Serie A TIM
Ten manifest użytkownika rossonero przeczytało już 1012 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Stadio Ennio Bardini. Szatnia. Koniec meczu.
- Panowie, świetny mecz w waszym wykonaniu, w dodatku z bardzo mocnym przeciwnikiem. Jak zapewne wiecie to było nasze ostatnie spotkanie kontrolne. Nasz bilans to pięć wygranych i jedna porażka. Strzeliliśmy szesnaście bramek, straciliśmy pięć. Za dziewięć dni mecz w Pucharze Włoch z Livorno u siebie. Liczę, że zaprezentujecie się podobnie jak dzisiaj. Nie mam do was żadnych uwag. Możecie iść pod prysznice.
- Podoba mi się styl Twojej Parmy, Paolo - pochwalił mnie prezes - gramy teraz z Livorno i liczę na to, że awansujemy dalej, choć Puchar Włoch to nie są rozgrywki na których masz się skupić. Obiecałeś, że będziemy w pierwszej dziesiątce Serie A i mam nadzieję, że plan wykonasz.
- Ja również.
- Czemu nadal mieszkasz w hotelu? - zapytał, robiąc sobie drinka - Przecież Twój kontrakt obowiązuje jeszcze dwa lata... chyba nie masz zamiaru mieszkać przez cały ten okres u kelnerów, co?
- Nie, oczywiście że nie... po prostu w Serie A prezesi... nie ufają zbyt długo menadżerom, którzy nie mają wyników... najlepszym przykładem jest chyba prezes Zamparini - powiedziałem.
- Paolo, przyjacielu... po prostu wynajmij sobie jakieś ładne mieszkanie - rzucił wesoło.
- Jeżeli przetrwam tu dziesięć kolejek, to wynajmę mieszkanie, obiecuję - odparłem z uśmiechem.
- Niech będzie - zgodził się prezes - w jakiej dzielnicy chciałbyś mieszkać? Muszę znaleźć Ci coś ładnego, tak żebyś mógł zaprosić tam Laurę.
- Laurę?
- Tak Paolo, może jestem od Ciebie starszy, ale wzrok nadal mam dobry - zapewnił.
- No tak...
- Do zobaczenia - odwrócił się w stronę okna, dając tym samym do zrozumienia, że rozmowa dobiegła końca.
- Do widzenia - pożegnałem się i wyszedłem.
Przez osiem dni przygotowywaliśmy się do meczu w trzeciej rundzie Pucharu Włoch. Ostatni dzień poświęciliśmy na taktykę i odpoczynek. Bramki strzelali - niezawodny Sebastian Giovinco i debiutujący w zespole Kara. 2-0. Gramy dalej! Kolejnym przeciwnikiem w PW będzie Novara.
Dzień mojego debiutu w rozgrywkach ligowych zbliżał się wielkimi krokami. Przez sześć dni przygotowywaliśmy się do meczu inauguracyjnego rozgrywki Serie A. A przeciwnik nie był byle jaki. Zwłaszcza dla mnie ten pojedynek miał duże znaczenie. Debiut na ławce trenerskiej zaliczę przeciwko Interowi.
Dwa dni przed meczem z drużyną z Mediolanu do Parmy na zasadzie wypożyczenia do końca sezonu trafił snajper Manchesteru United, Federico Macheda.
Mecz nie rozpoczął się dla nas dobrze, bo już w 18 minucie bramkę dla nerroazurrich strzelił Diego Forlan. W przerwie meczu zmieniłem Federico Machedę na Hermana Crespo i był to strzał w dziesiątkę... a raczej w okienko. Argentyńczyk w 78 minucie z około 16 metrów posłał futbolówkę tuż pod poprzeczkę i remis z dużo lepszym rywalem stał się faktem.
Po meczu, kiedy zawodnicy opuścili już stadion, do szatni wpadł Roberto (opiekun obiektów).
- No to jak i gdzie chcesz świętować udany debiut na ławce trenerskiej? - zapytał.
- Nie wiem czy jest co świętować, w końcu to tylko remis - odpowiedziałem.
- Remis z wielkim Interem Mediolan. Zapewniam cię, że jest za co wypić - z entuzjazmem zapewnił Roberto.
- Nie wiem, w przeciwieństwie do ciebie nie znam miasta. Może coś zaproponujesz?
- Nie ma sprawy! W takim razie zamawiamy taksówki i jedziemy!
Podczas podróży entuzjazm Roberto udzielił się reszcie naszej ekipy: asystentowi Giovanniemu i trenerowi bramkarzy - Ludkowi. Ciekawe jakie nastroje panowały w drugiej taksówce...
Obudziłem się z potwornym bólem głowy. W dodatku z całą pewnością nie byłem w swoim pokoju hotelowym. Mieszkanie było bardzo ładne, zadbane i całkiem duże. Chciałem sprawdzić która godzina, ale niestety nie miałem przy sobie telefonu. Pewnie zgubiłem. Kiedy już miałem zamiar podnieść się z łóżka, do sypialni weszła długonoga blond piękność ze śniadaniem na tacy. Ja śnię? Obrazek jak z filmu Hollywood.
- Widzę, że już nie śpisz, misiaczku. To świetnie, bo właśnie zrobiłam Ci śniadanie - powiedziała.
- Eee... dziękuję. Przepraszam, to twoje mieszkanie? - zapytałem lekko zdezorientowany.
- Oczywiście. Wczoraj późnym wieczorem spotkałam w barze mojego przyjaciela Roberto, który przedstawił nas sobie. Bawiliśmy się do późna, a potem wylądowaliśmy u mnie. Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że niczego nie pamiętasz?!
- Oczywiście, że pamiętam... kotku - skłamałem zabierając się za śniadanie, ale szybko okazało się, że w nocy wypiłem więcej niż sądziłem i nie dam rady zjeść czegokolwiek. Nie chcąc urazić nieznajomej blondynki wcisnąłem w siebie część jedzenia jakie dla mnie przygotowała i podjąłem próbę zorientowania się w sytuacji.
- Wiesz może która jest godzina? Kobieta z dezaprobatą wskazała mi wielki zegar na ścianie po mojej lewej stronie.Kiedy zobaczyłem, że jest już po 11, zerwałem się na nogi.
- Nie martw się, na trening się nie spóźnisz... - zapewniła szybko.
- Już jestem spóźniony, zaczął się o wpół do jedenastej! - wrzasnąłem zirytowany spokojnym tonem kobiety.
- Koło drugiej dzwoniłeś do jakiejś Laury i starałeś się jej wytłumaczyć, że chcesz dać piłkarzom jeden dzień wolnego w nagrodę za jakiś mecz... niestety nie potrafiła Cię zrozumieć, więc ja jej to wytłumaczyłam - powiedziała zadowolona z siebie.
- Do Laury? Kurwa... ee to znaczy, przepraszam, nie chciałem... wybacz.
- Nic się nie stało - odparła ze śmiechem - widzę, że jednak wszystkiego nie pamiętasz... mam na imię Veronica.
- Miło mi cię poznać. Ja mam na imię...
- Paolo. Poznaliśmy się jakieś osiem godzin temu.
- No tak. Dziękuję za wspólną zabawę, było świetnie, ale teraz mam sporo spraw na głowie. Muszę wracać do siebie. Zadzwonię jak odzyskam telefon.
- Nie ma za co, misiaczku. Cała przyjemność po mojej stronie - powiedziała podając mi kartkę z numerem telefonu - w razie gdybyś nie odzyskał komórki - wyjaśniła widząc moją zdziwioną minę.
Po bardzo wylewnym pożegnaniu z Veronicą, wróciłem do hotelu, gdzie wszyscy dziwnie mi się przyglądali. Kiedy znalazłem się w łazience wszystko stało się jasne. Czerwona szminka była wszędzie. Na koszuli, twarzy i marynarce. Nic dziwnego, że tak się gapili... wziąłem prysznic i położyłem się spać.
Następne tygodnie mijały pod znakiem coraz częstszych spotkań z Veronicą, która na szczęście nie okazała się kolejną celebrytką zainteresowaną tylko sławą i pieniędzmi (w sumie nie ma się czemu dziwić... nie byłem ani bogaty ani tym bardziej sławny... jeszcze...)
W międzyczasie graliśmy kolejno z:
- Fiorentiną (1-1) - Jovetic, Sanogo
- Palermo (0-1) - Miccoli
- Ceseną (0-1) - Crespo
- Juventusem (3-0) - Macheda (2), Sanogo
W pierwszych pięciu kolejkach Serie A wygraliśmy dwa mecze, dwa zremisowaliśmy i jeden przegraliśmy strzelając sześć bramek i tracąc trzy. Cieszyła dobra postawa napastników. Po dwie bramki strzelali: Crespo, Macheda i Sanogo.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Dbaj o harmonię |
---|
Aby osiągać sukcesy, niezbędna jest dobra atmosfera w szatni. Za nastroje zawodników odpowiadają ich morale oraz statusy, a narzędzie do utrzymywania harmonii w zespole stanowi interakcja z piłkarzami - drużynowa i indywidualna. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ