Sezon zapowiada się świetnie. Zarząd oczekuje skutecznej walki o utrzymanie, ja natomiast chcę (równie produktywnie) walczyć o mistrzostwo. Poza 3,6M za trzecią pozycję z zeszłego sezonu, do klubowej kasy wpłynęło jeszcze sześć "baniek" za prawa do transmisji telewizyjnych. Dodatkowo będziemy grać w Lidze Mistrzów, co powinno podreperować nieco nasz budżet. Dzięki tym kwotom na koncie mamy blisko 5M funtów, a ponad 7M zarząd przeznaczył na transfery.
Właśnie udane transfery sprawiły, że tak odważnie mówię o zamiarze wygrania ligi. Tak jak przed rokiem mocno byliśmy związani z rynkiem transferowym. Odszedł z klubu Norman Mapeza (do Sochaux za 130k, mimo kończącego się kontraktu). Niestety moimi piłkarzami nikt się nie interesował. Jedynie PSG sępiło się na Issę, ale on akurat nie jest na sprzedaż. Trafili do nas obrońcy: Philippe Mexes (SW C, Bos z Auxerre), Johann Charpenet (SW/D C, Bos z Nimes), Jonathan Joseph-Augustin (D C, Bos z Guingamp), Melvin Fleur (D L, Bos z Anderlechtu). Pomocnicy to: Francisco Copado (AM C, 600k z Sachsen Leipzig), Jerome Bottelin (AM/F R, Bos z Beauvais), Andrea Luciani (DM RC, Bos z Salernitany) oraz ktoś jeszcze... Napastnicy: Mario Turdo (S C, Bos z Rennes), Mogens Laursen (S C, Bos z FC Middy... Midtyll... Midtjylland, ehh), Inacio Pia (F RLC, z free), Fabian Caballero (S C, Bos z Dundee). Poza tym 15 listopada wzmocni nas bramkarz Espen Johnsen. Wreszcie przechodzimy do sedna sprawy. Za jedyne 4,3M (minimum fee rulez!) zakupiłem z Lens piłkarza, który w mojej opinii powinien całkowicie zmienić obraz gry Calais, a jeśli nie zmienić to znacznie ulepszyć tę grę. Na początek dotychczasowe osiągnięcia tego piłkarza.
Teraz z pewnością już wiecie, o kogo chodzi. Dwudziestego szóstego czerwca dołączył do nas Mirosław Szymkowiak! Pewnie dziwi Was mój entuzjazm, ale jak Wam powiem, że Mirkiem interesował się sam Inter czy Ajax, to powinno się wiele wyjaśnić. Niestety w związku z małym (czyt. żadnym) wzięciem naszych kopaczy, kadra Calais składa się już z 48 piłkarzy i o przynajmniej jednego jeszcze się powiększy.
Rozegraliśmy cztery sparingi. Najpierw na rozgrzewkę pokonaliśmy Avion 2-0, potem zremisowaliśmy w lokalnym rywalem - Dunkierką 2-2. W obu tych spotkaniach dobrze graliśmy tylko w pierwszej części meczu. Widocznie piłkarze nie wytrzymywali kondycyjnie, a zmiennicy po prostu zawodzili. Nieźle zaprezentowali się: Szymkowiak (8,00) oraz Caballero i Mexes (po dwie bramki). Bardzo podobnie było w spotkaniu z Toulouse. Do przerwy było 1-1 i takim też wynikiem zakończyło się to spotkanie. We wszystkich tych meczach mieliśmy dużą przewagę, ale skutek tego był... no sami to oceńcie. Spotkanie z Niceą było wyrównane, ale to my odnieśliśmy przekonujące zwycięstwo 3-0. Niestety po tym spotkaniu zwolniony został menedżer Nice co trochę mnie zmartwiło. Podsumowując praktyczne przygotowania do sezonu, najlepiej zaprezentowali się: Szymkowiak (8,50, trzy asysty) oraz niespodziewanie Sylla, który miał średnią 7,75 w 2(2) meczach. Po dwa gole zdobyli Caballero i Mexes (a gra jako libero). Dostaliśmy też zaproszenie na turniej z udziałem PSV, Herthy i Galatasaray, ale niestety już wcześniej zaaranżowaliśmy sparingi w kraju.
Przyszedł czas na losowanie trzeciej rundy kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów. Los był dla nas łaskawy (do trafienia były m.in. Bayern, Milan czy Liverpool) i przydzielił nam zwycięzcę pojedynku Dynamo Kijów - Groclin Grodzisk Wielkopolski. Przed losowaniem marzyło mi się trafić właśnie na Dynamo, tak więc wygląda na to, że będziemy z nimi grać (nie myślcie sobie, że Groclinu nie doceniam). Przed rozpoczęciem sezonu udało się jeszcze "opchnąć" za 300k do Chateauroux obrońcę Ivana. Niejako w jego miejsce z RCD Mallorca wypożyczyłem lewego pomocnika Ardiana Djokaja. Pierwszy ligowy mecz rozegramy u siebie z beniaminkiem z Le Mans. Na screenie poniżej macie listę piłkarzy, którzy mogą w tym meczu zadebiutować w barwach nowego klubu.
Na screenie tym i tak brakuje Andrei Lucianiego i Inacio Pia, którzy są w rezerwach, a także ostatnie nabytku Le Mans - obrońcy Guyota. Jeszcze przed pierwszą kolejką rozegrany został tradycyjny mecz o superpuchar Francji. Lyon pokonał w nim Clermont 3-2, a dwie bramki zdobył powracający do Francji Nicolas Anelka. W pierwszym meczu pomiędzy Dynamem a Groclinem padł wynik 1-0. Oglądałem to spotkanie i doszedłem do wniosku, że Groclin jest drużyną wiele lepszą i że tymbardziej świetnie byłoby zagrać z Dynamem, które do tej pory uważałem za faworyta.
Spotkanie z Le Mans do porywających zdecydowanie nie należało. Ostro grający goście szybko zapłacili za swą grę (1-0 w 10’ Szymkowiak z wolnego). Krótko po tej bramce na 2-0 podwyższył Caballero. Właściwie tylko pierwsze 20. minut Calais grało dobrze. Potem wszyscy siedli na laurach i obudziła ich dopiero kontaktowa bramka ze strony Le Mans. Udało się jednak utrzymać do końca prowadzenie. Najlepiej zaprezentował się Szymkowiak, który w debiucie został MoM. W pierwszej kolejce doszło do jednej sporej niespodzianki. Nadziane gwiazdami PSG (Henchoz, Aloisio, Marlet, Ronaldinho, Claudio Lopez) przegrało na własnym terenie z Bordeaux 0-2.
W Champions League naszym rywalem będzie Dynamo. W rewanżu Ukraińcy znowu bardzo szczęśliwie zremisowali z Groclinem 1-1. Piękne spotkanie obejrzeli kibice w Guingamp. Wyrównana pierwsza połowa prawie skończyła się zwycięstwem gospodarzy. Po utracie przez nas gola w 40’ szybko wyrównał mający słabszy dzień Lenglet. Tuż po przerwie prowadzenie dał nam Laursen (jak ja tęskniłem za pewnymi napastnikami). Po faulu Lucianiego gospodarze wyrównali z karnego. Intuicja mówiła mi, że powinienem dać szansę Okochy. Wprowadziłem więc go na AMC za marnującego sytuację za sytuacją Lenglet. No i Jay Jay mnie nie zawiódł! Tuż po wejściu na boisko wykorzystał podanie Mirka (dwie asysty) i ustalił wynik na 3-2. Sędzia wyraźnie sprzyjał gospodarzom. Najpierw ten karny, a potem jeszcze nie zaliczył prawidłowo zdobytej bramki przez Issę. Reprezentant RPA przy strzale głową podobno zagrał piłkę ręką.
W LM (przynajmniej w tym roku) nie zagrają tacy piłkarze jak: Gonzalez, Bessaque, Laslandes czy Saci. Nie było po prostu dla nich miejsca. Dynamo zagrało przeciwko nam podobnie jak w oglądanych przeze mnie spotkaniach z Groclinem. Jeszcze bardziej defensywnie i także bardzo szczęśliwie pokonali nas 1-0. Ich jedyny celny strzał dał im zwycięstwo. Nam niewątpliwie przeszkadzał padający deszcz. W rewanżu powinniśmy mieć przewagę, ale ciężko jest mi przewidzieć wynik. Pod koniec spotkania czerwoną kartkę otrzymał Caballero. Po tym meczu w lidze przyszło nam się zmierzyć z jeszcze silniejszym rywalem jakim niewątpliwie jest Lyon. Po raz kolejny jednak Penneteau się nie spisał i zdobyliśmy tylko jeden punkt po bramce Bottelin. Także remisem, z tą różnicą, że teraz 2-2 zakończyło się spotkanie z Bordeaux. Dwukrotnie po utracie gola do remisu doprowadzał Mario Turdo, który tym samym w najbliższych kilku spotkaniach z pewnością dostanie szansę gry od pierwszej minuty.
Rewanżowe spotkanie z Dynamem rozpoczynamy fatalnie. Już w 3. minucie goście obejmują prowadzenie. Trzydzieści minut później wyrównuje jednak Laursen i do przerwy jest remis. Do awansu potrzeba jeszcze dwóch goli. Po tym jak w pierwszej części kontuzji doznał Charpenet, w drugiej boisko musiał opuścić Machethe. W 85. minucie na prowadzenie wyprowadza nas Mexes! Jest jeszcze trochę czasu. Najpierw po rajdzie Okochy i jego strzale z problemami łapie piłkę golkiper Ukraińców. W 89. ten sam bramkarz wybija piłkę po strzale głową Turdo, a do pustej praktycznie bramki nie trafia ten, który tak bardzo chciał grać w europejskich pucharach - Mirosław Szymkowiak... W 93. minucie mamy rzut rożny. W polu karnym Dynama są wszyscy, łącznie z Penneteau. Szymkowiak jednak fatalnie dośrodkowuje, a chwilę później sędzia kończy mecz. Tak jak się spodziewałem stworzyliśmy sporo akcji (17 strzałów), ale jak widać za mało, aby wywalczyć
awans. Na pocieszenie pozostaje nam gra w pucharze UEFA. Żeby już zamknąć ten temat powiem, że w pierwszej rundzie naszym rywalem będzie pół-amatorska Haka Valkeakoski (FIN).
Przyszedł czas na dobrą radę dla Was. Nie walczcie z sędziami! W którymś z poprzednich opowiadań pisałem o panu Othmane, który ewidentnie wypaczył wynik naszego meczu z Nantes. Złożyłem na niego wiele skarg i zapłaciłem za to teraz w spotkaniu ligowym z Lorient. Oto "urywki" z tego spotkania.
Nikomu chyba nie trzeba tłumaczyć w jakich sytuacjach pojawiły się te komentarze. Niestety pan Othmane wygrał. Zremisowaliśmy z Lorient u siebie 0-0, a on zabrał nam dwa cenne punkty, za co posypały się kolejne skargi na jego osobę. O dziwo dopiero po czwartej francuska FA ukarała klub karą pieniężną. Mirosław Szymkowiak i Augustine Okocha w ostatniej minucie meczu z Troyes uratowali nam status niepokonanej drużyny w Division 1. Polak asystował przy golu Okochy, a wcześniej zdobył bramkę. Sam mecz zakończył się remisem 2-2.
Rozgrywki pucharu UEFA rozpoczęliśmy bardzo efektownie. Mirosław Szymkowiak (2 bramki i 2 asysty) "pokonał" drużynę FC Haka 4-1. Dwie pozostałe bramki strzelili Sylla (101 podań w całym meczu) i Copado. Świetny występ Polaka przyćmił jednak mecz z Lens. Mirek (szczególnie w pierwszej części meczu) był kimś zupełnie innym. Widać było, że nie łatwo jest mu grać przeciwko dawnym kolegom. Dodatkowo czerwoną kartkę za nieodpowiedzialne zagranie już na początku spotkania otrzymał Sylla. Mimo to oddaliśmy aż 15 strzałów. Goście także stworzyli kilka akcji i spotkanie zakończyło się remisem 2-2. Za to mecz z Beauvais sędziował pan Othmane... Tym razem pozbawił nas dwóch karnych i przegraliśmy 0-1.
Rewanż z Haką nie należał do ciekawych. Graliśmy rezerwowym składem, na dodatek nowym ustawieniem. Wszystko to złożyło się na remis 1-1 (Meslin). W następnej rundzie spotkamy się z rosyjskim Zenitem St. Petersburg. Po dłuższej przerwie zdobyliśmy trzy punkty w lidze. Mimo braku Szymkowiaka (kontuzja) pokonaliśmy Marsylię 2-0 (Laursen, Caballero). Straciliśmy jednak Johna Machethe, który pauzować będzie trzy tygodnie.
Podczas trwającej 18 dni przerwy nic ważnego się nie wydarzyło. Za to naszym następnym rywalem byli właśnie Rosjanie. Po mało ciekawym meczu zremisowaliśmy na wyjeździe 0-0. Takim samym wynikiem zakończyło się spotkanie z liderem - Nantes. Było ono nawet ciekawe, a remis był wynikiem sprawiedliwym.
Dla odmiany tydzień później graliśmy z najsłabszą drużyną tego sezonu - Auxerre. W pierwszych dwudziestu minutach Penneteau dwukrotnie faulował piłkarzy rywali w polu karnym i dwukrotnie dzięki sędziemu linowemu główny dyktował "jedenastki". Dwukrotnie także Dikoumeh celnie strzelał. W drugiej połowie gola zdobył Turdo, ale na więcej nie było nas stać. Oczywiście sędzia "oskubał" nas z dwóch karnych, choć to już staje się powoli normalne. Wygląda na to, że sędziowie założyli coś w rodzaju "spółdzielni" bo także w spotkaniu z Nantes sędzia nie był sprawiedliwy. To chyba przez te protesty. Rewanż z Zenitem był ciężki aczkolwiek zwycięski. Świetnym wejściem z ławki popisał się Mogens Laursen, zdobywając pod koniec spotkania dwie zwycięskie bramki. Należy jednak zaznaczyć, że w obu spotkaniach mieliśmy przewagę i awans wywalczyliśmy bardzo zasłużenie.
Ah, jakie to życie dziwne. Do tej pory narzekałem na sędziów. Gdy już w końcu jeden z nich zaczął gwizdać po naszej myśli my prawie tego nie wykorzystaliśmy. Już w czwartej minucie spotkania z Sedan pan Gilles Veissiere podyktował karnego. Fatalnie jednak wykonał go wydawało mi się, znajdujący się w świetnej formie Laursen. Na szczęście od razu stworzyliśmy kolejną akcję, a pięknym strzałem wykończył ją Vukomanovic. Ten sam piłkarz sześć minut później podwyższył na 2-0. W 19. Duńczyk Laursen ustalił wynik na 3-0, odpokutowując w ten sposób karnego.
Jak zwykle w Nyonie odbyło się losowanie europejskich pucharów. Los był dla nas ponownie łaskawy i przydzielił Spartę Praga. Z jedną ze
słabszych drużyn tego sezonu - Montpellier mieliśmy trochę kłopotów (szczególnie w pierwszej połowie), ale pokonaliśmy ich 1-0. Po raz kolejny na listę strzelców wpisał się Mogens Laursen.
Nasze długi sięgają już blisko 5M funtów. Powoli zarząd zaczyna przebąkiwać coś na ten temat, ale póki co to co ja powiem jest święte więc nikt oficjalnie nie narzeka. Nadszedł wreszcie dzień 15 listopada, w którym to dołączył do nas bramkarz Johnsen. W spotkaniu z Lille (czwarty mecz z rzędu u siebie) bronił jednak Penneteau. Dałem mu szansę bo w ostatnich trzech meczach nie puścił bramki. Podobnie było tym razem. W ładnym stylu obronił jedyne celne uderzenie gości, a strzałem z rzutu wolnego zwycięstwo zapewnił nam obrońca Charpenet. Prawie idealnie ułożyły się inne spotkania tej kolejki, dzięki czemu mogę powiedzieć, że nasza sytuacja jest dobra. Zajmujemy piąte miejsce, tracąc do lidera 4 punkty i mając przy tym zaległe spotkanie.
Świetną passę udało się podtrzymać w pucharze UEFA. Pokonaliśmy u siebie Czechów 2-0 (Okocha, Caballero), a spotkanie to sędziował słynny Kim Milton Nielsen (też mi sukces). W meczu z Monaco kończącym serię 6 spotkań z rzędu u siebie odnieśliśmy szóste zwycięstwo. Wygraliśmy 2-0, a bramki strzelili Vukomanovic (wspaniała forma) i Laursen. W tych sześciu spotkaniach nie dość, że zdobyliśmy 12 punktów ligowych i odnieśliśmy dwa zwycięstwa w PUEFA to na dodatek nie straciliśmy bramki! A co się tyczy bramkarzy to w spotkaniu z Monaco zadebiutował Norweg Johnsen.
Pomyślcie tylko jak zdenerwowała mnie po tym wszystkim porażka w rewanżu ze Spartą, po dogrywce 0-3! Ostatnia rzecz jakiej się spodziewałem to to, że odpadniemy już teraz z pucharu UEFA! A jednak... Najgorsze jest to, że zagraliśmy całkiem dobrze. Nie stać nas było jednak na strzelenie gola. Trzy dni później sytuacja powtórzyła się. Toczyliśmy wyrównany pojedynek z Nancy. Wreszcie rezerwowy Bogaczyk dał nam prowadzenie. Gospodarze poszli na całość i.. wygrali to spotkanie 2-1. Okres słabych wyników (gra wciąż jest dobra) trwał nadal. Na własnym boisku męczyliśmy się z Guingamp i niestety nie udało się zdobyć bramki. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. Rewanż z Lyonem niestety nie udał się. Nawet wspaniała gra Johnsena (obroniony karny) nie pozwoliła nam zremisować. Bramkę straciliśmy pod koniec meczu.
Jeszcze nie dawno wygranie trzech zaległych spotkań dawało nam awans na fotel lidera. Po tych dwóch porażkach możemy oczywiście o tym zapomnieć. Zajmujemy w tabeli ósme miejsce, tracąc do lidera - Bordeaux 13 punktów i mając przy tym trzy zaległe spotkania. Nikt w drużynie nie wyróżnia się wysoką średnią. Zawodzi jedynie Issa, któremu widocznie nie pasowała gra czwórką w środku defensywy. Nasz dług przekroczył już 6M i nadal systematycznie rośnie. Mimo tych problemów zarząd nadal jest zachwycony i oby tak dalej...
O właśnie! Skoro jesteśmy już przy garniturach i pieniądzach – wiele zmieniło się w tej kwestii w zimowej przerwie. Mówiąc krótko, mam nowego szefa! Z dniem pierwszego stycznia Stephane Laurent wszedł w posiadanie akcji Calais Racing UFC. Całe przedsięwzięcie kosztowało go ok. 16,5M funtów (6,5M na spłatę długów). Niezmiernie mnie to cieszy, choć wiem że 10M, które klub teraz posiada i tak bardzo szybko się rozpłynie :(
W zimowej przerwie (wyjątkowo krótkiej) nikt do nas nie doszedł. Opuściła nas za to trójka młodych piłkarzy: Carboni, Van Laer i Hermann. Poszli do klubów z niższych lig, a za każdego otrzymaliśmy po 100k. Wielu piłkarzy trafiło na listę transferową i liczę, że jeszcze znajdą się na nich chętni. W Nowy Rok wydarzyło się coś jeszcze. W zaległym spotkaniu pokonaliśmy na wyjeździe St-Etienne 1-0 (Okocha). To zwycięstwo dało nam awans z ósmej na czwartą pozycję.
Parę dni później podpisałem wstępny kontrakt z najlepszym w tym sezonie piłkarzem ligi francuskiej - Christianem z Bordeaux. W drugiej rundzie pucharu ligi trafiliśmy na Monaco. Pierwsza połowa spotkania klasyczna - najpierw minimalnie niecelne
strzały (Vukomanovic), potem świetne interwencje Westervelda (Szymkowiak z wolnego, Okocha, główki Laursena, Caballero i raz jeszcze Okochy). Wreszcie niepodyktowany rzut karny i niezaliczone trafienie Laursena. Druga część od pierwszej różni się tym, że do opisywanych wcześniej sytuacji doszły jeszcze słupki oraz kolejne trzy interwencje Holendra po strzałach z rzutów wolnych. Pod koniec spotkania zdjąłem Lucianiego i opaskę kapitana przejął Szymkowiak. Od razu podziałało to na Polaka bo to właśnie po jego podaniu zwycięską bramkę strzelił drugi z moich ulubieńców, jedyny człowiek będący w klubie dłużej niż ja - Julien Lenglet.
Ciekawa sytuacja panuje w Lyonie. Z zespołem posprzeczał się Nicolas Anelka, a menedżer Claude Le Roy na ławce posadził... partnera z ataku Anelki - Sidneya Govou. Ten ostatni nie ma najlepszego zdania o Anelce i chociaż kilku innych czołowych piłkarzy myśli podobnie, to właśnie on "odsiaduje karę" za nich wszystkich (łącznie z Anelką). Dodatkowo pojawiły się już głosy niezadowolenia z niskiej pozycji w lidze (spowodowanej zaległymi spotkaniami). Oj nie zazdroszczę...
Byliśmy na fali i potwierdziło się to w spotkaniu z Lorient. Fenomenalnie zagrali centralni defensorzy (gram ustawieniem 5-3-2 z libero). Mexes, Luciani i Sylla (już w 38’ zmienił kontuzjowanego Lucianiego) zagrali na [8], a Issa na [9]. Nienagannie także poczynali sobie piłkarze z przednich formacji i tak po golach Laursena i wspaniałym trafieniu Okochy (z ok. 30 jardów) wygraliśmy 2-0. Wciąż mamy dwa zaległe spotkania, a plasujemy się na trzecim miejscu. Do drugiego Lens tracimy zaledwie punkt, ale lider którym wciąż jest Bordeaux uciekł nam aż na 10 pkt. Kontuzja wyłączy kapitana drużyny z gry na dwa tygodnie. Powróci on razem z Machethe, który "złapał" kontuzję w przerwie zimowej.
Już dłużej nie mogłem patrzeć na rezerwy Calais, gdzie kotłowało się od nieprzydatnych, wystawionych na listę transferową piłkarzy. Dlatego też z paroma z nich doszedłem do porozumienia i rozwiązałem kontrakty. Byli to: Alexander, Ba, Pesce, Schiener, Isabey (sporo od nas wyciągnął, ale bardzo chciałem się go pozbyć), Pohl, Bedani (na każdego przyjdzie czas, nawet na tak zasłużonych) i Sampil. Z Tuluzą ustaliłem także cenę za którą kupią oni Angelo Pagotto. Stanie się to jednak dopiero w letniej przerwie.
W dziewiątej rundzie pucharu Francji naszym rywalem był paryski Racing Club. Do pokonania ich wystarczyły rezerwy. Dwa gole Inacio Pia (debiut w pierwszym zespole) i zwycięstwo 2-1. Przyszedł także czas na prawdziwy sprawdzian - wyjazd do wicelidera czyli RC Lens. Od pierwszej minuty tymczasowy kapitan Szymkowiak zaczął szaleć. Nie ma się co dziwić, w końcu grał na "własnych śmieciach". Jego druga akcja spotkania z szóstej minuty przyniosła nam prowadzenie. Szymkowiak minął trzech rywali i otworzył wynik meczu. Dalsza część spotkania to ataki Lens przerywane kontrami Calais. Bohaterem tego spotkania nie był jednak Mirek, a nasz golkiper - Espen Johnsen. W świetnym stylu bronił wszystkie strzały gospodarzy i to dzięki niemu odnieśliśmy arcyważne zwycięstwo! W tej samej kolejce Bordeaux zremisowało i nasza strata zaczęła topnieć.
Trzecia runda League Cup to niezwykle interesujące spotkanie z Laval. Już w 10. minucie z boiska wyrzucony został bramkarz gospodarzy i resztę spotkania musieli oni grać w osłabieniu i z piłkarzem z pola między słupkami! W tej sytuacji nawet wynik 3-0 (2x Inacio Pia, Quatmann) mnie nie zadawalał. Zmarnowaliśmy kilka sytuacji (piękne interwencje pewnego napastnika i obrońcy, który go zmienił w przerwie), a w wielu sytuacjach pudłowaliśmy. Grali jednak nie rozgrzani piłkarze i ważne, że w ogóle awansowali dalej. W prasie pojawiły się spekulacje na temat naszych szans w walce o tytuł. Nieskromnie przyznałem, że jest to naszym celem (lizus ze mnie że hej!). Nie zadziałało to jednak dobrze na drużynę. Z Beauvais zagrali jakoś sennie i obiektywnie patrząc to goście byli bliżej zwycięstwa, a skończyło się na 0-0.
Do spotkania z OM podeszliśmy bardzo skoncentrowani i żądni rewanżu za
poprzedni mecz. Już w 16. minucie sędzia usunął z boiska piłkarza gospodarzy czyli Marsylii. Znowu będę obiektywny i powiem, że moim zdaniem trochę pochopnie. Pomny spotkania pucharowego kazałem drużynie "usiąść" na rywalu i nie odpuszczać aż do uzyskania trzeciej bramki. W pierwszej części oddaliśmy 11 strzałów, ale dopiero w ostatniej minucie tej części gry na prowadzenie wyprowadził nas Laursen. W drugiej połowie nieco zwolniliśmy, ale mimo to udało się podwyższyć wynik. Julien Lenglet - najpierw kopnął do bramki piłkę po tym jak wypadła ona z rąk bramkarzowi OM, a potem strzelił jeszcze trzecią bramkę. W ostatnich sekundach gospodarze oddali jedyny strzał w tym meczu i o dziwo przyniósł on gola. Jestem bardzo zadowolony z postawy piłkarzy, bo do tej pory grając w przewadze nie specjalnie umieliśmy to wykorzystać. Tabela przypomina nieco kolarstwo. Za uciekającym Bordeaux w pogoń rzuciła się ekipa Guingamp (nawet dla mnie to była niespodzianka). "Na kole" siedzi jej Calais, które wydaje się mieć nieco więcej sił (o jeden mecz zaległy więcej). Reszta widocznie nie wytrzymała tempa, choć wciąż istnieje możliwość, że ktoś (Lyon?) doskoczy do czołówki.
W 10 rundzie pucharu Francji trafiliśmy bardzo dobrze - na drugoligowe Cherbourg. Wszystkie słabości rywala wyszły już w pierwszej minucie meczu, kiedy to Machethe wjechał jak w masło między obrońców gości i pięknym mierzonym strzałem zapewnił nam awans. Była to jedyna bramka tego meczu (pierwsza w sezonie tego piłkarza), a groźnie było szczególnie w ostatnich 10. minutach gdy goście do reszty opanowali boisko po tym jak kilka minut wcześniej za uderzenie rywala wyrzucony został Huriez (7 spotkań przerwy). W innym pucharze dopiero po dogrywce pokonaliśmy Lusitanos. W 104. minucie rezerwowy Quatmann zdobył jedyną bramkę w meczu i zapewnił nam miejsce w półfinale. Awans o tyle ważny, że na nasze konto wpłynęło z FA Ł300k, co mimo posiadanych 9M bardzo mnie cieszy.
Bilans spotkania z PSG to: nie zaliczone bramki Lenglet i Laursena, odgwizdany spalony w sytuacji gdy mielibyśmy rzut rożny, gol dla PSG po jedynym celnym strzale w meczu i kończący mecz gwizdek w momencie gdy Mexes miał strzelać na pustą bramkę. Ale nieeee... Tym razem na Calais silnych nie było! Wspaniała druga połowa i najpierw prowadzenie dał nam Lenglet, a potem po utracie gola odzyskał je Okocha! Niby mała rzecz, ale nigdy nie wygrałem pojedynku z sędzią aż do teraz! W przerwie między tym, a następnym meczem dowiedziałem się, że Blackburn Rovers kupiło Emmanuela Olisadebe z... urugwajskiego Club Nacional de Futbol. Ciekawe czy w międzyczasie nie zmienił tam obywatelstwa...
Dobre wrażenie po meczu z PSG zepsuło spotkanie ze słabiutkim Montpellier. W żaden sposób nie mogliśmy poradzić sobie z defensywą gospodarzy, a pogrążyła nas bramka z drugiej części meczu. Całkiem dobrze idzie nam w obu pucharach (puchary to moja specjalność). We French Cup pokonaliśmy na wyjeździe silny drugoligowy zespół Rennes 2-1. Tak jak w każdym poprzednim spotkaniu pucharowym zagraliśmy rezerwami, a mimo to jesteśmy już w ćwierćfinale. Do tego należy dorzucić półfinał pucharu ligi, gdzie naszym rywalem będzie Lens. Szczególnie ten drugi puchar mnie interesuje, bo jak już pisałem sporo tam można zarobić ;) Kilka dni po meczu odbyło się losowanie. Trafiliśmy na... kolejny rival club, Lille.
W jednym z czterech zdaje się zaległych spotkań pokonaliśmy Troyes 2-0. Wreszcie ładnie zagrał Szymkowiak (oj zawodzi mnie Polak), choć lepszy na boisku był inny słabiej spisujący się w tym sezonie piłkarz - John Machethe. Zdobył on bramkę i asystował przy golu Laursena. Mirek natomiast popisał się świetną wrzutką na głowę Machethe. Zauważyłem jednak, że po kilku słabszych spotkaniach Szymkowiak dochodzi do wysokiej formy. Potwierdził to w spotkaniu z Auxerre. Wygraliśmy z najsłabszą drużyną w lidze 4-1, a Szymkowiak zaliczył dwie asysty i strzelił bramkę! Kolejne dwa gole zdobył Laursen, a wynik meczu ustalił Bottelin. Fatalnie zawiódł jednak Machethe, który mimo świetnego poprzedniego spotkania stracił u mnie trochę
punktów. Kontuzje przytrafiły się Lucianiemu i Senayi, tak więc obaj trochę odpoczną. Nie odpoczęli za to piłkarze grający w obu spotkaniach, bo już dwa dni później czekał nas zaległy pojedynek z PSG. Najbardziej odczuł to Szymkowiak, który zagrał na [4](!!!), a spotkanie zakończyło się wynikiem 0-0.
Mogliśmy troszkę odetchnąć przed ćwierćfinałem z Lille. Zawodnicy odpoczęli, przemogli się i z powrotem gotowi byli do walki o najwyższe cele. W meczu z Lille nikogo nie oszczędzałem bo do kolejnego spotkania mieliśmy kolejnych 8 dni przerwy. Jedynie Machethe nie trafił nawet na ławkę, ale wszystko przez to, że w pucharach są niezłe ograniczenia co do piłkarzy non-EU. A samo spotkanie przebiegało tak: najpierw niespodziewany gol po kontrze dla gości i szybkie wyrównanie Copado, potem długo długo nic, aż w końcu nadeszła 74. minuta. Po rzucie rożnym dla nas Lille ponownie spróbowało kontry, ale ich obrońca wybił piłkę tak, że zdołał ją zablokować Szymkowiak, a ta... wpadła do bramki! Chwilę później dośrodkował Mexes, a głowę dostawił... Szymkowiak i było po meczu. W minucie 85. bramkarz gości sfaulował w polu karnym Laursena. Sami wpadniecie na to kto podszedł do „jedenastki”. Spotkanie zakończyło się wynikiem 4-1, a hat-trick padł łupem Mirka Szymkowiaka. W półfinale zagramy z Lyonem i z pewnością będzie ciężko.
Niestety nie poradziliśmy sobie z Sedan. Polegliśmy aż 0-3 i zdaje się, że mistrzostwo znowu przeszło nam koło nosa. Szczególnie, że już kilka dni później zremisowaliśmy wygrany mecz. Do przerwy w spotkaniu z Nantes prowadziliśmy 2-0, tylko po to by krótko po przerwie stracić dwa gole w ciągu dwóch minut. Tuż po tym jak Nantes wyrównało doszło do bójki między kapitanami obu drużyn. Z boiska wyrzucony został Da Rocha (Nantes), a Luciani ujrzał żółtą kartkę. Ruszyliśmy do ataków, ale zbyt chaotyczna gra nie pozwoliła nam zdobyć gola. Teraz czekały nas spotkania co dwa dni, najpierw Lens w półfinale pucharu Ligi, a potem Lille w lidze. Pierwsze z tych spotkań wygraliśmy 3-1, a formą błysnął Inacio Pia (dwa gole). Świetną zmianę dał Caballero i choć blisko byliśmy powtórzenia "wyczynu" z poprzedniego meczu, to tym razem mimo braku Laursena i Szymkowiaka odnieśliśmy przekonywujące zwycięstwo. W finale zmierzymy się z Lorient. Odbyły się też mecze ligowe. Z wielką radością zauważyłem, że Bordeaux traci jeszcze więcej punktów od nas i teraz wygranie dwóch zaległych spotkań da nam fotel lidera! Tylko jakby tu wygrać te mecze?
Z Lille tylko i aż i tylko remis. A dlaczego w ten sposób? "Tylko" bo chcieliśmy wygrać, "aż" bo to trzecie spotkanie w ciągu ostatnich sześciu dni i "tylko" bo w ostatnich 10. minutach zamknęliśmy rywali na ich połowie i tylko wpaniała postawa ich golkipera nie pozwoliła nam zwyciężyć. Zresztą świetnie taktycznie rozegrałem to spotkanie. Nie było sensu atakować, bo piłkarze byli zmęczeni, a w obronie miałem Lucianiego, który zszedł w trakcie poprzedniego meczu i teraz był w najlepszej kondycji. Wprawdzie nadal graliśmy ofensywnie, ale nie było to już tak wyraźne. W połowie drugiej części kazałem grać presingiem i w ostatnich minutach przyniosło to pożądany efekt. Nie mogłem niestety przewidzieć takiej skuteczności. Cieszy mnie jednak ten punkt, choć zarząd był rozczarowany. Pieprze ich. Teraz półfinał czegoś tam (mieszają już mi się te puchary) z Lyonem. W tabeli jesteśmy na... piątej pozycji (nisko co?), ale teraz niczym Adam Małysz na ostatnich MŚ zamierzamy wskoczyć bezpośrednio na szczyt! Bez naszego udziału rozegrano kolejną ligową kolejkę. Tylko Guingamp z drużyn znajdujących się przed nami wygrało (reszta, tj. Bordeaux, Sedan i Marsylia) zremisowała. Guingamp zostało nowym liderem, a nas wyprzedził Lyon, zgłaszając tym samym chęć do walki o tytuł. Właśnie Lyon dwa dni później rozniósł lidera, wygrywając 4-0.
W pucharze na Lyon silnych jednak nie było. Przegraliśmy zasłużenie 0-2. Szkoda straconej szansy, ale nie bądźmy pazerni ;) Zresztą mimo porażki zarobiliśmy ponad 700k funtów, co jest odpowiednią rekompensatą. Ponownie bez nas odbyła się ligowa
kolejka. Zwycięstwa odniosły Lyon i Guingamp, przegrało Bordeaux i mam wrażenie, że będący jeszcze parę tygodni temu jedynym kandydatem do tytułu piłkarze Bordeaux, teraz przestali się liczyć! My natomiast po ciężkim meczu pokonaliśmy na wyjeździe Metz 3-1. Szybko straciliśmy bramkę i dopiero pod koniec pierwszej części hasło do walki rzucił Szymkowiak. Najpierw zagrał dwie dobre piłki i wreszcie wyrównał. Cały początek drugiej połowy bezwzględnie należał do nas. Stworzyliśmy sporo akcji, a wykorzystali je Machethe i Caballero (już na początku spotkania zmienił kontuzjowanego Laursena).
Przyszedł czas na finał pucharu ligi. Spotkanie oglądane przez 65 tyś. widzów nie stało na wysokim poziomie, a wygrali je piłkarze Lorient 1-0. Zabrakło nam sytuacji i słusznie po meczu twierdzono, że graliśmy słabo i ogólnie wszystkich rozczarowaliśmy. Wpadło oczywiście trochę grosza z wejściówek i okazuje się, że od czasu zmiany zarządu tracimy coraz mniej pieniędzy. Na koncie mamy ok. 9M co jest świetnym wynikiem. Ligowy mecz z Monaco wygraliśmy 2-1. Nieskromnie przyznam, że miałem spory udział w tym zwycięstwie ;) Drużynie trzeba było pomóc, bowiem graliśmy bez Laursena, oraz z będącymi w słabej formie Okochą i Lenglet. Dlatego też zagrali tacy piłkarze jak Andrea Luciani, Inacio Pia czy Arne Quatmann. Cały mecz był bardzo wyrównany, co oznaczało że o zwycięstwie zadecydować mógł pojedynczy błąd rywala. Mimo, że gospodarze objęli tuż po przerwie prowadzenie potem wyrównał Vukomanovic a zwycięstwo zapewnił nam... piłkarz Monaco, który popełniając właśnie ten jeden jedyny błąd (samobój) pozwolił nam utrzymać się w wyścigu o tytuł. W tabeli nasza sytuacja jest niezła. Tracimy do lidera - Lyonu (a jeszcze niedawno grozili menedżerowi zwolnieniem, jeśli nie poprawi wyników) 5 punktów mając "w ręku" trzy spotkania.
I wreszcie przyszedł czas na mecz, który od wielu tygodni zaprzątał głowy milionom Francuzów: Calais - Bordeaux. Porażka tych drugich przekreślała praktycznie ich szanse na mistrzostwo, a nas bardzo do niego przybliżała. Remis oznaczał zachowanie szans przez obie ekipy. Nasza porażka byłaby myślę równoznaczna z rezygnacją z walki o tytuł, choć i tak mielibyśmy spore szanse. Początek spotkania niezwykle spokojny, właściwie żadnych akcji. Dopiero pod koniec pierwszej części przygnietliśmy rywala do muru i w 47. minucie Caballero po dośrodkowaniu Okochy otwiera wynik meczu! Druga połowa nadal bardzo spokojna, gramy uważnie w obronie i od czasu do czasu groźnie atakujemy. Jedna z takich akcji przynosi nam drugiego gola! Znowu niesamowity tego wieczora Okocha zagrywa do Szymkowiaka, a ten silnym strzałem ustala wynik meczu! Jesteśmy na drugim miejscu i moim zdaniem w walce liczymy się tylko my i Lyon. Guingamp, które jest trzecie raczej nie powinno wytrzymać presji.
Trzy dni później kolejny zaległy mecz, z walczącym o pierwszoligowy byt Metz. W jedenastej minucie indywidualna akcja Machethe (powrót po kontuzji), dośrodkowanie, Fleur i 1-0. Potem mały zastój i jedna z pierwszych akcji gości przynosi im gola. Pomyślałem sobie: "
Jay Jay kurde pokaż którąś z tych sztuczek z poprzedniego meczu". I skutek był prawie natychmiastowy! W ostatniej minucie pierwszej połowy Okocha mija Fenillat (ten to zrobi wszystko, żeby nam pomóc) i strzałem zza pola karnego odzyskuje prowadzenie! Druga połowa zaczyna się podobnie jak okres gry po strzeleniu przez nas pierwszej bramki - mało akcji, z tą różnicą że teraz goście nie są w stanie stworzyć sytuacji strzeleckiej. W 73’ ryzykowne zagranie - zmieniam Lucianiego na Charpenet. Opaskę kapitana przejmuje Okocha. I co to wszystko dało? Otóż to, że od momentu przejęcia przez Okochę tej opaski Nigeryjczyk zmienił się nie do poznania! Teraz po prostu zabierał piłkę i ciągnął z nią pod bramkę, po czym strzelał bądź bardzo dokładnie obsługiwał kolegów! Bramka nie padła, ale oddaliśmy chyba dwa razy więcej strzałów niż przez pierwsze 73 minuty! Zwycięstwo to ostatecznie wywindowało nas na szczyt tabeli! A za trzy dni ostatni zaległy mecz - przeciwko St-Etienne.
Nie
bardzo wiem co mnie naszło, ale w takim momencie... postanowiłem zrobić porządek z trenerami. Wzmocnili nas Włoch Scanavino (7 "dwudziestek") i Francuz Boisseau ("tylko" 5). Opuścił nas za to inny Włoch, który był niezły, ale i tak za słaby jak na moje wymagania. Zaklepałem także odejście z klubu Gonzaleza za 1,3M do Nantes. Wreszcie ostatnie zaległe spotkanie. Powiem krótko: 2-0, cztery punkty przewagi i dwie kolejki do końca!!! Bramki strzelili Szymkowiak z wolnego i Okocha.
Calais - Nancy
Nawet nie śniłem, że mecz który zadecyduje o mistrzostwie będzie wyglądał tak jak wyglądał. Oto przebieg tego spotkania:
- 4’/ Okocha zagrywa na głowę Laursena, a ten otwiera wynik meczu!
- 9’/ Copado centruje w pole karne, tam jest już Caballero i jest też gol!
- 13’/ Okocha idzie na przebój i po minięciu trzech rywali podwyższa wynik meczu!!
- 19’/ Sylla zagrywa prostopadle w "szesnastkę", z woleja strzela Laursen, 4-0!!!
- 22’/ Sylla z radości kopie napastnika rywali i wylatuje z boiska ;)
- 45’/ goście zdobywają kontaktową bramkę
- 69’/ po strzale z rzutu wolnego Mexesa piłkę do własnej bramki kieruje Bonnissel
- 92’/ koniec meczu!!! Calais mistrzem Francji!!!
Oczywiście wiązało się to z pomeczowymi gratulacjami.
Ehh... Lepszego finału to ja sobie wymarzyć nie mogłem. Jedynie gdybyśmy tak roznieśli Lyon... (znowu ta moja pazerność). Tego samego dnia odbył się finał pucharu Francji. Nasz rywal - Lyon przegrał z innym naszym rywalem – Lens, 0-2. W finale pucharu UEFA Milan bardzo szczęśliwie, ale także zasłużenie pokonał Kaiserslautern 2-1. Natomiast w finale LM Liverpool pokonał Barcelonę również 2-1. W sprawie Sylli apelacja nic nie dała (nie ma co się dziwić), tak więc będzie on pauzować łącznie siedem spotkań.
Kończący sezon mecz z Le Mans (pewny spadek) było bardzo dramatyczne. Prowadziliśmy już 3-0, ale najpierw gospodarze zdobyli bramkę, potem Luciani nie wiem czemu popchnął jednego z rywali i nas osłabił. Zaczęliśmy się bronić i w krótkim czasie Le Mans strzeliło drugiego gola. Do końca meczu obie strony stworzyły jeszcze kilka sytuacji (łącznie 30 strzałów), ale bramki nie padły. Dla nas strzelali Fleur, Caballero i Laursen.
Za triumf w lidze dostaliśmy 4M funtów. Na drugim miejscu uplasowali się piłkarze Lyonu, a na trzecim Guingamp. Żaden z naszych piłkarzy specjalnie się nie wyróżniał. Najwyższą średnią miał bramkarz Johnsen i to on jest cichym bohaterem tego sezonu. Nie zawiedli Luciani i Okocha. Mimo zdobycia mistrzostwa więcej oczekiwałem po Issie i Szymkowiaku. Totalnie zawiódł za to Machethe. Copado grał słabo, ale nie był podstawowym piłkarzem. Z całego zespołu najlepiej zaprezentowałem się ja. Przypadła mi nagroda dla najlepszego menedżera we Francji. Kibice za najlepszego piłkarza tego sezonu uznali Mirka Szymkowiaka. O dwa lata udało się przedłużyć kontrakt z Jay Jayem Okochą. Zarabia on teraz najwięcej pieniędzy w naszym klubie i będzie tu grać na pewno przez najbliższe trzy sezony. Nową umowę podpisał również Laursen. W poprzedniej miał on klauzulę o minimalnej cenie za jaką może nas opuścić. Teraz się to zmieniło.
Po zakończeniu sezonu poszedłem na całość i pod groźbą opuszczenia klubu zażądałem rozbudowy stadionu oraz budowy centrum treningowego. Poparli mnie fani klubu,
...ale na prywatnym spotkaniu zarząd stwierdził, że mimo to nic nie zamierza robić! Zobaczymy kto się pierwszy złamie... Trochę to wszystko pogorszyło moje stosunki z zarządem, ale kto to widział żeby mistrz Francji trenował na jakimś bagnie, a ich kibice siedzieć musieli na porośniętej trawą górce! Ehh... szkoda słów.
Nie mogę obiecać kolejnej części opowiadania, ze względu na zaistniałą sytuację. Ale jeśli takowa się ukarze to będzie oznaczać, że prawdopodobnie zarząd się złamał. Nie zamierzam bowiem iść na żadną ugodę.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ