W poprzednim odcinku
Zaczął się nowy, 2015, rok. Udało nam się uruchomić nową bazę treningową – widać, że klub się rozwija. Może kiedyś dorobimy się jeszcze porządnego stadionu, ale do tego jeszcze długa droga.
Soukouna dostał powołanie na Puchar Narodów Afryki, co oznaczało, że cały styczeń, a możliwe że i część lutego będzie poza klubem. Wolałbym, żeby Mali nie wyszło z grupy, ale jak na złość – udało im się. Duża w tym zasługa mojego napastnika, który strzelił dwie ważne bramki, dzięki czemu jego reprezentacja awansowała z pierwszego miejsca z kompletem punktów, wyprzedzając RPA, Wybrzeże Kości Słoniowej i Zimbabwe. W ćwierćfinale Mali wyeliminowało Angolę, żeby w następnej rundzie odpaść z RPA. W meczu o trzecie miejsce pokonało Algierię, a Soukouna wrócił do drużyny tuż przed wznowieniem rozgrywek.
Licząc się z odejściem Trofimova, rozejrzałem się za nowym napastnikiem. Po sprawnych negocjacjach udało mi się wypożyczyć
Santosa z klubu nazywającego się tak samo. Ten 20-letni napastnik jest szybki i silny, dysponuje dobrym uderzeniem oraz przyzwoitą techniką. Ponadto regularnie gra w brazylijskiej młodzieżówce i to z niezłym efektem.
Z Turcji ponownie przybył Demirci. Dobrych zawodników nigdy za dużo, ale ten mecze będzie najczęściej oglądał z wysokości trybun, bo raczej nie ma szans w rywalizacji z Abdelem czy Drago, a na końcówki wolę wpuszczać młodego Rybarskiego.
Szybko z klubem pożegnał się Yefimenko. Spartak Moskwa zapłacił za reprezentanta Rosji niecałe 3 mln funtów, co dla mnie jest nowym rekordem transferowym. Dodatkowo w ramach umowy otrzymam część zysku moskiewskiego zespołu z następnego transferu tego gracza. Kolejnym piłkarzem, który pożegnał się z klubem, jest Isidoro. Wprawdzie nie zamierzałem sprzedawać tego prawego obrońcy, ale Getafe dawało ponad 1,5 mln za piłkarza powoli zbliżającego się do trzydziestki. W ten oto sposób z klubem pożegnało się dwóch podstawowych obrońców, na konto wpłynęło natomiast 4,4 mln. Oczywiście te luki trzeba było załatać. Z wypożyczenia ściągnąłem Żołnierczyka, który był podstawowym obrońcą Lecha na jesień, natomiast z Czech kupiłem młodego
Martina Slavika. Nie miał on profesjonalnego kontraktu, więc kosztował mnie zaledwie 50 tys odszkodowania.
Pomimo starań, nie uzyskałem satysfakcjonującej oferty za Trofimova. 1,4 mln za gracza, który strzelał gole Barcelonie czy Sportingowi to zdecydowanie za mało, oczekiwałem co najmniej dwukrotnie tyle. W ten oto sposób Ukrainiec do końca sezonu będzie grał w Bielsku i będę miał do dyspozycji trzech skutecznych napastników (Trofimov, Santos, Soukouna). Wypożyczyłem za to Krajanowskiego (ROW Rybnik), Szatkowskiego (Garbarnia Kraków) i Fransmana (Rużembork), żeby nie zmarnowali wiosny na grę w rezerwach.
Kadrę zamknąłem na początku lutego, z powodu czekającego mnie dwumeczu z Borussią Dortmund. Rozegrane
sparingi utwierdziły mnie w przekonaniu, że jesteśmy w naprawdę dobrej dyspozycji i stać nas na sprawienie niespodzianki. Rozbiliśmy po drodze takie drużyny Fenerbahce, Lille, Standard czy Anderlecht zachwycając dobrą grą, choć nie zawsze błyszcząc skutecznością.
Pierwszy mecz z
Borussią mieliśmy zagrać na wyjeździe. Drużyna z Zagłębia Ruhry w lidze spisuje się przeciętnie, zajmując dopiero siódme miejsce. Do Ligi Europy, podobnie jak Podbeskidzie, zakwalifikowała się dzięki trzeciej lokacie w grupie Ligi Mistrzów, za Milanem i Manchesterem United.
19.02.2015, Borussia Dortmund – Podbeskidzie Bielsko-Biała, 1. runda eliminacji Ligi Europy
Pawełek – Nelson, Krychowiak, Czekaj, Nenadić – Drago (77' Rybarski), Digbeu (45' cz. k.), Sanogo, Abdel (45' Issah), Wesołowski (64' Wołkiewicz) – Trofimov
Od początku gospodarze próbowali pokazać, że oni nie na darmo są faworytami. W 11' po wątpliwym faulu Drago, sędzia podyktował rzut karny. Do jedenastki podszedł sam poszkodowany, Ilkay Gundogan. Strzelił i… Pawełek złapał! Trzy minuty później pierwszą okazję miała moja drużyna, ale Wesołowski nie trafił w dobrej sytuacji. W 16' Borussia zdobyła bramkę. Strzał Grosskreutza golkiper jeszcze obronił, ale przy dobitce
Santandera nie miał szans i przegrywałem 0:1. Moja drużyna zawodziła, a gospodarze atakowali dalej. W 33' po uderzeniu z rzutu wolnego piłka uderzyła w poprzeczkę, dobitka – także poprzeczka, dopiero przy drugiej poprawce piłka wpadła do siatki. Strzelcem gola ponownie
Santander. W 42' sędzia dopatrzył się faulu Hummelsa w polu karnym niemieckiej drużyny, co oznaczało jedno – jedenastkę, tym razem dla mojej drużyny. Gola kontaktowego zdobył
Sanogo. Jeszcze przed przerwą czerwoną kartkę dostał Digbeu, w konsekwencji dwóch żółtych, przez co całą drugą połowę musiałem zagrać w osłabieniu.
Druga część spotkania stała pod znakiem naporu Borussi. Jednak dzięki odrobinie szczęścia i rozsądnej grze w defensywie, długo wysiłki miejscowych pozostawały bez wymiernego rezultatu, jakim byłoby podwyższenie prowadzenia. Sytuacja mojej drużyny była nieciekawa, szczególnie że nawet z kontrataku nie udawało mi się stwarzać sytuacji. W 79' spotkanie wyrównało się pod względem liczby zawodników obu drużyn. Za faul na Trofimovie drugą żółtą kartkę zgarnął Piszczek i wyleciał z boiska. Wynik utrzymał się do 93'. W tym momencie Borussia wykonywała chyba już setny rzut rożny i w końcu jej się poszczęściło. Z główki strzelał Subotić, piłkę strącił jeszcze
Santander i futbolówka wpadła do siatki. Przegrałem
1:3 po hat-tricku paragwajskiego napastnika.
Nastroje przed rewanżem nie były najlepsze. Sam wynik z pierwszego meczu pozostawiał nadzieje, ale styl musiał się zmienić. Na domiar złego nie będę mógł skorzystać z dwóch ważnych piłkarzy, którzy są zawieszeni za kartki: Nelsona i Digbeu.
28.02.2015, Podbeskidzie Bielsko-Biała – Borussia Dortmund, 1. runda eliminacji Ligi Europy – rewanż
Pawełek – Janicki, Czekaj, Krychowiak, Nenadić – Issah, Hajji, Hołota, Sanogo, Wesołowski (73' Dargo – 90' Abdel) – Trofimov (73' Milik)
W 12' obie drużyny miały po pierwszej sytuacji, ale bramka jeszcze nie padła. 4 minuty poźniej Reus groźnie dośrodkował, Grosskreutz uderzył w poprzeczkę, a
Ilkay Gundogan skierował piłkę do siatki. 0:1. Ten sam piłkarz chwilę później mógł podwyższyć rezultat, ale Pawełek obronił jego strzał. Nie tak sobie wyobrażałem ten rewanż… Cały czas drużyna z Dortmundu atakowała, na szczęście robiła to nieskutecznie. W przerwie piłkarze dowiedzieli się, co sądzę o ich grze i miałem nadzieję, że stać ich będzie na zmianę przebiegu spotkania. W drugiej części meczu było widać, że przyjezdni nie kwapią się do ataków i raczej będą starali się teraz uspokoić grę. Niestety, moja drużyna z przodu nie grała praktycznie nic. Zmianę status quo przyniosła 67'.
Krychowiak wykorzystał dośrodkowanie Issaha z rzutu rożnego i doprowadziliśmy do remisu w tym meczu. Jeżeli wtedy w grze mojej drużyny pojawiła się jakaś nadzieja, to szybko zpstała rozwiana. Grosskreutz, Santander,
Reus – szybka akcja zakończona bramką. W 73' dobrą okazję wypracował sobie Drago, ale jego uderzenie sparował Weidenfeller. W 80' było już
1:3 – na listę strzelców wpisał się
Hummels. Na domiar złego meczu nie zdołał dokończyć Drago, kontuzjowanego musiał zastąpić Abdel. Zagrałem dużo lepiej, przegrałem dużo bardziej boleśnie. Przygoda z europejskimi pucharami skończona, można skupić się na polskim podwórku.
Następny odcinek
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ