Od kiedy sięgam pamięcią, w trakcie zabawy z Football Managerem piłkarze sprawiali problemy wychowawcze. Nieświadomie popełniałem w stosunku do nich prawdziwą lawinę błędów, w wyniku której mieli oni pełne prawo mnie krytykować, notorycznie uciekać z treningów, żądać wystawienia na listę transferową i ogólnie robić wszystko, byle wyrwać się z zarządzanego przeze mnie piłkarskiego piekła. Przede wszystkim niezadowoleni byli osobnicy notorycznie sadzani na ławkę rezerwowych, zwłaszcza że moja klubowa kadra nierzadko liczyła grubo ponad 50 osób, z czego znaczna część to ludzie młodzi i perspektywiczni, a co za tym idzie – również wyjątkowo niecierpliwi.
Jednakże do 2008 roku nie miało to dla mnie właściwie znaczenia, albowiem podstawowym błędem twórców Sports Interactive było zjawisko, polegające na kompletnym braku przełożenia nastrojów piłkarzy na boiskowe poczynania. W ten sposób, mimo całkowitego chaosu w klubie, kolejne sukcesy przychodziły mi z dziecinną wręcz łatwością, a w obliczu tak bogatej w potencjał ludzki kadry mogłem sobie spokojne pozwolić na regularną sprzedaż najbardziej zdesperowanych zawodników. Wszystko zmieniło się jednak wraz z nadejściem FM-a 2009 – to za jego sprawą tak naprawdę pierwszy raz zetknęliśmy się z pojęciem prawdziwej harmonii w zespole. Znacznej przebudowie uległ bowiem system wpływów zarządu na sytuację klubową, którego nowym zadaniem zostało m.in. właśnie uważne monitorowanie nastrojów kopaczy. Jednak z racji regularnych awansów do wyższych klas rozgrywkowych klubem z czwartej ligi włoskiej nikt nie miał szczególnego powodu do narzekań, a sielankowej atmosfery nie zmąciło nic, aż do nadejścia aktualnego Football Managera, czyli wersji 2010. Lecz już przy pierwszej konfrontacji z nim zrozumiałem, iż moja czujność została przez uprzedni rok poważnie uśpiona.
Z powodu niezmiennie stałej reputacji lig, prowadzony przeze mnie łódzki Widzew od samego początku szybko przestawał stanowić wyzwanie dla grających w nim zawodników. Nie chcę jednak, a właściwie nie powinienem zwalać całej winy na tenże aspekt gry, skoro tak jak już na wstępie wspominałem, oliwy do ognia dolewały moje złe nawyki, jakie załapałem w trakcie obcowania ze starszymi FM-ami. W konsekwencji doszło do całkowitego załamania formy, zbiorowych żądań sprzedaży i wysypu wiadomości o "niepokojach" piłkarzy, a mój atrybut dyscypliny w zespole spadł do najniższej możliwej wartości i gdyby mógł, pewnie sięgnąłby zera.
Kontrast atrybutów, czyli jak łatwo utracić kontrolę
Dopiąłem jednak swego – po ponad dwudziestu sezonach spędzonych nad najnowszym dziełem SI element harmonii poznałem na wylot, uzyskując dokładną wiedzę, czego każdy manager powinien się bezwzględnie wystrzegać. Chcecie wiedzieć, jak utrzymać harmonię w zespole? Co zrobić, gdy przeklęty pasek z każdym tygodniem niebezpiecznie zbliża się w okolice zera? Metody są dwie.
Pierwsza – idziemy do najbliższego sklepu muzycznego, kupujemy harmonię i stawiamy ją w gablocie na środku szatni. Obawiam się jednak, że to nie pomoże.
Druga z kolei brzmi: "Rób wszystko, aby twoi piłkarze byli szczęśliwi". Banał? W takim razie dopowiem: "Absolutnie wszystko, choćbyś miał robić to ze łzami w oczach". Urok najnowszego FM-a jest bowiem taki, iż bez zdecydowanego posłuszeństwa naszym zawodnikom, ze znakomitym morale możemy się bezwzględnie pożegnać, zaś sukcesy na arenie międzynarodowej nie mają prawa się nam nawet przyśnić. A tymczasem sposobów na zatrzymanie tego procederu istnieje więcej, niż mogłoby się z pozoru się wydawać - dzięki godzinom spędzonym przed ekranem monitora naliczyłem ich okrągłe dwadzieścia.
Nie przesadzaj z liczebnością kadry
Trzydziestka facetów w pierwszym zespole to absolutne maksimum, jako że kolejny gracz oznacza średnio o połowę mniej występów dla innego (w założeniu, iż każdy otrzyma w sezonie swoje szanse i nie maltretujemy nikogo odsyłaniem na trybuny). Niewskazane jest także zaopatrzanie się w więcej, aniżeli trzech piłkarzy na jedną pozycję – z doświadczenia wiem, że któryś prędzej czy później któryś poskarży się albo na przesadną rywalizację w swoim sektorze, albo na wynikającą z tego małą ilość występów.
Największym błędem jest jednak sprowadzanie na zapas nastoletnich talentów, z zamiarem ogrywania ich w rezerwach. Taki delikwent nie później niż po pół roku zaniepokoi się swoją aktualną pozycją, jako że przychodząc do klubu spodziewa się bardziej odpowiedzialnej roli (chyba że kontrakt mówi inaczej, ale nawet wtedy nie ma pewności, co młodzianowi strzeli do głowy). Ponadto, zarząd z zasady uznaje taki transfer za nietrafiony, więc w razie potrzeby polecam błyskawiczne wypożyczenie zawodnika, bez opcji pierwokupu, jeżeli liczymy na niego w przyszłości.
Umiejętnie rotuj składem
Pamiętaj jednak, że zawodnicy defensywni i ofensywni mają o dziwo w tej kwestii całkowicie różne wymagania i priorytety. Bramkarze i obrońcy zwykle zaczynają niepokoić się w momencie, gdy liczba ich występów robi się dla danego momentu sezonu niebezpiecznie niska. Z kolei pomocnicy i napastnicy są szczególnie wyczuleni na nagminne przesiadywanie na ławce rezerwowych, nawet jeśli mieliby posiadać rolę żelaznych zmienników i, statystycznie, na boisku się regularnie pojawiać.
Brzmi to odrobinę absurdalnie, bowiem celowe działanie na odwrót wydawałoby się całkiem nielogiczne – kto normalny wprowadza defensorów z ławki, a szybciej męczącym się atakującym daje szanse rzadziej, za to od pierwszej do ostatniej minuty? Dlatego właśnie szczególnie zwracam uwagę na nieprzesadną, jednak sprawną rotację w pierwszej jedenastce. Okazji mamy wiele – krajowe puchary czy mecze z ligowymi outsiderami, gdzie nasi teoretycznie słabsi zawodnicy mogą zaprezentować się ze swojej lepszej strony.
Przeprowadzaj staranne transfery
Było już o liczebności i rotacji, czas na kolejne zagadnienie: różnorodność. Świeża krew w nowym sezonie potrzebna jest niemal zawsze, wypełnia luki po tych, którzy odeszli, mobilizuje pozostałych, zwiększa rywalizację – lecz nigdy nie wróży nic dobrego w zbyt dużych ilościach. Football Manager ma to do siebie, że cechuje się naprawdę wielką powtarzalnością w przypadku nagłej wymiany połowy kadry, pod wpływem której klubowa harmonia leci przez łeb na szyję. Jeszcze gorzej dzieje się, gdy większa część "świeżaków" z marszu wskakuje do podstawowego składu – zaręczam, nie spodziewajcie się wtedy nagłej poprawy formy Waszego zespołu, a wręcz przeciwnie.
Równie ważne jest staranne dobieranie potencjalnych wzmocnień ze względu na charakter. Umiejętności i potencjał to nie wszystko, raport klubowego scouta (choćby sama karta informacyjna) może ujawnić przed nami przykre anegdoty na temat świetnie wyglądającego piłkarza. Pozbawieni ambicji awanturnicy kategorycznie nie powinni mieć wstępu do Waszej szatni – są to osobnicy skłonni do narzekań i bojkotów, poza tym rzadko kiedy cechuje ich wysoka lojalność. Ktoś taki może jedynie siać zamęt w szeregach zespołu, a korzyści wynikające z jego występów na boisku są zazwyczaj niewspółmierne do zepsutych nastrojów.
Niewskazane rodzaje charakterów
Nie przetrzymuj czarnych owiec
Nikt nie napsuje Ci krwi bardziej, niż całkowity desperat, który o swoim zamiarze odejścia przypomina co najmniej raz w tygodniu, od roku przebywa na liście transferowej, a jednak dalej odgrywa ważną rolę w drużynie. Trzymanie na siłę takiego piłkarza jest absolutnie bez sensu. Wraz z długością jego niezadowolenia drastycznie maleje szansa, że kiedykolwiek zdołamy go nawrócić, a siejąc propagandę może on zarazić swoimi dąsami innych, a także przyczynić się do narastania obaw zawodników o prawidłowy porządek w klubowej szatni. Ponadto, nie polecam wyczekiwania ze sprzedażą na ostatnią chwilę, jako że może się okazać, iż na rok przed wygaśnięciem kontraktu grajka próby sprzedaży skończą się fiaskiem i nasza "gwiazda" czmychnie do innej drużyny za darmo.
Kontroluj statusy w zespole
Ignorowanie obiecanych piłkarzom ról przy podpisywaniu kontraktów to prawdopodobnie najpowszechniej popełniany błąd przez eFeManiaków. Nie może być bowiem tak, że na trzydziestu piłkarzy, dwudziestu pięciu jest niezastąpionych dla klubu, a pięciu to piłkarze pierwszego zespołu, w tym nawet trzeci (czwarty?) bramkarz. Bardzo często kusimy bowiem graczy przy negocjacjach wysokim statusem, który w wielu przypadkach nie ma pokrycia w rzeczywistości – nic dziwnego więc, iż rzekomy "kluczowy piłkarz" niepokoi się przesiadywaniem na ławce rezerwowych, z biegiem czasu przeradzając ten niepokój we frustrację.
Niestety, zwykle zostajemy w takiej sytuacji postawieni pod ścianą, gdyż nagła "degradacja" połowy składu o dwa lub nawet trzy statusy szybko odbije się na ich morale, a w osobistych odczuciach natychmiast pojawią się pretensje o zaniżanie wkładu w grę zespołu. Chyba nikt z nas nie chciałby stanąć przed wyborem "albo nie doceniać, albo przeceniać”, który zakrawa niemal na konflikt tragiczny – właśnie dlatego tak ważnym jest, aby decydować o klubowych rolach zawczasu.
Karz w klarownych sytuacjach
Kolejnym czynnikiem, mogącym zakłócić dobrą atmosferę, jest niesprawiedliwy system wymierzania kar. Brzmi to nadzwyczaj jasno i oczywiście, należy jednak pamiętać, iż nie mamy do czynienia z prawdziwym światem, a z Football Managerem – nieprzewidywalną kombinacją algorytmów, mogącą sprawić nam najmniej wyczekiwane niespodzianki. I tak, w żadnym wypadku nie możemy mieć pewności, że ukarany za opuszczenie treningu piłkarz zaakceptuje karę, a reszta drużyny nie stanie za nim murem. Tak samo nie możemy wiedzieć na sto procent, czy obcięcie tygodniówki za brutalny faul na czerwoną kartkę nie spowoduje oskarżeń o niesprawiedliwe traktowanie. Dlatego w sytuacjach spornych odradzam wszelkie sankcje finansowe, a ograniczyłbym się do ostrzeżenia, zaś na bardziej radykalne kroki zdecydował się dopiero w sytuacji nagminnego nasuwania ku temu powodów. Owszem, śmiało możemy zaoszczędzić trochę drobnych, gdy któryś z naszych podopiecznych wybierze się na nocną eskapadę po dyskotekach, jednak w sytuacjach związanych z decyzjami arbitrów zdecydowanie odradzam pochopne decyzje. Zysk z tego mizerny, a smród może się ciągnąć miesiącami – to nie FM 2005, gdzie dało się karać graczy bez powodu.
Zachowuj ostrożność na konferencjach
Najnowszy Football Manager posiada niestety poważną wadę w postaci konferencji prasowych, które potrafią niejednokrotnie swoimi konsekwencjami doprowadzić menedżera do zakłopotania. Choć od pewnego czasu pod odstrzał dziennikarzy wysyłam już asystenta (uwierzcie, opcja sprawuje się znacznie korzystniej niż w FM 2009!), przez ponad 15 sezonów regularnie dokonywałem nieco przykrego z perspektywy eFeManiaka obowiązku. W tym niekrótkim czasie zadano mi prawdopodobnie po trzykroć każde zaimplementowane w grze pytanie, zatem mogę śmiało Was ostrzec przed kilkoma naprawdę zdradliwymi odpowiedziami.
Przede wszystkim, absolutnie pod żadnym pozorem nie bagatelizujcie znaczenia czyjejkolwiek kontuzji – rodzi to bowiem ryzyko czegoś na podobieństwo trwałej depresji rekonwalescenta, a więc gwałtownego załamania formy. Niewskazane jest także odmawianie komentarza na sprawy dotyczące taktyki, zwłaszcza w odniesieniu do transferowych nabytków, skutkujące obawami i niezadowoleniem całego zespołu naraz.
Szczególną ostrożność polecam również na prezentacji nowych zawodników, gdzie jedno złe słowo może skończyć się zniweczeniem udanej transakcji. Stwierdzenie, że nieznajomość języka może stanowić problem dla piłkarza to zwykły strzał w kolano, oferta pomocy nowemu graczowi w aklimatyzacji przez innego – kula w skroń. Wykonanie którejkolwiek z tych czynności rodzi bardzo duże prawdopodobieństwo niezadowolenia obiektu rozmowy, a co za tym idzie, kiepską postawą na boisku i szybką zsyłką na ławkę. Jak to zwykle działa na kopaczy, wspomniałem już wyżej.
Aha, i nie wskazujcie zawodnika, który pokryje w trakcie meczu gwiazdę rywala. To rosyjska ruletka.
Wyważaj pensje
Nie jest to już tak pierwszorzędna sprawa jak powyższe, jednak zaniżone tygodniówki lub, co gorsza, przepłacani gwiazdorzy wbrew pozorom również mogą stać się kością niezgody na linii piłkarz-klub. Przede wszystkim wysokość dochodów psuje nastrój wschodzącym gwiazdom, które nie dość, że zarabiają niewiele (zazwyczaj jest to wynik długoterminowego kontraktu, podpisywanego jeszcze przed eksplozją formy), to na dodatek muszą patrzeć, jak dużo większe kwoty zgarniają piłkarze o niższym statusie w zespole (pensje rosnące o dany procent z roku na rok). Dlatego należy zachować czujność przy okazji podpisywania nowych umów, ponieważ w trakcie negocjacji nierzadko możemy natrafić na komunikat, iż inny zawodnik zamierza zażądać równie wysokiej tygodniówki jak ten, będący akurat obiektem naszych rozmów.
Z kolei jeśli na naszym ekranie wiadomości pojawi się informacja, iż dany zawodnik wymaga nowego kontraktu, należy w trybie niezwłocznym podjąć pertraktacje – to kolejna bolączka FM-a 2010, polegająca na rychłym buncie gracza w przypadku odmowy mu podwyżki. Pamiętajcie tylko, żeby nie dać sobie wejść na głowę i wywalczyć jak najkorzystniejsze dla siebie warunki – Wy tu rządzicie, nie piłkarz!
Nie przemęczaj na treningach
W tym podpunkcie sprawa jest równie prosta, jak stworzenie skutecznej taktyki do Realu Madryt – a więc im większe obciążenia treningowe zaaplikujemy drużynie, tym zwiększymy ryzyko, że któraś z gwiazd utrzyma języka za zębami i w końcu się zbuntuje. Znany na całą Polskę przypadek zwolnienia Dana Petrescu z krakowskiej Wisły może mieć całe mnóstwo analogicznych sytuacji w Football Managerze, albowiem jak zdołało przekonać się już zapewne większość eFeManiaków, przemęczony piłkarz, to zły piłkarz. Idealnym poziomem treningowym, skutecznym i niewzbudzającym niesnasek zarazem, wydaje się być więc maksymalna granica średniego natężenia, z kolei na ciężkie możemy sobie pozwolić tylko w przypadku posiadania ambitnej i pracowitej kadry. Pamiętajcie jednak – wystarczy jedna czarna owca…
Optymalne obciążenia treningowe
Słuchaj współpracowników
Każda informacja napływająca do Waszej skrzynki odbiorczej, mogąca wskazywać na niezadowolenie zawodnika w wyniku którejś z przyczyn: konfliktu z klubowym kolegą, chęcią odejścia lub żądaniem nowego kontraktu, powinna zostać przez gracza niezwłocznie zbadana. Nigdy nie należy ignorować pierwszych symptomów – to właśnie w tym momencie zaczyna się bowiem toksyczna działalność wskazanego piłkarza na resztę drużyny. Ogólnie rzecz biorąc, natychmiastowe powiadomienia naszego sztabu szkoleniowego na temat czyichś dąsów są moim zdaniem jedną z najbardziej wartościowych zmian, jakie zaszły w stosunku do FM-a 2009. Pozwalają reagować nam od razu, gdy konflikt jest jeszcze w zarodku, a przede wszystkim dzięki nim nie ma już konieczności regularnego i mozolnego przeglądania zakładek ”osobiste".
Chwal indywidualnie
O rozmowach motywacyjnych pisał szczegółowo Bobi, ja z kolei zamierzam skupić się tylko na pojedynczym ich aspekcie, a więc możliwości indywidualnej oceny zawodnika po zakończonym spotkaniu. Jest to bowiem doskonały sposób na długotrwałe utrzymanie w dobrym nastroju wyróżniających się piłkarzy – tych wyłowić nie trudno, wysokie noty za grę od razu rzucają się w oczy, a pozytywne reakcje na pochwały po meczu znacznie zwiększają zaufanie piłkarzy do nas i oddalają od ich głów pomysł transferu. Zresztą fakt dbania o różnorodną motywację i nie poprzestawania na wypowiedziach drużynowych jest sam w sobie ważny – monotonia w szatni raczej nie wróży nam passy sukcesów.
Dochowuj obietnic
W starszych wersjach Football Managera kolejną opcją, której nagminne używanie uchodziło menedżerowi na sucho, było składanie deklaracji na temat ewentualnych występów piłkarza w pierwszej jedenastce. Wystarczyło wtedy zakomunikować, iż jego ciężka praca na treningach z pewnością przyczyni się do awansu w klubowej hierarchii – na kilka miesięcy mieliśmy spokój, a przy następnej tego typu sytuacji zwyczajnie powtarzaliśmy manewr. Na szczęście (a może niestety?), z podobnymi cyrkami koniec i na groźby opuszczenia klubu należy odpowiadać jak najrzetelniej.
Wbrew pozorom wirtualni piłkarze bywają naprawdę pamiętliwi i o ile jedna jedno drobne kłamstewko w stosunku do nich zazwyczaj uchodzi nam na sucho, to każde kolejne przewinienie w oczach gracza może skończyć się nadaniem opinii szkoleniowca, który nie wywiązuje się ze złożonych obietnic. Dlatego jeśli powiemy, że piłkarz w najbliższych meczach będzie grał – niech gra, bo inaczej jego niezadowolenie zostanie spotęgowane. Jeśli ma ciężko pracować, obserwujmy za pomocą odpowiedniego widżetu i podglądu atrybutów, czy faktycznie jest w czołówce najbardziej zaangażowanych na treningach piłkarzy. Jeśli weźmie sobie do serca naszą deklarację, należą mu się dodatkowe minuty na boisku.
Osiągaj sukcesy Dobre wyniki to czynnik naturalnie ważny, ale o dziwno niekluczowy dla zachowania równowagi w zespole. Owszem, seria porażek w naszym terminarzu bezsprzecznie odbije się negatywnie na morale zawodników, powodując narastające niepokoje i pierwsze rozglądania za nowymi klubami. Z kolei notoryczne zwycięstwa i nastroje na poziomie bardzo dobrych lub znakomitych wcale nie muszą oznaczać pełnego spokoju, a za maską jaskrawozielonych strzałeczek mogą kryć się poważne problemy osobiste. Osiągnięty sukces jest tylko lekarstwem chwilowym – morale każdego gracza pierwszej drużyny bez wyjątku wystrzeliwują w górę i jest to doskonała, a być może i jedyna okazja w sezonie, ażeby przedłużyć z niezdecydowanymi osobnikami kontrakty, podbudować na duchu rezerwowych czy odzyskać sympatię naszych zagorzałych przeciwników. Im więcej sukcesów w krótkich odstępach czasu, tym łatwiej o zaufanie zarządu, kibiców, piłkarzy i ogólnie sielankową atmosferę. |
|
|
Jeśli jednak jest już za późno – pasek harmonii sięga zera, członkowie zarządu robią się czerwoni na twarzach, Wasza drużyna w każdym meczu gra piach, a połowa składu żąda natychmiastowej zmiany otoczenia – oprócz wymienionych wyżej zabiegów istnieje jeszcze kilka, których jednak nie należy traktować już profilaktycznie, lecz sięgać po nie dopiero w sytuacjach kryzysowych. Wcześniejsze są bowiem uniwersalne i należy ich przestrzegać bez względu na to, czy w zespole panuje równowaga, czy też nie. Jak więc wstrzymać się przed wyrzuceniem monitora przez okno i wydźwignąć podopiecznych z kryzysu?
Zwołaj naradę zespołu
Opcja ta istnieje w serii FM bodajże od wersji 2008, jednak w moim odczuciu nie sprawuje się tak dobrze w najnowszej z nich. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal w wielu przypadkach okazuje się pomocna, zwłaszcza w kwestii konfliktów wewnętrznych – pod warunkiem jednak, że sugestię organizacji narady wysunie sztab szkoleniowy. Rezultat takiego działania na własną rękę jest w dziewięćdziesięciu przypadkach znikomy, poza tym trudno o natrafienie bez podpowiedzi na moment, gdy ów opcja do wyboru się pojawi. Wypatrujcie jej w momentach kryzysowych, w zakładce "interakcja" klubowego kapitana. Jeśli akurat tam będzie, polecam użyć, bo nie zaszkodzi na pewno, a jeśli nie – pozostaje cierpliwie oczekiwać i realizować pozostałe podpunkty z tej listy.
Podpisuj lukratywne kontrakty
Sfinalizowanie nowej umowy z niezadowolonym piłkarzem potrafi zdziałać prawdziwe cuda! Wszelkie problemy, jakie chwilę wcześniej stwarzał szczęśliwy posiadacz korzystnego kontraktu znikają jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki, z kolei jego morale samoczynnie tryskają wysoko. Dokonanie tego zabiegu na większą skalę jest jednak zadaniem trudnym – bo owszem, im więcej graczy "przekupimy", tym szybciej wskoczymy na właściwe tory, po wirtualnej ziemi stąpają jednak tacy zawodnicy, których nie da się przekonać żadnymi pieniędzmi i ostatecznym rozwiązaniem jest ich rychła sprzedaż.
Jeżeli jednak desperacko zależy Wam na zatrzymaniu jakiegoś piłkarza, chcąc jednocześnie zachować spokój w szatni, możecie zdecydować się jeszcze na niezwykle radykalny oraz ryzykowny krok, który wymaga niestety mocnego zaplecza finansowego. Mianowicie, zaoferujcie mu dosłownie wszystko, co macie do zaoferowania: maksymalne dopuszczalne zarobki, astronomiczną premię za występy, hojne bonusy za meczowe wyczyny, czy nawet przeklęte 25% podwyżki po każdym piłkarskim sezonie. Jeśli na widok takiego pakietu zmiękną mu nogi i podpisze – punkt dla Was. Nie podpisze – na walizki go i precz.
Metodą dla pełnych "hardkorów" jest jeszcze przyznanie mu funkcji kapitana, której odpowiedzialność może niejako zmusić do przedłużenia umowy. Ale to już istne igranie z ogniem – piłkarz może się w nowej roli kompletnie nie sprawdzić, zespół rozgoryczyć nagłą roszadą na tak ważnym stanowisku, a poprzedni kapitan, zszokowany utratą opaski, zarządzić kolejną rewoltę. Jednakowoż mnie się raz udało, buntownik przywódcą okazał się świetnym, a w zespole zabawił jeszcze osiem lat, do samego końca swojej wspaniałej kariery. Może więc i Wam się poszczęści?
Obniż statusy rezerwowym
Kilka akapitów wyżej wspominałem, iż nagłe zdegradowanie zawodnika do roli podawacza bidonów nie wróży mu nadchodzącej poprawy nastroju. Aby nie nadziać się więc na lawinę pretensji o niesprawiedliwe traktowanie przez menedżera, manewr ten należy wykonać na dwóch żelaznych warunkach – maksymalnie o jeden status w dół, wyłącznie piłkarzom z dłuższym stażem i ugruntowaną pozycją, nigdy zaś nowym nabytkom. Bezpiecznie umniejszyć rolę możemy bowiem jedynie tym, którzy wystarczająco długo przebywają w klubie i ich faktyczny status ewidentnie różni się od zapisanego w kontrakcie – a nawet jeśli którejś z naszych ofiar buźka nieco zrzednie, nie powinna ona mieć pretensji o całą sytuację zbyt długo, ani zarazić pesymizmem kolegów. Można nazwać to czymś na wzór "niskiej szkodliwości społecznej".
Zagwarantuj wysokie premie
Czynnikiem decydującym o nastroju piłkarza jest także przedsezonowy wybór wysokości zespołowych premii za zwycięstwo. Zasada jest prosta - hojność popłaca, bo zadowolenie i motywacja wynikające z dużej puli do zgarnięcia utrzymują się przez grube kilka miesięcy. Działa to też niestety w drugą stronę, jako że decyzja o oszczędzaniu na zawodnikach może (choć wcale nie musi) źle wróżyć drużynie, która do pierwszych spotkań nowego sezonu podejdzie zniesmaczona i zdemotywowana. Dlatego jeżeli dysponujecie wystarczającymi środkami w klubowej kasie i macie gest, gwarancja sowitego wynagrodzenia za rok trudów jest jak najbardziej wskazana.
Sprowadź zarekomendowanego piłkarza
Rozwiązanie stosowane jedynie w celu udobruchania pojedynczego gracza – jeśli sięgniemy po zawodnika, którego polecił nam zniechęcony członek naszej ekipy, może z miejsca przynieść to niemały szereg korzyści. Nowy nabytek zazwyczaj okazuje się wyrażać zadowolenie z faktu, że trafił do drużyny w której nie każda twarz jest mu obca i ma okazję współtworzyć zespół ze swoim znajomym, dla drugiego może być to z kolei bodziec do pozostania w niej, choćby podpisując nowy kontrakt. Ponadto, odbudowujemy w ten sposób część zaufania w oczach naszego piłkarza, który stwierdza, iż może nie jesteśmy jednak tak bardzo głusi na opinie podopiecznych, jakby mogło mu się to do tej pory wydawać. No i przede wszystkim, pozyskujemy w ten sposób dobrego piłkarza, bo przecież nikt dla poprawy stosunków w szatni nie będzie zatrudniał byle szrotu.
Chwal przy byle okazji
Brzmi to zapewne niezbyt profesjonalnie, jednak wirtualni piłkarze są zwyczajnie zbyt głupi, aby zacząć się mniej starać w obliczu pochwał za drobnostki. Dlatego, jeśli Waszej drużynie wybitnie nie idzie, nastroje sięgają dna i nic nie zapowiada rychłej poprawy – "zalecam" to za dużo powiedziane, ale z pewnością przytakuję głową, aby rzucić dobrym słowem nawet przy nie najbardziej efektownym remisie. Gdy któryś z waszych współpracowników-idiotów zaleci pochwalić gracza za niezłą grę, choć ten w naszych oczach wypadł blado, mimo wszystko posłuchajmy członka sztabu. Takie niezasłużone wyróżnienie może zwyczajnie przywrócić piłkarzowi utraconą wiarę w siebie, lub nawet skonsternować go w taki sposób, że będzie chciał pokazać faktyczny szczyt swoich możliwości.
Warto także powściągnąć krytykę, w ogóle unikać złości w chwilach kryzysu. Jeśli bowiem gorzej być już nie może, to jaki jest sens dalszego dobijania piłkarzy? Już lepiej szepnąć te dwa dobre zdania – jak nie pomoże, to na pewno bardziej nie zaszkodzi, a może jakimś cudem doprowadzi do fenomenalnego odrodzenia.
Po prostu wygrywaj!
Bez odpowiednich wyników wszystkie inne działania wezmą w łeb, a brak dyscypliny w naszej szatni może ciągnąć się miesiącami. Poza tym, im dłużej trwać będzie wzmożony niepokój zarządu o atmosferę, a także chroniczny brak osiągnięć na naszym menedżerskim koncie, tym większe prawdopodobieństwo, że prezes w końcu nie zdzierży i wywali nas na zbity na pysk. Wizja niezbyt przyjemna – jednak niestosowanie się do którejś z pierwszych kilkunastu rad może wreszcie skończyć się tragicznie. Pamiętajcie, lepiej zapobiegać, niż leczyć, zwłaszcza że odbudowanie atrybutu "dyscyplina w zespole" graniczy w tej wersji z cudem, o ile w ogóle jest możliwe.
Co na zakończenie? Prawdę mówiąc nie pozostało zbyt wiele do przekazania – przede wszystkim muszę obalić mit, jakoby to częsta zmiana taktyki była naszych przyczyną niepowodzeń. Football Manager jest niezwykle złożoną grą, jednak w żadnym miejscu nie precyzuje, że wirtualni kopacze w jakikolwiek sposób odczuwają serwowanie im strategicznej ruletki. Uważam, że można zagrać osiem spotkań, każde inną taktyką, wszystkie te spotkania wygrać, utrzymywać w zespole znakomite morale i w ten sposób wypełniać pasek harmonii aż do pełnej zieloności – o ile nie brakuje Wam pomysłów na skuteczne ogranie rywala. Może gdy na rynek trafi FM 2011 i jego "rozmowy na żywo", problem utrzymania równowagi przestanie być piekącym czyrakiem na pośladkach eFeManiaków? Póki co pozostaje Wam aktualna wersja i ten poradnik, a jak będzie wraz z premierą następnej edycji, przekonamy się już niebawem.
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić! |
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich! |
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera. |
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny. |
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie! |
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj! |
484 online, w tym 0 zalogowanych, 484 gości, 0 ukrytych
Urodziny obchodzą dziś:
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ