Rzeczpospolita Polska to kraj o bogatej historii, nie zamieniłbym go na żaden inny. W momentach czasu nasi obywateli byli i są wyróżniającymi się na tle innych, dość denno-szarych narodów. Myślę, że jestem patriotą, ale do nacjonalisty mi bardzo daleko. Jeśli komuś jest w Polsce źle ot tak, bo łatwo narzekać. Cóż. Drzwi są otwarte, granice wolne. Absolutnie nie jestem rasistą czy homofobem. Jesteś czarnym gejem? Okej. Ale czy to powód do dumy? Czy ja się obnoszę ze swoją płciowością czy seksualnością? Świat jest tak skonstruowany, że jedni się wstydzą swojej inności wobec reszty, a drudzy starają się z niej zrobić szopkę.

Z tego wywodzi się homofobia i rasizm. Przecież takie elementy jak kolor skóry, płeć czy orientacja seksualna nie powinny odgrywać żadnego znaczenia w wartości człowieka w samej jego idei. W zasadzie trudno mówić o płci w erze bezpłciowości, gdzie mężczyzna może stać się kobietą i odwrotnie. Znów tego nie potępiam. Ale czy takie decyzje należy promować? Oczywiście, odwaga, wiara we własne wartości, brak chowania głowy w piasek. Ale na Boga, na świecie żyją różni ludzi, reprezentujący najróżniejsze kultury. Europa jest jednym wielkim cyrkiem, który pokazuje inne kontynenty jak małpę z klatki w ZZO.

Nie należy zatem ani piętnować zachowań uznawanych za inne, dla niektórych przecież mogące być kontrowersyjnymi, ani też ich promować i wychwalać. Człowiek to istota myśląca, chcąca poznawać świat. Oczywiście, każdy ma do tego prawo. Ale czy taka droga jest rozsądna? Absolutnie nie. Jest to zachowanie niegodne człowieka. Jak można mówić o Europejczyku? Wstydziłbym się tak określać. Są to często ludzie bardziej ograniczeni umysłowo niż plemienia afrykańskie, które u tego Europejczyka wzbudzają zainteresowanie, chęć niesienia pomocy?

Świat globalną wioską? Gdzie tu mowa o globalizacji? Świat funkcjonuje na dość idiotycznej zasadzie. Władza należy do Stanów Zjednoczonych, kilku państw położonych w Europie. Od czasu do czasu odzywają się Chiny. A część, urodzajniej położonych państw ARABSKICH, straszy: raz rzucą bombą atomową, innym razem zakręcenia kurka z ropą. Prawda jest taka, że na świecie jest już kilka krajów dysponujących tą bronią. Wcale nie chodzi tu o te najgłośniejsze: Iran czy Kuwejt. Bo kto o to podejrzewałby Indie czy Pakistan? Na pewno nie jeden. Oczywiście. Rosja jest światowym mocarstwem, w którym może dojść do zmian. Reszta dominatów nie ma nad nimi kontroli. Stąd chętnie przyjmowane przez nie rozrywanie Federacji rosyjskiej na mniejsze części. Sama Rosja doskonale zdaje sobie sprawę, że chęć odrębności tych narodów nie jest czymś złym. Jeśli na ich odrębności i autonomii politycznej i społecznej się kończy. Bowiem jeśli zaczyna dochodzić do autonomii ekonomicznej i zarządzania dobrami na ich terenach położonymi... Zaczyna się walka. Rosja ma przecież w dalszym ciągu olbrzymią powierzchnię. Należy zdawać sobie sprawę z tego, iż będą kolejne próby jej rozrywania. Kiedyś nawet Azerbejdżan był częścią Rosji. Choćby Baku, które tonie w ropie i pełne jest specjalnych urządzeń wiertniczych. Trudno nie wspomnieć o dzikości tego kraju - Rosji i jej byłych członków.

Terroryzm jest wiązany głównie z krajami afrykańskimi i islamem. Ale kolejnym miejscem, gdzie są dużym zagrożeniem jest Czeczenia. Jednak czy inne kraje są bierne i brak u nich win? Bo czym są agencje wywiadu? Działające na całym świecie. Kontrolujące inne państwa. Czym są satelity? Kolejna kontrola, która w swoim zasięgu zdaje się być nieograniczoną w sposób niewyobrażalny dla przeciętnego człowieka, który pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy jaką to może mieć siłę.

Chwały światu nie przenosi także czas kolonizacji. Dziś można by to usprawiedliwiać. Gdyby nie kolonizacja nie byłoby teraz czarnego prezydenta USA, ani też Afroamerykanów. Trudno jednak doszukiwać się w chwytaniu czarnoskórych niewolników chęci podnoszenia poziomu życia, edukacji i ogólnego rozwoju na kontynencie afrykańskim. Dotyczy to jednak całego świata i nie ogranicza się w żadnym wypadku jedynie do Stanów Zjednoczonych. Hiszpania, Wielka Brytania... to także kraje czerpiące zyski z kolonizacji. Choćby Brytyjczycy, którzy znani z picia herbaty przywieźli ją z Indii. Jak wiele, wiele innych rzeczy, które zawitały na kontynent europejski.

Jednego jestem pewny. Coś takiego jak III Wojna Światowa nigdy się nie wydarzy. Z dość prostego powodu - rozwój technologiczny świata to praktycznie uniemożliwia. Właśnie broń jądrowa jest zasłoną dymną dla tego wszystkiego. Ale pewny jestem tego, że co jakiś czas odbywać będą się wojny domowe. Nazwijmy to - mini wojny pomiędzy jednym, a drugim państwem.

Przykładów wcale nie trzeba szukać daleko. Czym była interwencja zbrojna Stanów Zjednoczonych w Zatoce Perskiej? Ten konflikt uznałbym za początek ingerencji mocarstw europejskich, na czele ze Stanami Zjednoczonymi. Owszem, był to atak Iraku, którym rządził wówczas Saddam Husajn, skierowanym na Kuwejt. Wraz z rozwojem świata, politycznością narodową powstać musiały organizację mogące działać w sposób oficjalny. Jak najbardziej prawny. Bo jak mogłoby być to bezprawne skoro same kraje będące choćby w Organizacji Narodów Zjednoczonych swego czasu uznały, co w świecie jest moralne, a co z prawem zgodne?

Rok 1991 był przełomowy. Świat zrozumiał jak ważnym miejscem na ziemi jest Afryka i jej roponośne złoża. Nikogo nie obchodzą, poza pewną grupą wolontariuszy, jak działać na rzecz biednych państw afrykańskich. Dlaczego? Bo po co ma to kogoś obchodzić? Nie dysponują żadnymi kruszcami, nie ma tam złóż gazowych, naftowych. Co z tego, że jest bieda, wojny domowe, głód? Skoro globalizm nic na tym nie może zyskać, nie ma powodu by go to zainteresowało.

10 lat później stało się coś, czego imperialiści nigdy by się nie spodziewali. Afryka pokazała, że nie będzie biernie patrzeć na działania ONZ, NATO. Nienawiść Islamu do Amerykanów była w ich świadomości bardzo długo. Amerykanie byli przecież wszędzie tam, gdzie mordowano ludzi, co określano mianem wojny. Wojna w Wietnamie? Obecnie jeśli chce się coś osiągnąć długo się pertraktuje, a na końcu dostaje się 1/10 oczekiwań. W zimnej wojnie z powodu niewykonania postanowień konferencji genewskiej doszło do niewyobrażalnej tragedii, dla zwykłych ludzi. Amerykanie po raz kolejny, byli tam, gdzie mordowano ludzi. Momentem przełomowym dla współczesnego świata był 11 września 2001 roku i 4 ataki terrorystyczne. Dwa z samolotów rozbiły się o wieże World Trace Center, usytuowane w Nowym Jorku. Trzeci zniszczył część Pentagonu. To był wystarczająco czytelny przekaz. Atak na Pentagon, miejsce Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych. Z pewnością to on był głównym atakiem, bo atak przeprowadzono dokładnie  60 lat po budowie mózgu wojskowego USA. Ostatni z 4 uprowadzonych samolotów przez łącznie 19 terrorystów rozbił się w okolicach Pensylwanii. Cel? Oczywiście był nim Biały Dom, ale dzięki ofiarności - notabene - ofiar nie doszło do ataku na rezydencję prezydencką.

W tym momencie nie sposób nie wspomnieć o istniejących teoriach spiskowych na temat tych zamachów. Mówi się, że to sami Amerykanie stali za tymi zamachami. Konkretnie poprzez pewne zaniechania lub wprost - zaplanowanie ataków.

Bush bardzo szybko podjął decyzję o "wojnie z terroryzmem". Co było zwykłym pretekstem, by dostać się na tereny rządzone przez Talibów, skądinąd niezwykle wartościowe pod względem ekonomicznym. W tę wojnę zaangażował się praktycznie cały świat. Z czasem przestano mówić, o chęci schwytania Osamy bin Ladena. Krwawa walka przeniosła się na tereny Iraku, gdzie obalono z czasem Husajna i zaczęto prowadzić własną politykę. Warto wspomnieć po jakim czasie zabito byłego przywódcę Al-Kaidy. Zresztą, szczegóły jego śmierci są dość mgliste. Sami uczestnicy akcji na posiadłość zajmowaną przez bin Ladena zdyskredytowali Obamę. W sposób dość jednoznaczny, czym zdecydowanie utrudnili mu walkę o reelekcję.

Z pewnością, można się tu doszukać pewnych pozytywów. Obalenie władzy Saddama Husajna, którego podobizna była odznaczana na walucie irańskiej, także tej monetarnej, była początkiem przemian w Afryce. Co prawda dopiero niedawno doszło do zmian w innych krajach. Egipt, Tunezja, wreszcie Libia, w której po prostu zlinczowano władcę, nie czekając na jakikolwiek sprawiedliwy proces. Muammar Kaddafi w okresie swojej świetności otaczał się z światową polityczną elitą. Działał na całym świecie. Mówiło się nawet, że spółka, którą zarządza ma udziały w Juventusie Turyn. Po jego śmierci władze w Libii sprawuje Narodowa Rada, która dalej będzie prowadzić politykę religijną - Islamu, więc nie doszukiwałbym się tu wielkich przemian i znacznego ocieplenia stosunków z innymi krajami, jak na przykład USA, Niemcy czy Francja. Kolejnym krajem, w którym doszło do rewolucji i obalenia władcy był Egipt. Hosni Mubarak dysponował dużo mniejszym majątkiem niż Kaddafi, właściwie nie ma ich nawet co porównywać. Mubarak jest obecnie sądzony za zbrodnię wobec własnych obywateli. Spotka go oczywiście zasłużona kara - śmierć.

Ogólnie podejście do śmierci stało się takie inne. Są na świecie ludzie, którzy swoimi czynami zdecydowanie zasługują na to, aby nie żyć. Jednakże poprzez chęć odkupowania win tego świata, ludzie starają pokazać swoją dobroduszność. Czy taki Brevik zasługuje na to by żyć? Właściwie, za 20-30 lat może wyjść na wolność. Jak wtedy, my, ludzie mamy się czuć? Kto chce tak niesprawiedliwego świata?

Będąc przy Libii nie sposób nie wspomnieć o ustroju władzy. Panował tam autorytaryzm, który rozpowszechniony jest także na Białorusi, gdzie odchodzi się od totalitaryzmu. Rosja z kolei stara się wprowadzać elementy demokracji, które są kpiną i mogą się okazać pstryczkiem na szyi aktualnej władzy, bardzo tracącej poparcie społeczne. Jednakże władza Łukaszenki na Białorusi dalej ma silny oddziaływania na obywateli. Mamy tam do czynienia z kultem władzy. Ingerencją w gospodarkę i masowe media. Ewidentnie z decyzji Łukaszenki wynika, że następny władcą Białorusi ma być jego potomek. Pytanie tylko, czy tworzenie elementów monarchii, w bądź co bądź kraju europejskim nie przynosi wstydu Europie? Na dodatek zasadach urągających absolutnie obywatelom kontynentu w większości demokratycznego.

Na pewno dość ważnym wydarzeniem dla świata była śmierć Kim Dzong Il-a, w tym momencie cały świat wstrzymał oddech. Nie było jasne, czy piastowany na jego następce - Kim Dzong Un, zostanie zaakceptowany przez innych członków partii, którzy mogliby przecież sami chcieć stanąć na czele ostatniego komunistycznego państwa. Z ciekawością przyglądam się Kim Dzong Un-owi, który naukę odbywał w neutralnej Szwajcarii. Nie wiadomo do końca jakimi wartościami będzie się kierował. Niewątpliwie przerażenie dla mnie budził fakt, zachowań obywateli Korei Północnej, którzy rozpaczali po śmierci Il-a, w sposób niewyobrażalny. Kraj ten jest czymś zupełnie odmiennym dla całej reszty. Pełen totalitaryzm. Obozy koncentracyjne w XXI wieku są czymś niewyobrażalnym. Niesamowitą rolę odgrywa tutaj północno-koreańska propaganda. Dla nich świat stanął wiele lat temu.

Zastanawiając się nad obrazem tego świata... pytam kiedy ktoś w końcu wykorzysta broń jądrową, nuklearną? Bo do tego, że to się stanie nie mam absolutnie wątpliwości. Świat cofa się w rozwoju, u zwierzęcenie istot ludzkich jest coraz wyraźniejsze. Media także oddziaływają na ludzka psychikę, podatną na liczne manipulację. Mam jednak nadzieję, że świat obudzi się z tej podatności i umysłowego marazmu i większość ludzi postara się mieć własny punkt widzenia na świat. Nie będzie on uogólniany do reszty społeczeństw czy poglądów ludzi, z którymi żyjemy. Bo każdy człowiek ma prawo do wolności i to zarówno pod względem religijnym jak i politycznym.

Zapraszam do dyskusji w komentarzach