***
Po załatwieniu kilku spraw i w jednostce i w komisie, zawitałem na Park Vingisa. Śnieg przestał padać, ale i tak wiatr był na tyle przenikliwy, że moja kurtałka nie była w stanie obronić mnie przed chłodem. Oczywiście nie mogłem zapomnieć o towarzyskim spotkaniu reprezentacji Litwy z Gruzją. Przeddzień meczu umówiłem się z Vytaustasem, że wspólnie go obejrzymy w zaciszu moich czterech kątów. Była to idealna okazja aby powiedzieć mu o tym, iż zostałem oficjalnym trenerem zespołu żelaznych wilków. Mojego przyjaciela ten fakt szczerze zadziwił, i spytał się mnie pół żartem pół serio czy nie przetestowałbym go do swojej drużyny. Po skończonym spotkaniu, nie mieliśmy zbyt szczęśliwych min. Nasza reprezentacja przegrała, choć po walce z Gruzinami 1:2. Honor Litwinów uratował Andrius Velicka. Mając mały szum w głowie spowodowany wypiciem kilku piwek położyłem się spać.
Na ten dzień czekałem od dłuższego czasu. Byłem w pełni przygotowany. Przeddzień treningu, przeczytałem kilka instruktażowych książek i obejrzałem ciekawe metody treningowe na YouTubie. Po przyjściu na boisko przystąpiłem do szybkiego zapoznania się z drużyną. Wszyscy stali obok siebie, prawie, że na baczność. Większość z nich szeptała coś jeszcze o ostatnim meczu reprezentacji. Kazałem z szeregu wystąpić najpierw bramkarzom i zapoznać się z nimi nie co bliżej.
BRAMKARZE
Tych mieliśmy trzech, i tylu zdecydowanie mi starczyło. Idąc za trenerskim nosem wiedziałem, że ta pozycja nie będzie wymagała jakiegokolwiek wzmocnienia.
Audrius Normantas- 181/83 wych – Nie wysoki tęgi bramkarz, wyglądający na niezłego ,,oszołoma’’ podszedł do mnie pewnym krokiem i oznajmił, że przez ostatnie 2 lata był wice kapitanem tego zespołu.
Deivydas Normantas- 183/83 wych- Drugi zawodnik, okazał się bratem pierwszego, wyglądał na młodszego, smuklejszy krótko ścięty, na pierwszy rzut oka zawodowy bramkarz!
Mindaugas Stankevicius- 200/101 wych- Ostatni był chłop wielki jak dąb, poruszał się jednak sprawnie. Rano był chyba nieobecny. Zdecydowanie najmłodszy z tej trójki. Wydawał się mi trochę wyalienowany, bo przy przywitaniu, kompletnie nawet na mnie nie spojrzał.
OBROŃCY
Zdecydowana większość to młodzi i niedoświadczeni zawodnicy. Wyglądali miernie, nawet jak na wojskowych. Większość z nich miała by chyba problemy z przeniesieniem kilku worków pełnym ziemniaków.
Dainius Biskys- 194/93 wych- Wysoki smukły męzczyzna, jeden z starszych w ekipie. Wydawał mi się zdecydowany i wiedzący czego tak naprawdę chce. Zdecydowanie na plus.
Darius Kolarskis- 183/80 wych- młody chłopaczyna, wyglądał na niezłego cwaniaka.
Aivaras Baguzis- 196/95 wych- kolejny młodzik w drużynie, wiecznie uśmiechnięty.
Mantas Strenskis 193/92 wych- Chyba najmniej wiedzący co się właściwie dzieje. Na myśl przychodziła mi tylko jedna rzecz- Tępa masa. No ale tacy ponoć najlepiej grają w piłkę.
Osvaldas Pinkievicius 178/78- wych- Młodzian, drobno zbudowany, idealny na bok obrony.
Kestutis Rackus 182/82 wych- To samo, chociaż ten jak do mnie podchodził był nie zwykle rozbawiony, a reszta drużyny była najwyraźniej zaciekawiona moją reakcją na jego przywitanie.
POMOCNICY
Na pierwszy rzut oka całkiem zgrana paczka. Dodatkowo była to najbardziej bogato obsadzona i najstarsza wiekowo pozycja ze wszystkich w zespole.
Aivaras Stanikaitis 176/78 wych- Tego gościa poznałem niemalże od razu. Strasznie wygadany, rano podczas zbiórki wydawał się kompletnie nie zainteresowany moim przybyciem. Wyglądał jednak na pewnego siebie.
Tautvydas Rackels 173/74- wych Jeden ze starszych, wtorował Aivarasowi, pewnie kumple.
Sarunas Lekevicius 176/74 wych- Tego gościa również widziałem rano. Czyżby ktoś się tutaj zgadał, i posadził młodych na obronę?
Darius Arlauskis 181/77 wych- Przyjemny chłopaczyna. Nie co wycofany z środowiska, ale bynajmniej nie siedział w grupce cwaniaczków za których uznawałem Stanikaitisa i Rackelsa.
Erikas Birskys- 175/78 wych- Na pierwszy rzut oka- Spryciarz. Widziałem w nim skrzydłowego, albo rozgrywającego.
Vidas Paulauskas 167/69 wych- Strasznie niski chłopak którego zauważyłem jeszcze rano. Zdziwiłem się, że i takich przyjmują do wojska. Ale najwyraźniej musiał nadrabiać zwinnością. Byłem ciekawy jak się zaprezentuje na boisku.
Rimantas Maziliauskas 179/81 wych- Podszedł do mnie bardzo pewnym krokiem. W jego oczach widziałem pewną iskrę. Wydawał się być strasznie przebiegły. Byłem ciekawy co potrafi.
NAPASTNICY
Tych mieliśmy raptem trzech, bo w raporcie od Roberta, dowiedziałem się, ze Maziliauskas również na napadzie grać potrafi.
Arunas Klimavicius 181/80 wych- Z tego co mówił Robertas, istny talent. Spojrzałem na swoje notatki, i przy jego nazwisku widniał duży żółty znak zapytania. Na tego chłopaka polowała masa klubów oferując mu dobrą pracę. Nie skończył jeszcze jednak szkoły i przynajmniej przez 2 lata zostanie z nami.
Mantas Lukosevicius 179/82 wych- Młody, z butelką wody w ręku podszedł do mnie i mocno uścisnął moją dłoń. Trochę w takim blokowym stylu. Wyglądał na takiego co sprawia pewne problemy wychowawcze. Spytałem go ile ma lat i czy skończył szkołę. Odpowiedział, że ma już dziewiętnaście o szkole jednak już nie wspomniał. Będę go miał na uwadze.
Nie zaglądałem piłkarzom do metryczek ale po krótkich oględzinach stwierdziłem, że w zespole mam samych młodych i być może nie koniecznie zdolnych zawodników. Pewnie większość uciekła do sekcji koszykówki i rugby a mnie zastały się tak zwane ,,ogórki’’. Wiedziałem, że cały trzon tego zespołu odszedł na emeryturę. Dotychczasowy kręgosłup tej drużyny już dawno skończył czterdziestkę, stąd tak liczna grupka młodych szeregowych.
Po skończonych zajęciach oznajmiłem chłopakom, ze są wstępne plany rozegrania 3 spotkań towarzyskich z lokalnymi drużynami. Potwierdzony został na razie tylko jeden. Za 5 dni mieliśmy mierzyć się z II ligowym FK Trakai. Niektórzy potraktowali tą nazwę poważnie i wyczuć można było, że w dużej mierze chcąc się godnie zaprezentować przeciwko teoretycznie lepszemu rywalowi. Ja natomiast w zaciszu czterech kątów chciałem stworzyć jak najlepszą formację na to spotkanie i udanie rozpocząć pracę z Żelaznymi Wilkami.
Reszta dni mijała mi raz na boisku piłkarskim, raz na placu gdzie stało kilka moich samochodów na sprzedaż. Mija właśnie miesiąc odkąd żadnego nie udało mi się sprzedać. Co prawda było kilku chętnych ale najprawdopodobniej nie potrafiłem ich przekonać do ostatecznego zakupu. I trudno było się temu dziwić. Głowę zajmował mi tylko i wyłącznie futbol. Moje lekkie rozkojarzenie zauważył Vyta. Spytał się czy nie potrzebuję kilku dni wolnego.
-Staryyy, chyba za bardzo się wczuwasz w to bycie trenerem- zagadał do mnie pewnego dnia wyraźnie uśmiechnięty
-Co?
-Mówię, ze za bardzo się wczułeś w bycie trenerem. Spokojnie, to tylko pół amatorska drużyna, nic wielkiego- odparł, rzucając plik gazet na stolik
-Taa, pewnie zazdrościsz! Haha- odpowiedziałem, po czym zająłem się całą papierkową robotą.
Wyraźnie takie myślenie mojego przyjaciela trochę mnie rozbawiło i postawiło na ziemię. Być może rzeczywiście, traktowałem to zbyt poważnie? Ostatnie dni mogłem śmiało potraktować tak jakby odbywały się na Litwie Mistrzostwa Świata. Kolejne treningi nie przynosiły znaczących zmian w trybie mojego życia. Co prawda, poznałem trochę lepiej chłopaków, jednak znaczna część zespołu trzymała się nieco z tyłu. Dzień przed spotkaniem, dostałem informację od Robertasa, że nasz zespół wzmocni bardzo ciekawy gracz z linii defensywnej. Właśnie szliśmy korytarzem, sportowego lokum, aby dopiąć wszystko na ostatni guzik przed przyjazdem gości, aż zdecydował się podzielić ze mną informacją.
-M-m-miałem Ci wcześniej powiedzieć ale nie było okazji…- powiedział z trudem w głosie trzymając mocno piłkę i pompując ją.
-No? Co jest? - przerwałem
-Niebawem dołączy do naszych treningów ciekawy gracz. Wychowanek FC Kłajpeda, ostatnio reprezentował barwy policjantów z REO, młody, środkowy obrońca, powinniśmy dać mu szanse.
-Policjant? Haha, a czego w wojsku szuka?
-Złożył papiery, spytał czy gramy tu w piłkę, mówię mu- Jasne! A wcześniej gdzieś grałeś? A ten mi mówi, ze ma za sobą nawet dwa występy w reprezentacji młodzieżowej! Myślę sobie- Młody fantazjuje, ale rzeczywiście sprawdziłem, młody nie zmyślał.
To była świetna informacja. Z dalszego przebiegu rozmowy dowiedziałem się, że chłopak nazywa się Martyn Jefisov i ma nawet za sobą występy w pierwszej lidze. Po napompowaniu kilku piłek, uporządkowaniu biura i zostawieniu kluczy sprzątaczkom, udałem się z Robertem na swój komis samochodowy, aby pokazać mu jak dotąd żyłem. Podczas wieczornego zwiedzania mojego małego parkingu, okazało się, że Robert poszukuje jakiegoś samochodu, bo jego stary Opel, nie jest już w najlepszej kondycji. Oczywiście, obiecałem mu, że pomogę mu znaleźć nowy samochód w najbliższym czasie.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ