Fortuna I Liga
Ten manifest użytkownika damianoshp przeczytało już 730 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Na kolejnym treningu zaprosiłem do mojego biura dwóch podstawowych napastników, czyli Jaromina i Tyca na poważną, męską rozmowę.
- Chłopaki, co się z wami dzieje? Jesteście snajperami, gdzie są gole?
- Ja strzeliłem dwa - odezwał się Jaromin
- Ty mnie chłopie nie denerwuj, bo wtapiamy mecz za meczem, a ja twoje nazwisko przy stosunku z kobietą wymawiam bo nie wiem co zrobić, żebyś zaczął trafiać
- A to bardzo mi miło trenerze - wyłuskał całkiem poważnie
- Miło to będzie jak zaczniesz trafiać do bramki i skończ pajacować, a ty Tadek co jest?
- Noo ten no staram się jak mogę
- Ta, jasne, a efekty ostatnio widziane były na targu z antykami. Ładować na treningach z każdej pozycji i poprawiać celowniki!
- Tak jest trenerze - zasalutowali jednym głosem niczym bracia sjamscy
I tak walili i walili, a ja włosy z głowy rwałem i w przenośni i dosłownie. A po treningu pomaszerowałem pod kasyno po auto. I pod wycieraczką była karteczka, a na niej numer telefonu do Andrzeja, tego od kibiców. Przypomniała mi w sumie, żebym pogrzebał w papierach co to na nich nasze pieniążki są napisane. I jak na drugi dzień zalazłem na Bukową i tak popatrzałem, policzyłem i rzeczywiście coś tu nie gra bo milion złotych gdzieś wsiąkł. Więc idę ja do Jasia bo to chłopina porządna i w złodziejstwo by się żadne nie bawił, wyjaśnić sytuację. A Jasiu mi mówi, że też nie wie co jest grane i sprawdzi o co chodzi. Dziwna sprawa w sumie. Tylko skąd Andrzej o tym wiedział..?
A 31 sierpnia pojechaliśmy na Puchar Polski do Łowicza zmierzyć się z tamtejszym Pelikanem. I w drodze do województwa łódzkiego wypisałem na papierze jedenastkę taką o: Pająk - Wojtkiewicz, Cholerzyński, Tomczyk - Stolarz, Kaźmierczak, Sierka, Wijas, Zaremba - Jaromin, Tyc. Wyszliśmy jacyś tacy dziwnie wystraszeni jakbyśmy grali co najmniej z Borussią Dortmund. No i nas łowicka Borussia w 3 minucie zaskoczyła jak Koreańczycy Polaków w 2002. Kowalczyk popędził prawą flanką, dośrodkował, Pająk wyskoczył, ale wcześniej głową przeciął Zuchowski i trafił do siatki. I było 0-1. Prawie się popłakałem z niemocy, ale gramy dalej. W 14 minucie graliśmy rzut wolny, piłka odbiła się od muru, zrobiło się nie małe zamieszanie, wyłuskał futbolówkę Stolarz, kropnął petardę w dalszy narożnik i tuż przy słupku władował piłkę do bramki. 1-1!!! A potem to działo się dokładnie to samo co w meczu ze Stalówką. Pelikan grał, nasi patrzyli jak gra, a ja już się na to nie umiałem patrzeć, bo mi się oczy łzami zalały z czarnej jak smoła rozpaczy. I tak sobie gospodarze strzelali gdzie popadnie, tyle dobrze, że nie w bramkę. W 43 minucie Sierka chciał zabłysnąć, ale mu nie wyszło i trafił w bramkarza. A w 45' znowu centra z prawej Kowalczyka, piłka przeleciała w drugi narożnik pola karnego, z pierwszej przymierzył Zuchowski i gol stadiony świata. 1-2. Na koniec Pająk jeszcze raz dobrze złapał strzał z 5 metrów i wszyscy poszli odpoczywać. Ja jak do szatni szedłem to już sam nie wiedziałem czy mam dalej płakać, czy może wejść do środka i śmiechem na nich wybuchnąć, bo do tej zgraji nic nie docierało. I na znak protestu w ogóle tam nie poszedłem ponieważ uważałem, że tak będzie najrozsądniej. Po rozpoczęciu drugiej części, jak w 48 minucie Pajączkowski z lewej dośrodkowaniem dokładnym wyłożył na głowę Kowalczykowi i ten lobnął Pająka podwyższając wynik na 1-3, postanowiłem swój protest rozszerzyć i polazłem na trybunę, na krzesełka. W 63 minucie chyba chcieli żebym wrócił, bo Tyc zatrudnił dość ostro golkipera z wolnego, który odbił futbolówkę pod nogi Zaremby, a ten uderzył tuż nad spojeniem bramki. Chęć moich zawodników okazała się tylko chwilowa i dobrze, że nie dałem się na tą farsę nabrać. W 73 minucie jeszcze uratował Pająk po bardzo składnej akcji. Dwie minuty później już mu się w ratownika bawić odechciało. Rozkwitalski puścił w uliczkę Zuchowskiego, ten uderzył, a piłka po rękach Pająka zatrzepotała sobie radośnie w naszej siatce. I Pelikan jak nas wcinał niczym smaczne robaczki przez cały mecz, tak teraz zjadł nas w całości. Do końcowego gwizdka Łowiczanom już się nie chciało, moim gwiazdom, a jakże, również i tak się ten harmider ostatecznie zakończył. Puchar Polski odśpiewał nam Goodbye Marines. A my wracaliśmy do domu zbici na kwaśne jabłko i zapakowani do słoików robiliśmy za łowicki dżem. Wchodząc do autokaru podziękowałem ironicznie za wspaniałe zawody i do samych Katowic nie odezwałem się już do nikogo. Ani słowem.
PUCHAR POLSKI 1. RUNDA: Pelikan Łowicz 4-1 (2-1) GKS Katowice
(Zuchowski 3', 45' 75', Kowalczyk 48' - Stolarz 14')
Jak wróciłem do domu to Magda znała już rezultat spotkania, tak więc w lodówce czekał na mnie czteropak zmrożonego piwa. Nie miałem ochoty z nikim rozmawiać. Byłem tak przybity, że nie chciało mi się kompletnie nic, nawet o czymkolwiek myśleć. Opróżniłem co miałem opróżnić w ciszy i samotności, po czym wtarmosiłem się w pierzyny, przytuliłem do cycka i zapadłem w błogi sen. Dobranoc.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Rozmawiaj z reprezentantem |
---|
Do rozmów między menedżerem a zawodnikiem powinno dochodzić nie tylko w klubie, ale również w reprezentacji. Wybierając opcję "Prywatna rozmowa (rep.)", możesz zasygnalizować graczowi, że musi grać lepiej, by pozostać w kręgu Twoich zainteresowań. Najczęściej są dumni ze swoich występów, ale zdarza się, że odnosi to pożądany skutek. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ