Na wstępie zaznaczę, że manifestów na temat tej kariery miało nie być, a chciałem sobie jedynie tak niezobowiązująco pykać i może coś tam krótkiego kiedyś sklecić, jednak eFeMu wywołuje czasem we mnie takie emocje, że chciałbym się nimi z kimś podzielić, a że Depesze działają jak działają (czytaj: żeby się do nich dostać trzeba się naklikać, nie są pokazane szerszemu gronu w jakimś widocznym miejscu, w efekcie nikt ich nie czyta), to zdecydowałem, że przynajmniej jeden odcinek napiszę. Jednak z takim samym zastrzeżeniem z jakim zaczynałem pisanie o Club Atletico Independiente - przede wszystkim FM, nie czas to i miejsce na opowiadanie fabularyzowane. Siłą rzeczy będzie to też rozwinięcie - i zarazem swoista reklama - depesz, które publikuję klikając w FM-ie Kontynuuj, nie mając w tym czasie zbyt wiele do roboty. :)
(podkład pod odcinek i zarówno wprowadznie w klimat)
Po obfitującym w trofea pobycie w Argentynie chciałem poprowadzić jakiś europejski klub, głównie ze względu na to, że rozgrywki w Europie - zazwyczaj - są najbardziej emocjonujące i mają też najwyższą reputację, co pozwala sprowadzać do swoich klubów wyróżniających się piłkarzy ze słabszych lig i również potencjalne przyszłe gwiazdy swoich reprezentacji narodowych. A drugim powodem są osiągnięcia na platformie Steam. Tak, pazerny jestem na tego typu rzeczy - dla FM 2011 jest Król Kontynentalny za wygranie rozgrywek kontynentalnych na 3 różnych kontynentach (np. Copa Libertadores, Liga Mistrzów i Azjatycka Liga Mistrzów), ale dla FM 2012 wydaje się, że to osiągnięcie już nie istnieje i zostało zastąpione przez Mistrzowską Passę za zdobycie mistrzostwa 5 różnych krajów oraz Pucharową Passę - to samo, tylko że za puchary. Szczerze powiedziawszy to chciałem zapolować na to pierwsze, ale cóż, life is brutal jak mawiali starożytni Rosjanie.
Jako, że Śląsk Wrocław bardziej wolał zatrudnić Kafarskiego niż dwukrotnego zwycięzcę Copa Libertadores, to moja uwaga skierowała się na zachód i padło na niemiecką 1. Bundesligę. I tutaj mogę sobie pluć w brodę, bo gdybym nie był tak bardzo niecierpliwy, to pewnie teraz nuciłbym coś o Źrebakach z Dolnej Nadrenii walcząc o mistrzostwo Niemiec, a nie o Zebrach i w najlepszym wypadku starając się zająć miejsce w górnej połowie tabeli. Nie ma jednak co płakać nad rozlanym mlekiem, bo rozgrywka jest ciekawa, wymagająca i - co najważniejsze - wciągająca.
Pierwszy miesiąc w zespole to był standardowy czas rozpoznawczy, mianowicie zdążyłem się zaznajomić się z faktem, że wybitnego zespołu, ani też wybitnych indywidualności nie posiadam, a budżet transferowy w wysokości 4 mln euro wskazywał na to, że ta sytuacja szybko nie ulegnie zmianie. MSV Duisburg w poprzednich sezonach - wyjąwszy 2013/14 kiedy to zajęło 7. lokatę - starało się głównie nie spaść z ligi, więc nie powinno było mnie to zaskoczyć. Dużym plusem za to jest niemal idealna baza treningowa, która pozwoli wszystkim piłkarzom tu grającym wykorzystać w pełni swój potencjał.
Pozycjami, które wymagały natychmiastowego wzmocnienia były atak i obrona, choć w pomocy jakimś klasowym piłkarzem również bym nie pogardził. Na razie miałem spokój na pozycji bramkarza, bo mój poprzednik zdążył zakontraktować Pieta Velthuizena - dotychczas podstawowego golkipera holenderskiego Vitesse - który dołączył do klubu na zasadzie wolnego transferu tuż przede mną.
Irytowało głównie to, że piłkarzy wg mnie ewidentnie przepłaconych (powyżej 10k euro na tydzień), których w ogóle bałbym się wystawić do wyjściowej 11-stki, nikt nie chciał ode mnie wziąć - nawet za darmo. W końcu udało mi się opchnąć jednego (Andree Hoffmann) za 1,4 mln euro, a trzech innych (Daniel Krenn, Valeri Dmovchiyski, Maurice Exslager) wypożyczyć do klubów, które będą pokrywać całość ich pensji.
Dzięki tak zluzowanemu budżetowi płacowemu mogłem skorzystać z wiedzy jaką nabyłem jeszcze od scoutów Independiente i zatrudnić młodych, zdolnych z Ameryki Południowej:
Dario Ferreyra OP L, N, 20 lat, Argentyńczyk - nie przedłużył kontraktu z Gimnasią La Plata i przyszedł za darmo
Justo Scheid P/OP PŚ, 22 lata, Peruwiańczyk - z Santiago Wanderers za 400k euro
Roberto Daniel Ferreira OŚ, DP, PŚ, 21 lat, Peruwiańczyk - z Tacuary za 550k euro
Dla równowagi wraz z latynoskim zaciągiem do klubu dołączyli także austriacki 17-letni prawy obrońca, z mojego klubu filialnego FC Wacker Innsbruck, Florian Roth (650k euro) i 21-letni norweski środkowy obrońca Niklas Bertelsen z ADO den Haag za 2 mln euro (z tym, że spłata 1,5 mln została rożłożona na 2 lata).
Poza wyżej wymienionymi piłkarzami najważniejsi zawodnicy w drużynie Zebr to doświadczony środkowy obrońca - również kapitan - Kai Bulow, defensywny pomocnik Hosain Ebrahimi i najprawdopodobniej gwiazda zespołu, mogący grać na każdej pozycji w pomocy, Leandro Bittencourt. Reszta jest mocno średnia, wliczając do tego stwierdzenia najlepszego strzelca poprzedniego sezonu - Flamura Kastratiego - jak i najlepszego asystenta - Sifiso Myeniego - choć ten drugi z każdym kolejnym sezonem w Duisburgu grał coraz lepiej (ten będzie jego szóstym).
Wydawało się, że kadrę na sezon 2016/17 mam już gotową, więc pełen nadziei pozwoliłem sobie odebrać asystentowi możliwość prowadzenia drużyny w ostatnim sparingu przedsezonowym z Hoffenheim. Lecz to co zmuszone były oglądać me oczęta przyprawiło mnie niemalże o palpitacje serca. Porażka 0:4 z Wieśniakami sprawiła, że nie wahałem się ni chwili dłużej i rozpocząłem negocjacje z tureckim Maniasporem w kwestii pozyskania lewego obrońcy Moussy Guindo. Jako że żądania finansowe klubu, jak i piłkarza, były trochę za wysokie jak na ramy mojego budżetu, o udział w negocjacjach transferowych i kontraktowych poprosiłem zarząd, który do tego zadania delegował dyrektora zarządzającego Klausa Kohlera.
Zgodził się on zapłacić Turkom 750 tysięcy euro, a samemu zawodnikowi obiecał 17,5 tysiąca euro tygodniowego uposażenia. Już pal licho, że za tyle to mogłem poświęcić trochę czasu i później ściągnąć dwóch tańszych i lepiej rokujących piłkarzy, pozostawała tylko nadzieja, że Moussa będzie wart tych pieniędzy, bo tym sposobem budżet płacowy i transferowy na ten sezon został całkowicie wykorzystany.
Niewiele czasu zostało do inauguracji sezonu w Monachium przeciwko Bayernowi. Teraz wszystko zależało od nóg piłkarzy i mojej głowy.
Dobrze jest nie pozostawiać treningu przedmeczowego na głowie asystenta w trakcie okresu przygotowawczego. Przed sezonem drużyna powinna intensywnie pracować nad zgraniem, podczas gdy asystent często od tego odchodzi.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ