1. Bundesliga
Ten manifest użytkownika jacob_93 przeczytało już 626 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Pomimo przyzwoitych wyników osiągniętych jesienią, atmosfera w zespole siadła całkowicie. Jedni narzekają na brak występów, tak jak Timo Horn, inni zaś kłócą sie między sobą. W wyniku tej drugiej sytuacji najbardziej ucierpiał były już kapitan zespołu - Kevin McKenna. 33-letni Kanadyjczyk, który ostatnio przedłużył swój kontrakt o jeden rok, choć na początku sezonu nie znajdował się w planach zespołu na kolejne rozgrywki miał odmienne zdanie na temat kiepskiej formy zespołu w ostatnich tygodniach, w wyniku czego wdarł się w potyczkę słowną z Canesinem Matosem w czasie zebrania zespołu. Na szczęście zawodnicy nie poszli za słowem McKenny. Nie wiem dlaczego, ale Kevin nie widział nic złego w słabych, grudniowych rezultatach. W trybie natychmiastowym musiał przekazać opaskę kapitańską wychowankowi FC Köln Adamowi Matuszczykowi, a ja mogłem jedynie żałować, że zaoferowałem mu nową umowę...
Nienajlepsza atmosfera znalazała swoje odzwierciedlenie w trakcie gier sparingowych. Na początek przegraliśmy we Francji z Le Havre 0-1. W tym meczu nasza gra jeszcze jakoś wyglądała, ale to co zrobił z nami nasz nowy klub filialny, czyli TSV Monachium zakrawa o kpinę. Strzelaninę rozpoczęli w czwartej minucie, a zakończyli w pięćdziesiątej siódmej. W tym czasie zdążyli pięciokrotnie wbić piłkę do bramki. Patrząc na przebieg gry można było odnieść wrażenie, że to oni grają o klasę wyżej. Jedną bramkę sprezentował nam po samobójczym trafieniu ich golkiper, zaś wynik na 2-5 ustalił Christian Clemens.
Mecz z FC Ingolstadt powinniśmy wygrać. Dominowaliśmy w każdym aspekcie gry. Spora liczba celnych strzałów na nic się zdała. Goście choć zaprezentowali się zdecydowanie gorzej, zwyciężyli. Najważniejsze jednak , że gra zaczęła się zazębiać, co potwierdziliśmy podczas próby generalnej przed wznowieniem Bundesligi. W Buenos Aires nie mieliśmy żadnych problemów, by odprawić Velez. Najbardziej cieszą cztery strzelone bramki, a z tym mieliśmy ostatnio spore kłopoty. Jedną z nich zdobył spory talent z drużyny młodzieżowej - ledwie 15-letni Jürgen Schäfer, występujący na pozycji napastnika.
Nigdy nie byłem zwolennikiem przeprowadzania roszad kadrowych w trakcie zimowego okna transferowego, chyba, że drużyna naprawdę tego potrzebuje. Zimą 2013 roku działaliśmy głównie z myślą o przyszłości. Co prawda utalentowanych wychowanków w zespole U-19 nam nie brakuje, ale chyba nie należy ograniczać się jedynie do własnego podwórka. Tym bardziej, że w Chorwacji trafiliśmy na prawdziwe perełki: Vjekoslava Gaspara z RNK Split oraz Dejana Jagica z Varteksu Varazdin. Za 17-letnich Chorwatów zapłaciliśmy w sumie niecałe pół miliona €. Oprócz tego RNK otrzyma 15 % z kolejnego transferu, zaś w ramach umowy z Varteksem rozegramy z nimi mecz sparingowy. Obaj dołączą do Köln w styczniu przyszłego roku.
Do końca sezonu w Kolonii miał grać inny Chorwat - Mateo Kovacic z Interu Mediolan. Na tej samej zasadzie dołączył do nas latem Rodrigo Alborno. Możliwość współpracy z Mediolańczykami to ciekawa sprawa, zawsze znajdzie się jakiś młody ciekawy zawodnik, którego można wypożyczyć bez żadnych opłat, chociażby do uzupełnienia składu. Pewnie jeszcze nie raz skorzystamy z tego przywileju, choć mam nadzieję, że kolejnym razem wypożyczenie okaże się bardziej trafne. Z perspektywy czasu, sprowadzenie na pół roku Kovacica było kompletnym niewypałem.
My również oddaliśmy dwóch zawodników na zasadzie wypożyczenia, mianowicie do TSV Monachium. Pierwszy z nich to szwedzki napastnik Miakel Ishak. Nie powalał on na kolana swoimi umiejętnościami, a jedyny plus można mu dopisać przy wrześniowym meczu z Greüther Fürth, w którym zapewnił nam komplet punktów. Drugi zaś to lewy obrońca Nils Zander, sprowadzony z Schalke na początku mojej pracy z Köln. Nie okazał się talentem nawet na skalę ligową i przez cały czas grał zespole rezerw bądź U-19. Latem prawdopodobnie postaramy się sprzedać go na stałe.
Derby Renu pomiędzy FC Köln a Borussią Mönchengladbach w sezonie 2012/2013 nie zapadną w pamięć kibiców. Rywalizacja tych drużyn w pierwszej kolejce była bardzo niemrawa, na inaugurację rundy rewanżowej jeszcze gorsza. Widownia zgromadzona na RehinEnergieStadion ujrzała przez całe 90 minut... zaledwie jeden celny strzał - ze strony Borussii. Jeśli chodzi o nas, ani razu nie sprawdziliśmy umiejętności bramkarskich ter Stegena. Na nasze szczęście w defensywnie przeciwnika znajdował się Alvaro Dominguez, który postanowił nas wyręczyć. Po stałym fragmencie gry, jego niefrasobliwa interwencja sprawiła, że piłka znalazła się w bramce przyjezdnych. Katastrofalna gra zarówno jednych, jak i drugich, ale jak widać nie trzeba oddawać chociażby jednego celnego strzału, aby wywalczyć komplet punktów. Zwycięstwo w ważnym dla kibiców meczu cieszy, ale prezentując się tak żałośnie daleko nie zajdziemy.
Poprawa gry nie nastąpiła w Gelsenkirchen, można powiedzieć, że było jeszcze gorzej. Huntelaar i spółka robiła z nami co chciała. Zawodnicy Schalke raz po raz szturmowali naszą bramkę i aż dziwne, że tylko trzykrotnie pokonali Kesslera. Najpierw Metzelder, później Draxler i jako ostatni z rzutu karnego Huntelaar. Samą porażkę można przeboleć, gorzej, że moi podopieczni znów nie włożyli jakiegokolwiek zaangażowania w mecz. Myślę, że latem dojdzie do małego przemeblowania w kadrze. A może po prostu warto dać szansę młodym zdolnym, których w zespole U-19 nie brakuje? Równie słabo wyglądał bezbramkowo zremisowany mecz z Kaiserslautern. Przeważaliśmy, ale skuteczność stała na wybitnie kiepskim poziomie. No i jeszcze od 25 minuty musieliśmy radzić sobie w "10” po brutalnej interwencji nowego kapitana Adama Matuszczyka.
Walczący o utrzymanie Greüther Fürth miał być idealnym rywalem na przełamanie strzeleckiej niemocy. Nie pomyliłem się. Nie mogliśmy oderwać się od pola bramkowego rywali i tylko znakomita postawa Maxa Grüna uchroniła ich od masakry. Mamy jednak w zwyczaju komplikować sobie sytuację. Dwie bramki z niczego ekipy przyjezdnych, w tym jeden samobój i utrata punktów była o krok. Akcję ostatniej szansy na szczęście wykorzystał Teemu Pukki i trzy "oczka" zostały w Kolonii.
Ostatni mecz w lutym przyniósł kolejną porażkę. Można gdybać, co by było, gdyby nie błysk Kena Ilsø, strzelca hat-tricka dla HSV. Głównym problemem znów okazała się skuteczność. Raczej nie obejdzie się bez nowego napastnika na nowy sezon...
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Lubisz to? |
---|
Jeżeli korzystasz z Facebooka, wpadnij na profil CM Rev, kliknij "Lubię to" i bądź na bieżąco ze wszystkim nowościami dotyczącymi świata Football Managera oraz oficjalnej strony serii w Polsce. Jest nas już ponad 12 tysięcy. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ