La Liga Santander
Ten manifest użytkownika Magicc przeczytało już 2382 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Lato 2012 roku trener Gontarewicz miał przyjemność spędzać w Brazylii, tutaj bowiem jego drużyna rozgrywała cztery spotkania sparingowe w ramach przygotowań do sezonu 2012/13. A miał to być sezon zupełnie inny od wszystkich dotychczasowych w karierze 40 - letniego szkoleniowca. Jego Atlético wkraczało weń w roli obrońcy tytułu mistrza Hiszpanii, a sam trener miał się wkrótce sprawdzić w zupełnie nowej dla siebie roli - selekcjonera reprezentacji Polski. Stanowisko to objął po Franciszku Smudzie, który osiągnął na Euro2012 wynik gorszy niż koszmarny, przegrywając wszystkie spotkania grupowe, zdobywając zaledwie dwie bramki i tracąc aż trzynaście (0:6 z Bośnią, 0:1 z Francją i 2:6 z Danią).
Gontarewicz nie ukrywał jednak, że jego priorytetem jest klub. Czerwono - biali zdobyli mistrzostwo w bardzo dobrym stylu, ostatecznie pokonując Real o 4, a Barcelonę o 9 punktów. Przy okazji Atlético nie przegrało ani jednego meczu ligowego w całym sezonie i straciło zaledwie 15 bramek. Nastrój polskiego menedżera psuła trochę porażka w 1/4 Ligi Mistrzów z Arsenalem, ale był przekonany, że co się odwlecze to nie uciecze.
Ostatnim powodem radości Polaka były ukończone na dniach przenosiny jego zespołu na nowy obiekt - mogący pomieścić 73 tys. widzów Estadio de Madrid. Arena ta robiła naprawdę olbrzymie wrażenie i miała być zwiastunem nowej, triumfalnej ery w dziejach Atlético.
Tymczasem jednak trzeba było myśleć o bardziej przyziemnych sprawach, a mianowicie o tym jak wcisnąć do zespołu kilku nowych zawodników. Do zespołu dołączyli bowiem ostatnio Mamadou Sakho, Yury Zhirkov, Arda Turan i Kevin Groβkreutz. Wszyscy sprowadzeni zostali co prawda za darmo, ale aż trzech spośród nich grało na skrzydłach, a to oznaczało zaciętą walkę o pierwszy skład z Ireneuszem Jeleniem, Salomonem Kalou, Simão i zrobionym ze szkła José Antonio Reyesem. Akurat dwóch ostatnich było najmniejszym problemem - z racji wieku Portugalczyk mógł się już z pierwszym składem żegnać, zaś Hiszpan spędzał większość czasu na leczeniu kontuzji i z tego powodu mógł wkrótce opuścić zespół. Ale już Kalou i Jeleń byli ważnymi graczami pierwszego składu, kibice widzieli ich nawet w jedenastce sezonu (a także marzeń).
Z rozważań Gontarewicz został wyrwany przez swoich dwóch współpracowników, którzy akurat stawili się w jego hotelowym pokoju. Asystent Dave Watson prowadził żywiołową dyskusję z klubowym scoutem, a zarazem jednym z najbardziej zaufanych ludzi menedżera, Oliverem Bierhoffem. Dyskusja dotyczyła najpewniej niedawnych Mistrzostw Europy, w których Niemcy odpadli w ćwierćfinale, a Anglicy - o czym Bierhoff nie pozwalał Watsonowi zapomnieć - nie wyszli z grupy. Argumenty obu panów stawały się coraz mniej merytoryczne i coraz głośniejsze, Gontarewicz postanowił więc interweniować.
- Zamknijcie się obaj, przecież i tak wygrali Francuzi - powiedział spokojnie. Natychmiast zapadła cisza, ale Anglik i Niemiec mieli miny jakby ktoś napluł im w twarze. Niechęć do Francji była chyba jedyną tak silną cechą obu narodów.
- Skoro już zechcieliście przypomnieć mi jak cholernego mam dzisiaj kaca, to chociaż powiedzcie z łaski swojej coś konkretnego na temat składu. Jak tam nasze nowe nabytki?
- No więc tak... - zaczął dziarsko Dave, na co menedżer skrzywił się i jęknął. Asystent nieco się zmieszał i ściszył głos - No więc tak, rusek wygląda nieźle, od razu ładnie wpisał się w drużynę. Może nie gada za dużo po hiszpańsku...
- Wcale nie gada po hiszpańsku i ledwo co po angielsku, ale kontynuuj - przerwał mu Gontarewicz.
- Tak, właśnie, ale ogólnie kapuje o co chodzi w naszej taktyce. Za to szwaby chyba jeszcze nie za bardzo wiedzą gdzie są.
- Jakie szwaby?! - Bierhoff krzyknął zdecydowanie wzburzony, na co trener znowu jęknął i złapał się za głowę.
- No... Ten Groβkreutz i Turan...
- Turan to Turek bałwanie! - Bierhoff nadal nie krył oburzenia, nie zwracając zupełnie uwagi na cierpienia Gontarewicza.
- Jeden pies. Tak czy siak jeszcze się nie wczuli w zespół. Notabene byłem kiedyś w Berlinie i myślałem, że pomyliłem samolot. Naprawdę wyglądało to jak Stambuł...
- Jeżeli zaczniesz krzyczeć - szepnął Polak złowieszczo, patrząc na niemieckiego scouta - to przysięgam że Cię zwolnię. Jak mi Bóg miły.
Oliver już otwierał usta żeby coś powiedzieć, ale po chwili się zreflektował i jedynie obrzucił Watsona nienawistnym spojrzeniem. Na twarzy Anglika malował się złośliwy wyraz triumfu. Trener kontynuował.
- Skoro już drodzy panowie doszliśmy do pewnego porozumienia... - Na te słowa Bierhoff zamruczał coś pod nosem - Cisza. Proponuję zabrać się do pracy. No dobra, może nie tak od razu... W końcu jesteśmy w Brazylii! Powiedzcie chłopakom, że mają dzisiaj wolne, niech się trochę zabawią. Mają do dyspozycji basen, plażę i darmowy barek. Ale o 22 wszyscy mają być w łóżeczkach i liczyć owieczki, bo od jutra zaczynamy zapierdzielać na całego. Kapiszi? - Watson i Biehoff skinęli głowami. - No to sio mi stąd, muszę dojść do siebie. Aha! - rzucił jeszcze za wychodzącymi współpracownikami - nie pozwólcie żeby Zhirkov i Jeleń pili razem.
Obaj panowie wyszli zgodnie z pokoju trenera, ale zanim zamknęli drzwi Watson zasyczał jeszcze złośliwie w stronę Bierhoffa "mniam, mniam, kebab". Niemieckie obelgi przez długi czas były słyszalne na hotelowym korytarzu.
* * *
KOLEJNA GARŚĆ PIERDÓŁ:
Tabela ligowa (sezon 2011/12):
Jedenastka sezonu:
Jedenastka marzeń:
Dwumecz z Arsenalem (1/4 LM):
Atlético Madryt 3:0 FC Barcelona:
(musiałem się pochwalić, sorry)
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Aerobik - męska rzecz? |
---|
Trening aerobiczny jest ważny, kiedy zależy nam na doskonaleniu dynamiki piłkarzy. Rozwija umiejętności takie jak Zwinność, Przyspieszenie, Szybkość. Przydaje się szczególnie przy szkoleniu skrzydłowych i obrońców. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ