Lipiec. Wakacje się skończyły. Dosyć laby, wygrzewania się w słońcu równiny Chengdu. Wydaje mi się, że wreszcie znalazłem swoje miejsce w Azji. Kalkuta to było piekło, nie chcę wracać do pobytu w tym mieście choćby na chwilę. Goa to ładne miasto, ale chyba lepiej by mi się żyło, gdyby nadal władali nim Portugalczycy.
Chengdu to coś innego. Nie na darmo nazywa się ten rejon "Country of Heaven". Zamierzałem właśnie tutaj wygrać Azjatycką Ligę Mistrzów. Plan A. Plan B? Guangzhou. Odszedłbym tylko dla ogromnych ilości hajsu płynących w Kantonie. Osiemnaście tysięcy dolarów na głowę. W mieście liczącym 12 milionów ludzi. Dario Conca zarabia tam 84 tysiące funtów tygodniowo. Jak ktoś może zgadnąć, obecnie budżet płacowy całego mojego zespołu wynosi niecałe 10 tysięcy. Całego zespołu. Dario Conca za swoją tygodniową pensję mógłby utrzymać Chengdu Blades przez 2 miesiące.
Imponujące? Gdzie tam.
Korzystając z przerwy w rozgrywkach zagłębiłem się w finanse i struktury płacowe zespołów, z którym przyszłoby nam się zmierzyć już za sezon, zakładając awans do Pirelli Chinese Super League. Otóż, proszę sobie wyobrazić, jest taki klub jak Shanghai Shenhua. W rezerwach (tak, w rezerwach) 12 obecnie drużyny rozgrywek siedzi sobie nie kto inny jak Nicolas Anelka. Francuz zbiera do emerytury. A ma co zbierać za nie granie w piłkę. Podpisał bowiem kontrakt życia. Chrzanić Reale i inne kluby, w których zdobywał bramki i trofea. W Szanghaju za tydzień nic nie robienia dostaje...
Sto.
Potem jeszcze siedemdziesiąt.
A do tego pięć.
Tysięcy.
Funtów.
Tygodniowo.
No, także tego. W życiu nie widziałem takiej kwoty na oczy. Może kiedyś będzie mi dane. Chciałbym być Nicolasem Anelką. Chociaż może nie, nie chciałbym być knąbrnym Francuzem. Chciałbym zarabiać jak on. Na razie jestem nieznanym Szkotem, który może poszczycić się mistrzostwem Indii i stanem konta, który nawet nie dociąga do dniówki Anelki. Ale przynajmniej gramy w piłkę.
Po letnich wzmocnieniach byłem więcej niż pewien awansu, byłem super pewien. Mieliśmy grać jak wściekłe byki, jak japońskie zera. Powinniśmy robić wrażenie jak armia z Terakoty, straszyć przeciwników niczym chińscy ochotnicy w 1950 (choć straty w ludziach niemile widziane). Tak, odrobiłem zadanie z historii.
Pod nasz walec jako pierwsze miało wpaść Chongqing. Kolejny kandydat do walki o awans. Tym lepiej, przynajmniej 'eksperci' szybko zrozumieli, że traktujemy nasze letnie deklaracje na poważnie. To nie jest pierdolony maraton uśmiechu, lecz walka o splendor i większe niż dotychczas pieniądze. Wszyscy w rodzinie zdrowi, gotowi i w formie. Im też dałem miesiąc odpoczynku, stać mnie. Odpłacili się w piękny sposób. Cztery bomby, a mogła dojść jeszcze piąta, lecz Salley zdecydował się zmarnować rzut karny. Wszystko mi jedno, punkty są punkty.
Jia League [14/30] 06.07.2013
Chongqing [5] - Chengdu Blades [13]
1-4 (Le - Ji-Sung, Xiang, Changpeng, Ly)
MoM: Kim Ji-Sung 8,3 - gol i asysta
Gdy gra się raz w tygodniu, nie ma potrzeby rotacji w składzie. Zgodnie z zasadą 'zwycięskiego składu się nie zmienia' podejmowaliśmy u siebie Wuhan. Zaskakująco, do przerwy przegrywaliśmy jedną bramką. W szatni po prostu siedzieliśmy w ciszy i to nawet nie dlatego, że nie znałem chińskiego, po prostu szkoda było słów na tych ludzi. Sami musieli dojść do tego, co robią źle. Nie wierzyłem w nich za bardzo, a jednak potrafili się ogarnąć i to w jakim stylu! Tuż po pierwszym gwizdku w drugiej połowie trafił Changpeng, a chwilę potem byliśmy na prowadzeniu. Kolejne dwa gole to już formalność, a piątą bramkę dostaliśmy gratis.
Jia League [15/30] 13.07.2013
Chengdu Blades [10] - Wuhan Zhuo'er [7]
5-1 (Changpeng x2, Zheng, Ly, Fang sam. - Sales)
MoM: Yang Changpeng 9,4 - 2 gole i asysta
Byliśmy w środku ostatniego w tym sezonie maratonu, drugi z trzecich w ciągu tygodnia spotkań. Przeciwnik teoretycznie najsłabszy - Shenzen Ruby. Prowadził go wcześniej znany z menedżerskich przygód w egzotycznych piłkarsko krajach Phillppe Troussier, ale niestety dość słabo się sprawdził i został zmieniony przez kogoś. Nie mam pojęcia kogo i nie zamierzam poświęcać czasu na zapamiętanie. Jego podopieczni grają futbol tak nudny, że samo zbliżenie się pod naszą bramkę było wielkim sukcesem. Tymczasem moi piłkarze zostali uśpieni żenadą prezentowaną przez przeciwników. Efekt? 0-0. Mecz do zapomnienia.
Jia League [16/30] 17.07.2013
Chengdu Blades [9] - Shenzen Ruby[11]
0-0
MoM: Feng Zhuoyi 7,6 - nowa fryzura i wybielone zęby
Ostatni mecz w tym mikrocyklu to wyjazd do Dongjin. Nasz marsz w górę tabeli został zatrzymany w poprzedniej kolejce, nie mogliśmy sobie pozwolić na stagnację, inaczej awans byłby zagrożony. Musimy wygrywać wysoko i wygrywać często. W spotkaniu z Dongjin spełniliśmy tylko jeden z warunków, bo zaledwie dwie strzelone bramki to na pewno nie jest wysoka wygrana. A gdy gol na 2-0 jest trafieniem samobójczym, nie można być zachwyconym. On to the next one.
Jia League [17/30] 20.07.2013
Shengyang Dongjin [6] - Chengdu Blades [9]
0-2 (Changpeng, Kaiyu sam.)
MoM: Kim Ji-Sung 7,7 - 2 asysty
LIpiec dobiega końca, a my wróciliśmy na właściwe tory po wygranej z Dongjin. Zgodnie z założeniami chodziło nam o bramki, bramki i jeszcze raz bramki. A nawet bramki i bramki, jak zrozumieli moi piłkarze. Może tak im przełożył tłumacz, bo ja chińskiego dalej ni chu chu. Tak czy inaczej. W 32 minucie wynik otworzył Ly, który wrócił do gry po urazie doznanym w spotkaniu z Shenzen. Dwie minuty później Changpeng zrobił się zazdrosny i również wpakował piłkę do siatki. Tak się ucieszył, że przed przerwą trafił po raz drugi. Ly nie mógł mu odpowiedzieć, bo ze smutku znowu się złamał i trzeba było go zmienić. Prowadziliśmy 3-0, mecz zbliżał się do końca, a moi zawodnicy powiedzieli: "hej, no w sumie można by strzelić jeszcze ze dwie bramki, bo w sumie nas na to stać, więc co nam szkodzi" i przekazali to sobie za pomocą tajemniczej sztuki telepatii. Yang, przodownik pracy, odznaczył się w myślach orderem Mao za służbę na rzecz klubu i uzbierał hattricka. Kim Ji-Sung uznał, że ma dosyć komunistycznej propagandy urządzanej przez Changpenga i w imię demokracji ustalił wynik spotkania na 5-0. Harbin statystowało w naszej wewnętrznej wojnie między ustrojami. The only way is up!
Jia League [18/30] 27.07.2013
Chengdu Blades [7] - Harbin Yiteng [5]
5-0 (Ly, Changpeng x3, Ji-Sung)
MoM: Yang Changpeng 9,6 - hattrick
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ