Wczorajszy dzień miał być przeznaczony na dogłębną analizę składu i planowanie okresu przygotowawczego, lecz jak to w życiu bywa obiektywne trudności sprawiły, że nie poznałem nawet nazwisk zawodników. Kto mógł jednak przypuszczać, że wieści tak szybko przenikną do świata zewnętrznego i rozpęta się istna burza medialna.
O godzinie 9 rano otrzymałem wiadomość z klubu, że muszę się stawić w moim nowym miejscu pracy wcześniej niż to było planowane. Nie poznałem jednak żadnych szczegółów i powodów. Oczywistym jednak dla mnie było, ze coś się święci, bo sekretarka, zwykle niewzruszona, wydawała sie być nad wyraz podekscytowana. Mając w pamięci jej poprzednie końskie zaloty mógłbym pomyśleć, że może to z mojego powodu...ale przeczucie mi mówiło, że to nie to. Bardziej prawdopodobne było to, że zarząd wszedł w posiadanie szczegółowych informacji na temat poziomu zabugowania FMa i w panice chce wycofać się z umowy. Miałem juz wstępnie opracowany pomysł współpracy z klubem za friko, byle mieć rozrywkę popołudniami, lecz postanowiłem pozostawić ten diabelski plan na sam koniec, jako ostateczność.
Urwałem się z pracy wcześniej, by zdążyć do... pracy na czas. W klubie panował ruch jak na Oxford Street w dzień wyprzedaży. To dziwne, bo przecież administracja normalnie liczy zaledwie kilkanaście osób. Każdy gdzieś się śpieszył, coś gorączkowo sprawdzał, jak przed wizytą jaśnie Brytyjczykom panującej Królowej Elżuni. Nie sadziłem, by mógł ją zainteresować jakiś byle klubik z niższej ligi, więc musiało to być coś innego. Wszystko wyjasniło sie po chwili, gdy zostałem zaproszony przez zalotną sekretarkę do gabinetu prezesa.
Okazało się, że w nikomu nieznany sposób informacja o nowatorskim pomyśle prezesów przedostała sie do prasy, a te z kolei uznały temat za interswujący. Co z tego wynika mówić nie trzeba - szykowała się konferencja prasowa!!!! Wszystko byłoby w porzadku, gdyby nie fakt, że miałem wziąść udział w tym zdarzeniu. Zakładałem, że bedę pracował w cieniu, bedę miał spokój i czas na wczucie się w rolę managera. Teraz okazało się, że zostanę rzucony na głeboką wodę, wodę pełną wygłodniałych rekinów. Spodziewałem się smiechu a nawet drwin z pomysłu oraz prób wykazania mojej niekompetencji. I zanosiło się na sukces w tej materii, gdyż nie zdążyłem zapoznać się z realnym stanem drużyny, z możliwościami, jakie mam jako manager. Domyślałem sie wręcz, że niektórzy żurnaliści będą posiadali większą wiedzę merytoryczną ode mnie. A to może skończyć się pośmiewiskiem. Nie mogłem do tego dopuścić, bo oczywistym jest, że
skompromitowanego medialnie managera nikt nie będzie chciał w klubie, nawet z tak niskiej ligi.
Miałem plan... a właściwie dwa plany. Pierwszy, który szybko wykrystalizował się w mojej głowie w momencie paniki na wieść o moim uczestnictwie w konferencji, zakładał ucieczkę z sali zaraz po pierwszym kłopotliwym pytaniu. Wydawało mi się jednak, że to może być ryzykowny plan. Dlatego też zaraz wykombinowałem nowy. Podstawowym założeniem było wodolejstwo. Ilość słów angielskich, jakie znam, jest ograniczona, lecz to może być jedyny sposób na zniechęcenie pismaków do zadawania pytań. Będę więc snuł opowieści o przyszłych sukcesach klubu, niezależnie od zadawanych pytań tak, aby odejść jak najdalej od tych aspektów, ktore mogą mnie pogrążyć. Drugim i zarazem ostatnim założeniem było uśmiechać sie za każdym razem, gdy czegoś nie zrozumiem. Boję sie tylko, że mięśnie mojej twarzy mogą nie podołać temu zadaniu. Plan niezbyt rozbudowany, lecz lepszy taki niż żaden.
I z tą złotą myślą w głowie podreptałem za prezesem do salki konferencyjnej. Na początku miało miejsce tradycyjne powitanie wszystkich przybyłych gości, przedstawienie mojej osoby i ogólnikowe
nakreślenie sytuacji i planów zarządu. Po tych kilku minutach, które trwały jak wieczność, prowadzący oddał głos żurnalistom.
Legenda:
D - dziennikarz
P - prezes
J - JA
Pytania:
D: Czy możecie potwierdzić, że głównym narzędziem analizy przy doborze składu i taktyki będzie Football Manger 2009?
P: Football Manager 2009 będzie jednym z pomocnych narzędzi przy podejmowaniu wiążących decyzji. Stąpamy jednak mocno po ziemi i zdajemy sobie sprawe z ograniczeń, jakie posiada to narzędzie.
D: Jak będzie wyglądała w praktyce praca przy użyciu tego programu?
P: Jako że jest to innowacyjne rozwiązanie, dające, przy odpowiednim wykorzystaniu, przewagę nad konkurentami, nie chcielibyśmy zdradzać szczegółów.
D: Czy rozpoczęliście już pracę z Football Managerem? Jesli tak, to jaki wpływ miało ono na dotychczas podjęte decyzje?
P: Mamy już pewne doświadczenia, lecz decyzje podejmowane w oparciu o Football Managera będą należały do nowego managera zespołu. Do momentu zatrudnienia tej osoby nikt nie miał wystarczających kwalifikacji do prawidłowego posługiwania się tym narzędziem.
D: Czy pomysł na zatrudnienie fachowca od gier komputerowych zrodził się w Waszych głowach wcześniej, czy jest to desperacka próba przyciągnięcia mediów do klubu przed rozpoczęciem sezonu? Jak wiadomo w tak małym klubie trochę szumu i kilku drobnych sponsorów mogłoby znacznie uspokoić klubowego skarbnika.
P: Wyczułem ironię ukrytą w zadanym przez pana pytaniu, lecz muszę już teraz zaznaczyć, że decyzja ta została dogłębnie przemyślana i podjęta z całą odpowiedzialnością i powagą. Sukcesy zawodników, którzy przyczyniają się do sukcesów ich wirtualnych managerów nie mogą być przypadkiem. Myślimy, a nawet mamy pewność, że odpowiednie wykorzystanie narzędzia, jakim jest Football Manager 2009 przez doświadczonego wirtualnego managera w realnym zarządzaniu drużyną, w scisłej współpracy z innymi członkami kadry zarządzającej, może dać klubowi przewagę nad konkurentami i przyczynić sie do lepszego zrozumienia mechanizmów i zjawisk zachodzących wewnatrz drużyny. Co do finansów to nasza sytuacja jest zupełnie dobra i na tym szczeblu rozgrywek w zupełności wystarczająca. Nadchodzące wyniki z pewnością przyciągną kolejnych sponsorów, którzy będą stanowili o finansowej sile naszego klubu w wyższych ligach. Nie sądzę, aby potrzebna była tutaj dodatkowa burza medialna.
D: Zdajecie sobie sprawę, że dzieli Was tylko krok od śmieszności i niepowaznego traktowania? To może także sprawić,że sponsorzy odwrócą się od Was, tak Ci obecni, jak i potencjalni. Nikt nie chce byc kojarzony z karykaturą klubu.
P: Świadomie podejmujemy to ryzyko, wierząc w realność naszych założeń. Mogę powiedzieć, że wyniki nas obronią. Wszystkich, którzy mają watpliwości proszę o zaufanie i wstrzymanie się z ocenami do zakończenia nadchodzącego sezonu. Jestem pewien, że każdy sponsor, który dołączy do naszej drużyny teraz lub w trakcie sezonu będzie dumny z drużyny i zadowolony ze swojej decyzji w maju przyszłego roku.
D: Fachowcy nie klasyfikują Was wyżej niż na 6 pozycji po zakończeniu przyszłego sezonu. Jakie są Wasze cele na ten sezon?
P: Przytoczeni przez pana fachowcy nie biorą pod uwagę tego, że przed nami jeszcze gorące okienko transferowe. Jesteśmy beniaminkiem, a beniaminek z zasady wzmacnia się przed sezonem. Wspomniane prognozy dotyczą tylko i wyłącznie zawodników, którzy wywalczyli awans do Conference South. Mogę państwa zapewnić, że tylko część z nich będzie walczyła o mistrzostwo w pierwszej 11. Zamierzamy wzmocnić skład w każdej formacji i Ci zawodnicy, którzy
byli gwiazdami rok temu teraz będą miały trudne zadanie jeśli chodzi o dotrzymanie kroku nowym nabytkom. Reasumując mierzymy trochę wyżej niz 6 pozycja. Interesuje nas awans o szczebel wyżej.
D: Pańska odpowiedź sugeruje, że wiele założeń zostało już poczynionych. Czy nie jest jednak tak, że pewne decyzje powinny należeć do trenera/managera?
P: Jak najbardziej ma pan rację. Poprzednia moja wypowiedź opiera się na wiedzy jaką posiadam na temat dostepnych zawodników na rynku transferowym, jak i pewnych opinii na ich temat nowego managera. Oczywiście decyzje personalne, kształt drużyny, jego profil będą zależały od wizji siedzącej obok mnie osoby. Obaj jednak zgadzamy się, że miejsce naszej drużyny w niedalekiej przyszłości jest znacznie wyzej niż to ma miejsce obecnie.
D: Pytanie do nowego managera. Jak podoba się panu Londyn? Nie uważa pan, że tutejsze "powietrze" może przytłaczać?
J: (zaczęło się, nie mogli wytrzymać chwili bez wbijania szpilek) Londyn to piękne miasto z wieloma atrakcjami. Mieszkam w nim już na tyle długo, by przyzwyczaić się do tutejszego "powietrza" oraz ludzi, którzy zwykli je zagęszczać. A tak na poważnie to chciałbym powiedzieć, że nie obawiam sie presji i nacisków, gdyż mam pełne poparcie ze strony zarządu i współpracowników. Mamy wspólne cele i wspólnie zamierzamy je osiągnać, nie zważając na właściwości tutejszego powietrza.
D: Mocne wejście panie managerze :-). Nie uważa pan jednak, że oczekiwania kibiców klubu takiego jak AFC Wimbledon mogą skutecznie utrudnić panu płynne i skuteczne wdrożenie swoich pomysłów w życie? Co by nie mówić jest pan "spoza branży", a to nie zwieksza zaufania do pana. To będzie musiał być na prawdę rewelacyjny początek sezonu, aby kibice nie przyparli pana do muru.
J: Zdaję sobie sprawę z oczekiwań i temperamentu kibiców. Mam jednak nadzieję i zrobię wszystko, by stosunki na linii manager - kibice były jak najlepsze. Zawodnicy, których zamierzam sprowadzić do klubu powinny rozwiać wszelkie wątpliwości co do mojej kompetentności. Mam nadzieję, że te transfery zbudują zaufanie do mnie, a wyniki
w sezonie tylko je wzmocnią.
D: Dużo mówi się o pana doświadczeniu w obcowaniu z Football Managerem. Czy mógłby pan nam trochę przybliżyć tą historię?
J: Moj kontakt z Football Managerem rozpoczął sie na początku lat 90-tych ubiegłego wieku. Był to czas Championship Managera'93. To perfekcyjne w swojej prostocie narzędzie umożliwiło mi poznanie podstawowych zasad nim rządzących, a blisko 10 lat praktyki pozwoliło mi na wypracowanie technik i strategii leżących u podstaw sukcesów w przypadku kolejnych wersji tego produktu. Bardzo istotną w rozwijaniu swoich umiejętności edycją był Championship Manager 01-02. Nowe, bardziej skomplikowane zasady rządzące tym programem wymusiły rozwój i poszerzenie wachlarza dotychczas stosowanych strategii. Kolejne wersje nie wpływały już tak znacząco na mój warsztat, a raczej polepszały funkcjonalność całego systemu. Myślę, że łączna liczba około 15 lat pracy na tej platformie czyni mnie doświadczonym
wirtualnym managerem.
D: Pańskie CV robi wrażenie, lecz czy nie jest tak, że wirtualna rzeczywistość nie ma zbyt wiele wspólnego z tą realną?
J: Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że ma pan rację. Lecz przy bliższym poznaniu nie trudno obalić tą tezę. Każda wirtualna rzeczywistość oparta jest na odpowiedniku tej realnej. Wiec bliskość tych dwóch światów już z samego założenia jest znaczna. Mając możliwość obserwowania obu tych rzeczywistości można wychwycić te mechanizmy, które są tożsame i te, które zupełnie do siebie nie pasują. Dzięki wieloletniemu doświadczeniu można łatwo rozpoznać te
podobieństwa i wykorzystywać je w rzeczywistości. W rezultacie otrzymujemy rzeczywistość bardziej realną od realnej.
D: Słyszeliśmy juz o planach pańskich i zarządu. Rozumiem, że zaznajomił się juz pan ze wszystkimi aspektami drużyny i ma pan pełną wiedzę, na podstawie której snuje pan plany, prawda?
J: Ależ oczywiście że tak!!!! ( dobrze, że jestem niewierzący, bo do nieba to bym nie poszedł za to bezczelne kłamstwo) Nie byłbym profesjonalistą, gdybym mówił o czymś, o czym nie mam pojęcia. Moje plany opieram na wielogodzinnych analizach i rozmowach tak z zarządem, współpracownikami, jak i samymi zawodnikami.
D: Jak więc wytłumaczy pan fakt, że żaden z pytanych przez nas zawodników nigdy pana nie widział, nie rozmawiał... ba, większość w życiu o panu nie słyszała???!!!
J: (no to grunt kopci mi się pod nogami...) Ach, moi zawodnicy to fajne chłopaki, zauważyłem że lubią sobie pożartować i jak widzę z pana rownież sobie zażartowali :-). Może pan mi jednak wierzyć, że całkiem dobrze już mnie znają, a po dowody zapraszam na pierwszy trening. Mam nadzieję, że będą już wtedy obecni pierwsi nowopozyskani
piłkarze.
D: Muszę przyznać, że nie znałem tych chłopaków od tej żartobliwej strony dotychczas. Widać za pana kadencji trochę się zmienili. Dosypuje im pan coś do posiłków?
J: Nie mieliśmy jeszcze okazji jeść posiłków w klubie, lecz rozumiem pana aluzję. Jestem zdecydowanie przeciwny wszelkiego rodzaju niedozwolonym środkom. Każdy kto mi sie pod tym względem narazi może spodziewać się odsunięcia od składu ze zwolnieniem włącznie.
P: Myślę, że tym pozytywnym akcentem możemy zakończyć pierwszą tegoroczną konferencję. W razie zaistnienia kolejnych pytań proszę składać pisemne listy w sekretariacie, a nasz rzecznik chętnie się do nich ustosunkuje. Życzę wszystkim spokojnego wieczoru i bezpiecznej drogi do domów/redakcji oraz dziekuje za uwage i pytania. (no to mi prezio tyłek uratował)
Zmyliśmy się stamtąd w szybkim tempie, bo pismaki miały chrapkę na większą ilość pytań, a najwyrażniej nie było nikogo, kto mógłby udzielać sensownych odpowiedzi. Mój tyłek był bliski skopania, ale szczęśliwie jakoś wybrnąłem. Teraz jednak będę walczył o podwyżkę. Z czegos trzeba przecież opłacić leki antyzawałowe. No nic, teraz trzeba to odespać i z nowymi siłami uzgodnić z piłkarzami, co maja mówić. Nie mogę dać się tak zaskoczyć nastepnym razem.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ