2020/2021
Po ostatnim niemal kompletnym sezonie, gdzie zdobyliśmy potrójną koronę, ulegając jedynie Realowi w finale Pucharu Hiszpanii, przyszedł czas, aby jeszcze bardziej powiększyć gablotę z trofeami. Celem postawionym przed drużyną było oczywiście powtórzenie zeszłorocznych sukcesów, jak i dołożenie kolejnych - Superpucharu Europy i Klubowych Mistrzostw Świata.
Sztab/Transfery:
Nasza kadra szkoleniowa spełnia moje wszystkie wymagania, więc przez kolejne sezony nie należy spodziewać się w niej większych roszad. Podobnie miało być z zawodnikami - planowałem w opisywanym właśnie sezonie dokonać tylko kosmetycznych zmian, lecz wszystko pokrzyżowało... PSG. Klub z Paryża wpłacił bowiem wpisaną w kontrakt klauzulę wykupu Lucasa Romero... Nie miałem nic do gadania, straciliśmy naszą gwiazdę! 75 mln euro, które otrzymaliśmy to żadna rekompensata...
Zanim opiszę proces łatania dziur po Argentyńczyku, należy wspomnieć o pozostałych transferach z klubu. W tym okienku zarobiliśmy aż 154 miliony, na co obok opisanego powyżej transferu złożyły się jeszcze przejścia:
Mario do FC Porto (4 mln),
Grzegorza Krychowiaka do CSKA Moskwa (15 mln),
Victora Wanyamy do Valencii (20 mln),
Denis Suareza do Bayernu (40 mln).
Odejście Krychowiaka sprawiło, że w drużynie nie ma już zawodnika, który był ze mną w klubie od początku (sezon 2014/2015). Od tamtego momentu był też Denis Suarez (także odszedł), jednak miał rok przerwy na grę w Barcelonie.
Bardzo ciężko było znaleźć następcę Romero, tak ciężko, że zdecydowałem się rozbić fenomenalną parę stoperów Vallejo-Mammana i tego pierwszego przesunąć wyżej. Wiązało się to z koniecznością zakupu stopera - wybór padł na Aymerica Laporte, który trafił do nas z Athleticu Bilbao za 32,5 mln, po ciężkiej walce o tego gracza z Juventusem Turyn.
Zawodnikiem pozyskanym w zastępstwie za zmiennika Romero, czyli Krychowiaka został wypatrzony przez scoutów ciekawie zapowiadający się defpom prosto z Francji - młody Dimitri Buisson. Przelaliśmy na konto Lille 7,75 mln.
Romero był jedynym zawodnikiem pierwszego składu, który nas opuścił. Opisany wyżej Krychowiak, jak i Mario, Wanyama i Suarez odgrywali mniejsze rolę. Za ostatnią czwórkę pozyskałem zawodników, z których dwójka od razu wskoczyła do pierwszego składu, ale po kolei...
Najwcześniej z nich przybył newgen z Chile, zakupiony za aż 40 mln z Sampdorii Camilo Pedraza. Na razie przewiduje dla niego rolę zmiennika, lecz w przyszłości wszystko może się zmienić - zapowiada się bowiem fenomenalnie.
Dwójka piłkarzy do wyjściowej jedenastki to z kolei lewy obrońca Atletico Madryt Alex Grimaldo (12 mln) i wypatrzony w brazylijskim Atletico Mineiro FANTASTYCZNY środkowy pomocnik Gilson, pozyskany za ZALEDWIE 15 mln!
W kwestii transferów to na tyle. Miałem jeszcze opcje wysłania za godziwe pieniądze naszego wychowanka do Anglii, na co jednak się nie zdecydowałem.
Ustawienie taktyczne i wykonawcy:
W tej sprawie o wielu kwestiach wspomniałem już wcześniej - taktyka pozostała niezmieniona, do pierwszego składu wskoczyli za to pozyskani latem Laporte (zastępując Romero, po przesunięciu Vallejo wyżej), Grimaldo (kosztem, jak wspomniałem w blogu dodatkowym, najsłabszego ogniwa zespołu - Murru) i Gilson, który przybył jako ostatni, a i tak był w stanie wygrać rywalizacje z równie świetnym Goretzką!
Skład rzecz jasna ulegał dużym rotacjom - np. wielką rolę w sezonie 2020/2021 odegrał - niestety kosztem częstych kontuzji Vietto - Carlos Fernanadez. Na 3 miesiące przed końcem rozgrywek wypadł też na długo Munir, przez co jeszcze więcej szans otrzymywali Correa, Coman czy Pedraza.
Oto wszyscy zawodnicy, którzy wystąpili w sezonie 2020/2021:
Rulli (Chrysostomou)
Carmona (Peruzzi) Laporte (Bacolla) Mammana (Bailly) Grimaldo (Murru)
Gilson(Goretzka) Vallejo (Buisson)
Leiva (Pedraza) Halilovic (Correa) Munir (Coman)
Vietto (Fernandez, Morata)
Rozgrywki:
Superpuchar Europy... Mecz otwarcia nowego sezonu, przyjemny rywal, jakim niewątpliwie jest Everton, dobra pogoda - nic tylko po spokojnym, kontrolowanym meczu udanie rozpocząć rozgrywki. Niestety my po prostu lubimy uprzykrzać sobie życie - 36 minuta i czerwona kartka debiutującego Laporte. O tych czerwonych kartkach i straconych przez nie szansach można napisać osobny blog... Tym razem zapisujemy nowy rozdział, bo choć doczłapaliśmy się do dogrywki, to tam już Everton był górą. 0-1.
Klubowe Mistrzostwa Świata... Na mecz półfinałowy z Cruz Azul wychodzą rezerwowi i wygrywają 5-0. Pierwszy skład w finale spokojnie radzi sobie z River Plate, choć wynik 3-2 nieco zamazuje obraz meczu i naszą przewagę.
Superpuchar Hiszpanii... Do tych rozgrywek przystępowaliśmy podrażnieni porażką z Evertonem, do tego chcąc zemścić się Realowi za porażkę w finale krajowego pucharu. Udało się. 1-0 na Bernabeu i 2-0 na Ramon Sanchez-Pizjuan.
Puchar Hiszpanii... Drabinka do półfinału była nadzwyczajnie łatwa - zwykle w jednej edycji trafialiśmy co najmniej dwa razy na Barce, Real, Atletico czy Valencię. Tym razem obyło się bez tego - Ferrol (7-0, 7-0), Sporting (2-1, 4-2) i Granada (3-2, 5-0). W półfinale już musieliśmy trafić na Barcę, z którą dwumecz ułożył nam się fantastycznie - na Camp Nou po golu w końcówce Laporte triumfowaliśmy 1-0, z kolei u siebie było już 2-0 po 20 minutach. Co stało się później, było jedną wielką zagadką...
Sevilla - Barcelona
Liga... O ile w innych rozgrywkach zawsze szło nam w kratkę, to na ligę od kilku lat mamy patent - wygraliśmy ją już trzy razy z rzędu i walczymy o kolejny triumf.
Walka w pierwszej rundzie zakończyła się tylko dwukrotną stratą punktów - chodzi o wyjazdy z Realem i Valencią.
Tabela po 19 kolejkach (z powodu KMŚ jesteśmy nieco w tyle z meczami).
Jak myślicie - da się po takiej rundzie nie wygrać ligi? Da się... Zapewne się da, ale my tego nie doświadczyliśmy...
Tabela końcowa
Liga Mistrzów... Grupa wydawała się ciekawa, jednak nienajtrudniejsza - Juventus, Benfica i Hoffenheim. Jako obrońcy tytułu musieliśmy przejść ją bez problemów, co uczyniliśmy, choć potknęliśmy się dwa razy (niestety zapomniałem o screenie po fazie grupowej).
Pomimo zajęcia pierwszego miejsca w grupie trafiamy na Bayern Monachium... Gdzie tu sprawiedliwość? Pierwszy mecz rozegrany w stolicy Bawarii dostarczył kibicom obydwu klubów ogromu emocji - to wyrównane spotkanie wygraliśmy jednak 2-0, po trafieniach Leivy i Vietto. Zrealizowaliśmy wszystkie nasze plany - przede wszystkim ten dotyczący zagrania na zero z tyłu. W rewanżu wynik mógłbyć tylko jeden, sprawa awansu była już praktycznie przesądzona. Bayern nie dał rady i przegrał 0-3.
W ćwierćfinale trafiamy na Valencię, której absolutnie nie mamy prawa się bać. 3-1 na wyjeździe rozstrzyga sprawę, u siebie pieczętujemy awans, wygrywając 4-0.
W półfinale z kolei Liverpool, który przyjechał na nasz obiekt bardzo zmotywowany i niestety już w pierwszych sekundach za sprawą Sterlinga objął prowadzenie. Wynik nie zmieniał się bardzo długo, a momentem przełomowym była czerwona kartka dla Cana, po której goście kończyli w dziesięciu. Uwierzyliśmy w siebie, jednak wyrównaliśmy za sprawą Mammany dopiero w 86 minucie. W końcu doliczony czas gry, strzał w słupek, piłka wychodzi w boisko, tam jest już nasz młody defpom Buisson, który daje nam zwycięstwo!
Rewanż, gdyby nie fenomenalna końcówka w pierwszym meczu, byłby bardzo trudny, tak stał się wręcz banalny - spokojne, szybkie 2-0 już po kwadransie za sprawą dwóch trafień Halilovicia. Taki wynik utrzymuje się do końca. Jesteśmy w finale!
5.06.2021. Stade Velodrome. Finał Ligi Mistrzów. Sevilla - Barcelona.
Do finału przystępujemy bez dwójki podstawowych obrońców - Mammany i Grimaldo. Pierwszego zastępuje - jak przed rokiem Vallejo - Bacolla, drugiego Murru.
Zmiany:
45 minuta: Leon Goretzka za Jesusa Vallejo,
65 minuta: Carlos Fernandez za Munira,
73 minuta: Angel Correa za Nahuela Leivę.
Rok temu w świetnym stylu (4 bramki Vietto) rozprawiliśmy się z Realem, tym razem na naszej drodze stanęła Barcelona. Ekipa z Katalonii już w 4 minucie za sprawą Suareza objęła prowadzenie, lecz osiem minut po przerwie wyrównał niezawodny Vietto. Co z tego, skoro Barca w 65 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i strzale głową ponownie wyszła na prowadzenie?...
Sevilla - Barcelona
Podsumowanie:
Liga Mistrzów boli strasznie... Mogliśmy ją obronić, jednak zabrakło nam jednego meczu, cóż... Spróbujemy za rok. Sezon doskonały nie był - cofnęliśmy się o jedną fazę we wspomnainej Lidze Mistrzów (wtedy zwycięztwo - teraz finał) i Pucharze Hiszpanii (wtedy finał - teraz półfinał). Do tego, tak samo jak przed rokiem, wygraliśmy Ligę i Superpuchar Hiszpanii. Dwa dodatkowe trofea zostały zgarnięte w pięćdziesięciu procentach.
Postawa zespołu była solidna, bardzo często brakowało nam szczęścia. Wyróżnić chciałbym jednego zawodnika - Carlosa Fernandeza. Przed sezonem zgłaszała się po niego Chelsea (oferta rzędu 87 mln!), jednak postanowiłem go zostawić. Opłacało się! Bardzo często kontuzjowany był Vietto (łącznie 37 meczów, 29 goli i 6 asyst), więc Fernandez go zastępował. Robił to fenomenalnie - w samej lidze 26 goli w 36 występach, łącznie 59 spotkań, 31 trafień, 13 asyst.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ