Ostatnio nawiedziła mnie pewna refleksja. Czy upadek Polonii, nie jest zwykłą sprawiedliwością? Bo przecież warszawiacy, wykupując licencję Groclinu pozbawili kibiców z Grodziska Wielkopolskiego emocji związanych z Ekstraklasą! Groclin rozpoczął następny sezon w najniższej klasie rozgrywkowej. Teraz to samo czeka Polonię, a kara jest adekwatna do winy…
Nie tylko w Polsce utytułowane kluby bankrutują. Kiedy w początku czerwca, CSKA Sofia objął sławny Hristo Stoiczkow, wydawało się, że klub pomimo problemów finansowych będzie funkcjonował należycie i wyjdzie na prostą, a już na pewno pod względem sportowym. Vulgar-Bulgar nie należy do najlepszych trenerów tego świata, ale wśród bułgarskich piłkarzy (i nie tylko) wzbudza respekt. Nie tylko dokonaniami jak Marco van Basten, czy Jurgen Klinsmann ale i charyzmą, której mu nie brakuje.
Największy i najbardziej utytułowany klub kraju (31 tytułów mistrzowskich) zbankrutował! Brzmi to o wiele drastyczniej niż przypadek Polonii, ale ma to swoje uzasadnienie. Upadek Czarnych Koszul rozpoczął się od przybycia bogatego inwestora. To był długotrwały proces, w którym brały udział dwie osoby. Byliśmy do tego przygotowani, a obawy wszelkich ekspertów potwierdziło wstąpienie Ireneusza Króla do klubu, który miał być zbawieniem, a okazał się ostatnim gwoździem do trumny. Podobna sytuacja miała miejsce w Santander, w przypadku przejęcia Racingu przez ,,bajecznie’’ bogatego obywatela krajów arabskich. Pozory jak widać mylą…
Drugim powodem takiego myślenia może być wyolbrzymianie cudzego, co w naszym kraju jest chyba nawet popularniejsze niż ekologia, kupowanie produktów z napisem ,,Eko’’, czy obrona praw zwierząt, bądź też skrót CSKA, który kojarzy się z silną drużyną z Moskwy...
Trzeci jest tak prosty, że aż oczywisty. Dzisiaj praktycznie każdy klub jest zadłużony. Długi stały się czymś równie nieodłącznym dla klubu, co stadion, czy baza treningowa. Przyzwyczailiśmy się do tego..
Bułgarskie kluby od wielu lat borykają się z problemami finansowymi, administracyjnymi, prawnymi, a co najważniejsze tymi związanymi z infrastrukturą. Sytuacja na Bałkanach, wygląda jeszcze gorzej niż w Polsce, gdzie przecież mamy Zagłębie Lubin spełniające wymogi licencyjne UEFA. Szkoda tylko, że się nie zakwalifikowało. Mimo tego władze tamtejszej piłki robią coś w kierunku poprawy poziomu. Przede wszystkim zmieniono liczebność ligi. My mieliśmy lepszy pomysł. Zrobiliśmy sobie system, którego co najmniej 90% polskich kibiców nie rozumie do dzisiaj.
Wracając jednak do Sofii trzeba powiedzieć, że CSKA nie tylko rozpocznie zmagania od najniższej klasy rozgrywkowej (chyba, że połączy się z innym klubem z pierwszej klasy rozgrywkowej, do dnia rozpoczęcia nowych rozgrywek, czyli 20 lipca. Czasu zostało stosunkowo mało), ale też nie wystąpi w Lidze Europejskiej, do której klub wywalczył kwalifikacje. Wszystko pozostaje w rękach Stoiczkowa, który miał być pośrednikiem pomiędzy starym zarządem klubu zadłużonego na około 6 milionów euro, a nabywcą, którego niestety nie udało się znaleźć. Dlaczego działacze nic nie robią? Powodem jest ,,niezdolność właścicieli do ratowania klubu i jego opłakana sytuacja finansowa’’. Dlatego też właścicielem klubu ze stolicy Bułgarii został Stoiczkow. Od pośrednika do właściciela. Coś jak historia transferu Teveza do West Ham.
CSKA ma problemy nie od dziś, lecz nic nie zapowiadało takiej katastrofy. Ostatnio Litex Łowecz przejął status najlepszego klubu Bułgarii i Stoiczkow właśnie w klubie mistrza Bułgarii upatrywał partnera do rozmów o fuzji, czy pomocy finansowej. Jednak w ostatniej chwili, gdy już wszystko było dogadane, prezes Litexu zrezygnował z transakcji. Następnym ruchem Stoiczkowa miała być fuzja Neftochimikiem Burgas. Rozmowy przebiegły szybko i owocnie, lecz w tym momencie wkroczył Bułgarski Związek Piłkarski, który nie wyraził zgody na taki ruch. CSKA zostało mało czasu, podobnie jak w Polsce fanatycy protestują. Zamiast rzucać słów na wiatr rzucają kamienie, ale czy zyskają coś ponad zakazy stadionowe i ,,cztery-osiem’’ w areszcie? Chyba nie…
Cała ta sprawa dobitnie pokazuje pozycję klubów z lig, w których zyski z praw telewizyjnych nie przekraczają miliona euro, a zastrzyk gotówki od sponsorów nie wynosi wiele więcej. W dzisiejszych czasach kiedy wszystko jest na kredyt, każde wybicie się klubu, z mniej zamożnego kraju trzeba traktować jako chichot losu. A co jeśli klub powtórzy swój wyczyn? Należałoby pogratulować…
Jedyny argument jaki stoi za klubami z krajów takich jak Polska, Czechy, czy Serbia to korzystne dla nich przepisy UEFA, które ,,niestety’’ obowiązują jedynie w początkowych fazach pucharów. UEFA jest w stanie, narazić się na spadek dochodów w fazie grupowej, na rzecz pozorowanego wyrównywania szans, lecz nie pozwoli na to w fazie pucharowej.
Generalnie rzecz biorąc coś takiego jak Liga Europejska jest bez sensu. Miałaby sens, gdyby wyrzucenie z niej wszystkich klubów z krajów, z których do Ligi Mistrzów awansują co najmniej dwa zespoły, bądź wyrzucenie takich, które pochodzą z kraju, z którego awansuje tylko jedna drużyna do LM i utworzyć dla nich oddzielne niskobudżetowe rozgrywki. Wyrównujmy szanse dalej…
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ