Tydzień przed...
W przerwie między ostatnim sparingiem, a pierwszą kolejką rundy wiosennej załatwiłem kilka ważnych spraw. Po pierwsze, usiadłem z większością piłkarzy do rozmów w sprawie przedłużenia ich kontraktów. Na szczęście okazało się, że większość myśli trzeźwo i zdaje sobie sprawę z sytuacji klubu. Ostatecznie prawie każdy zgodził się nie obniżkę pensji (nikomu jej nie podniosłem). Księgowy się cieszy.
Uśmiech poszerzył się też pracownikom sztabu juniorskiego, bo w szeregi zespołu u18 wstąpili nowi, bardziej czy mniej (raczej mniej) utalentowani, juniorzy. Jeden z nich ma nawet wg. mojego sztabu ma szansę na zostanie czołowym, ekstraklasowym obrońcą. Trzeba jednak pamiętać o tym, że jest to wróżenie z fusów. Jednakowoż mam nadzieję, że to proroctwo spełni się chociaż w małym stopniu.
Przez cały okres przygotowawczy trenowaliśmy nowe taktyki. Domyślna taktyka, którą wstępnie przedstawiałem już w poprzednich epizodach, zakładała szybką grę z kontry. Nie zawsze się to jednak sprawdzało, zwłaszcza przeciwko drużynom, które nie były zainteresowane grą w piłkę. Specjalnie na mecze z takimi zespołami powstała taktyka, którą widzicie po lewo na dole. Na pojedynki z mocarzami opracowałem taktykę defensywną, którą widzicie po prawo, nie sprawdza się ona jednak zbyt dobrze, więc zastanawiam się nad porzuceniem jej.
...cała reszta...
Przyznam, że spodziewałem się po zespole sporo, tym bardziej że zimowe mecze towarzyskie nie wypadły najgorzej, remisowaliśmy przecież nawet z ekstraklasowiczami! Zderzenie z rzeczywistością było jednak bolesne - już w pierwszej kolejce rundy wiosennej doznaliśmy upokarzającej porażki z Lechem przed swoimi kibicami. Kolejorz wbił nam 4 bramki, a my nawet nie potrafiliśmy odpowiedzieć jedną groźną akcją. Cóż, chyba podobnie jak i z Pogonią zagrałem zbyt asekuracyjnie.
Porażkę odbiliśmy sobie już w następnej kolejce, pokonując Legionovię 4:0. Co ciekawe, w tym meczu padł rekord najniższej frekwencji na naszym stadionie, przyszło tylko 1,654 widzów. Przez 3 kolejne tygodnie graliśmy na wyjeździe. W ciągu tych 3 spotkań zanotowaliśmy wszystkie możliwe wyniki - zremisowaliśmy z Górnikiem Łęczna, wygraliśmy ze Stalą Mielec oraz byliśmy zmuszeni do uznania wyższości Miedzi Legnica. Dwa następne spotkania graliśmy u siebie. Z dobrej strony pokazaliśmy się grając z GKSem Katowice, który ograliśmy 3:0, ale już kolejny mecz udowodnił, że brakuje nam stabilności i zimnej głowy. Wygrywaliśmy 1:0 z Energetykiem Rybnik, ale w doliczonym czasie gry bramkę wbił nam Bodziony. Dla porównania, oddaliśmy w tym meczu 30 strzałów, rywal 4. Nie mam pojęcia, jakim cudem tego nie wygraliśmy.
Kolejne 3 spotkania graliśmy przeciwko stosunkowo nie wymagającym rywalom. Bezproblemowo poradziliśmy sobie z Okocimskim i Wisłą Płock. Mniejszą czy większą niespodzianką był remis z Kotwicą Kołobrzeg. Po szybkim, bardzo ciekawym pojedynku zremisowaliśmy 3:3, ratując remis w końcówce spotkania. Tak czy inaczej, był to już 5. mecz z rzędu bez porażki!
Przed ostatnią prostą sezonu mieliśmy 2 tygodnie przerwy. Nie było złudzeń - nie gramy już prawie o nic. Szanse na awans już dawno przepadły, więc naszym jedynym celem było przyzwoite miejsce w lidze. Niemniej jednak uważam, że jesteśmy coś winni kibicom i do końca sezonu musimy grać na 100%. W międzyczasie zaklepałem już lewego obrońcę, któremu kontrakt z Lechem kończy się w tym roku. Kto to i co potrafi dowiecie się już w kolejnych odcinkach.
Ostatnią serię spotkań rozpoczęliśmy bardzo dobrze. Rozbiliśmy najpierw Stomil 3:0, a potem taką samą ilość bramek zaaplikowaliśmy gościom z Pruszkowa, z tą różnicą, że oni zdobyli jedną honorową. Przed rozpoczęciem kolejnego meczu, wreszcie otrzymałem wyniki kursu na Krajową Licencję B. Zdałem! Kurs rozpocząłem na początku stycznia i wreszcie, po prawie 5 miesiącach, mogę się cieszyć z podniesienia kwalifikacji. W tym radosnym nastroju podszedłem do meczu z Tychami. Moje dobre nastawienie udzieliło się zawodnikom, gdyż zagrali świetne spotkanie, a po ostatnim gwizdku na tablicy wyników jak byk stało: "1:4". Graliśmy na wyjeździe. Dobrych wieści to jednak nie koniec, zostałem wybrany menedżerem miesiąca!
Ostatnie dwa mecze wyszły nam równie dobrze. W przedostatniej kolejce rozbiliśmy Błękitnych 6:2, a rok zakończyliśmy bezbramkowym remisem z Pogonią, Mistrzem I Ligi. Mecz ten zakończył też passę 7 meczów, w których strzelaliśmy 3 lub więcej bramek.
...i wakacje!
Dobra passa pod koniec sezonu pozwoliła nam na wskoczenie na 5. pozycję. Szkoda, że obudziliśmy się tak późno, bo moglibyśmy włączyć się do walki o awans. Cel postawiony przeze mnie na początku roku 2035 (czy to była końcówka 2034? Już nie pamiętam) został jednak zrealizowany - górna połowa tabeli. Dodatkowo dwóch naszych zawodników znalazło się w czołówkach najważniejszych statystyk indywidualnych (bramki, asysty).
Piłkarze, trenerzy i inni członkowie sztabu rozjechali się na dwutygodniowe urlopy. Taki też był mój cel, ale wakacyjny nastrój popsuł mi prezes, który, niezadowolony z miejsca w tabeli, zaprosił mnie na rozmowę. Na szczęście połknął gadkę o braku doświadczenia. Dał mi jednak ultimatum - 10 punktów w 5 kolejnych spotkaniach. Odetchnąłem z ulgą - da się zrobić. Nie zmienia to jednak faktu, że z wakacjami mogłem się pożegnać. Szef dał mi jasny znak, że jestem na cenzurowanym. Muszę dobrze przepracować z drużyną okres przygotowawczy, tak żeby już od 1. kolejki włączyć się do walki o awans. Ponad to będę musiał zbudować od nowa sztab szkoleniowy, gdyż kontrakty obecnego wygasają, a nie chcę kontynuować z nimi współpracy.
Przedostatni obrazek pokaże Wam statystyki indywidualne poszczególnych zawodników Sandecji.
Wraz z końcem sezonu na nasze konto wpłynęły pieniądze od sponsorów. Na pewien czas załatwiło to nasze problemy finansowe.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ