Okienko transferowe nie zdążyło się nawet zacząć, ale po świeżo zdobytym tytule mistrzowskim do klubu zaczęły zgłaszać się zainteresowane kluby. Zawsze trzeba wyjść z założenia, że wszyscy są na sprzedaż. Nie planowałem sprzedaży
Michaela Dawsona, który grał w pierwszym składzie dość często w miejscu kontuzjogennego i słabo przygotowanego kondycyjnie
Kinga. W każdym meczu, w którym się pojawiał choćby w roli zmiennika, grał co najmniej solidnie. Ale nie jest to gracz, przed starciem z którym napastnicy drużyny przeciwnej trzęsą portkami. A zgłosił się po niego Manchester United, ku mojej uciesze - trzynaście milionów euro, wypłacone od razu, bez rat. Czego chcieć więcej? Początkowo chciałem powalczyć o piętnaście milionów... ale chwila wystarczyła, by pomyśleć, że przecież musi znaleźć się w United choć jedna osoba, która wie, że on nie jest tyle warty, dlatego nie ma na co czekać - i trzeba ten transfer zaakceptować.
Dawson odszedł.
|
Grał w Tottenhamie 8 lat, a był on dla Dawsona drugim klubem w życiu. Wcześniej rozgrywał mecze jedynie w klubie, którego był wychowankiem - Notthingam Forest. Pomógł nam wydatnie w zdobyciu mistrzostwa. 24 mecze, trzy bramki, jedna asysta. To dobre statystyki, jak na obrońcę. 29 lat to nie pierwsza młodość, ale w tym wieku do emerytury na pewno mu nie blisko.
Dawson to piłkarz raczej surowy technicznie, o solidnym (i nic więcej) odbiorze i kryciu. Dominuje grę w powietrzu i jest stosunkowo silnym zawodnikiem. Jego mocną stroną jest zdecydowanie strona psychiczna. Determinacja, pracowitość, waleczność, współpraca i znaczenie - to jego największe zalety, można więc z całym przekonaniem stwierdzić, że pod względem mentalnym jest urodzonym przywódcą, dyrygentem linii defensywnej. W United upatrują w nim zastępcę Rio Ferdinanda... przynajmniej oficjalnie. Moim zdaniem jest to zawodnik idealny do klubów, które walczą o europejskie puchary w Anglii, a nie ktoś, kto może wzmocnić pretendenta do tytułu mistrzowskiego. |
|
Tego samego dnia, a więc dwudziestego siódmego czerwca, podpisaliśmy umowę sprzedaży na kontrakcie
Kyle Naughtona. To gracz o dwie klasy słabszy niż
Kyle Walker, a do tego trochę starszy. Nie widzę więc możliwości, by mógł on być konkurentem dla Kyle'a. Potrzebuję zmiennika, który będzie ambitnie walczył o to, by zdobyć pierwszy skład.
Naughton do końca kariery grzałby ławkę.
Za kolejne decyzje dotyczące odejść z klubu posypała się na mnie fala krytyki. O ile nie było chętnych na takich graczy, jak
Adam Smith,
Nathan Byrne,
Jake Nicholson,
Ryan Fredericks czy
Alex Pichard i można było ich zwolnić bez większego żalu, o tyle nawet przy braku zainteresowania ze strony innych klubów zwolnienie takich piłkarzy jak
Carlo Cudicini,
David Bentley,
Hurelho Gomes czy
William Gallas niektórych fanów przyprawiło o zawał serca. Ale planowałem ogromne zakupy, a znane nazwiska, na które co tydzień płacę tygodniówki, a których nie potrzebowałem, były tylko dodatkowym balastem.
Kto jeszcze odszedł z klubu?
Steven Naismith wykupiony przed sezonem z Evertonu nie pogodził się z rolą zmiennika dla
Suareza. Chciałem, by był numerem dwa, ważniejszym nawet od
de Jonga, ale to mu nie wystarczyło. Nie chciałem się go pozbywać z klubu, dlatego zaproponowałem mu, żeby spróbował swoich szans na wypożyczeniu. A że oferta od Evertonu bardzo mu odpowiadała - dogadaliśmy się. Wróci na White Hart Lane po roku jako zawodnik, który powie mi, że jest gotów do gry o największą stawkę. Ewentualnie wróci wiedząc, że jest zbyt słaby, by wygryźć z wyjściowej jedenastki
Luisa Suareza.
Szybko znaleźli się kupcy na innych piłkarzy, dla których nie było miejsca w moich planach.
Iago Falque trafił do Bologni (4 miliony euro), a
Steven Pienaar, który dopiero co wrócił z wypożyczenia, znalazł sobie miejsce w ciepłej Valencii (2,5 miliona euro). Z klubu odszedł także
Sebastien Bassong (5 milionów euro). Największym zaskoczeniem dla fanów byłe jednak sprzedaż
Bennoit Assou-Ekotto (8 milionów euro), ale nie ukrywam - nigdy nie był on moim ulubieńcem.
Zarobiliśmy razem czterdzieści jeden milionów euro, z haczykiem plus tygodniówki zwolnionych zawodników. Kto miał być pierwszym celem? Skoro odszedł
Assou-Ekotto, oznaczało to, że lewym obrońcą - jedynym w klubie - był
Bennet. To trochę za mało na europejski futbol. A co z obsadą bramki?
Alex Smithies to też postać raczej anonimowa, leniwie pukająca, jakby ze strachem w oczach, do drzwi prowadzących do pierwszego zespołu.
Strategia 3P, czyli: Patrz, płać i płacz [prezesie Levy]
Na lewej obronie miał więc królować
Aly Cissokho. Piętnaście i pół miliona euro to sporo, ale to zawodnik gotowy do gry o najwyższą stawkę - wygląda naprawdę solidnie. W bramce pojawił się Polak,
Przemysław Tytoń (9 milionów euro). Ten rosły bramkarz fenomenalnie wypromował się na Euro 2012, do tego stopnia, że od razu przykuł uwagę naszych scoutów. Bardzo dobry refleks i ustawianie się tego zawodnika to jego największe atuty. PSV to dla niego zbyt niskie progi. W PSV w 34 występach stracił aż 51 bramek, ale wtedy cała drużyna rozegrała gorszy sezon, kończąc rozgrywki na siódmym miejscu. Co ciekawe, po przerwie
Pep Guardiola zdecydował się prowadzić właśnie drużynę z Eindhoven w najbliższym sezonie...
Ale to tak naprawdę było preludium do największego letniego zakupu. Wobec wielkich nazwisk niezauważony przeszedł gracz, który będzie zmiennikiem
Garetha Bale,
Lucas Ocampos (młody gracz z River), kupiony za 1,7 miliona euro. Prawdziwym gigantem miał być transfer
Andrei Ranocchia z Interu. Jego były klub zakończył rozgrywki na czwartym miejscu, a Andrea był niezawodolony z braku miejsca w wyjściowej jedenastce. Przez cały sezon wystąpił w niej aż 23 razy, jednak ta liczba zupełnie go nie satysfakcjonowała. Liczyłem jednak na to, że u nas pokaże galaktyczny futbol. Wydaliśmy na niego aż dwadzieścia siedem milionów euro, a on sam stał się hitem transferowym całego okienka.
Mieliśmy więc dwóch wysokich napastników o przeciętnej szybkości. To średni wariant na mecze przeciwko drużynom z szybkimi napastnikami. Pamiętam jeszcze, jak naszą obronę złożoną z
Kinga i
Vertonghena potrafił zniszczyć arcyszybki
Walcott. Dlatego za czternaście i pół miliona euro ściągnęliśmy z Porto
Nicolasa Otamendiego. To bardzo solidny defensor, który swoją obecnością wymusi rywalizację na pozostałej dwójce.
Obronę za dziesięć milionów euro wzmocnił także prawy defensor,
Sebastien Corchia. A w środku pola dobijać się do pierwszego składu będzie sprowadzony za 10 milionów euro
Jay Spearing. Zadzwiające, jak dużo pieniędzy trzeba zapłacić za rodowitego Anglika... Ten jednak gwarantuje, że nie raz nadepnie na odcisk
Luka Modriciowi...
Przygotowania czas zacząć
Pierwszy skład na mecze przygotowawcze wyglądał więc następująco (w nawiasie pojawią się nazwiska zmienników):
Bramkarz (obrona): Tytoń (Smithies)
Lewy obrońca (wsparcie): Cissokho (Bennet)
Obrońca grający piłką (obrona): Vertonghen (Alderweireld)
Obrońca grający piłką (obrona): Ranocchia (Otamendi)
Prawy obrońca (wsparcie): Walker (Corchia)
Pomocnik odbierający piłkę (obrona): Sandro (Huddlestone)
Cofnięty rozgrywający (wsparcie) Modrić (Spearing)
Schodzący napastnik (atak): Bale (Ocampos)
K10 (atak): Van der Vaart (Ayew)
Skrzydłowy (wsparcie): Lennon (Dos Santos)
Napastnik: Suarez (Luuk de Jong)
Przygotowania rozpoczęliśmy od wyjazdowego meczu z LA Galaxy, w którym wygraliśmy cztery do jednego. Dwukrotnie do siatki trafił Suarez, po razie skrzydłowy - Bale i Lennon. Mecz zdominowaliśmy, a naszą "pokazówkę" w USA obejrzał chyba każdy fan soccera w Ameryce. W meczu z Sheffield Wednesday odnieśliśmy jeszcze wyższe zwycięstwo, bo sześć do jednego, a do siatki dwukrotnie trafił Rafa VdV, dwukrotnie Suarez, raz Bale i Huddlestone. To był typowy mecz na "rozstrzelanie się" przed nadchodzącym sezonem.
Później zmierzyliśmy się z Viktorią Pilzno, która nie raz już pokazała, że potrafi być twardym przeciwnikiem. W mocno rezerwowym składzie z powodu wyjazdów na kadrę wygraliśmy zaledwie jeden do zera po bramce Kinga. Ale czego oczekiwać po meczu, w którym Bennet gra jako skrzydłowy, na prawej stronie "rządzi" Parret z drużyny rezerw, w środku pola operuje defensor Vertonghen, a za strzelanie bramek odpowiedzialny jest lewy skrzydłowy - Ocampos. Kolejne dwa mecze też miały być lekkim spacerkiem dla moich podopiecznym. Leyton Orient i Leeds to nie są kluby z najwyższej półki. Bramkarz pierwszego z klubów skapitulował cztery razy (Modrić - 5' i 29', Parret 36', Jamie McCormick 83' -> młody, nieperspektywiczny kopacz z drużyny u-18). A bramkarz Leeds wyciągał piłkę z siatki sześciokrotnie (Ocampos - 18' i 37', Spearing - 24', Ranocchia - 45', De Jong - 48', Bostock - 89').
Ostatnim sprawdzianem przed nadchodzącym sezonem, ale i testem przed Ligą Mistrzów, miał być pojedynek z Sevillą - jedyny mecz rozgrywany przez nas na własnym stadionie w całym okresie przygotowawczym. Spotkanie było bardzo wyrównane, oba kluby pokazały ofensywny futbol w wykonaniu swych najlepszych zawodników, a zakonczył się od wynikiem 2:1 po bramkach Modricia i Ayew, a także Alvaro Negredo.
Z kompletem zwycięstw czekaliśmy na mecz o Tarczę Wspólnoty z odwiecznym rywalem, Arsenalem Londyn.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ