Aktualny numer tygodnika Piłka Nożna (Nr 44/1741) otwiera artykuł Adama Godlewskiego na temat praktyki transferowej w polskiej lidze. Tekst rozpoczynają słowa: "zachwyt klubowych decydentów zagranicznymi piłkarzami zdaje się - na szczęście - słabnąć". Rozgoryczenie w głosie redaktora wydaje się być uzasadnione. Przyzwyczailiśmy się już do "brazylijskiej" Pogoni, która mimo obcokrajowców nie opuszcza drugiej połowy tabeli. Znacznie lepsze rezultaty osiąga stołeczna Legia, ale i jej specjaliści wytykają transfer pięcu Brazylijczyków (choć niektórzy z nich brylują dziś na boisku), a swego czasu czarnoskóra obrona mistrza Polski była nie do przejścia. W Wiśle Kraków obcokrajowcy też nie należą do rzadkości.
Tymczasem w artykule wymienia się ośmiu najlepszych (zdaniem autora) polskich ligowców, niegrających w Legii ani Wiśle Kraków. Są wśród nich: Radosław Matusiak, Piotr Giza, Maciej Iwański, Bartłomiej Grzelak, Łukasz Garguła, Wojciech Łobodziński, Paweł Golański i Paweł Sasin. Na część z nich dwa największe kluby Ekstraklasy ponoć już ostrzą zęby. Jak się okazuje, klubowi włodarze mają talenty pod nosem, jednak częściej do tej pory sięgali po piłkarzy z zagranicy. Pół biedy, jeśli zawodnicy przyjeżdżają do Polski na zasadzie wolnego transferu. Gorzej, jeśli klubowa kasa musi płacić - za podrzędnego przecież w kraju pochodzenia - wysokie odstępne.
Żaden zespół nie jest zobowiązany do promowania rodaków, to jasne. Szkoda jednak, że w kraju nad Wisłą wielkie talenty muszą grać w słabszych ligach, albo desperacko szukać kontraktu w Austrii, niższych ligach angielskich czy w Rosji, bo krajowa czołówka nie ma już dla nich miejsca. Rzecz jasna, gra w słabszych klubach zagranicą jest tylko sposobem do promocji. Szkoda, że takiej szansy nie mają w ojczyźnie...
Jaki status mają jednak nasze międzynarodowe już gwiazdy w świecie? Dudek grzeje ławę. Boruc, okrzyknięty najlepszym zawodnikiem kadry na mistrzostwach świata w Niemczech (a przynajmniej jednym z lepszych), gra w Celticu Glasgow, zespole niewiele znaczącym na europejskiej scenie. Najwaleczniejszy z naszych, Ebi Smolarek, jest znany poza naszym krajem chyba tylko w Niemczech i Holandii. Jaki jest tego powód? Czy Polacy po prostu nie umieją grać w piłkę? Bo brak zadowalającej bazy treningowej w naszym kraju nie może być tego przyczyną. Wspomniani Brazylijczycy, o których mówi się, że sport mają we krwi, uczą się kopać w dzielnicach slumsów, albo na plaży. Zresztą mieliśmy w historii piłkarzy największego formatu, żeby wspomnieć tylko Deynę, Bońka, Latę. Także sztab szkoleniowy jest ropoznawalny, choć nikt jeszcze nie zaproponował posady trenera Barcy naszemu rodakowi ;) Henryk Kasperczak i Jacek Gmoch mają jednak się czym pochwalić za granicą.
Wróćmy do swojego podwórka. Tygodnik rozpoczyna się od przedstawienia sylwetek czołówki najlepszych zawodników Ekstraklasy, żeby kilka stron dalej wspomnieć o najskuteczniejszym graczu krakowskiej Wisły - Cleberze. Z kolei Widzew postawił na wychowanie amatora z Włoch, Stefano Napoleoniego. O, nie - stwierdziłem w przypływie nagłego patriotyzmu i solidarności z młodymi juniorami - czas uderzyć pięścią w stół! Dopóki nie odezwą się nożyce...
W prowadzonym przeze mnie w FM 2006 zespole, najskuteczniejszym napastnikiem i liderem klasyfikacji strzelców ligi jest Bułgar, Martin Sentov (swoją drogą polecam - w kilka miesięcy zwiększył swoją wartość kilkaset razy!). Bułgarzy chyba dobrze się zresztą adaptują w Radomiaku, bo i często w podstawowej jedenastce wychodzi rodak Sentova, skrzydłowy Kostadinov. Partnerem do ataku staje się powoli bardzo obiecujący Rosjanin - Somchenko. Forpocztą obrony jest za to Bośniak, Nenad Studen. Czy jest się czego wstydzić? Nie, dopóki wszyscy ci piłkarze godnie reprezentują barwy swego aktualnego klubu w lidze, a później będą go promować w europejskich pucharach (co, swoją drogą, powinno nastąpić w przyszłym sezonie). Jeśli lekarze, czy wszelkiej maści specjaliści, uciekają z kraju, nie należy ich potępiać za brak patriotyzmu. Jeśli na uchodźctwie nie wyrzekną się swojego pochodzenia, należy wręcz dziękować im za opinię, jaką na zachodzie dzięki nim zyskujemy. Potępiać należy za to brak warunków do prowadzenia przez nich działalności w kraju. Tak zresztą, jak i braku warunków do budowy silniejszej ligi. Może wreszcie doprowadzenie do Euro 2012 w Polsce i Ukrainie pozwoli jednak po latach zapomnieć wszystkie złe słowa o prezesie Listkiewiczu? Bo zawody takiej rangi na pewno zmobilizują do wielu zmian oraz inwestycji.
Na szczęście my, gracze, nie mamy czego się na świecie wstydzić. Może nie jesteśmy potęgą developerską, ale Techland regularnie dostarcza produkty na zachodnie rynki i to z większym powodzeniem niż w kraju. Powstający Wiedźmin CD Projektu jest jednym z najgorętszych - jeśli nie najgorętszym teraz - nadchodzącym tytułem RPG. W zeszłym roku tytuł Mistrza Europy w Pro Evolution Soccer zdobył Polak, a Team Pentagram jest już w światowej czołówce Counter-Strike'a. Niestety, dopóki nie powstanie obsługa dedykowanego serwera do gry w FM przez sieć, pewnie nie za szybko będziemy mogli udowodnić, ile jesteśmy warci w Football Managerze. Sports Interactive to na szczęście firma wyjątkowo nastawiona na community i dobrze, że w niej jesteśmy dostrzegani. Gdyby nie wysoki poziom piractwa być może już w FM 2007 mielibyśmy w grze III ligę polską... A tak, pozostaje nam promować polską piłkę wyszukując FM-maniakom z zachodu polskie talenty :)
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ