Wysoki sądzie! Ja tylko wykonywałem rozkazy. Nic nie wiedziałem o zagładzie milionów ludzi... nein nein. Ja i moi kameraden to dobrzy i uczciwi Niemcy! My byliśmy liberałami przed 1933 rokiem...
-
Wstawaj! Słyszysz wstawaj! Raab nie będzie na nas czekał cały dzień - zaczynało do mnie docierać że to Gerwazy stara się mnie obudzić. No tak dziś wybieramy się do Norymbergi na mecz, którego stawką będzie awans do fazy grupowej pucharu UEFA. Życzliwy Raab zgodził się załatwić wszelkie formalności dotyczące zakwaterowania.
Jakoś udało ogarnąć mi się bajzel w moim pokoju i szybciutko spotkaliśmy się z całą ekipą na lotnisku.
Wciąż męczył mnie mój poranny koszmar.
Norymberga... - miejsce sądu nazistowskich zbrodniarzy.
Hermann Goring tylko wykonywał rozkazy...
Mój koszmarny sen nie mógł mi jednak przesłonić sensu naszej eskapady do Niemiec. Będziemy gryzli trawę i mając w zanadrzu rewanż w Sztokholmie musimy koniecznie powalczyć o dobry rezultat już w pierwszym spotkaniu.
Ponad
40 000 widzów na stadionie w Norymberdze było przygotowane na łatwą przeprawę. Staram się umotywować chłopaków - gospodarze nas przycisną, ale jak zagramy szybko i dokładnie to nie stoimy na straconej pozycji. Kluczowy będzie dobry odbiór.
Początek spotkania był bardzo wyrównany - Norymberga stara się wrzucać piłki na
Charisteasa, my rozsądnie bronimy bramki i szukamy okazji do wypadów pod bramkę rywala. Niestety w 35 minucie tracimy bramkę po rzucie rożnym. Do przerwy wynik
0:1 i żegnają nas gwizdy niemieckiej publiczności. Na trybunach panuje sielankowa atmosfera, w trakcie meczu trwa konkurs na najlepszego krasnala ogrodowego...
Uroczy zwycięzca konkursu...
Wracamy na boisko. Co powiedziałem piłkarzom w szatni to moja słodka tajemnica. Piłkarze cały czas grają ambitnie, staramy sie teraz rozgrywać piłkę. Mamy przewagę, gramy ładnie, sporo kombinacyjnych piłek w naszym wykonaniu. Bramka to tylko kwestia czasu. I tak też się dzieje. W 53 minucie...
Pagenburg wykorzystuje jedną z nielicznych okazji gospodarzy i na tablicy wyników pojawia się wynik
2:0... Tłum szaleje a ja jestem załamany. Musimy robić swoje - pokrzykuje do zawodników. Na szczęście dla nas Niemcy cofają się do obrony. Widać taki wynik jest dla nich niezwykle korzystny. My atakujemy - mamy kolejno rzut rożny, trzy strzały w światło bramki i słupek. Co za pech!Wpuszczam Oremo na lewą flankę.
Wreszcie 80 minuta - rzut rożny, świetnie centruje Sjulund a piłka znajduje drogę do bramki po strzale głową
Johanessona! To jest kapitan! Niemcy są zaskoczeni i nie mogą się pozbierać. Ostrzej panowie, ostrzej! - krzyczę do graczy. Łapiemy niesamowity wiatr w żagle. Minuty dłużą się gospodarzom niemiłosiernie.
88 minuta - trójkowa akcja - Sjolund podaje do Dahlberga, ten wpada w pole karne i strzela ale wprost w bramkarza. Pilka leci w stronę Oremo który jest obstawiony obrońcą. Mój podopieczny urywa się z pod jego opieki i wbija piłkę do siatki!
Goool! 2:2! Cóż za finisz zespołu! Do końca spotkania gramy już spokojniej i wywozimy z Niemiec bardzo cenny wynik!
Kibice są zadowoleni z naszej postawy:
My jednak nie mamy czasu cieszyć sie razem z nimi. Do Sztokholmu wracamy rankiem a już pojutrze mamy podejmować u siebie Elfsborg. To będzie trudny mecz. Gramy praktycznie co trzy dni a zespół jest przetrzebiony kartkami.
W międzyczasie w klubie natknąłem się na Rasmussena. Nasz przyjaciel powiedział, że nasz ostatni mecz bardzo mu się podobał. Sam przeprosił mnie za swoje ostatnie nocne wypady, coś tam wybełkotał, i odszedł. Nic z tego nie rozumiem...
Mecz z Elfsborg będzie ciężką przeprawą. Zarówno oni jak i my potrzebujemy punktów i obydwa zespoły będą niezwykle zdeterminowane.
Z konieczności musiałem wystawić na środku pomocy
Martina Anderssona. Szwed od początku przegrywał rywalizację ze Sjolundem ale w 21 minucie meczu dał mi ostro do myślenia - jego kapitalny strzał daje nam prowadzenie. Niestety chwilę później goście wyrównują za sprawą Svenssona. Do końca meczu trwają typowe, piłkarskie szachy i wynik pozostaje bez zmian.
W zasadzie z marszu ogrywamy outsidera - Trelleborg, a już trzy dni po tym spotkaniu mamy wyjazdowy mecz z Helsingborgiem ( ten plasuje się w środku ligowej stawki, niemniej u siebie jest groźny )
W spotkaniu z Helsingborgiem wracają nasze stare grzechy - gramy dobrze ale to rywale strzelają bramki. Gol Jacobsena daje gospodarzom prowadzenie. Prawdopodobnie stracilibyśmy dziś trzy punkty gdyby nie
Szymek Pawłowski. Gol i asysta młodego Polaka dają nam wygraną 2:1... Jestem zachwycony i z tego wszystkiego zapomniałem pójść na konferencję prasową. Zjawił się na niej za to Raab, który raczej nie podzielał mojego entuzjazmu:
Ech. Raab z pewnością przyczepiłby się do postawy Zidane'a w meczu Fracja - Brazylia MŚ98 tak więc Szymek raczej nie powinien przejąć się tą uszczypliwością...
Doszły mnie dziś słuchy że do Sztokholmu zmierzają na mecz rewanżowy Niemcy... Z życzliwości nasz klub wystosował do nich pewną broszurkę na co trzeba tutaj uważać:
Szwedzi mają ukryte skłonności do wstrętnych zachowań seksualnych.
Z kolei sierpień w Szwecji oznacza miesiąc godowy reniferów.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ