Ten manifest użytkownika Popolski przeczytało już 700 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Ufff taka noc jak ta nie zdarza się często…aczkolwiek pare rownie obfitych mialo miejsce w moim zyciu. Chodzi tutaj o obfitość procentowa alkocholowa dokładniej rzecz ujmując. Piątek koncowka tygodnia jak zwykle spedzona w pracy…ale to tyle ze zwykłości. Jeden z barmanow moich kumpli odchodzi…Luigi mu na imie. Jakos „uczcic” ten fakt trzeba a pracując w restauracji z calkiem mocno rozbudowanym barem sposób wydaje się bardzo prosty. Nie owijając w bawełnę blisko 15 pracownikow (w tym ja) urznelismy się jak swinie. Ubrania lataly po parkiecie najlepszej restauracji w Londynie spiewom konca nie było no i te trunki! Zaczęło się niepozornie od kieliszka szampana pozniej lampka wina no i przyszedł czas na danie glowne…wszelkiego rodzaju koktajle gorzala rum..ah czego tam nie było! Szwedka stara się śpiewać polskie piosenki lotysz wmawia wszystkim ze to Matuszka rosija jest najpotezniejsza a glowny bohater podchrapuje na barze. Ah zapomniałbym o zacnej slowackiej duszy imieniem Ondrej! Lubi chłopak się napic to nie ulega wątpliwości, ale z Glowa jak zwykl powtarzac lamana polszczyzna. Tym razem nie wyszlo…opuszczając lokal imprezy sposrzeglem ze nie ma mego towarzysza…zaczęliśmy wiec co prędzej go szukac, pierwsze pomieszczenie lazienka! No i fakt…trafiliśmy. Lezal Pol przytomny na podłodze, dodam tylko ze nie zdarzyl dotrzec do sedesu.
Powroty do domu po takich nocach to zwykle straszne przezycie. Nie raz zdarzylo mi się zasnąć w londyńskim metrze tudzież autobusie dojeżdżając do ostatnich stacji które SA na prawdziwych londyńskich zadupiach. Tym razem mialo jednak być inaczej! Byłem z kumplem mrokanczykiem o imieniu Mitcham znanym raczej jako Alonso. Chłopak inteligentny ulozony no może troche podpity w tym momencie, ale wyglądający na człowieka dobrze wiedzącego jak dojechac do domu. Poczatek nie zapowiadal zadnych problemow. Wsiedliśmy jak zwykle do n8 które mialo nas zawieźć niemalze pod sam dom. Niestety usnęło się nam co mialo tragiczne konsekwencje…dojazd do ostatniego przystanka znajdującego się na peryferiach strefy 4 nie zrobil jeszcze na zadnym z nas wrazenia. Powrot powinien być kwestia raptem niecałej godziny, trzeba tylko znaleźć kolejne n8 jadace w druga strone…co nam strzelilo do lba azeby wsiadac do 38 nie wiem do dzisiaj. Wsiadając myśleliśmy ze oszukamy czas i w 15 min będziemy w domu! A tu psikus gdy budzi nas kierowca i kaze wysiadac na ostatnim przystanku, przepraszam psikus dopiero był gdy się dowiedzieliśmy ze jesteśmy na Krancu strefy numer 7. Godzina 7 dochodzi za pare minut a my jesteśmy niewiadomo ile km od domu. To nas otrzeźwiło. Wsiedliśmy do 38 która jechala już w dobrym kierunku i na 10 dotarlismy do domu. Moral jest prosty…pijesz – nie wracaj do domu…albo chociaż nie usypiaj w komunikacji miejskiej, a już na pewno nie londyńskiej…to naprawde duze miasto.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Budżet płacowy to podstawa |
---|
Jeżeli po zamknięciu okienka transferowego na Twoim koncie pozostał zapas gotówki, wejdź do siedziby zarządu i zmieniając proporcje "przerzuć" część kasy do budżetu płacowego. W trakcie sezonu możesz nie potrzebować pieniędzy na transfery, a zarząd spojrzy na Ciebie przychylniejszym okiem, jeżeli zostawisz duży zapas budżetu na wynagrodzenia. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ