w ekstremalnych warunkach. Śnieg z deszczem skutecznie wybił nam techniczną piłkę z głowy. Graliśmy głównie środkiem boiska, ale dzięki bramce Szymka Pawłowskiego ( świetna końcówka sezonu w jego wykonaniu ), ograliśmy Norwegów 1:0!
Jako, że Feyenoord nie sprostał Liverpoolowi, juz w tym momencie możemy sobie pogratulować awansu z grupy!
Odstrojeni w garnitury podarowane nam przez Lundquista udaliśmy się na oficjalną galę szwedzkiej "Piłki Nożnej".
Wynikiem głosowania na "menadżera sezonu" statuetka przypadła mojej skromnej osobie. Ale to nie ja byłem głównym bohaterem gali. Mój kapitan - Dahl zdobył nagrodę w dwóch kategoriach!
Jednym słowem - dzielimy i rządzimy!
Mecz z Feyenoordem miał być ostatnim w tym świetnym dla nas roku. Przydałby się zatem jakiś miły akcent na zakończenie.
Tuż przed spotkaniem zaczepił mnie znajomo wyglądający mężczyzna:
-"Jurek Dudek? Co ty tutaj robisz?" - bez trudu rozpoznałem byłego reprezentanta Polski.
-"Jak to, nie czytujesz mojego bloga? Jestem trenerem bramkarzy w Feyenoordzie. Rok temu musiałem zakończyć karierę - lekarz powiedział, że siedząca postawa może zaszkodzić mojemu kręgosłupowi. W sumie nie jestem taki stary, ale wiesz... zdrowie jest najważniejsze!" - podkreślił.
-"Zapraszam na trybuny i na kawę po meczu. Będzie okazja pogadać!" - z uśmiechem spojrzałem na legendę Feyenoordu.
Jurek zapewne przecierał oczy ze zdumienia. Nasza gra wyglądała dziś bardzo dobrze. Choć w 15. minucie de Guzman wyprowadził Feyenoord na prowadzenie, było to wszystko na co zespół z Rotterdamu było dzisiaj stać. Jeszcze w pierwszej połowie zdołaliśmy wyrównać po strzale Pawłowskiego. Druga połowa toczyła się już pod nasze dyktando, choć zespół z Holandii bronił się bardzo dobrze. Wydawało się, że mecz zakończy się polubownym remisem. Jednak historia lubi się powtarzać. Feralna dla Holendrów 87. minuta i Wernbloom wyprowadza nas na prowadzenie. Goście są w szoku i po chwili cały stadion szaleje - Wernbloom po raz kolejny kapitalnie uderza z dystansu! 3:1 to kapitalny rezultat!
Zaimponowaliśmy przede wszystkim celnością podań w bardzo trudnych warunkach:
Rozgrywki grupowe kończymy zatem w bardzo efektowny sposób, zdobywając cenne punkty do rankingu UEFA. To byc może pozwoli nam za rok skutecznie powalczyć o Ligę Mistrzów.
Rzut okiem na tabelę:
Na wiosnę czekają nas zatem kolejne emocje. Los nie jest jednak dla nas łaskawy. Obok karteczki z napisem "Djurgarden IF" w dłoni Platiniego znalazła się...
... AS Roma!
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Dbaj o harmonię |
---|
Aby osiągać sukcesy, niezbędna jest dobra atmosfera w szatni. Za nastroje zawodników odpowiadają ich morale oraz statusy, a narzędzie do utrzymywania harmonii w zespole stanowi interakcja z piłkarzami - drużynowa i indywidualna. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ