Mecz piłki nożnej zawsze był dla mnie czymś radosnym. Monotonię każdego weekendu potrafiło rozjaśnić choćby spotkanie Eredivisie, które może nie było porywające, ale przecież nie o to chodzi.
Chodzi o radość z gry. Zawsze myślałem, że piłkarze to najszczęśliwsi faceci na świecie. Nie dość, że spełniają swoje marzenia to jeszcze dostają za to pieniądze. Jednak ja w każdej dziedzinie życia, tak i w piłce nożnej przychodzi czasem moment zadumy.
Kilka godzin temu świat obiegła informacja o śmierci Cristiana Beniteza, byłego już piłkarza meksykańskiego klubu - America. Niedawno przeszedł do ligi Katarskiej do El-Jaish i jak powiedział przedstawiciel klubu, testy medyczne przed podpisaniem umowy nie wykazały jakichkolwiek kardiologicznych problemów zdrowotnych u piłkarza. Media podają sprzeczne informacje, lecz przyczyna nie jest teraz tak ważna. Człowiekowi to życia nie przywróci, a przyczyn śmierci trudno doszukiwać się we wzmożonym wysiłku fizycznym. Coś musiało być nie tak, a przyjrzeć się temu powinna światowa federacja piłki nożnej, ale to już na chłodno.
Miesiąc przed śmiercią Beniteza, w trakcie gry rekreacyjnej, zmarł Alen Pamić, chorwacki 23 letni piłkarz. Prawdopodobna przyczyna? Nie będę się zagłębiał w medyczne tajniki, ale faktem jest, że chłopak z takimi problemami nie powinien być dopuszczony do uprawiania sportu. Rozumiem, że dla piłkarzy najważniejsza jest ich pasja i kariera, ale jeśli oni sami nie potrafią podjąć dojrzałej i racjonalnej decyzji, powinna to zrobić FIFA, zaostrzając przepisy i zwracając większą uwagę na testy medyczne, które jak wiemy (przynajmniej w Polsce), często były bagatelizowane.
Marca-Viviena Foe, Hugo Cunha, Marcio Dos Santos – to tylko niektóre przypadki śmierci na boisku. Niektórzy z was z pewnością pamiętają Juana Arango, który mało brakowało, a dołączyłby do tego grona. Śmierć profesjonalistów nie jest zjawiskiem coraz rzadszym (jak być powinno), a wręcz coraz częstszym.
Mam nadzieję, że śmierć Beniteza w końcu coś zmieni. Progres co prawda jest, bo piłkarze nie umierają na boisku. Teraz czas na to, by piłkarze w ogóle nie umierali w trakcie trwania swoich karier.
Pamiętam śmierć Puerty na boisku. To było straszne przeżycie. Później oglądając skład Sevilli w CM-ie, czy FM-ie czułem dziwną pustkę i nie ośmieliłem się kliknąć na profil Antonio. Czułem dziwną pustkę, gdy patrzyłem na te sześć liter. Z Benitezem będzie prawdopodobnie tak samo, bo na usunięcie go z bazy danych też się nie zdobędę…
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ