Fortuna I Liga
Ten manifest użytkownika Black przeczytało już 1315 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Meczem ze Zniczem Pruszów mieliśmy zacząć rozgrywki ligowe. Naszym jedynym celem było zwycięstwo w Pierwszej Lidze i awans do Ekstraklasy. Dlatego chcieliśmy od razu pokazać naszą przewagę i nasze ambicje.
Wszedłem do szatni i popatrzyłem na piłkarzy. "To nasz pierwszy krok ku Ekstraklasie." - zacząłem - "Dajcie z siebie wszystko i udowodnijcie, że powrót do najwyżej ligi jest w naszym zasięgu. Pokażcie im!" - ostatnie słowa prawie wykrzyczałem, po czym wysłałem graczy na boisko. Teraz oni musieli pokazać klasę.
I pokazali. Już pierwsza akcja przyniosła bramkę, gdy strzał Jedryki zablokował Osoliński i skierował piłkę do własnej bramki. 0:1 od 4min! Po tym ciosie w pierwszych minutach przejęliśmy inicjatywę. W ciągu następnych 30 min pozwoliliśmy rywalom na zaledwie dwa strzały, a sami zrewanżowaliśmy się siedmioma! W tym dwoma skutecznym Jamroza w 30 i 32min! Do przerwy rowadziliśmy świetnym 0:3. W drugiej połowie meczu nie odpuszczaliśmy, choć rywale zaczęli częściej atakować. Ale żadnej ze stron nie udało się już zmienić wyniku i na tablicy widniało wspaniałe 0:3.
W szatni podziękowałek chłopakom i poleciłem, żeby zawsze tak grali. Nasze zwycięstwo było wspaniałe, idealne na inaugurację. Zagraliśmy skutecznie i efektownie. Kibice, nieliczni którzy przyjechali, z pewnością byli zachwyceni. Musieliśmy grać tak dalej.
Następny mecz zagraliśmy dosyć szybko, bo po czterech dniach. Nie lubię tak często granych meczy, piłkarze szybko się męczą. Czekało nas starcie z GKSem Jastrzębie i to jednoczeście był Dzień Kibica.
I mecz stał na naprawdę wysokim poziomie! Ku wielkiej radości licznie stawionych na maczu kibiców, wygraliśmy wysokim 5:0!
Jeśli mam być obiektywny, to muszę przyznać, że nie powinniśmy wygrać tak wysoko. Piłkarze GKSu walczyli z nami na naprawdę wysokim poziomie i mogą wynik tylko swój brak skuteczności. My wykorzystaliśmy większość naprawdę dobrych okazji, a oni, mimo że potrafili stworzyć naprawdę składne akcje, nie trafili ani razu do bramki Cierzniaka. Byłem zachwycony z postawy chłopaków. Tworzyli ładne akcje i wykorzystywali je. Do bramki trafiali: dwukrotnie Nawotczyński, Jamroz, Wilk oraz Kiełb.
Dzień po meczu udało mi się dopiąć na ostatni guzik nasz największy transfer sezonu. O dziwo to nie my byliśmy stroną kupującą. Sprzedałem Pawła Sobolewskiego do czeskiego FC Most za aż €200tys. Choć niektórzy dziwili się, że sprzedaję takiego dobrego i doświadczonego piłkarza, wiedziałem co robię. Paweł był dobry, lecz jednak za słaby jak na mój zespół. Miałem lepszych, choć młodych piłkarzy. Tylko trzeba ich ukształtować. Dodatkowo ten skrzydłowy miał już 29lat, więc jego umiejętności i cena już tylko spadały. To był najlepszy moment na sprzedać i uzyskałem dobrą cenę. Zasmuciła mnie tylko wypowiedź dla prasy Bednarek, w której nie pozostawiał na mnie suchej nitki. Lubili się bardzo i widać obrońca uważał Pawła za jeden z fundamentów zespołu. Ale to ja tu jestem menadżerem i ja wiem, co jest dla zespołu najlepsze.
Pomimo, że w lipcu zostały rozegrane tylko dwa mecze ligowe, rozdano nagrody Pierwszej Ligi. Trzecie miejsce w kategorii Piłkarz Miesiąca zajął Kamil Kuzera, a bramka Cezarego Wilka z meczu z GKSem zajęła drugie miejsce w plebiscycie na najpiękniejszą bramkę!
Kolejny mecz, już po trzech dniach, zagraliśmy z Górnikiem Łęczna. Ten zespół w ostatnim meczu rozgromił Tura Turek aż 4:0, więc mieliśmy prawo się obawiać. Ale w pełni wierzyłem w zespół.
Zaczęliśmy mocno. Już w 2min mieliśmy za sobą pierwszą akcję. Dośrodkowanie w pole karne rywali przechwycił ich bramkarz, ale wypuścił piłkę z rąk, co wykorzystał Jamroz strzelając gola z odległości jednego metra! W 10min ten sam zawodnik podwyższył na 2:0 pięknym strzałem w rzutu wolnego! Piłka odbiła się od wewnętrznej części słupka i zmyliła jeszcze bramkarza. Później pomimo paru dobrych okazji, nie strzeliliśmy kolejnej bramki. Za to rywalom się udało. Niznik strzelił wspaniałego gola z rzutu wolnego po faulu Nawotczyńskiego. Druga połowa wyglądała podobnie, aż do 53min. Wtedy nastąpił przełomowy moment. Radosław Bartoszewicz wjechał brutalnie w łydki Andariny i sędzia bez wahania wyrzucił go z boiska. To była szansa dla nas! I przyniosło to efekty dziesięć minut później w postaci pierwszego gola Shatova w barwach klubu. Niedługo potem bo w 69min kolejny cios dla kibiców z Łęcznej. Jamroz podał w pole karne do Gaweckiego i ten ruszył ku bramce. Lecz padł na murawę podcięty przez Rafalskiego. Sędzia po raz kolejny wyjął czerwony kartonik i pokazał go piłkarzowi Górnika wskazując jednocześnie na jedenastkę! Wykorzystał ją Jamroz, kompletując jednocześnie hattricka. I aż do końca wynik nie uległ już zmianie.
Wygraliśmy wspaniałym 4:1. Nie osiągnęlibyśmy aż takiej przewagi, gdyby nie te dwie czerwone kartki rywali. Chyba powinniśmy im podziękować za te faule. Cieszy postawa zespołu jak i trzy gole Jamroza.
Następny mecz jaki zagraliśmy miał być jednym z ważniejszych w sezonie. Spotkaliśmy się z jednym z głównych konkurentów do awansu - Zagłębiem Lubin. Notabene, kolejnym spadkowiczem, którego zdegradowano w wyniku afery korupcyjnej. Pokonanie lubinczań byłoby wielkim krokiem naprzód na drodze do zwycięstwa w lidze.
Mecz rozpoczęliśmy ostrożnie, badając przeciwnika. Rywal robił tak samo, więc początek nie należał do zbyt porywających. Przez pierwsze dwadzieścia minut przeważało Zagłębie, ale nikt nie oddał ani jednego strzału! I właśnie w 21min nastąpiło zdarzenie, które odmieniło losy starcia. Nawotczyński wszedł obunóż w Mitsanskiego i sędzia bez chwili wahania pokazał mu czerwony kartonik. Utrata zawodnika na samym początku meczu nie wróżyła zbyt dobrze. To był impuls dla obu drużyn i gra wyraźnie się ożywiła. Wbrew logice to my wyszliśmy na prowadzenie po strzale Wilka w 28min. Siedem minut później był znowu remis. Wyrównał Kędziora strzałem z 11m. Do przerwy wynik nie uległ zmianie. W szatni zachęciłem piłkarzy do walki. Pomimo osłabienia nie byli na straconej pozycji! Mieli szanse. Chyba w to uwierzyli, bo wyszli na drugą połowę wyraźnie zmotywowani. Gra po przerwie nie różniła się zbytnio od tej z końcówki pierwszej połowy - była szybka i ofensywna. Oba zespoły zasługiwały na remis i taki wynik widniał na tablicy aż do 70min. Wtedy Kuzera niepotrzebnie faulował Kędziorę w polu karnym i sędzia wskazał wapno. Karnego wykorzystał Mitsanski. To nas wyraźnie rozbiło. Straciliśmy koncentrację i akcje stawały się coraz bardziej chaotyczne. Nie potrafiliśmy nawet wykorzystać sytuacji sam na sam z bramkarzem. Na szczęście skuteczność rywali także była daleka od ideału. Lecz im jednak się udało. Wynik meczu na 3:1 ustalił w 80min Kędziora, który został potem zawodnikiem meczu.
Przegraliśmy arcyważny mecz. Na pocieszenie pozostawał fakt, że graliśmy dobrze, jak równy z równym i to pomimo osłabienia. Gdyby nie ta czerwona kartka na początku spotkania, to na pewno byśmy przynajmniej zremisowali i nawet moglibyśmy pokusić się o zwycięstwo. No ale taki jest futbol i raz się wygrywa, a raz przegrywa.
Mieliśmy już za sobą początek sezonu i jednocześnie okres najtrudniejszych meczy. Przed nami było zaledwie parę dni odpoczynku i kolejny mecz ligowy. Tym razem z Kmitą Zabierzów. Musieliśmy się przed nim pozbierać i pokazać jak gra Korona Kielce.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Aerobik - męska rzecz? |
---|
Trening aerobiczny jest ważny, kiedy zależy nam na doskonaleniu dynamiki piłkarzy. Rozwija umiejętności takie jak Zwinność, Przyspieszenie, Szybkość. Przydaje się szczególnie przy szkoleniu skrzydłowych i obrońców. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ