Ten manifest użytkownika zachi przeczytało już 1481 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
w tekście :
* XXIV kolejka Unibet I Ligi
[ poprzedni odcinek ]
W czasie gdy pisałem poniższe wypocinki
przygrywał zespół Death in June
15.03.2010 godzina 15:00 [czasu gry] Stadion Miejski, Bielsko-Biała
- Mam złe przeczucia - powiedziałem posępnie i poprawiłem się na krzesełku w boksie zespołu gości. - W dodatku coś mnie ssie w żołądku.
- Mnie również - odparł Kali. - Ale to wina zjedzenia na zimno kilku hamburgerów z „maka”.
- To dlaczego nie jadłeś gdy były ciepłe?
- Ponieważ kupiłem je w „drajwie”. A gdy jechałem autem na stadion to jedną ręką prowadziłem, a w drugiej trzymałem telefon i rozmawiałem z naszym ulubionym skautem. Ta zakała ludzkości nie potrafi pojąć zdania „nie mogę teraz rozmawiać”.
- W dodatku ma kłopoty z zegarkiem i kalendarzem - mruknąłem. - Że już nie wspomnę treści jego raportów, przy czytaniu których mózg staje w poprzek i cienko kwiczy.
- To również, szefie - Kalinowski parsknął śmiechem. - Gwizdnie jeszcze dzisiaj ten sędzia, czy zastanawia się nad sensem życia?
- Łukasz Bartosik - zerknąłem w swoje notatki przedmeczowe. - Nie znam takiego filozofa. Jest piętnasta, więc już powinien pierdnąć w gwizdek.
- Ciekawe określenie, szefie.
- To Defekt Muzgó.
- Uraz z dzieciństwa? - zaciekawił się Kalinowski.
- Nie, idioto. Taki zespół.
Podbeskidzie rozpoczęło spotkanie z wielkim animuszem, momentalnie spychając nas do defensywy. Mój Znicz gubił się w dryblingu, gospodarze bez kłopotu odbierali nam piłkę i szli z kontrą. I tak minuta po minucie. Z nieba sikał deszcz, murawa coraz to bardziej zaczynała przypominać bajorko, kibice śpiewali. Kibice gospodarzy, trzeba dodać. Kilkudziesięciu fanów Znicza jedynie cuś tam burczało.
Po kwadransie gry już wiedziałem że moje przeczucie porażki ma rację bytu. Nie potrafiliśmy przeprowadzić choćby jednej składnej akcji, nasze ataki kończyły się tuż po wejściu na połowę rywala. Chciałem zagrać w tym meczu asekuracyjnie, z kontry. I o kant rzyci mogłem swoje plany rozbić, nie dzisiaj, nie z Podbeskidziem.
W 27 minucie tuż przed naszym polem karnym szarżującego Matusa sfaulował Udvari, sędzia odgwizdał przewinienie i piłkę zaczął ustawiać pomocnik Podbeskidzia, Dariusz Kołodziej. Po gwizdku arbitra pieprznął idealnie w prawy róg bramki bronionej przez Bieńka. Bronionej, jasne... Bramka jest długa, a Bieniek króciutki. Piłka zatrzepotała w siatce i mieliśmy już jednego gola w plecy. Podbeskidzie-Znicz, 1:0.
- Noż kurywa młeć - warknąłem. - Bieniek, żyj na tej bramce! - mój wrzask i tak nie dotarł do Bieńka, za to Kali aż podskoczył.
- Spokojnie, szefie, to dopiero 30 minuta meczu.
- A już się czuję jakby mecz trwał od minut trzystu...
Po stracie gola nic się w naszej grze nie zmieniło. Wciąż graliśmy bojaźliwie, jak ogórki z najniższych klas rozgrywkowych. Podbeskidzie kontynuowało pokazówkę, grając, mimo deszczu, piękną klepką, idealnymi przerzutami piłki, Clemence Matawu nawet zadryblonił kilka razy. A my? My cofnęliśmy się do tyłu, żadne z moich poleceń nie docierało do kopaczy - ja swoje, oni swoje, Podbeskidzie do przodu.
W przerwie wpadłem do szatni jak wcielenie furii, jak wkurywiony i zdradzony mąż na porodówkę.
- Co, do niedodmuchanej jasnej, odpitalacie?! - ryknąłem potężnie. - Czy ktoś wam wcisnął w łapę kupony do Biedronki, czy ja źle widzę?! To ma być gra?! W członki krzywe sobie pogrywacie, a nie w piłkę!
- Staramy się - powiedział cicho Kaczmarek.
- Staracie się?! - odwróciłem się do niego. - Staracie się? Sracie na waszych kibiców, to robicie. Starają się, słyszysz Kali? - Kalinowski pokiwał głową. - Postarajcie się grać, a nie pieprzyć głupoty. Won na plac!
Jeśli sądziłem że moje słowa natchną mój zespół, że teraz zagra koncertowo, to myliłem się na całej linii. Po gwizdku sędziego dalej graliśmy kał i wymiociny, a Podbeskidzie pykało swoje. Piłka na kontakt, szybka kontra, dokładne podania oraz strzały. Jeden, jedyny Bieniek - prezentował na boisku coś więcej niż tylko statystowanie. I to dzięki niemu przegrywaliśmy tylko jedną bramką. Do czasu.
53 minuta, Świerblewski dogrywa piłkę do Łukasza Matusiaka a ten, nie zastanawiając się zbyt długo - pierdyknął, z prawie 30 metrów, w samo okienko naszej bramki. Nu i pozamiatane. Podbeskidzie-Znicz, 2:0. Kurywica mnie strzeliła cholerna, już myślałem że rozpieprzę boks gości w drobny mak. Gdy wziąłem się za wyrywanie krzesełka powstrzymał mnie Kalinowski.
- Szefie, to nie koniec ligi. Do mety jeszcze daleko.
Ochłonąłem momentalnie, oczyma wyobraźni widząc nagłówki w gazetach. "Selekcjoner reprezentacji Hiszpanii traci rozum", "Wandal z Pucka", "Znicz zalany", i tym podobne. Usiadłem więc na krzesełku i już spokojnie obserwowałem poczynania moich kopaczy. Do końca spotkania wynik się nie zmienił, przepipcyliśmy ten mecz dwa do zera. Odprawę pomeczową poprowadził Kalinowski, ja nie byłem w stanie. Ze stadionu pojechałem prosto do mieszkania, gdzie urżnąłem się z przerwą w życiorysie.
Rano, na drugi dzień, obudziłem się z wielkim bólem głowy, na szczęście wciąż na pierwszym miejscu w Unibet I Lidze. Znaczy, nie ja, a mój zespół, niemniej jednak uznałem to za kolejny cud nad Wisłą. Po przejrzeniu tabeli, spotkań XXIV kolejki i przeczytaniu spóźnionego raportu Wacławczyka, wyruszyłem do ubikacji by dzielnie stawić czoła temu, co wyszykował mój zalany alkoholem żołądek.
formacja - Podbeskidzie Bielsko-Biała
formacja - Znicz Pruszków
statystyki - Znicz Pruszków
statystyki pomeczowe
tabela Unibet I Ligi po XXIV kolejce
W następnym odcinku :
* XXV kolejka Unibet I Ligi
* różne takie tam
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Śledź przeciwnika |
---|
W analizie pomeczowej zwracaj uwagę na sektory, w których najczęściej tracisz piłkę. Jeżeli odbierają ją boczni obrońcy, nacieraj środkiem, jeżeli środkowi pomocnicy, atakuj skrzydłami. Śledź konkretnych piłkarzy przeciwnika. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ