Do najnowszej odsłony Football Managera przekonywałem się dość długo. Demo mnie zraziło, opinie na temat bety i niepaczowanej (i nawet tej spaczowanej pierwszymi łatkami) wersji też nie napawały zbytnim optymizmem. I tak jakoś wyszło, że młodsze rodzeństwo któregoś styczniowego dnia przytargało efemu do domu, trochę pograło, odłożyło na wieczne zakurzenie. Z braku siedemdziesięciu dwóch dziewic, które mogłyby zająć mój wolny czas, stwierdziłem, że dla obywatelskiego obowiązku można popastwić się nad dziełem SI. Troszkę też chciałem odegrać się znajomemu kibicowi Tottenhamu, który podkupił z Arsenalu Jacka Wilshere'a.
Wybór klubu, takiego na rozgrzewkę, bardziej niż standardowy - Arsenal. Na Kasztelan Sierpc i Blyth jeszcze przyjdzie pora.
Wenger out, John Doe in. (takie moje małe zboczenie - jak ktoś czytał moje starsze wpisy, to wie, że w poprzednich częściach menago też nosił takie imię. Ciekam jestem kto z was, bez korzystania z pomocy wujka Gugla, jest w stanie podać typowe użycie tegoż imienia i nazwiska). Transfery, jak to zwykle u mnie bywa, na bogato i z rozmachem. Polityka Wengera jest zbyt oszczędna. Niestety. Dlatego z przyjemnością prowadzę
Kanonierów w biegunowo odmienny sposób. Taktyka - klasyczna, ale po pewnym czasie przechodzę na tą z Kreatora. Ale o tym za chwilę. Sparingi, oczywiście planowane samodzielnie i zespół łapie o co chodzi. Mały zimny prysznic na początek - 5:3 z City w
pucharku. Ale to przede wszystkim wynik porywającej gry duetu Szczęsny-Mertesacker. Parę suwaków w jedną, parę w drugą. Nie licząc tej porażki zespół szedł jak burza. Wyniki w okolicach 4:0 to była w miarę powtarzalna norma. Faza grupowa Ligi Mistrzów - cud, miód i orzeszki. Bilans na poziomie 30:5 to opcja całkiem niekulawa. Tak jakoś wyszło, że gdy sezon był na półmetku, SI puściło najnowszego paczyka. I się z deczka posypało. Ale byłem twardy. Taktyka pozostała bez zmian - one miały nadejść z sezonem 13/14. Parę wkurzających remisów, denerwujących porażek, delikatny spadek skuteczności. Efekt końcowy był jednak w miarę akceptowalny - wygrana w Lidze Mistrzów i przegrane jednym punktem mistrzostwo kraju. Z krajowych pucharów odpadłem - ale akurat do tych rozgrywek nie przywiązywałem, w przeciwieństwie chociażby do Pucka, większej wagi.
Przed nowym sezonem kilku zawodników odeszło, kilku przyszło, kilku podwędziła konkurencja. Taktyka też uległa pewnym poprawkom, i to nawet całkiem sporym. Ustawienie i główne założenia pozostały w zasadzie te same, ale postanowiłem tym razem pozostać przy taktyce kreatorowej, oczywiście odpowiednio dostosowanej do moich potrzeb. I znowu na dzień dobry zimny prysznic - 0:2 w Superpucharze z sąsiadem zza między. Jedyny pozytyw to pozostanie wszystkim europejskich trofeów w Anglii.
Zmiana na kreatorową taktykę była strzałem w dziesiątkę. Zespół zdecydowanie zyskał na jakości - w lidze praktycznie nie miał sobie równych i konsekwetnie powiększał przewagę. Bez nerwowego gubienia punktów w końcówce sezonu. Było blisko do ligowego
Invicibles, ale się nie udało.
Święci znaleźli na mnie sposób. Puchary jak zwykle - marginalnie traktowane plonów nie przyniosły. Liga Mistrzów znowu była wewnętrzną rozgrywką między angielskimi klubami. I oby tak dalej. Przed rozpoczęciem drugiego sezonu miałem ciekawą zagwozdkę -
Falcao za trzydzieści baniek czy
Llorente za frajer. Długo kombinowałem i wybrałem opcję pierwszą. Nie żałuję.
Duet Falcao-Wilshere przez cały sezon przynosił same powody do radości.
Jacky Boy zasłużenie został wybrany najlepszym graczem Premiership. A pieniądze wydane na Kolumbijczyka były najlepszą lokatą od czasu ściągnięcia Brianda do Leeds w FM10. Po drodze zdobyło się mimochodem Klubowe Mistrzostwo Świata - ale to w większości przypadków czysta formalność.
Na pograniczu sezonu drugiego i trzeciego pojawiła się miła niespodzianka. Hodgson po średnio udanych mistrzostwach zrezygnował z prowadzenia kadry. Więc objął ją John Doe. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Sezon trzeci na starcie przywitał mnie trochę mniej zimnym prysznicem - porażką w rzutach karnych w meczu o Tarczę. Trudno, trzeba ją będzie zdobyć za rok. W tym zdecydowanie trzeba w końcu wygrać któryś z wyspiarskich pucharów.
A
Jacky Boy to agent pierwsza klasa. Warto było się pozbyć Cazorli i konsekwetnie stawiać na Anglika. Oby się w trzecim sezonie nie zaciął.
Dwa lata przyniosły trochę zmian na ławkach trenerskich. Sporo ich było, więc pozwólcie, że wspomnę te najciekawsze:
- Villas-Boas out, Bielsa in
- Rodgers out, Benitez in, Benitez out, Aguirre in
- Di Matteo out, Pellegrini in
- Heynckes out, Spaletti in, po trzech miesiąch out, Dan Petrescu in
- Del Bosque out, Vilanova in, więc do Barcy Klopp in (a BVB według prasowych doniesień ma objąć Laudrup)
- ktoś tam out, Irureta in.
El Depor Gang powraca.
Taktyka, silnik meczowy i inne duperele. Sporo osób narzeka. Też narzekałem. Ale po najnowszym paczyku gra się całkiem przyjemnie. Grajki w większości przypadków wywiązują się z obowiązków. Mogłoby być lepiej, ale jestem przekonany, że
tfurcy o tym wiedzą i to zrobią. Bramki padaja z różnych sektorów, po rozmaitych akcjach. Ogólnie więc teraz nie narzekam. O taktyce kiedyśtam się rozpiszę.
Czas na sezon trzeci. Oby udany. Do przeczytania. Odgrywanie się nadal czeka na właściwy moment. Stety albo niestety żaden wartościowy gracz Tottenhamu nie wyraża jakiejkolwiek woli przemieszczenia swojej szanownej rzyci na Emirates Stadium.
Tabela 2012/13
Finał LM 2012/13
Tabela 2013/14
Finał LM 2013/14
Polska w grupie eliminacyjnej do MŚ2014
Finał MŚ 2014
Polska w grupie eliminacyjnej do MŚ2016
Ustawienie dające tytuł tej krótkiej notce
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ