Smoleńską tragedią zszokowany jestem niebywale i jest mi bardzo przykro z powodu tego, co wydarzyło się w Rosji. Nie zmienia to jednak faktu, iż jestem w stanie myśleć racjonalnie i być zdegustowanym hipokrytycznym zachowaniem tysięcy ludzi, którzy w momencie pokochali Lecha Kaczyńskiego, choć jeszcze 72 godziny temu te same osoby szydziły z prezydenta i go wyśmiewały.

Teraz, jak grom z jasnego nieba, pojawił się pomysł nazwania budowanego Stadionu Narodowego w Warszawie imieniem Lecha Kaczyńskiego. Pytam: dlaczego? Jakie są ku temu podstawy? Czemu dzisiaj dziennikarze gazety "Fakt" promują ten pomysł, choć wcześniej ich celem numer jeden - w negatywnym tego słowa znaczeniu - był właśnie prezydent Kaczyński? To przecież zakrawa o kpinę. Co z postacią Kazimierza Górskiego, który dla polskiej piłki nożnej był osobistością nieporównywalnie bardziej zasłużoną? To ogromna niekonsekwencja i fałszywość potężnej grupy ludzi.

Ta moja krótka notka w żadnym wypadku nie jest skierowana przeciwko śp. Lechowi Kaczyńskiemu, na temat którego nigdy w życiu nie wydałem obraźliwej opinii. Jestem po prostu zdegustowany zachowaniem dwulicowością osób, które do niedawna wykorzystywały każdy możliwy pretekst, by wbić szpilę prezydentowi, a natomiast w tym momencie uznają go za swojego guru, patrona i przewodnika. Bardzo chciałbym poznać Wasze opinie na temat pomysłu nadania Stadionowi Narodowemu imienia Lecha Kaczyńskiego. Obłuda i nieszczerość? A może doskonała idea wyróżnienia wielkiego Polaka i patrioty? Zapraszam do dyskusji!