Ten manifest użytkownika Kolazontha przeczytało już 1377 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Siedziałem w fotelu i mętnym wzrokiem patrzyłem na walające się po salonie butelki po kefirze i pudełka po „dwakace”. Nigdy bym się nie spodziewał, że spotkania biznesowe z południowoamerykańskimi szychami tak łatwo przeradzają się w wielogodzinne popijawy. Tak też było i dwa dni temu, kiedy spotkałem się z dostawcami Grande Mayonesa. Myślałem, że te kolumbijskie ciecie będą łoić tylko tą swoją naleweczkę z agawy. A gdzie tam, kurwa ich mać. Jak się dorwały do polskiej czystej to im prawie wątroby na wierzch z radości lewymi uszami powyskakiwały. A mi jako gospodarzowi nie wypadało odmawiać kolejnych toastów, naprawo-i lewonóźków i trwających w nieskończoność rozchodniaczków. Mam kurwa nadzieję, że te narkotrzepy pochorowały się bardziej ode mnie, pomyślałem wlewając w siebie kolejną porcję dobroczynnego kefiru. Dobrze, że niedługo ostatni sparing przed mundialem. Zrobię sobie urlop, a na rauty i posiedzenia nierządów nadzorczych będzie dymał Alberto. Jemu też się coś od życia należy.
Początek zgrupowania przed ostatnim meczem towarzyskim i mundialem
– Bączki moje kolorowe – jak zwykle zacząłem odprawę ze śmiertelnie poważnym tonem – pewnie dotarły do was już pogłoski o zmianach w zarządzie „Siciliano Gangsta Corporation”. Z związku ze złożoną przeze mnie obietnicą będę musiał pogodzić zasiadanie na dwóch, jakże cieplutkich stołeczkach. Ale nie martwcie się – powiedziałem widząc niepewność na twarzach kilku Patałachów – jesteście dla mnie absolutnym priorytetem. Przynajmniej dopóki nie przegonimy Brazylii w liczbie zdobytych mistrzostw.
– Ale szefie – odezwał się Gigi – przecież żeby to zrobić musielibyśmy wygrać jeszcze dwa razy! Nawet jeśli okradłbym magazyny Avonu i Garniera i codziennie nacierał się tymi przeciwzmarszczkowymi chujostwami to i tak nie ma opcji, żebym był wiecznie młody do 2018! - gorączkował się pierwszy piękniś Makaronospolitej.
– Misiu, a kto powiedział, że wezmę Cię na następny mundial? Jest paru kandydatów, którym ty za cztery lata będziesz mógł tylko ręcznik przynosić. Ktoś jeszcze ma jakieś durne pytania? - zapytałem. Zapadła cisza. Słychać tylko było jak Gilardino bije się z myślami - Skoro nie macie potrzeby powiększania waszej wiedzy to słuchajcie uważnie. Za trzy dni gramy z kangurami.
– A nie z misiami kołala? – wyrwał się rozgarnięty jak kupa bierek Balotteli.
– Chyba w przedszkolu na ciebie kołala wołali. Jeszcze raz mi przerwiesz, to dołączysz do elitarnej jednostki „Verratti Cretini Kubeu&Mop Clean System” - na dźwięk tych słów młodemu rozgrywającemu aż zaświeciły się oczy – Australia to wbrew pozorom niezbyt wygodny rywal. Hasają sobie z torbaczami i dziobakami, więc są nieźle przygotowani fizycznie. A z tego co widzę, to od naszego ostatniego spotkania jesteście na programie żywieniowym WSnK
- A co to znaczy szefie? - kolejny przedstawiciel włoskiej inteligencji, Chiellini, zabrał głos – ja przecież ostatnio jadłem tylko suchy chleb smarowany tą gadającą polską margaryną.
- Chyba tylko ty jeden. Reszta musiała uskuteczniać „Wpierdalam Spaghetti na Kilogramy”. Tłumaczyłem wam, wy tłuste capy, po meczu z Dojczami, że macie wyglądać jak greccy bogowie. Ale do kurwy nędzy nie miałem na myśli Dionizosa! Dlatego mecz z Australią zaczniecie godzinę wcześniej. Będziecie sami biegać po boisku w grubych dresach podłożonych siedemnastoma warstwami wełnianych sweterków od babci Jadzi.
- Aż siedemnastoma? - skrzywił się Gigi.
- Jak wam nie pasuje, to dla równego rachunku dołożę jeszcze trzy. A teraz marsz do kuchni. Dostaniecie tam po sucharku.
7 czerwca 2014, Włochy – Australia
I znowu mecz bez głębszej historii. Czwórka wrzucona, z wapienka w plecy i jedziemy dalej. Miałem tylko nadzieję, że misie nie będą zbyt pewne siebie na mundialu. Bo różne dziwne rzeczy dzieją się na tym świecie. Jako że wszyscy eksperci byli w drodze do Brazylii, po meczu wypowiedział się jeden z nich, który akurat miał przesiadkę w Mediolanie.
Tomasz Latoch
Piękny mecz, piękny. Włosi machali włosami jak Małysz nartami w trakcie lotu. A piłkarze z Australii patrzyli na to z przerażeniem, które malowało się pustych butelkach po pigwówce.
Wieczorem zapakowaliśmy swoje tyłki do samolotu i ruszyliśmy do krainy sambodromów, w której stadiony jeszcze nie ostygły po naszej wspaniałej grze w Pucharze Konfederacji.
16 czerwca 2014, Włochy – Senegal
Wacek Zmoch
No to trzecie koty za parkany. A może piąte psy za ogrodzenie? Sam już nie wiem. Wiem za to na pewno, że Selengalczycy pokazali dobry futbol. Grali ładnie, ale nieporadnie w ataku. Pewnie bali się, że strzelając za mocno zniszczą Buffonowi pracowicie wykonany manicure. Mam nadzieję, że w następnym spotkaniu włoski golkieaper – to z angielskiego proszę państwa – pójdzie po rozum do głowy i założy rękawice.
21 czerwca 2014, Turcja – Włochy
- Czy ja mam wam nogi z dupy powyrywać? Rozumiem, że przegraliście, że nie strzeliliście bramki. Ale żeby nie stworzyć sobie żadnej setki? Czy moje patałachy mają coś na swoje usprawiedliwienie?
- Mamy – odpowiedział Verratti – Turcy użyli przeciwko nam broni biologicznej.
- Misiu, czy tobie się już do reszty w tej pustej jak gablota z pucharami w PZPNie kopułce poprzewracało? Kurwa, Marco, jaka znowu broń biologiczna?
- Normalna. Musieli się nażreć kebabów z baraniną. Mieli takie gazy, że mało mi spodenek nie zdmuchnęło jak przebiegałem obok jednego z nich.
- To macie za swoje. Nie lepiej było posłuchać dobrego wujka Carlo i kulturalnie zjeść po misce grochóweczki? Wybrzydzaliście, że nie ma w niej makaronu i sosu pomidorowego to teraz macie za swoje. Następnym razem docenicie zalety polskiej kuchni. Przy mojej grochówce te ich baranie kebaby to marna przystawka. A teraz na poważnie. Za pięć dni gramy z Arabią Saudyjską. Jeśli mi tego meczu nie wygracie to sprzedam was jakiemuś bogatemu szejkowi za tira fajek i dwie cysterny dobrej whisky. Marsz do hotelu. Za karę obejrzycie ostatnie trzy odcinki „Klanu” i na ich podstawie napiszecie wypracowanie „Jak chronić walenie przed zgubnym wpływem szprotek z Doliny Roztoki”.
Wieczorem zadzwonił Alberto. Z jego pijackiego bełkotu udało mi się wydobyć tylko cztery słowa – czysta, zapasy, Kolumbijczycy, zagrycha. Brawo, punkt dla nich. W końcu poszli po rozum do głowy i zaczęli uskuteczniać domowe ogóreczki. Martwiły mnie tylko „zapasy” - w piwnicy miałem zamelinowane trzy skrzyneczki „Ducha Puszczy”. Jeśli i to wydudnili to będę musiał odwiedzić starego znajomego, pomyślałem dopalając fajka. Następnego dnia rano wyszedłem przed hotel, a moim oczom ukazał się dziwny widok. Na parkingu stała ciężarówka z charakterystycznym czerwonym kołem i wizerunkiem Indianina, a tuż obok niej dwie cysterny z „Doliną Jeleni” na pokładzie. Po chwili podszedł do mnie jeden z kierowców i pokazał palcem na niebo. Odwróciłem się i zobaczyłem samolot ciągnący wielki transparent „Tylko nas nie sprzedawaj. Patałachy”. Idioci – pomyślałem – jakbym ich sprzedał to nie miałbym się na kogo wydzierać.
26 czerwca 2014, Arabia Saudyjska – Włochy
- Doceniam wasz gest, ale jak sami widzicie nie był potrzebny. Wygraliście mecz i gracie dalej.
- A z kim szefie, a z kim?
- Z Niemcami.
- Znowu? - Gio z niezadowolenia aż upuścił puder.
- Nie narzekajcie. Mogliśmy trafić na Brazylię albo Argentynę. A tak wyjebiemy w kosmos Dojczów tak jak ostatnio i będziemy spokojnie czekać na dalszy rozwój wydarzeń. Panimali?
- Da, panimali.
- A teraz, w ramach rozluźnienia, rozładujecie tego tira z fajkami. A niech tylko zniknie mi jakaś paczka!
Dla zainteresowanych
GRUPY A, Be, Ce i De
GRUPY E, eF, Gie i Ha
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Zadbaj o zgranie |
---|
Dobrze jest nie pozostawiać treningu przedmeczowego na głowie asystenta w trakcie okresu przygotowawczego. Przed sezonem drużyna powinna intensywnie pracować nad zgraniem, podczas gdy asystent często od tego odchodzi. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ