Nowe twarze w Kolonii
Trzeci raz przyszło mi przygotowywać zespół do sezonu. Po objęciu posady w Kolonii otrzymałem skład gotowy do awansu do Bundesligi, z którego mogłem być w pełni zadowolony. Kadra zbudowana na sezon 2012/2013 pomimo wzlotów i upadów również pozwoliła zrealizować główny cel, jakim było utrzymanie. Wiosna pokazała jednak, że pewnego poziomu nie jesteśmy w stanie przekroczyć i bez wzmocnień nie objedzie się. Nie chodziło oczywiście o rewolucję, bardziej o ewolucję.
Z szumnych transferowych zapowiedzi niewiele jednak wyszło, a zawodników chętnych do gry w Köln musieliśmy szukać do samego końca sierpnia, kiedy to już na starcie rozgrywek straciliśmy kilka punktów. Kompletnie nie przygotowaliśmy się do letniego okna transferowego, a przecież wiedzieliśmy już wcześniej, że chociażby powstanie wielka dziura w środku defensywy po odejściu 4 stoperów. Skłócony z zespołem McKenna zasilił występujące w Championship Watford, słabego w ostatnim sezonie Lukimyę wytransferowaliśmy do Twente, powracający z wypożyczenia Kevin Wimmer szybko odszedł do 2.Bundesligi, zaś na wolny transfer przeszedł Christopher Schorch, który ciągle zmagał się z mniejszymi lub większymi urazami. Jakby było mało, Dominic Maroh już teraz ogłosił odejście z zespołu po wypełnieniu kontaktu ważnego do końca czerwca 2014.
Kandydatem nr 1 do gry obok Geromela miał być Czarnogórzec Stefan Savić. Gracz Fiorentiny jedną nogą znajdował się już w naszym zespole, brakowało jedynie jego podpisu na kontrakcie. W ostatniej chwili do gry wkroczyła Malaga i to właśnie tam Savić zdecydował się kontynuować swoją karierę. Musieliśmy przystąpić zatem do planu B, który okazał się jeszcze większą klapą. Jean-Armel Kana-Biyik z francuskiego Lille w przeciwieństwie do Savicia nie przyjął nawet naszej oferty kontaktowej. Zamiast tego wybrał bardziej lukratywną ofertę z Galatasaray. Dopiero za trzecim podejściem wszystko poszło po naszej myśli. Pierwszym nowym zawodnikiem „Kozłów” w letnim okienku transferowym został reprezentant Nowej Kaledonii Wesley Lautoa z Lorient, zakupiony za 4.2 miliony euro. Miał za sobą dobry sezon w Ligue 1, wraz ze swoim poprzednim już zespołem był o krok od załapania się do Ligi Europy. Ponadto Lorient zostało piątą drużyną w lidze pod względem najmniejszej liczby straconych bramek, w czym swoje zasługi miał oczywiście Lautoa.
Kolejną ważną pozycją do wzmocnienia był lewy bok defensywy. Christian Eichner miał za sobą fatalny sezon, w dodatku przez cały okres przygotowawczy leczył kontuzję. Szukając odpowiedniego gracza do obsadzenia tej pozycji, w między czasie sprowadziliśmy z wolnego transferu Sebastiana Kehla. Były kapitan mistrza Niemiec podpisał z nami kontrakt na jeden sezon. Tym samym 33-latek został naszym najstarszym zawodnikiem po odejściu McKenny. Równocześnie wyszukaliśmy ciekawego zawodnika w lidze RPA. Za marne 90 tysięcy euro sprowadziliśmy z Bloemfontein Celtic idealnego zmiennika dla pary Geromel - Lautoa, 24-letniego Ofosu Appiaha. Pochodzący z Ghany środkowy obrońca ma za sobą jeden występ w reprezentacji swojego kraju.
Koniec wakacji przyniósł ostatnie wzmocnienia. Sprowadzenie Chrisa Löwe z Kaiserslautern nie należało do szczytów marzeń, tym bardziej, że jest to niemalże wierna kopia Büttnera. Obaj mają po 24 lata i obaj wyglądają bardziej na bocznych pomocników bądź skrzydłowych niż na obrońców. Lepsze jednak to niż dalsze stawianie na Eichnera. To właśnie Löwe zajmie jego miejsce, zaś Büttner pozostanie na skrzydle.
Jak trwoga to do Interu. Wiosną Mateo Kovacic nie błysnął w Köln, głównie ze względu na nękające go kontuzje. Z nadzieją, że teraz pokaże się z lepszej strony, ponownie wypożyczyłem go z Interu. Wicemistrz Włoch oddał nam go do końca sezonu, oczywiście z możliwością ściągnięcia go w każdym momencie.
Przygotowania do sezonu
Główną miarą wartości naszego zespołu miał być mini-turniej, na który udaliśmy się z inicjatywy francuskiego CS Sedan. Poza nami i drużyną gospodarzy udział w tej imprezie wzięło VVV Venlo oraz West Ham United. W meczu półfinałowym zmierzyliśmy się z Holendrami. Gra nie powalała na kolana, a momentami lepsi byli zawodnicy VVV. Przez niemal całe spotkanie nie potrafili jednak odpowiedzieć na trafienie Leandro Bacuny z 6 minuty. Bacuna skarcił swoich rodaków po świetnej akcji z innym Holendrem – Alexandrem Büttnerem. Niestety był to jedyny pozytywny akcent z naszej strony. Ludzie zgromadzeni na stadionie w Sedanie wynudzili się niemiłosiernie. Jakiś czas później na boisko wybiegli gracze z Anglii, którzy nie mieli żadnych problemów z ograniem gospodarzy. Zgodnie z oczekiwaniami w finale zmierzyły się zatem dwie najlepsze ekipy. Decydujące starcie, podobnie jak poprzednie dwa spotkania nie stało na wysokim poziomie. Jedyny celny strzał Anglików z 42 minuty przyniósł im końcowy triumf. Spodziewałem się czegoś lepszego w naszym wykonaniu podczas tej eskapady do Francji.
Nie były to oczywiście jedyne sparingi. Wcześniej zmierzyliśmy się z PSV (2-1) oraz z drugoligowym Karlsruher (2-0). Natomiast przed pierwszym oficjalnym meczem w sezonie 2013/2014 podejmowaliśmy jeszcze Arminię Bielefeld. W zasadzie potyczkę w I rundzie krajowego pucharu z Finkenkrugiem również należało traktować jako mecz kontrolny. Ostatnie przetarcie przed startem Bundesligi zakończyło się oczywiście pewnym zwycięstwem. Patrząc na to, co pokazali gospodarze, wynik powinien być zdecydowanie wyższy. Główną postacią został Vojno Jesić. Młody Serb co chwilę stwarzał wielkie zagrożenie pod bramką przeciwnika i w efekcie mógł pochwalić się dwoma bramkami oraz asystą po rzucie rożnym. Z wielkimi nadziejami na dobry wynik w nadchodzących rozgrywkach czekaliśmy na pierwszy ligowy gwizdek…
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ