Fortuna I Liga
Ten manifest użytkownika damianoshp przeczytało już 688 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Rzeczywistość poderbową przywitałem otępiałym wzrokiem. Te ziółka strasznie mnie zmuliły i nawet zapach i łyk dużej czarnej nie postawił mnie na nogi. Promienie słońca za oknem powodowały nawroty stresu, więc pozasuwałem wszystkie żaluzje, usiadłem na sofie i usiłowałem wytłumaczyć sobie dlaczego wszystko tak, a nie inaczej. Kibice czekali na ten mecz 9 lat, a ja najzwyczajniej go przegrałem. Wtem do pokoju weszła Magda.
- Wstawaj i weź się do roboty! - wykrzyczała
- O co ci chodzi?
- O to, że jęczysz jak baba. To moja rola. A ty masz ruszyć dupę do pracy - zripostowała w taki sposób, że przez chwilę zamieniliśmy się cechami płci
- To nie ty przegrałaś derby...
- Ale to już było, a teraz musisz pracować dalej. Takie życie ziomek
- Ziomek? Nie przesadzasz już?
- Ojj no zaliczyłeś wtopę, ale za tydzień grasz następne derby, jak będziesz tak siedział to popadniesz w depresję, a więc zabierz się do roboty
Uznałem, że trochę w tym racji. Nie można siedzieć i nic nie robić, chłopaki jednak się starali, a moim obowiązkiem jest pracować dalej. Udałem się więc na Bukową. Wchodząc do klubowego budynku usłyszałem jakieś dantejskie sceny dochodzące z biura dyrektora. Zakradłem się po cichutku w pobliże drzwi do pomieszczenia, w którym było bardzo głośno. Szpieg jednak ze mnie żaden, bo za chwilę wyskoczyło dwóch miśków ze środka i zaprosiło do owego pokoju. Wchodzę i widzę coś na rodzaj dobrych filmów akcji. Mianowicie dyrektor leży z rozbitym pyskiem na ziemi, nad nim stoi kilka osób co to wzbudza szacunek samą percepcją, a na stole obok plik amerykańskich dolarów. Też leżą, tylko nie zalatują krwią jak dyrektor.
- Skurwiel ukradł z klubu pieniądze i spierdolił na Kanary. Tam go namierzyliśmy. Chciał uciekać z resztą kasy w Amerykę Środkową. Przynieś jego wypowiedzenie - zwrócił się do mnie jeden z tych dużych panów.
Poleciałem więc z prędkością Boeinga do biura prezesa, ale Jasia nie było. Dzwonię więc i mówię jak sprawa stoi. Na początku nie chciał wierzyć, potem kazał czekać, ale ja się bałem czekać, więc go namówiłem, żeby jednak nie czekać. No i dostałem słowne upoważnienie do zwolnienia dyrektora. Wypisałem, przekazałem, dyrektor czytać w tym stanie nie dał rady. Przeczytali za to ci szerocy po czym wyprowadzili go na zewnątrz. Został jeden i mówi:
- Połowę kasy udało się odzyskać. Resztę ściągniemy, a jak nie ściągniemy to trudno, dyrektor będzie miał problem. A teraz mi powiedz co tu dziś widziałeś?
- Yy, no nic nie widziałem. Wyjątkowy spokój dziś w pracy - odpowiedziałem szczerze jak nigdy.
- Cieszę się, że się rozumiemy. A i na wiosnę 3 punkty z Chorzowem mile widziane.
- Obowiązkowo - odparłem.
Cyrk się zakończył, a ja udałem się na trening. Piłkarze podziękowali mi za dobre słowo na pomeczowej konferencji. I widać było, że chcieliby jeszcze tego samego dnia rozegrać następny mecz. Chęci do boiskowej walki nie opadły, co dawało umiarkowane nadzieje na przyszłość.
Przed kolejnymi derbami, tym razem z Polonią Bytom, wypadł mi ze składu za nadmiar żółtych kartek Wijas. Telewizja już trzeci raz pod rząd przeniosła nam mecz na niedzielę, więc zamiast do kościoła, wszyscy stawiliśmy się przy Olimpijskiej w Bytomiu. Miejmy nadzieję, że Stwórca nam wybaczy. A tego dnia do gry desygnowałem następujących Jego stworzonych: Pająk - Cholerzyński, Bodziak, Tomczyk - Gajowski, Kaźmierczak, Sierka, Stolarz, Zaremba - Tyc, Żbikowski. O 18.30, 18 września 2011 roku pańskiego, sędzia Piotr Wasielewski rozpoczął mszę świę...eee... zawody piłkarskie. Poloniści wystartowali na nas niczym wampiry po tygodniu bezkrewia. I tak już w 4 minucie nastąpił przerzut piłki z lewa na prawo, w pole karne, do Żmudzińskiego. Ten lekko zacentrował w kocioł na środek, piłkę odbił Cholerzyński, ale w tak niefortunny sposób, że wpakował ją do własnej bramki. Przegrywaliśmy 0-1, a Kamil krzyczał, że to nie on tylko noga. Ta... "noga Pana Boga" pomyślałem i rozkazałem żyć, a nie bujać w obłokach. Na polecenie pozytywnie zareagował szeregowy Tyc i w 10 minucie ustrzelił. Szkoda, że jedynie słupek. Inicjatywa pozostawała po stronie Polonii, jednak przytomnie interweniował dzisiejszego wieczoru Pająk. Raz pewnie złapał bombę z dystansu. A w 30' wybił granata z bliska, by po chwili przyglądać się kolejnemu, lecącemu na szczęście nieznacznie za wysoko. W 43 minucie odpowiedziała moja brygada. Zaremba wyrzucił z autu na przedpole do Stolarza. Ten minął jednego z rywali i piekielnie mocno uderzył na bramkę Bytomian, zdobywając niebiańsko pięknego gola. 1-1!!! To wyzwoliło w moich graczach dodatkowe pokłady energii. I tak w samej końcówce próbę Tyca odbił bramkarz, a dobitka poleciała wzdłuż linii za linię. W przerwie jedynie kazałem grać swoje, bo i nasze poczynania wyglądały dość poprawnie. Po zmianie stron spotkanie siadło jak kura po zniesieniu jajek. Oprócz dwóch okazji Polonii w okolicach 55 minuty. Przy pierwszej zatrudnili Pająka, jednak nieskutecznie. A przy drugiej uszkodzili dach nad trybunami. Dalej wiało nudą tak samo jak u mnie w domu gdy Magda ogląda swój brazylijski serial. I tak aż do końcowego gwizdka. Naprawdę.
10. KOLEJKA: Polonia Bytom 1-1 (1-1) GKS Katowice
(Cholerzyński sam. 4' - Stolarz 43')
Na konferencji pomeczowej dla regionalnej telewizji uraczyłem dziennikarzy takim oto wystąpieniem:
- Z mojego punktu widzenia wynik dzisiejszego meczu w pełni oddaje to, co działo się na boisku. Remis uznaję więc za jak najbardziej sprawiedliwy. Oczywiście żałuję koszmarnego błędu Kamila Cholerzyńskiego co spowodowało niepotrzebną utratę gola. Cieszy za to bramka wyrównująca, która była niewątpliwie wyjątkowej urody. Druga połowa uśpiła kibiców, ale to nie my dzisiaj mieliśmy tworzyć tutaj widowisko, faworytem byli jednak gospodarze. Do następnego spotkania z Lechią Gdańsk, którą podejmiemy przy Bukowej za 3 dni podchodzę z optymizmem, aczkowiek także z pewną dozą rezerwy.
I jak wracaliśmy do Katowic to podszedł Cholerzyński, żeby przeprosić. I dodał, że w następnym meczu już będzie władał nad nogą w stu procentach suwerennie. A po powrocie do domu ja przeprosiłem Magdę za poranne humory, a ona mnie za zbytnią stanowczość. Ot mieliśmy takie towarzystwo wzajemnej adoracji. Ale przynajmniej było miło. I każdy pozostał zadowolony.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Stawiaj na dwie taktyki |
---|
W okresie przygotowawczym warto przyuczać piłkarzy do dwóch taktyk – np. domowej i wyjazdowej. Piłkarze łatwiej będą dostosowywać się do zmiany ról w trakcie sezonu i będą lepiej przygotowani taktycznie do spotkań. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ