Ten manifest użytkownika zachi przeczytało już 1426 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
w tekście : różne różności oraz III kolejka Ekstraklasy
12.08.2010 godzina 09:12 gabinet menedżera klubu Znicz Pruszków
Dziś widzę błędy jakie popełniłem w czasie spotkania Znicz - Lech. Dopiero dzisiaj dociera do mnie co należało zrobić, jak zareagować na boiskowe wydarzenia by wygrać. Po raz setny oglądam na laptopie zapis spotkania sprzed tygodnia - patrzę, analizuję, kreślę słowa w notatniku. Czasu nie cofnę, to oczywiste, ale należy wyciągnąć wnioski na przyszłość. Ustawiłem zespół zbyt asekuracyjnie, zabrakło mi odwagi, może odrobiny szaleństwa, by ugrać na własnym stadionie komplet punktów. Zdaję sobie sprawę że graliśmy z Lechem Poznań, mocnym klubem, z wieloma świetnymi zawodnikami - ale, do cholery jasnej, ja również mam w kadrze kilku zawodników którzy prezentują się na boisku lepiej od przeciętnego tostera! Zwyczajnie - spanikowałem. I teraz mogę mieć pretensje do siebie. I mam, jasna sprawa.
Jutro jedziemy do Gdańska, by dzień później zmierzyć się z tamtejszą Lechią i na usta ciśnie mi się jedno, bardzo ważne pytanie - jak zagrać? Jak ustawić chłopaków na placu by ugrać dobry wynik (cel minimum to remis) z zespołem który wygrał dwa pierwsze mecze tego sezonu? Lechia grała dwa razy na wyjeździe - w pierwszej kolejce rozbiła w pył Polonię Bytom 6:0, w drugiej wygrała z Ruchem Chorzów 2:1! Dwa wyjazdy, osiem strzelonych bramek - co prawda Polonia i Ruch to nie Barcelona, ale też nie pierwsze lepsze ogórki. I teraz mamy ugrać z nimi trzy punkty, lub chociażby jeden? Na ich stadionie? Misja niemożliwa. Co ciekawe - rozmawiałem, jakoś przed początkiem sezonu 2010/11, z menago Lechii, Tomkiem Kafarskim, gdy spotkaliśmy się w pewnej wypoczynkowej miejscowości. Powiedział mi wtedy że choć w sezonie 2009/10 bronili się przed spadkiem (Lechia zakończyła ów sezon na 13 miejscu) , to w tym już nie będzie się cackał - postawi wszystko na jedną kartę, zagrają bez strachu, z fantazją, ofensywnie. Uśmiałem się wtedy, ponieważ brzmiało to jak majaczenie chorego na nieuleczalny optymizm polityka. A tu proszę. Początek sezonu i Lechia gra tak, jak mówił mi Kafarski - szybko, technicznie, radośnie i skutecznie. I to bez większych wzmocnień w tym roku - kilka dni temu Tomek sprowadził do swojego klubu tylko jednego grajka - do Gdańska przeprowadził się napastnik Damian Misan (poprzednio Cracovia), a w lipcu Lechię opuściło dwunastu zawodników! Kafar wie co robi - poukładał zespół jak trzeba i w dwóch kolejkach ugrał komplet punktów, a teraz ja mam z nim wygrać. Jasne, da się zrobić (w tym momencie ironia zdaje się mieć już osobowość, której na imię Stefan).
Kim postraszy nas Lechia? Groźny na pewno będzie młody, 23-letni Ivans Lukjanovs, napastnik z Łotwy. W zeszłym sezonie nie grał co prawda rewelacyjnie (16 meczów, 4 bramki) ale w tym pokazuje że warto jest na niego stawiać - dwa mecze, dwie bramki (tygodnik „Piłka Nożna” wystawił mu noty 7.8 oraz 7.3). Wysoki cholernik, ma 186 centymetrów wzrostu, dobrze gra głową, jest szybszy niż Neostrada i sprytniejszy niż pracownik ZUSu. Kto jeszcze? Na pewno lewy pomocnik Lechii, Karol Piątek - pracuś nad pracusie, waleczny, inteligentny na boisku. Prawe skrzydło, Marcin Kaczmarek - technik, drybler, struś pędziwiatr. Biega chłopek od pola bramkowego do pola bramkowego, niezmordowany jak (w dawnych, lepszych czasach) silnik w Mercedesie. Tych zawodników obawiam się najbardziej, ale na nich się przecież atuty Lechii nie kończą. Solidna obrona i bramkarz (jedna stracona bramka w pierwszych dwóch kolejkach), szeroka ławka - więc jedno jest pewne - będzie to cholernie ciężki wyjazd.
Oprócz płaczu jak to mamy ciężko w Ekstraklasie moje myśli błądzą dziś również wokół reprezentacji Hiszpanii. We wrześniu czekają nas dwa mecze eliminacji ME - czwartego września na Santiago Bernabeu w Madrycie będziemy podejmować reprezentację Luksemburga, a cztery dni później czeka nas wyjazd do Belfastu, na mecz z Irlandią Północną. Luksemburg to, patrząc na aspekty czysto piłkarskie, sportowa szklarnia ogórkowa. To już mecz z Irlandią będzie trudniejszy, ponieważ waleczne to chłopaki są. Los był nadzwyczaj łaskawy przydzielając mi jako rywali w grupie stosunkowo łatwe zespoły - dla przypomnienia : są to Armenia, Czechy, Estonia, Irlandia Północna, Luksemburg, Serbia i Walia. Z Luksemburgiem nie przewiduję (teoretycznie) problemów, lecz gdy przypomnę sobie blamaż w spotkaniu z Estonią (9.09.2009 Hiszpania-Estonia 2:2) to mimo wszystko nie mogę spać zupełnie spokojnie. Coś moje chłopki mają problem z koncentracją w meczach ze słabszymi rywalami. Trudniej będzie z Irlandią Płn, to dobry zespół, waleczny, mają w składzie kilku ciekawych zawodników takich jak : Kyle Lafferty (Rangers Glasgow; szybki diabelec i dobry technik), Jonny Evans (Manchester United; młodziutki, ale już solidny obrońca), Steven Davis (Rangers Glasgow; kreatywny i błyskotliwy pomocnik), Martin Paterson (Burnley; niewysoki, szybki i waleczny napastnik) czy też Chris Brunt (West Bromwich Albion; świetny, młody skrzydłowy, którym bardzo interesuje się Palermo). Nie liczę więc na to, że położą się na murawie, rozłożą nogi i dadzą się zerżnąć za paczkę fistaszków (ole!).
Czas najwyższy bym wspomniał troszkę o tym, co się ciekawego działo na rynku transferowym w tym sezonie. A działo się, działo. W lipcu Real wspólnie z Manchesterem City rozwlekli słynny duet „Robbery” (Bayern Monachium) - Franck Ribery powędrował do Madrytu (53 miliony eu) a Arjen Robben do Manchesteru (40 milionów eu). Barcelona podprowadziła z Interu Mediolan Diego Milito (26.5 miliona eu), a Bayern za pieniążki które wpłynęły z „kradzieży” zakupił Miguela Veloso (Sporting Lizbona, 23 miliony eu) oraz Pera Ciljana Skjelbreda (Sampdoria, 13.5 miliona eu). Liverpool wykupił (z CSKA Moskwa) Milosa Krasica za niemalże 12 milionów euro, a Adrian Mutu przeprowadził się z Florencji do Barcelony - kwota transferu zamknęła się również w prawie 12 milionach „jurków”. Jako ciekawostkę dodam że do Interu Mediolan przeniósł się również (7 milionów eu) Ludovic Obraniak i bynajmniej nie po to, by służyć tam jako organiczny podgrzewacz krzesełek w boksie dla rezerwowych graczy - Jose „Morrrda” Mourinho na specjalnie zwołanej konferencji prasowej chwalił Obraniaka i zapewniał że będzie to ważny gracz w jego zespole. I raczej nie żartował, ponieważ Ludo wyszedł w pierwszym składzie na mecz w Serie A z Palermo, a w kolejnym (z Livorno) zaliczył asystę i zebrał naprawdę dobre recenzje w tamtejszej prasie.
W sierpniu nie było już tak spektakularnie i bogato. Pablo Aimar po przygodzie w Barcelonie (zakupiony sezon wcześniej za 16 mln eu) przeniósł się do „Żółtej łodzi podwodnej” - Villarreal, za 11 milionów eu. Bayern wykupił z Saint-Etienne Mouhamadou Dabo (10 mln eu) oraz Henrique z Barcelony (7,75 mln eu).
Tyle w Europie. A w Polsce? Zabrakło ciekawszych wzmocnień, za to masa zawodników opuściła Ekstraklasę by spróbować swych sił za granicą. Mniejsza już o kwoty, ale z ciekawszych graczy na saksy wyjechali : Dawid Nowak (GKS Bełchatów - PAOK), Jacek Kiełb (Korona Kielce - Rapid Bukareszt), Marcin Kikut (Lech Poznań - Kaiserslautern), Marcin Smoliński (Legia Warszawa - US Boulogne), Maciej Gostomski (Legia - 1FC.Nurnberg), Piotr Ćwielong (Wisła Kraków - Arsenał Kijów) czy też Radosław Majewski (Polonia Warszawa - Gyori ETO FC). Tak więc kochana moja Ekstraklasa straciła kilku (kilkunastu nawet) młodych i ciekawych graczy. A kto zajechał do Polski by podnosić poziomo (he, he, he) polskiej-kopanej? Najczęściej wynalazki takie jak : Rafita i Daine Klate (Lech Poznań), Fatah Gharbi (GKS Bełchatów), Josta Dladla (Odra Wodzisław) lub Sede Marc Dion (Korona Kielce). Pytanie brzmi - czy wniosą do naszej piłki nową jakość, czy po prostu i (prawie) jak zawsze - jakoś to będzie?
13.08.2010 godzina 13:28 klubowy autokar, gdzieś na trasie Pruszków - Gdańsk
Obserwuję przez szybę krajobraz, który w formie rozmazanej plamy śmiga mi przed oczami. Szarzyzna, znaki drogowe, auta, ludzie, zieleń, jeleń... Rzyć mnie już boli od cholernie niewygodnego siedziska, nogi również - odzywają się kolana, które solidnie oberwały jakiś czas temu, gdy potrącił mnie samochód. W głowie rozgrywam setny chyba mecz Lechia - Znicz i za Chiny Ludowe wygrać nie mogę. Ubzdurałem sobie, że Lechia jest niepokonana i już - nijak nie mogę wykoncypować sposobu na ten zespół. Dziś rano dzwonił do mnie Tomek Kafarski, menago zespołu z Gdańska - zapytał się mnie, głosem podstępnie słodziutkim, czy jestem gotowy na jutrzejsze baty. Przez sekundę w mej głowie zapłonęła myśl, iż zaprasza mnie na spotkanie w klubie sado-maso. Dopiero po chwili zrozumiałem, że ma na myśli jutrzejsze spotkanie pomiędzy naszymi zespołami.
- Job twoju team - odpowiedziałem i roześmiałem się. - Nie zgrywaj chłopaczku kozaka, psim swędem wygrałeś dwa pierwsze meczyki i teraz sodówka w mózg tobie uderza.
- Zobaczymy, Piotrek, zobaczymy - odpowiedział mi z nieukrywaną radością. - Moje chłopaki zdmuchną twój Znicz już w pierwszej połowie.
- Żeby się tylko nie zatkali przy próbie tak głębokiego wdechu...
Popitoliliśmy jeszcze o tym i owym, wzajemnie zapraszając się na browarka po meczu. Dlaczego by nie, lubię tego wesołka. Ma zbliżone do mojego poczucie humoru, poza tym to świetny fachowiec, zna się na piłce. A do tego zimne, najlepiej słowackie piwko w trójmiejskiej „Degustatorni” - aż chce się żyć.
Dźwięk przychodzącego smsa wyrwał mnie z zadumy. Jak zwykle reklama jakiejś durnej muzyczki, czy kolejny bzdet w stylu „wygrałeś BMW, to twój szczęśliwy dzień! Tak więc napisz do nas smsa za 15 złotych plus vat, następnie odpowiedz na piętnaście pytań i BMW które już wygrałeś, zostanie przez ciebie wygrane po raz kolejny!”, pomyślałem. Ale nie - to Tomek Kafarski zapytuje, czy na pewno jedziemy w dobrym kierunku i czy aby meczyku nie oddamy walkowerem. Uśmiechnąłem się krzywo, ale nie raczyłem odpisać, nie będę tracił kasy na żłoba. Sms wylądował w telefonowym śmietniku, a ja spojrzałem na zegarek - za kilkanaście minut godzina czternasta, tak więc za niecałe dwie godzinki będziemy na miejscu. Uruchomiłem laptopa i zacząłem przeglądać swoje notatki - chwilę zajęło mi wyszukanie pliku ze składem jaki wybrałem na mecz z Lechią.
Pozycję bramkarza obsadzi Bartosz Białkowski. W debiucie wpuścił co prawda cztery bramki (w spotkaniu z Cracovią), a „Piłka Nożna” przyznała mu ocenę 6.9 (90 minut), niemniej jednak zaprezentował się przyzwoicie. W następnej kolejce w meczu z Lechem Poznań bronił lepiej niż poprawnie i to głównie dzięki niemu skończyło się na remisie (1:1), nota w „PN” 7.7 (90 minut). Na lewej obronie wystąpi Robert Kłos - z Cracovią nie zagrał zbyt pewnie (90 minut, nota 6.0) ale już z Lechem pokazał że ma papiery na granie (90 minut, nota 7.5). Na prawej stronie boiska zagra Arnaud Anastassowa. Nie radzi sobie póki co zgodnie z moimi oczekiwaniami (90 minut, nota 6.2 z Cracovią oraz 90 minut i nota 6.9 z Lechem) ale nie mam wielkiego wyboru na tej pozycji - Błażej Radler kiepsko wszedł w sezon (45 minut z Cracovią, nota 6.9 oraz 90 minut z Lechem, nota 6.9), jego motoryka pozostawia dużo do życzenia, a potrzebuję go na innej pozycji, ponieważ ustawię go z Lechią na środku obrony. Obok Radlera wystąpi Daouda - z zespołem z Krakowa nie pokazał nic specjalnego (90 minut, nota 6.8, asysta) ale już z Lechem interweniował bardzo pewnie, niemalże bezbłędnie (90 minut, nota 7.9, wślizgi 8/8, główki 11/12).
Defensywny pomocnik - Emmanuel Ekwueme. Słaby początek sezonu (Cracovia - 90 minut, nota 6.7, Lech - 90 minut, nota 6.9), sporo straconych piłek, przegranych starć. Stać chłopaka na dużo więcej. Ofensywny pomocnik - Bartosz Osoliński - w meczu z Cracovią zagrał jak profesor, wychodziło mu prawie wszystko. Celnie podawał (28/37), walczył, biegał (zmieniony w 68 minucie, nota 7.5, asysta). Niestety w spotkaniu z Lechem nie zagrał zbyt dobrze, brakowało mu dynamiki, grał bardzo ospale (zmieniony w 60 minucie, nota 6.9). Na lewym skrzydle wystawię Pawła Kaczmarka - tutaj podobnie jak z Osolińskim. Dobry występ przeciwko Cracovii (90 minut, nota 7.0, asysta) ale z Lechem kiepściutko (90 minut, nota 6.2). Na prawej flance zagra Bartłomiej Niedziela, niewidoczny w spotkaniu z Cracovią (zmieniony w 50 minucie, nota 6.6) ale z Lechem zrehabilitował się w pełni (zmieniony w 60 minucie, nota 7.0, asysta).
Przy obsadzie bramki, obrony i pomocy nie miałem większych zagwozdek. Więcej czasu zastanawiałem się kogo wystawić w ataku. W dwóch pierwszych kolejkach w pierwszym składzie zagrali Tomek Chałas i Mbei Pasteur - i był to strzał w przysłowiową „dziesiątkę” (Chałas : 90 minut, nota 8.4, dwa gole / 90 minut, nota 7.0 - Pasteur : 90 minut, nota 8.4, dwa gole / zmieniony w 69 minucie, nota 7.4, gol). Pasteur świetnie prezentował się w sparingach - na tyle dobrze, że „wygryzł” ze składu Mariusza Rachubińskiego, podstawowego napastnika w poprzednim sezonie, a i w lidze prezentuje się wyśmienicie. Chałas natomiast miał świetny sezon w Unibet I Lidze, strzelił przecież 19 bramek w 31 meczach co dało mu drugie miejsce w lidze pod względem strzelonych bramek. Fachowcy już wyceniają go na milion euro, a ma dopiero 22 lata. Dlaczego więc zastanawiałem się nad wyborem zawodników w ataku? Ponieważ coraz lepiej na treningach prezentują się wspomniany wcześniej Rachubiński oraz Kingsley Ikpotor. Po głębokim przemyśleniu sprawy postawiłem na duet Chałas - Pasteur, wziąłem pod uwagę świetne wejście w sezon oraz to jak dobrze rozumieją się na boisku. Rachubiński z Ikpotorem powędrują na ławkę - jeden z nich dostanie szansę w meczu z Lechią.
Meczową osiemnastkę uzupełnią : Adrian Bieniek (niewykorzystany rezerwowy), Tamas Udvari (Cracovia - zmieniony w 45 minucie, nota 4.7 - fatalny występ, masa błędów, jedna wielka porażka. Po tym spotkaniu posadziłem go na ławie, dam mu czas by pokazał na treningach, czy warto jeszcze na niego postawić), Maciej Piotrowicz (szesnastoletnia nadzieja Pruszkowa, lansowany w mediach, może i na wyrost, jako nowy Kazimierz Deyna. W spotkaniu z Cracovią wszedł w 68 minucie, nota 6.8 - z Lechem wprowadzony w 60 minucie, nota 6.9), Mikołaj Rybaczuk (Cracovia - wprowadzony w 50 minucie, nota 7.1, asysta - z Lechem wprowadzony w 60 minucie, nota 6.9),
Łukasz Kalinowski (brak występów), Kingsley Ikpotor (z Lechem - wprowadzony w 69 minucie, nota 6.6) oraz Mariusz Rachubiński (niewykorzystany rezerwowy).
Zamykam dokument tekstowy i korzystając z tego, iż do celu mamy jeszcze spory kawałek, odpalam „Championship Managera 97/98” - przede mną ważne spotkanie z Manchesterem United. Dobrze, że Dennis Bergkamp wrócił do składu po kontuzji, z nim mój Arsenal ma większe szanse na dobry rezultat...
14.08.2010 godzina 16:27 stadion przy ulicy Traugutta, Gdańsk. Szatnia gości.
- Siadajcie panowie, zaczynamy odprawę - rozejrzałem się uważnie. - Może mi ktoś powiedzieć, gdzie podział się mój kochany asystent, pan Fall?
- Widziałem go chwilę temu, szefie - odparł Anastassowa. - Powiedział, że idzie po bułki.
- Po bułki? - zdziwiłem się. - A gdzie on chce kupić te bułki?
- Tego już mi nie zdradził - Anastassowa wzruszył ramionami. - Miał bardzo tajemniczy wyraz twarzy.
- A to ciekawe - mruknąłem. - W porządku, zajmę się tym później, mamy teraz inne zmartwienia. To, moi panowie - pomachałem papierowym świstkiem - jest raport o Lechii, sporządzony przez naszego niezawodnego, a mówię to bez choćby cienia ironii, skauta Łukasika. W jego opinii gospodarze zagrają formacją 4-4-2, z nastawieniem na ofensywę. Preferują szybką klepkę, akcje konstruują sprawnie i na jeden kontakt. Skaut Łukasik pragnie zwrócić naszą uwagę na napastnika Lechii, Lukjanovsa, a ja w zupełności zgadzam się z tą opinią. Młody to chłopek, ale wie jak sobie radzić z piłką. Daouda, przylepisz mu plasterek, a dokładniej to ty będziesz plasterkiem na Lukjanovsa.
- Oui, boss.
- Przewidywany skład Lechii : Mateusz Bąk na bramce. Krzysztof Bąk, Arkadiusz Mysona, Sergejs Kozans oraz Hubert Wołąkiewicz na obronie. Linia pomocy : Marcin Kaczmarek, Karol Piątek, Mindaugas Panka i Krzysztof Ulatowski. W ataku zagrają najprawdopodobniej wspomniany już przeze mnie Lukjanovs oraz Maciej Rogalski. Wspierać ich będą koledzy z ławki oraz ponad dziewięć tysięcy kibiców. Łatwo nie będzie, panowie. Wybijcie sobie z głowy żeby potraktować ten mecz ulgowo. Pełne skupienie, pany, żadnych idiotycznych strat piłki, nie gubić się w nie wnoszących nic do gry dryblingach. Trzymać się pozycji, nie szarżować przesadnie. Poszukamy szczęścia w szybkich kontrach. Jakieś pytania? Nie? Więc do dzieła, kochani moi. Połamania szkitek życzę. Hua, Znicz!
W tym momencie otworzyły się drzwi do szatni i stanął w nich mój asystent, Pape Fall. W dłoniach trzymał dwie siatki wyładowane bułkami.
- Buki dla ewryłan - obwieścił triumfalnie, uśmiechając się szeroko.
Śmiech jaki rozległ się po tym oryginalnym, lecz bardzo krótkim zdaniu, jeszcze długo rozbrzmiewał w szatni gości ...
* * *
- Dzień dobry kochani telewidzowie! Ze stadionu Lechii przy ulicy Traugutta w Gdańsku wita państwa ulubiony komentator sportowy każdego Polaka, wasz skromny sługa, piewca radości, fachowiec w każdej dziedzinie, wielki znawca piłki nożnej oraz gry w bierki - Jachym Eroto uśmiechnął się do ponurego mężczyzny który siedział tuż obok na stanowisku komentatorskim. - Jest tu dziś ze mną pan Eugeniusz Orator, wiceprezes Polskiego Związku Piłki Nożnej na Obczyźnie.
- Dzień dobry - mruknął Orator.
- Tak... Chciałoby się rzec iż pogoda dopisuje, jest ciepło i przyjemnie, ale byłaby to nieprawda, ponieważ sami państwo widzą że pogoda jest, krótko mówiąc, do rzyci. Chmury przesłoniły słońce, siąpi mżawka, do tego jest duszno i porno... - Eroto chrząknął z zażenowaniem. - Jest parno, znaczy się.
- Dokładnie, panie Eroto - mruknął Orator.
- Za dwie minuty sędzia dzisiejszych zawodów, pan Paweł Gil z Lublina, powinien dać znak-sygnał do rozpoczęcia meczu trzeciej kolejki Ekstraklasy, pomiędzy Lechią Gdańsk a Zniczem Pruszków. Szykuje się nam bardzo ciekawe widowisko, a na ekranie mogą już państwo zobaczyć składy obu zespołów.
- Zaczęło się, proszę państwa. Przy piłce Lechia. Rogalski wycofuje piłkę do tyłu, do Wołąkiewicza... Ten zagrywa piłkę na środek boiska do Ulatowskiego, który z klepki zgrywa futbolówkę do Panka.
- Panki - poprawił Orator.
- Panka - odparował Eroto.
- Panki - powtórzył Orator.
- Niech państwo spojrzą na Panka, jak świetnie prowadzi piłkę - Eroto uśmiechnał się z wyższością. - Piłka trafia do Lukjanovsa, lecz ten podaje niecelnie i przechwytuje ja Znicz, a dokładniej zawodnik Znicza, a jeszcze dokładniej to Osoliński, który dziś gra nieco cofnięty niż zazwyczaj. Znicz wyprowadza kontrę. Piłka szybko wędruje pomiędzy zawodnikami. Daouda, Anastassowa, Niedziela... Są już na połowie rywala, Niedziela z Anastassową pogrywają w dziadka, pomiędzy nimi za piłką biega Piątek... Niedziela, Piątek, jeszcze tylko Sobota i mielibyśmy na boisku weekendowy piknik, he, he, he.
- Sobota gra w MKS Kluczbork - wtrącił się Orator.
- Sobota jest dzisiaj - sprostował Eroto. - Dobrze zapowiadającą się akcję gości przerywa pewnie interweniujący Wołąkiewicz.
- To bardzo ciekawa postać. Pierwszy mecz w Ekstraklasie rozegrał w sezonie... - Orator zamknął na chwilę oczy. - Bodajże w sezonie 2005/06, grał wtedy w Amice Wronki. Rzadko kiedy zapuszcza się na połowę rywala, świetnie i krótko kryje, jest szybki i zdecydowany.
- Urodzony by umrzeć, jednym słowem - Eroto uśmiechnął się i spojrzał w notatki. - Przepraszam, chciałem powiedzieć urodził się by zwyciężać.
- Sam się urodził? - życzliwie zdziwił się Orator. Eroto nie wysilił się na ripostę.
* * *
- Siódma minuta meczu, wynik zero do zera. Nie widzimy dziś zbyt wielu akcji, póki co na boisku panuje senna atmosfera, oba zespoły zdają być się zadowolone takim obrotem sprawy. Ale poczekajmy... - Eroto zawiesił głos. - Rzut rożny dla Lechii. Piłkę ustawia Marcin Kaczmarek, dobry zawodnik, świetnie wszedł, eee, w sezon. Wrzutka na krótki słupek... Świetnie Ekwueme! Skoczył do piłki jak pantera i zgrał ją do Anastassowy. Szybkie zgranie do Pasteura na czterdziesty metr. Pasteur schodzi do boku, pochyla głowę i szarżuje. Wygląda teraz jak rozjuszony buhaj.
- Byk - wtrącił się Orator.
- Buhaj - powtórzył Eroto. - Pasteur jest już na połowie rywala, nabiera prędkości... Obrońca Lechii, Arkadiusz Mysona, zostaje z tyłu. Pasteur jest już na wysokości pola karnego, świetna, dynamiczna szarża. Zgrywa płaską piłkę w pole karne, Paweł Kaczmarek uprzedza Krzyszofa Bąka... Strzela... Jeeeeeeest!!! Gooooooooooooool!!! Proszę państwa, wielka niespodzianka na Traugutta, dziewiąta minuta spokania, Znicz prowadzi z Lechią jeden do zera!!! Strzelcem bramki jest Paweł Kaczmarek!!! Zobaczmy to jeszcze raz!!!
- Bardzo ładna akcja - Orator poprawił słuchawki. - Świetnie zachował się Kaczmarek. Mimo asysty obrońcy strzelił precyzyjnie. Profesorskie zagranie tego młodego zawodnika.
- Brawa również dla Pasteura za ten świetny rajd. Aż przypomniał mi się Diego Armando Maradonna.
- Z tą różnicą że Pasteur nie jest niski, papuśny i nie nazywa się Maradonna.
- Oraz nie urodził się w Argentynie.
* * *
- Mżawka wciąż siąpi z nieba, kibice Lechii milczą jak zaklęci. Pierwszy kwadrans gry to delikatna przewaga zespołu z Pruszkowa - Eroto spojrzał na zegarek. - Zbliża się dwudziesta minuta spotkania, Znicz wciąż prowadzi jedną bramką. Ale mamy akcję Lechii... Kaczmarek pędzi środkiem boiska, zauważa wychodzącego na wolne pole Rogalskiego, długie zagranie... Ach, jakże piękne i bardzo przytomne wyjście Białkowskiego! Piąstkuje piłkę, praktycznie ściągając ją z głowy Rogalskiemu! Piłka trafia do Niedzieli, który bez zastanowienia ekspediuje ją na czterdziesty metr.
- Odzywają się grzechy przeszłości z naszych boisk, gdzie dominowała dawniej gra na zasadzie „wyjazd-kopnij i biegnij”.
- Nie tylko u nas, panie Orator. Podobnie było na angielskich boiskach, że pozwolę sobie przypomnieć dawną ekipę Wimbledonu.
- Wimbledon grał raczej na zasadzie „wszystko powyżej murawy golić”.
- To w obronie. W ataku grali właśnie „wyjazd-kopnij i biegnij” - sprostował Eroto. - Wróćmy jednak z przeszłości do teraźniejszości. Panek...
- Panka.
- Panek, cytując klasyka, puścił Bąka prawą stroną... Krzysztof Bąk przyjął piłkę i wycofał ją do bramkarza, również Bąka, ale Mateusza. Ten uruchamia Mysonę, który jest już na połowie rywala. Mysona do Rogalskiego... Rogalski do Mysony... Mysona dośrodkowuje... i... piłkę łapie Białkowski. Białkowski zagrywa piłkę ręką do Anastassowy. Ten próbuje wykopać ją do przodu, ale trafia w skrzydłowego Lechii, Piątka. Wyłapuje ją Daouda i zgrywa ponownie do prawego obrońcy Znicza. Ten podaje do Niedzieli który mota się w dryblingu i daje sobie odebrać piłkę. Przejmuje ją Mysona, podaje na szesnasty metr do Rogalskiego, a ten przytomnie zgrywa ją na wolne pole do Lukjanovsa... Lukjanovs w polu karnym, podnosi głowę, rozgląda się i... technicznym strzałem posyła piłkę w krótki róg bramki Znicza. Białkowski rzuca się... ale nie sięga piłki i mamy remis!!! Proszę państwa, Lechia doprowadza do remisu!!! 22 minuta spotkania, Lechia-Znicz 1:1, bramkę strzela Lukjanovs!!! Obejrzyjmy na spokojnie powtórkę tej akcji...
- Trzecia bramka Lukjanovsa w tym sezonie, kontynuuje więc serię, strzelając, póki co, gola w każdej kolejce - Eroto cmoknął z podziwem. - Młody zawodnik, ma zaledwie 23 lata, zdążył już rozegrać dwa mecze w reprezentacji. Po takich występach selekcjoner Łotwy, Aleksandrs Starkovs, na pewno podkreśla nazwisko Lukjanovsa grubą, czerwoną kreską.
- Babunie w Rydze, Windawie, Lipawie i innych miastach Łotwy zapewne haftują jego podobiznę na szalikach, koszulach nocnych i skarpetach zimowych.
- A dzieci na plastyce malują jego fizjonomię na kubeczkach, talerzykach i pudełkach na pierwsze śniadanie.
* * *
- 38 minuta spotkania, wynik jeden do jednego, na boisku spokój i niemalże wzajemna sympatia pomiędzy zawodnikami Lechii i Znicza. Przysięgam na różowe, z takim futerkiem, kajdanki mojego kolegi, iż właśnie zauważyłem, jak Kaczmarek ze Znicza klepie w pupcię Kaczmarka z Lechii.
- Zaczynam wierzyć w to... - zaczął ostrożnie Orator. - Że pan zwraca uwagę głównie na klepanie w pupcie...
- Wypraszam sobie takie insynuacje - obruszył się Eroto. - Przypominam panu, że jesteśmy na wizji - dodał szeptem.
- Ja dziś jestem na psychotropach, ale czuję się zupełnie dobrze.
- To świetnie... 39 minuta meczu, proszę państwa, Piątek odbiera piłkę Niedzieli... Jak Boga kocham, jak to brzmi, proszę państwa! A więc Piątek odbiera piłkę Niedzieli i zagrywa ją, do znajdującego się na połowie rywali, Rogalskiego. Rogalski wygrywa pojedynek główkowy z Daoudą i piłka trafia do Lukjanovsa. Przechwytuje ją zawodnik Znicza, ale po chwili znowu bezbłędnie interweniuje Piątek. Wyłuskał piłkę Niedzieli, który nie rozgrywa dziś najlepszego spotkania. Futbolówka trafia do Ulatowskiego... Teraz przy piłce Panka... Ponownie Ulatowski... I znowu Panka... I po raz kolejny Ulatowski... Ten zagrywa ją na skrzydło, do Piątka. Piątek ogrywa Niedzielę i podaje do Ulatowskiego... Krzysztof Ulatowski przyjmuje ją, spogląda jak ustawiony jest Białkowski i ... decyduje się na strzał! Piłka zatacza łuk i wpada tuż przy słupki bramki Znicza!!! Co za bramka, proszę państwa!!! Cóż za swietny strzał! Taki trochę w stylu Ronaldinho, a trochę w stylu Henry'ego, a trochę w stylu Ulatowskiego!!! Jeden strzał, a trzy style, to nieprawdopodobne! Ten naprawdę piękny gol Krzysztofa Ulatowskiego daje Lechii prowadzenie! Dobrze że państwo to widzą, w innym przypadku zapewne by mi państwo nie uwierzyli! Czterdziesta minuta spotkania, Lechia - Znicz dwa do jednego!
- Bardzo ładny gol - Orator pokiwał głową. - Fatalnie prezentuje się Niedziela, ta sobota to zupełnie nie jest jego dzień. Daje się ogrywać, teraz nie upilnował Ulatowskiego... Absolutna żenada i złamany ch... eee... kiepsko gra, kiepściutko.
- Dokładnie - zgodził się Eroto. - Dziwię się ogromnie, iż menedżer Znicza trzyma jeszcze Niedzielę na boisku. Podobnie jak zupełnie dziś niewidocznego Chałasa. Odkąd w prasie pojawiły się pogłoski iż Chałasem interesuje się Genua, to chłopak gra zdecydowanie gorzej. Zrobił nam się naprawdę ciekawy mecz...
- Dla pana to wszystko samo się robi - mruknął Orator. - Mam nadzieję że zobaczymy jeszcze jakieś bramki...
* * *
Zanim dotarłem do szatni, by przeprowadzić odprawę w przerwie meczu, to zdążył mnie złapać Tomek Kafarski. Już z daleka błyszczał tym swoim szelmowskim uśmiechem.
- I co, Piotrek, warto było przyjechać na łomocik?
- Pewnie że warto, Tomuś - uścisnąłem mocno rękę, którą podał mi na powitanie. Skrzywił się, a ja się roześmiałem. - Co jest, śniadanka nie jadłeś? Może chcesz bułeczkę? Mam ich kilkadziesiąt.
- Jadłem, jadłem, ale chyba czas najwyższy byś sobie kobietę znalazł - pokazał przy tym ogólnie na świecie znany gest oznaczający masturbację. - Nadmiar siły szkodzi.
- Chyba elektrykom - parsknąłem. - Weź się Tomuś w garść, bo bredzić zaczynasz. Śmigaj na odprawę i przekaż chłopakom żeby uważali w drugiej połowie. Takim wynikiem się ten mecz nie skończy.
- Racja, wrzucimy wam jeszcze kilka brameczek - Kafarski uśmiechnął się i klepnął mnie w plecy. - Piwko po meczu aktualne?
- Piwo jest zawsze u mnie aktualne. Złapię cię po końcowej odprawie i pojedziemy do „Degustatorni” opić zwycięstwo Znicza.
Wszedłem do szatni i ujrzałem obraz nędzy i rozpaczy - cały zespół, jak jeden mąż, siedział na ławeczkach i wcinał bułeczki które przyniósł Pape Fall.
- A co tu się odbywa? Piknik?
- Mfff nuuu mneeee - wymumlał Chałas.
- Chałas, żłobie genetyczny - mruknąłem. - Nie gadaj z pełną gębą. Przełknij waść tę papkę i wyjaśnij wszystkim, gdzie byłeś gdy grali pierwszą połowę. W to, że również byłeś na boisku, to ja uwierzyć nie potrafię. Podobnie drugi muszkieter, Niedziela - mój prawy skrzydłowy wyraźnie się speszył. - Mam dla was zagwozdkę. Jak wygrać z Lechią, skoro gramy w dziewiątkę, co?
- Przepraszam, szefie - po dłuższej chwili odezwał się Chałas. - Nie wiem co się dzisiaj ze mną dzieje.
- Może jesteś już zajęty nauką języka włoskiego, co Tomek? Mimo tego że przegrywamy, to jestem zadowolony z gry zespołu. Wyjątek stanowisz ty, Chałas, oraz Niedziela. Was dwóch będę miał na oku, a patrzę niezwykle uważnie, panowie. Zmian w przerwie nie robię. Wy dwaj dostaniecie jeszcze jedną szansę, reszta chłopaków ma moje błogosławieństwo i pochwały za dobre 45 minut. Ruszać dupska na plac, zostawcie już te bułki. Piknik sobie będą urządzać, psia ich mać - mruknąłem i wyszedłem z szatni.
* * *
- Witamy państwa po przerwie. Zawodnicy obu zespołów są już na murawie i za moment sędzia Gil rozpocznie drugą połowę spotkania trzeciej kolejki Ekstraklasy, pomiędzy Lechią Gdańsk a Zniczem Pruszków. Przypomnę że Lechia prowadzi dwa do jednego, po golach Lukjanovsa i Ulatowskiego. Bramkę dla Znicza strzelił Kaczmarek. W składach nie widzimy żadnych zmian, podobnie jak w warunkach atmosferycznych. Wciąż siąpi woda, jest duszno i dość ponuro. Kibice Lechii śpiewają sprośne piosenki, widać kilka rodzin z dziećmi, panuje atmosfera piłkarskiego święta - Eroto łyknął odrobinkę wody mineralnej. - Gwizdek sędziego rozpoczął drugą połowę. Wszyscy czekamy na kolejne bramki, które to mamy nadzieję zobaczyć.
- Bardzo bym sobie tego życzył - dodał ponuro Orator. - Państwu również.
- I panom - dodał Eroto.
- Wolę panie.
- Przykro mi to słyszeć - zasmucił się Eroto. - Tak jak przykro jest mi patrzyć na to, co się teraz dzieje na boisku. Lechia przestała biegać, Znicz wydaje się zadowolony z tego że przegrywa tylko jedną bramką, nudą wieje po kątach stadionu na Traugutta. Możemy już chyba zapomnieć o kolejnych bramkach.
- Grunt że na obu końcach boiskach mamy bramki.
- A piłka jest okrągła.
* * *
- 66 minuta spotkania, w zespole z Pruszkowa mamy zmiany. Z boiska schodzą niewidoczni Chałas i Niedziela, a na murawę wbiegają, jakże żwawo i sprężyście, Rybaczuk i Ikpotor.
- Słuszna decyzja trenera gości. Aż dziw bierze że tak długo do niej dojrzewał.
- Faktycznie. Zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę iż „wegetacja roślinna w tym roku wybuchła nad wyraz bujnie”, jak mogliśmy usłyszeć w jednym z filmów o przygodach Adasia Miauczyńskiego.
* * *
- Tablica wyników wciąż wskazuje wynik dwa do jednego dla gospodarzy. Mija 85 minuta spotkania, przy piłce Znicz. Ostrożnie budują atak, są już na połowie rywala. Kłos zagrywa piłkę do Pasteura, który zupełnie nie kryty spaceruje sobie na dwudziestym metrze. Ale moment, w pole karne wbiega na pełnej prędkości Ikpotor! Piłka właśnie do niego, przyjmuje ją mimo asystującego mu obrońcy Lechii, Kozansa, strzela!!! Tak... tak... Jeeeeest!!! Goooooooooooooooooooool!!! Proszę państwa, mamy remis! Ikpotor, Kiiingsleeey Ikpotoooor! 86 minuta meczu, Lechia - Znicz dwa do dwóch! No, ciekawy jestem co na to trener Kafarski i jego zespół - Eroto uśmiechnął się szeroko. - Kto by się tego spodziewał, kto by się tego spodziewał?!
- Nie wiem - odparł Orator. - Ja się spodziewam, że za moment zobaczymy powtórkę tej akcji.
- Z taką grą już wkrótce Ikpotor może się znaleźć w pierwszej jedenastce klubu z Pruszkowa. Tym bardziej że Tomek Chałas stanowił dziś cień samego siebie, a nawet cień swojego cienia.
- Ja bym go tak szybko nie skreślał - Orator kaszlnął potężnie. - Przepraszam państwa... Ja bym go nie skreślał, jeden kiepski mecz niczego jeszcze nie oznacza.
- Udvari wypadł ze składu właśnie po jednym, nieudanym meczu z Cracovią.
- Nie chcę się bawić w jasnowidza, tę decyzję może podjąć tylko menedżer Znicza Pruszków. Nam pozostaje już tylko czekać na końcowy gwizdek. Szczerze wątpię że rezultat ulegnie zmianie.
* * *
Do szatni wszedłem ostatni. Na „dzień dobry” oberwałem po twarzy „napojem szampanopodobnym” którym chlusnął mi Pape Fall. Dobrze że chlusnął, a nie pizgnął butelką, zdążyłem pomyśleć.
- Tak, tak, ja również się cieszę, panowie. Ma ktoś chusteczkę? Dziękuję - starłem z twarzy kleistą substancję gazowaną. - Dobry wynik, panowie. Ogromnie się cieszę i dziękuję za zaangażowanie w grę, z maluteńkim wyjątkiem - w tym momencie spojrzałem wymownie na Chałasa i Niedzielę. - Trzy mecze w Ekstraklasie, trzy punkty. Cóż. To nie jest ani tragedia, ani koniec świata, ani smutek, ani człon wie co jeszcze. To ni mniej, ni więcej trzy ważne punkty i to z dość niewygodnymi rywalami. Przypominam uprzejmie iż za tydzień gramy na wyjeździe z Polonią Warszawa. Nie wiem kto losował nam tegoroczny terminarz, ale jaja bym mu pourywał najchętniej. Będzie cholernie ciężko, a z taką gra jak dzisiaj, to nie mamy niestety co liczyć na dobry rezultat. Dziękuję, to wszystko panowie. Widzimy się w poniedziałek, na treningu, a dziś możecie sobie pozwolić na jedno piwko. Do zobaczenia.
W następnym odcinku :
czwarta kolejka Ekstraklasy : Polonia Warszawa - Znicz Pruszków
ogłoszenia parafialne :
W wyniku działań niecnych, to jest skrytej akcji kasowania plików, nieznane mi bliżej COŚ wjobało tabelę - niestety jestem już troszkę dalej w grze, więc nie moge umieścić tabeli Ekstraklasy po trzeciej kolejce. Co do pomysłu opisywania wyników wszystkich spotkań Ekstraklasy - trza z tym poczekać aż wyjdę na tzw "prostą" - czyli gdzieś tak za trzy - cztery odcinki Hiszpańczyków, które powinny się teraz pojawiać bardziej regularnie.
Chciałbym również przesłać szczere gratulacje dla użytkownika o wdzięcznym nicku KANONIER14 za poprawne wytypowanie wyniku meczu Lechia-Znicz :
"A co mi tam, wygrałem piwko to pójde za ciosem i obstawię 2:2. Zachi, wierzę że wygrasz, ale coś mi podpowiada taki właśnie wynik, po zaciętym meczu ;)" - rzekł ów Kanonier14.
Niniejszym oznajmiam - od dziś na okres dwóch tygodni imć Kanonier14 zostaje moim ulubionym Rewolucjonistą :) - a piwo możesz pan odebrać osobiście w mojej siedzibie na Wybrzeżu :). Do przeczytania!
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Stawiaj na dwie taktyki |
---|
W okresie przygotowawczym warto przyuczać piłkarzy do dwóch taktyk – np. domowej i wyjazdowej. Piłkarze łatwiej będą dostosowywać się do zmiany ról w trakcie sezonu i będą lepiej przygotowani taktycznie do spotkań. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ