BOC Life Hong Kong Premier League
Ten manifest użytkownika Shrynet przeczytało już 781 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
* Powtórzę apel z komentarza pod poprzednią częścia. Prosiłbym osoby, które przebrną przez całość tekstu o jego ocenę w postaci komentarza, bądź donosu, gdyż po odpowiednim przerobieniu chciałbym postarać się kiedyś o wydanie tego tekstu, więc chciałbym go doprowadzić jak najbliżej ideału. Zapraszam do mam nadzieję milą lekturę.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mimo, że nie raz przekraczał podwoje siedziby klanu Murakami odkąd przed wieloma laty stał się jego członkiem, Shin nigdy nie słyszał tam takiego gwaru. Spokojnym krokiem wszedł do ogromnej auli, w której tłoczyli się członkowie i nie zwracając na siebie uwagi począł się im przyglądać. Dostrzegł tworzące się grupki odpowiadające wewnętrznym frakcjom. Stali po czterech, pięciu, co jakiś czas zmieniając miejsce. Niektórzy co rusz przechodzili od kółeczka do kółeczka chłonąc opinie, fakty i domysły innych. Żywa gestykulacja miała podkreślić wagę wypowiadanych słów.
Na ogół wszystkie spotkania przebiegały w spokojnej, wręcz grobowej atmosferze, tym niemniej dopóki progu sali nie przekroczył lider klanu trwały wartkie rozmowy. Po chwili obserwacji Shin starał się zebrać urywki konwersacji w całość. Dźwięki dobiegały go z różnych stron, co niewątpliwie było dziełem takiej, a nie innej konstrukcji budynku, która wzmacniała wszelakie odgłosy. Próbował zebrać myśli. Podszedł do swojego kuzyna, Kikoro i dwóch towarzyszących mu osób, których nie poznawał. Widząc go przywitał się pierwszy składając ukłon i mówiąc:
– Witaj stary druhu.
– Tylko nie stary – uśmiechnął się.
– Dobrze, więc starcze młodu duchem – odwzajemnił uśmiech.
– Nigdy się nie nauczysz szanować starszych – mina Shina sugerowała lekkie rozdrażnienie.
– Wiesz, że to tylko żarty. Poznaj Katsimaro i Suzukiego. To moi dalecy kuzyni. Synowie Yamariego i Karin.
Shin skłonił się. Po chwili to samo uczynili przedstawieni mężczyźni.
– Czego chciał Yusuke – zapytał Kikoro?
Yusuke Murakami był liderem klanu. Swoją funkcję sprawował od roku, jednak póki co nie miał okazji by zabłysnąć na poważniejszym polu. Pokazał się jedynie jako surowy i stanowczy przewodniczący obrad. Był jednak sprawiedliwy, zawsze przywiązywał wielką wagę do słów trzech mistrzów grupy: Mistrza Himaro, Mistrza Kimimaro i Mistrzyni Very. Tym razem spoczywała na nim olbrzymia odpowiedzialność.
– Pytał o Kazuhiro – lakonicznie odpowiedział.
– Czego od niego chce? – był jak zawsze dociekliwy.
– Będziemy mieli wojnę. Pytał o ewentualnych rekrutów.
– Co? – był wyraźnie skonsternowany nowiną.
Shin potrząsnął głową i przeciągnął ręką po twarzy.
– Wiem niewiele więcej. Zaraz dowiemy się czegoś więcej, pewnie po to zwołano tą farsę.
Przeraźliwie głośny dźwięk gongu nie pozwolił Kikoro wypowiedzieć swojej opinii. Niechybnie oznaczało to, iż na sali pojawił się lider. Wszystkie rozmowy i kłótnie zamarły w jednym momencie, zebrani powolnym krokiem zabrali się do zajęcia z góry przypisanych miejsc. W rogu sali dostrzegł dwóch daimyo, jednych z ostatnich pozostających na terenie Japonii. Przeklął zabobonność i wierność zasadom swojego regionu. Wiedział, że nie wróżyli oni nic dobrego.
– Widzisz ich? – szepnął kuzyn Shina.
Potakująco kiwnął głową.
– Będzie spokojniej.
– I tak byłoby spokojnie, wszyscy już nałożyli na twarz „maski” obłudy.
– Racja – zgodził się.
Gong zabrzmiał po raz drugi. Miejsce przy mównicy zajął lider. Mimo braku mikrofonów czy innego sposobu nagłośnienia głos Yusuke słychać było w każdym zakamarku gmachu. Jego dźwięczny ton wręcz hipnotyzował. Mówili o nim „morderca nieskalany krwią”, gdyż miał wstręt do substancji płynącej w ludzkich żyłach, ale wielu zostało pozbawionych głowy z jego rozkazu.
Miał bardzo poważny wyraz twarzy. Wszyscy byli tak skupieni, że dostrzegali najmniejszy ruch żył na jego obliczu. Otarł ręką kilka kropel potu zachowując nieskazitelną minę.
– Część z was wie po co się tu zebraliśmy. Klan Oba stanowi wyzwanie, któremu musimy stawić czoło. Jest to najbiedniejsza grupa spośród tych, które dały się zepsuć przez zachód. Ich finanse są najgorsze od lat, ludzie znajdujący się pod ich panowaniem buntują się. Ich armia jest mała – celowo powtarzał ciągle słowo „ich”. – W nas jest serce prawdziwej misji samurajów, misji, która zdaje się prawie dogasła przez nieudolne rządy cesarzy. Jeśli udałoby się nam wygrać stalibyśmy się mocno liczącą się siła w Japonii pomimo braku nowoczesnych zabawek. Mistrzu Himaro proszę zabrać głos i przedstawić dokładniej sytuacje.
Silny i zdecydowany mężczyzna wystąpił z tłumu. Miał orli nos i silnie uwypuklone mięsnie. Na jego twarzy rysowała się zawziętość i ogromna determinacja.
– Nasze siły kształtują się na poziomie 2-2,5 tys. wojowników. Klan Oba dysponuje ok. czteroma tysiącami. Są w posiadaniu broni palnej, acz nie jest to zaawansowana technologia. Po za tym mają tylko siedemset sztuk. Naszą przewagą jest szkolenie i prawdziwa droga shinobi. Tamci walczą jedynie dla pieniędzy, są gnuśni i zidiociali. Możemy i na pewno wygramy! – ostatnie słowo wykrzyczał najgłośniej jak potrafił.
– Wygramy! – wrzaskiem odpowiedział tłum.
– A co jeśli nie – głośno zapytała Vera. – Macie jakiś plan B? Lekceważycie ich, a mają prawie dwa razy więcej ludzi! Mają broń!
– Spokojnie Vera – rzekł Kimimaro. – Wystarczy przełamać ich pierwszy opór. Mają niskie morale. To my mamy najwspanialszych wojowników.
Kilku osiłków uśmiechnęło się pod nosem.
– Też uważasz, że urodziliśmy się by być niemymi machinami do zabijania? – odpowiedziała kobieta.
– Ja nic nie uważam. Kroczę drogą wyznaczoną przez bushido i mojego mistrza.
– Dlaczego mamy umierać za jednego człowieka? – krzyknął ktoś z tłumu.
Przez sale przetoczyła się fala szeptów i pojękiwań.
– Będziemy umierać za wolność i potęgę – powiedział Yusuke wycierając strużki potu ze skroni.
– Nie my. Nasi synowie – wyrwało się Shinowi.
– To będzie ich wybór drogi Shinie – odparł lider. – Twój Kazuhiro sam chce walczyć.
Mężczyzna na powrót zajął swoje miejsce w milczeniu.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cudzoziemiec podszedł do drzwi. Dziś był ważny dzień dla niego, miał odbyć poważną rozmowę ze swoim bezpośrednim przełożonym. Delikatnie zapukał, by po chwili ostrożnie nacisnąć klamkę. Prezes Shimpkei Tekada już na niego czekał.
– Witam pana – skłonił się.
Przybysz zrobił to samo.
– Proszę usiąść – wskazał drewniane krzesło stojące przy imponującym stole. – Wezwałem pana by omówić sytuację drużyny.
– Ja ze swej strony obiecuje to co zwykle – walkę o mistrzostwo.
– Nie o to chodzi.
– Taktyka oczywiście ofensywna, kibicom będzie się podobać – ciągle wchodził w słowo prezesowi.
– Proszę mi nie przerywać.
– Przepraszam, proszę mówić.
– Niech pan poszuka nowych graczy, najlepiej w regionie.
– Oczywiście chciałem wzmocnić zespół, ale myślę, że obecny skład wymaga jedynie korekt.
Prezes badawczo spojrzał mu w oczy. Następnie z lekką pogardą zlustrował jego strój ,by w końcu wydobyć z siebie słowa.
– Dalej pan nie rozumie. Satoshi Kukino, Yuki Yoshida, Yusuke Igawa, Yusuke Tasaka i Kazuhiro Murakami odejdą – sucho powiedział Tekada.
– Z powodu?
– Po prostu odejdą. Powiadają, że ten kto zadaje dużo pytań pierwszy wita się z Mroczną Damą.
Taka informacja była szokiem dla trenera.
Jednak po kilku godzinach w myślach stworzył listę życzeń prezentującą się tak: Takahashi Fujii (napastnik)
Shota Iwata (napastnik)
Kazuhiro Suzuki (prawy obrońca)
Masayuki Omori (środkowy obrońca)
Kota Yoshihikara (napastnik)
rodacy szkoleniowca Jacek Popek, Radosław Janukiewicz, Mariusz Jop, a do tego Vyacheslav Malafeev i Fernando Couto.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Aerobik - męska rzecz? |
---|
Trening aerobiczny jest ważny, kiedy zależy nam na doskonaleniu dynamiki piłkarzy. Rozwija umiejętności takie jak Zwinność, Przyspieszenie, Szybkość. Przydaje się szczególnie przy szkoleniu skrzydłowych i obrońców. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ