Dunareę Calarasi od historycznego awansu dzieli jedynie 10 spotkań. Póki co, z przewagą 4 punktów nad drugą Brailą przewodzą w tabeli. Znakomita runda jesienna daje kibicom z tej niewielkiej mieściny duże podstawy do optymizmu. Drużyna Gesslera pomimo słabszego okresu w połowie sezonu pokazała, że mają oni wystarczająco silny skład by powalczyć o awans. O tym, że menedżer jest zadowolony z postawy swojego teamu dobitnie świadczy fakt, że
roszady transferowe, dokonane przez Szwajcara, były kosmetyczne.
ODESZLI:
Eduardo – NŚ - Americana – 325 tys. funtów – świetna robota dyrektorów sportowych, zawodnik wypożyczony podczas rundy jesiennej do Brazylii wrócił w styczniu do klubu obciążając do bólu budżet płacowy, Heinrich nie mógł do tego dopuścić toteż krzyknął pół miliona funtów klubom zainteresowanym, a dzięki temu, że Eduardo pokazuje, co nieco na boisku odezwało się ich aż 19. Jako, że najlepszą ofertę wystosowała Americana, właśnie tam trafił ten zawodnik, a Dunarea zrobiła świetny biznes na zawodniku, który w jej barwach zagrał 6 meczów.
PRZYSZLI:
Ri Kwang Hyok– OŚ – April 25 – Wolny – dobry, bo tani, zapchajdziura, bardziej grymas Heiricha by mieć w składzie egzotycznego zawodnika
Viki Music – PŚ, OPŚ, OPP - Koper – Wolny – w perspektywie zawieszenia Alina Nistora, a także ze względu na jego uniwersalność może być silnym punktem drużyny
Ivica Maras – OL – Imotski – Wolny – jako, że na lewej obronie wskutek koszmarnej kontuzji Carazinho przybył w marcu, by naciskać na Geovanniego oraz wywołać efekt pozytywnej konkurencji
Cristinel Gafita– NŚ – Steaua – Wolny – zawodnik, który w ciągu trzech lat rozegrał 3 oficjalne mecze został sprowadzony w popłochu poza okienkiem transferowym, o czym potem znajdzie się kilka słów
Okres przygotowawczy przebiegł dosyć dobrze. Jednak jeśli zwrócilibyśmy uwagę jedynie na rezultaty spotkań nie wyglądałoby to najlepiej.
4 zwycięstwa, 1 remis i aż 7 porażek. Na obronę jednak naleźy przyjąć, że rywalami drużyny Gesslera były drużyny z absolutnego topu elity rumuńskiej – Steaua, Rapid, Universitatea Cluj, jedna z najlepszych drużyn Bułgarii Ludogorec Razgrad, czy drużyny z ukraińskiej ekstraklasy – Wołyń Łuck oraz Zoria Ługańsk. Niektóre porażki były pechowe (ze Steauą 1-2 po golu w 90 minucie) bądź niezasłużone (z Wołyniem, Universitateą czy greckim Panachaiki to Dunarea prowadziła grę, lecz to rywale zwyciężali). Zwycięstwo z Zorią na koniec przygotowań do rundy rewanżowej poprawiła zawodnikom humory i pozwoliła uwierzyć graczom Dunarei w dobre wejście w drugą część sezonu.
Pierwszym rywalem graczy z Tineretului w zmaganiach Grupy Mistrzowskiej, Pierwszej Grupy 2 ligi rumuńskiej była
zmora-Braila. Dlaczego zmora? Ano dlatego, że zawodnicy z Calarasi dwukrotnie dostali łupnia od rywali. I to właśnie Braila była jedyną drużyną, która jesienią zdobyła Tineretului. Tym razem miało być inaczej. W końcu do trzech razy sztuka. Mimo tego, że Dunarea przystępowała do meczu bez zawieszonego Alina Nistora Heinrich był spokojny o poczynania na prawym skrzydle. Miejsce lidera drużyny zajął
Efe Odita, zawodnik który tak świetnie zakończył poprzednią rundę (3 asysty w zamykającym meczu). Po trochę sennym początku w 30 minucie
Nigeryjczyk odwdzięczył się za zaufanie I po doskonałym prostopadłym podaniu Adama Pazio zdobył pierwszą bramkę w tym meczu. Braila chciała, ale nie mogła. I właśnie tą indolencję wykorzystał
Hernan Tardelli, który zamienił na gola płaskie podanie w pole karne Petre Vaduvy. Znakomity początek Dunarei, ważne 3 punkty pozwoliły utrzymać bezpieczną przewagę nad resztą stawki.
W poprzedniej rundzie Chiajna była wybitnie gościnną drużyną dla graczy z Calarasi. Zawodnicy trenera Gesslera z pewnością liczyli na to, że sytuacja z jesieni i tym razem się powtórzy. Znów bez Nistora, ale bojowo nastawieni piłkarze walczyli o korzystny rezultat, który skróciłby o kolejny krok drogę do awansu. Już drugi mecz piach gra bohater z rundy jesiennej Nahuel Benitez. A skoro napastnicy nie strzelają bramek muszą to robić za nich obrońcy. W 33 minucie
Deaconescu celnym strzałem głową wyprowadził gości na prowadzenie. Jeszcze przed przerwą dośrodkowanie ze skraju pola karnego na bramkę zamienił
Graveto i gracze z Calarasi byli naprawdę blisko zwycięstwa. Porzekadło mówi, że mecz trwa 90 minut i trzeba grać do końca. Wymownie zaalarmował to
Gustavo Fernandez, który przy asyście 3 obrońców oddał niesygnalizowany strzał i pozwolił złapać kontakt gospodarzom.
Kiedy w 78 minucie uprzedził Deaconescu wywował euforię wśród kibiców Concordii. W przeciwieństwie do swojego rodaka Beniteza nie przeszedł obok meczu I przyniosło to skutek w postaci odrobienia strat. Załamana Dunarea już się nie podniosła. Ba,
w 91 minucie Herghelegiu zdobył zwycięską bramkę dla gospodarzy i zawodnicy szwajcarskiego menedżera po dosyć udanej pierwszej połowie i katastrofalnej drugiej wyjeżdżają z Chiajny bez jakiejkolwiek zdobyczy punktowej. I mimo tego, że utrzymali pierwsze miejsce w tabeli ich entuzjazm związany z awansem do I ligi został solidnie ostudzony.
Po przegranym we frajerski sposób meczu z Chiajną do Calarasi przyjeżdża drużyna Snagov.
Poprzednie mecze między zainteresowanym kończyły się remisami. Heinrich przed meczem starał się zrzucić presję na gości, którzy nomen omen ciągle mają jeszcze szansę na awans. Prawda jest jednak taka, że to Dunarea jest liderem i to ona musi punktować by nie doścignął jej peleton, do którego rzecz jasna należy drużyna Snagov. Pozytywną informacją przed spotkaniem jest bez cienia wątpliwości powrót Alina Nistora. Jego obecność w składzie zwiększa potencjał ofensywny gospodarzy. Obie drużyny od początku meczu pokazały, że remis ich nie zadowoli. Zaciekłe ataki z obu stron podniosły poziom widowiska. Pierwsi prowadzenie objęli goście. Po strzale w słupek oddanym przez Milenoviciego do dobitki jako pierwszy zameldował się
Saceanu. To nie powstrzymało gospodarzy przed otwartą ofensywną grą i w 60 minucie przyniosło to spodziewany przez kibiców efekt.
Alin Nistor udowodnił, że jest postacią kluczową w swojej drużynie i po szybkiej akcji zdobył gola na wagę remisu. Wynik nie usatysfakcjonował żadnej z drużyn, jednak drużyny, które są głównymi rywalami do awansu również pogubiły punkty i w czubie tabeli został zachowany status quo.
Powrót Alina Nistora do pierwszego składu z pewnością doda poweru drużynie Dunarei, a przed wyjazdem na mecz z Ceahlaulem jego obecność jest wręcz zbawieniem. Zważywszy na to, że póki co w ataku nie bryluje Nahuel Benitez, a Hernan Tardelli nigdy nie będzie killerem z prawdziwego zdarzenie siła ofensywna opierać się będzie prawdopodobnie na Nistorze. Prawda jest taka, że mecze z drużyną z Piatra Neamt zawsze były trudne i tym razem spodziewano się ciężkiej przeprawy. Tymczasem gospodarze postanowili pomóc przyjezdnym. Już w 4 minucie Calin Bordean zdzielił łokciem Tardelliego i przez prawie 90 gospodarze musieli sobie radzić w dziesiątkę. A zawodnikom z Calarasi w to graj.
Benitez wreszcie się przebudził i cudownie dograł do Nistora i było 1-0. Jeśli ktoś myślał, że teraz forma Argentyńczyka zacznie zwyżkować musiał się zawieść.
W 47 minucie doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry na dwa miesiące. To jednak nie załamało jego kolegów, ba jeszcze bardziej ich zmobilizowało.
Nistor (no któż by inny) tym razem zamienił się rolami z „królem asyst” – Petre Vaduvą i tym razem to Rumun wpisał się na listę strzelców. A w samej końcówce
rezerwowy Marius Pop wyłożył piłkę Hernanowi Tardelliemu, który trafił do pustej bramki i dopełnij formalności. Gdy piękne spotkanie w wykonaniu gości chyliło się ku końcowi
na murawę padł Nistor – nie wyglądało to najlepiej. Diagnoza – zerwane ścięgno podkolanowe – koniec sezonu dla Rumuna. To było istnie pyrrusowe zwycięstwo, wiele osób w tym przede wszystkim menedżer poświęciłoby ten rezultat po to, by w końcówce móc liczyć na pomoc kluczowych zawodników. Tymczasem ci, którzy jesienią decydowali o obliczu drużyny wypadają ze składu na dłuższy czas. To szansa dla dublerów, ale trudno sądzić że w 100% zastąpią kontuzjowanych. Kontuzja Beniteza spowodowała, że Heinrich ściągnął awaryjnie
Cristinela Gafitę. Były napastnik Steauy, był w orbicie zainteresowań Szwajcara w sezonie 2012/13, gdy jeszcze w barwach Ceahlaul zdobył 10 bramek. Teraz jego kariera znalazła się na zakręcie a menedżer wyciągnął do niego pomocną dłoń.
Przed meczem ze Sportulem u siebie kibice byli w minorowych nastrojach. Drużyna bez serca i bez płuc nie może funkcjonować prawidłowo – mówiono w kuluarach. W jedenastce w miejsce dwóch etatowych zawodników znaleźli się
Efe Odita i Cristinel Gafita. Ta pierwsza decyzja jest zupełnie zrozumiała, ostatnie występy nigeryjskiego skrzydłowego były zjawiskowe i przede wszystkim asystował i strzelał. Natomiast występ Gafity był niespodzianką. Trenował on z drużyną przez kilka dni, nie był w rytmie meczowym, w końcu wcześniej długo nie mógł sobie znaleźć klubu a i tak trener stwierdził, że bardziej przyda się drużynie niż Marius Pop, najgorszy zawodnik rundy jesiennej. Decyzja trenera była opłakana w skutkach dla doświadczonego Rumuna. Po 22 minutach złamał kostkę i zakończył sezon zanim go na dobrą sprawę rozpoczął. Teraz Heinrich nie miał wyjścia –
musiał skorzystać z Popa.
A ten szargany sportową złością w 45 minucie wpisał się na listę strzelców. Mimo to pierwsza połowa zakończyła się remisem. W 4 minucie doliczonego czasu gry Samuel Cojoc, który sprokurował pierwszą bramkę, głową pokonał Da Silvę. W przerwie na boisko wszedł drugi nominalny zastępca Nistora – Viki Musić. Druga połowa mimo, że toczona z lekką przewagą gości pokazała, że zmiennicy w Dunarei naprawdę potrafią wznieść się na wyżyny. Wcześniej wspomniany
Musić rozegrał z Popem kluczową dla losów meczu akcję, a Petre Vaduva wykończył ją mierzonym strzałem. Zwycięstwo 2-1 pomimo dużego osłabienia składu jest ogromnym sukcesem. Głód piłki u Mariusa Popa sprawił, że menedżer musi dać mu wreszcie kredyt zaufania, bo chłopak zasługuje na danie mu prawdziwej szansy. Kolejnym zawodnikiem, który pokazał klasę był Viki Musić. Rozegrał jedynie 45 minut i udowodnił, że drzemią w nim nieprzeciętne umiejętności.
Kolejny już mecz z Brailą miał potwierdzić, czy zmiennicy udźwigną brzemię, które znajduje się na ich barkach. Tym razem miejsce w składzie dla Mariusa Popa znalazło się w pierwszej kolejności. Oprócz tego mecz od początku zaczął Musić. W 24 minucie po okresie przewagi gospodarzy strzelanie rozpoczął
Marius Pop. Po rzucie rożnym dla przeciwnika dostał piłkę, a potem popędził przez ponad 60 metrów i huknął nie do obrony. 3 minuty później
Vaduva po profesorsku obsłużył podaniem Musicia, a ten ze stoickim spokojem podwyższył wynik. Jeśli myślicie, że to koniec show wyżej wspomnianej trójki, mylicie się i to grubo.
Vaduva do Popa, a ten wprost do nadbiegającego
Musicia. 3-0! Podniosły koncert grany przez ulicznych grajków. Ale udało się jeszcze zdobyć jednego gola. Znów Marius Pop uruchamia podaniem wprowadzonego po przerwie
El Sayeda a ten ustala wynik spotkania. 4-0 – wspaniały rezultat, wywalczony kroplami krwi i potu. Kompleks Braily z pewnością został przełamany, a to zwycięstwo sprawia, że
Dunareę od awansu dzieli zaledwie 1 punkt. Kolejnym osiągnięciem drużyny z Tineretului był fakt,
że aż 6 zawodników znalazło się w 11 kolejki.
Ostatni, dramatyczny mecz pomiędzy Dunareą a Chiajną kosztował Heinricha sporo nerwów. Tym razem nie będzie inaczej. Jednak tym razem nie ze względu na przebieg spotkania, a już ze względu na okoliczności, z którymi przystępują do meczu.
Tabela przed tym meczem wygląda w ten sposób.
Jak widać fenomenalną serią zwycięstw Dunarea wypracowała sobie znakomitą przewagę i tylko nieszczęśliwy splot wydarzeń mógłby ją pozbawić awansu. Na pochwałę zasługuje zwłaszcza fakt, że pomimo kontuzji dwóch kluczowych zawodników w feralnym meczu z Ceahlaulem rezerwowi zawodnicy wzięli drużynę w ryzy i w dwóch ostatnich meczach poprowadzili drużynę do zwycięstwa. Atmosfera stała się niebywale pozytywna. Klub jest o krok od historycznego sukcesu, a wszystko jest zasługą Heinricha i jego gromady. Skład do złudzenia przypominał ten z ostatnich spotkań a więc zaczynamy. Dunarea wie o co gra, więc od początku narzuciła ostre tempo. Bohater ostatnich spotkań Marius Pop dwoił się i troił, by zapewnić swojej drużynie końcowy triumf.
Jego starania już w 17 minucie przyniosły skutek. Wykończył znakomitą akcję wyprowadzoną przez ...? No właśnie, kogo? Viki Musić był tym, który dogrywał. Naprawdę niesamowity scenariusz napisało nam życie. Po raz trzeci, w niebagatelnie ważnych momentach duet Musić-Pop ciągnie swoją drużynę. Minuty upływają, lecz to gospodarze ciągle udowadniają swoją wartość. Sypią się kartki dla obydwu drużyn, jednak końcowe zwycięstwo należy do nieziemskich gospodarzy. Dunarea w I lidze. Klub z nad Morza Czarnego podbija Rumunię. Cóż za radość dla 70 tysięcy mieszkańców tej miejscowości. Heinrich Schonhals-Gessler potwierdza swoje niebywałe umiejętności menedżerskie. Sprawić, że drużyna o takim niskim potencjale sportowym awansowała do elity to nie lada wyczyn. Wspaniała myśl szkoleniowa została potwierdzona.
Trener posądzony o bukmacherskie machlojki potwierdza swoją klasę i szokuje piłkarską Rumunię. W przyszłym sezonie ma szansę utrzeć nosa tym, którzy zniszczyli jego karierę trenerską, a także tym, którzy nie uwierzyli w jego niewinność.
Teraz do każdego meczu Dunarea przystępuje z korzystnej pozycji. Awans w znakomitym stylu został zapewniony, mistrzostwo też zbliża się niemalutkimi krokami, do tego drużyna jest w znakomitej formie. Żyć nie umierać.
Do Calarasi przyjeżdża Ceahlaul. Awans im nie grozi, jako że są w grupie mistrzowskiej spadek również. Typowy mecz o pietruszkę, aby się odbyć, aby zadowolić kibiców. Już w 8 minucie Dunarea zdobyła pierwszego gola w tym meczu.
Po dośrodkowaniu „króla asyst” Vaduvy wynik otworzył Gabriel Simion. Jednak w 31 minucie
goście zdobyli gola wyrównującego. Wszystko zaczęło się od głupiej straty Popa, potem pyk-pyk-pyk, trzy szybkie podania i Da Silva nie zachowa czystego konta w tym meczu. Na początku drugiej połowy
młody Rumun zrewanżował się za swój błąd przy pierwszej bramce dla gości i efektownym strzałem wyprowadza swoją drużynę na prowadzenie 2-1. Widać było, że pomimo przewagi Dunarea nie angażowała się w ten mecz zbyt wybitnie. Spowodowało to fakt, ż
e nie udało im się utrzymać prowadzenia a Margina uszczęśliwił swoją drużynę i pomógł graczom z Piatra Neamt wywieźć punkt z gorącego terenu. Piknikowe spotkanie kończy się rezultatem 2-2, który na dobrą sprawę zwisa menedżerom obu ekip, ale nie da się nie zauważyć, że potwierdza zajęcie pierwszego miejsca przez graczy z Calarasi w tym sezonie, jednak prędzej czy później to potwierdzenie nastąpiłoby więc Heinrich nie spinał się przed tym meczem.
Znów mecz o nic? Niekoniecznie. Snagov - obecny rywal zawodników trenera Gesslera wciąż łudzi się, że awansuje. W przypadku Dunarei jest już wszysko jasne. Radosna wiadomość w sztabie gości obiegła kibiców – do gry wraca Nahuel Benitez. Niby nie był w formie od początku wiosny, ale fani wierzą, że odpoczynek spowodowany kontuzją sprawi, że przypomnie on sobie jak się gra w piłkę. W piłce nożnej nie powinno być sentymentów i owymi z pewnością nie jest darzony Marius Pop, bohater ostatnich pojedynków. Wraca zasłużony zawodnik, dla młodego, nieopierzonego Rumuna ostała się jedynie ławka rezerwowych. Mecz rozpoczął się świetnie dla gospodarzy.
Nie minęły 4 minuty, a już Saceanu cieszył się z gola. Jednak drużyna ze stadionu Tineretului pomimo „tumiwisizmu” prezentowanemu w poprzednim meczu nie chciała pozwolić, by gospodarze tak łatwo zdobyli 3 punkty. 5 minut zszokowało gospodarzy.
Najpierw Nahuel Benitez wywalczył rzut karny i zamienił go na bramkę, a potem Hernan Tardelli cudownym uderzeniem z 25 metra sprawił, że tym razem to goście uradowali się z prowadzenia. Pod koniec pierwszej połowy
gospodarze zdobyli jednak bramkę do szatni, a to zwiastowało ogromne emocje przed drugą połową. W tej początkowo działo się niewiele, ale jak już zawodnicy zaczęli strzelać to na całego. Najpierw
Petre Vaduva niekonwencjonalnie wykonał rzut wolny a Viki Musić piekielnie uderzył dając przewagę swojej drużynie.
Gdy mecz chylił się ku końcowi Saceanu zdobył wyrównującego gola i gdy wydawało się, że drużyny honorowo podzielą się punktami Vikiemu Musiciowi zachciało się zostać bohaterem i przechylił szalę zwycięstwa na stronę gości tym samym zamykając drużynie Snagov drogę do upragnionej elity.
Ostatnie spotkanie w sezonie. Zrelaksowani już gracze z Calarasi mierzą się ze Sportulem na stadionie Regie w Bukareszcie. Kiedyś te mecze miały znaczenie. Każde spotkanie okupione było hektolitrami krwi i potu. Tym razem walczyła tylko stołeczna drużyna. Mieli oni mianowicie trzypunktową przewagę nad zajmującą 3 miejsce Brailą przed ostatnią kolejką. Do awansu wystarczał im remis. Samo widowisko można określić słowem „miazga”.
Zwycięstwo 4-1 odniesione przez gospodarzy pokazało, komu tak naprawdę dzisiaj chciało się grać. Honorowy gol Hernana Tardelliego był jedynym wesołym momentem tego dnia. Zawiódł Musić, zawiódł Benitez, Pop znów przesiedział mecz na ławie. Tak naprawdę to nikt nie oczekiwał wzniesienia się na wyżyny możliwości, ale oddanie w ten sposób meczu rywalowi nie przynosi szacunku drużynie z Calarasi. Do tego zachowanie, jakiego dopuścił się Geovanni (słoma z butów wychodzi) świadczy o tym, że nie jest to jeszcze utemperowana drużyna a następny sezon z pewnością pójdzie w pięty niejednemu zawodnikowi.
Podsumowanie:
Niemniej jednak sukces jaki odniósł HSG z tą drużyną i przede wszystkim z tak okrojonym budżetem zasługuje na podziw. 62 punkty w 32 meczach to w trzech ostatnich sezonach najlepszy rezultat. Sam fakt, że w porównaniu z ostatnim sezonem, debiutanckim zresztą, Dunarea odniosła o 50% mniej porażek. Doliczając do tego pasjonujące thrillery, a także wiele meczów, w których Fernando Da Silva utrzymał czyste konto można stwierdzić, że ta drużyna ma papiery na granie w elicie. Tym razem nie będę oceniał poszczególnych zawodników, bo po prostu mi się nie chce, ale o każdym jakieś dobre lub złe słówko dałoby się powiedzieć.
Zacznijmy od bramki - Da Silva –w co trzecim meczu zachowywał czyste konto, jednak jak już puszczał jakieś gole to było ich zdecydowanie za dużo, prawda jest jednak taka, że jego rola w drużynie jest niebagatelna, o czym świadczy fakt, że gdy nie wystąpił w ostatnim meczu sezonu i zastąpił go Cottet drużyna grała jakby bez golkipera.
Obrona – jesienią sinusoida, wiosną w sumie też, najpierw przez 4 mecze tracą jednego gola po to by w następnych trzech tracić średnio 3 gole na spotkanie.
Pomoc – Nistor i Musić – błyskotliwi skrzydłowi – bohater wiosny i jesieni, ważne gole, wysoki poziom. Atangana, El Sayed, Pazio – faceci od czarnej roboty – bez nich nie byłoby nawet podstaw do zachowania czystego konta w jakimkolwiek spotkaniu
Atak – Benitez – cudowna jesień, wiosna – najpierw słabo, potem kontuzja i na koniec znów słabizna, Tardelli – równa forma, ale to nie jest typowa gwiazda i póki co pewnego poziomu nie przeskoczy, Pop – w rundzie rewanżowej chwycił szansę jak cytrynę i wycisnął z niej co się dało, jednak gdy wrócił Benitez, wróciły i stare porządki.
Jak widać to wszystko nie wyglądało tak idealnie, jak na pierwszy rzut oka mogło się wydawać. Na szczęście zawsze znalazł się ktoś, kto pchnął drużynę na właściwe tory. Teraz już żarty się skończyły, zamiast wyjazdów do Otopeni czy Botosani Dunarei przyjdzie gościć u siebie CFR Cluj i Steauę Bukareszt. Z pewnością przyszły sezon będzie obfitował w emocje, a kopciuszek z Tineretului zalezie za skórę niejednemu rywalowi. Ogólnie do znakomitego, wymarzonego wręcz rezultatu zabrakło niespodzianki w Pucharze Rumunii. No ale cóż, nie można chyba mieć wszystkiego. Powodzenie w 1 Lidze!
A na koniec tabelka:
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ