W ostatnim mecz rundy, podejmowaliśmy NK Vitez – zespół z dolnych rejonów tabeli, którego nie można było lekceważyć, gdyż pogromił FK Sarajewo 5 do 1, a także wyeliminował z Pucharu Bośni Velez Mostar. Smaczku rywalizacji dodawał fakt, że obserwowałem Sabahudina Jusufbasica, jako potencjalnego zastępcy Selimovica.
Postawiłem na swoim i wystawiłem do pierwszego składu wystawiłem swojego rodaka z Alicante – Luneza.
Mecz rozpoczął się zgodnie z naszymi oczekiwaniami – w 18 minucie niezawodny w ostatnich meczach Amir Masić wykorzystał zbyt krótkie podanie jednego z obrońców gości i wyprowadził nas na prowadzenie. Mieliśmy szanse na podwyższenie prowadzenia, ale strzały Bucana albo trafiały w słupek, albo bronił je bramkarz Vitezu. Niestety dla nas nie udało się dowieźć prowadzenia do końca. Wyrównującą bramkę zdobył Josip Smirko, dla którego była to pierwsza bramka w sezonie.
Kolejnym rywalem był Borac Banja Luka pałający żądzą rewanżu za pierwszy mecz przegrany 2:1. Jako, że starali się grać szeroko skrzydłami, postanowiłem zmienić Luneza na Stefana Kladara, który nie tylko ma odpowiedni wzrost do radzenia sobie w walce o górne piłki ( 200 cm), ale lepiej sobie radził w tym aspekcie gry. Decyzja okazała się słuszna, bo obaj skrzydłowi rywali dośrodkowywali na głowę naszych obrońców, a nie zawodników nadbiegających z głębi pola. Drugą zmianą w porównaniu do poprzedniego mecz był występ od pierwszych minut Anela Dedica. Na treningach prezentował się na tyle dobrze, że postanowiłem dać mu szansę na pokazanie się. W końcu obiecałem mu sprzedaż i liczę, że poprzez dobre występy pokażę się i skusi potencjalnych nabywców.
Przez 55 minut zaprezentował się nieźle, chociaż nie strzeliliśmy w tym czasie bramki. W defensywie graliśmy perfekcyjnie, w ataku nieźle, ale brakowało wykończenia. Duża ilość stwarzanych sytuacji musiała zaowocować bramką, którą zdobył Dzenan Bureković, po strzale głową. Był to jego pierwszy gol w sezonie i nie umniejsza tego fakt, że rywale grali w 10. Kontuzji doznał jeden ze środkowych obrońców – Sinisa Sanicanin, a że limit zmian wcześniej wykorzystano, musieli radzić sobie w osłabieniu.
Ta kolejka przyniosła nie tylko miejsce na podium, premiujące nas awansem do europejskich pucharów, ale także utratą pracy trenera Rudaru Prijodar – naszego najbliższego przeciwnika pucharowego, chociaż wynik jaki uzyskali ( 1:1 na wyjeździe ze Slavią Sarajewo), nie był wcale zły. Z drugiej strony fatalny początek sezonu, a także pomimo 15 prób brak zwycięstwa, spowodowały, że działacze stracili cierpliwość do Borisa Gavrana – opiekuna zespołu z Prijodaru, piastującego jednocześnie funkcję asystenta reprezentacji. Rolę tymczasowego menadżera przejął Serif Husić i to z jego sztuczkami trzeba było się zmierzyć w walce o awans do ćwierćfinału.
W pucharowym meczu ponownie postawiłem na Luneza, dałem także szansę tym, którzy nie zawsze łapią się w pierwszym składzie – Huseinspahić ( dla niego to jest szansa, gdyż na treningach prezentuje się lepiej niż Bucan, ale w meczu nie potrafi się pokazać), Radovanović, Goran Popović, Mario Lucić, a także Vladimir Grahovac, który swoje szanse na grę w pierwszym zespole upatruje tylko gdy dwóch wypadnie z żelaznej czwórki ( Karić, Salcinović, Marin Popović, Heco).
Pierwszym zaskoczeniem było wyjście na mecz trójką napastników. To nowość wprowadzona przez nowego menago. Drugim to, że rywale nie bali się grać piłką na naszej połowie, a my mieliśmy wyraźny problem z jej odbiorem. Trzecim, że z tego utrzymywania się przy piłce nic nie wynikało. Nie dziwota, że mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Następnego dnia wylosowaliśmy najgorzej jak mogliśmy. Z 3 drużyn reprezentujących drugi poziom rozgrywkowy i z 3 które były wyraźnie w lidze za nami, trafiliśmy na ten najmocniejszy. Zrijnski Mostar – dotychczasowego lidera. Na szczęście przed nami przerwa zimowa, więc może stać się wiele rzeczy w tym czasie.
Igor Radovanović – obecnie przegrywa rywalizację o pierwszy skład z Masicem, jest od niego mniej skuteczny, ale to typ napastnika, z którym sam jako zawodnik lubiłem współpracować. Silny, dobrze grający głową, potrafiący przytrzymać piłkę i dobrze ją rozrzucić, absorbujący uwagę obrońców, przez co ten drugi ma więcej miejsca, ale bez odpowiedniego dryblingu i przyśpieszenia, nie potrafiący poradzić sobie z pilnującym go obrońcom. Potrzeba mu drugiego do pary i w następnym meczu z Velezem Mostar postanowiłem to wykorzystać. Będzie to jakaś niespodzianka dla trenera rywali, po drugie zespół z Mostaru, dość często traci bramki gdy gra przeciwko dwóm lub więcej napastnikom.
Miejsce obok Radovanovica zajął Masić, do składu powrócił Karić, mógł wrócić po kontuzji Kazacić, ale jego dublerzy( Kladar, Lunez) spisywali się na tyle dobrze, że nie miałem powodu by coś zmieniać. Ponadto do lekkich treningów wrócił Semir Bajrakterević, więc za jakiś czas będę miał kłopot bogactwa na środku pomocy.
Velez Mostar miał przewagę od początku spotkania – najpierw Demić trafił w słupek, później źle obliczony tor lotu piłki przez Luneza nie wykorzystał Hasanović, ale w 28 minucie Amir Zolj był bezbłędny. Nie wiem jak uczą grać w Bośni, ale pójście we trójkę do jednego zawodnika, będącego przy piłce, odsłaniając przy tym cały środek pola karnego to kryminał, który trzeba było wykorzystać.
Po zdobyciu bramki gospodarze cofnęli się, pozwalając nam grać w piłkę. To był ich błąd, który pozwolił nam na stworzenie kilku okazji strzeleckich. Zmarnowali je kolejno Masić, Barac i Radovanović, na szczęście Mahir Karić idealnie przyłożył nogę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Baraca, strzelając bramkę do szatni.
Na przerwę schodziliśmy w dobrych nastrojach, a po przerwie zdarzyło się coś, na co nie mam logicznego wytłumaczenia. Dośrodkowanie z lewej strony w nasze pole karne, niezbyt dokładne, bo po za Lunezem nie ma tam innych zawodników. Rodak zamiast spokojnie przyjąć piłkę, albo wybić ją zgodnie z kanonami sztuki piłkarskiej do boku, wybija ją do przodu, trafiając w plecy Colica. Piłka spada pod nogi Cemalovica, który będąc sam przed Adilovicem, nie daje mu najmniejszych szans.
Tym razem zawodnicy Mostaru nie popełnili błędu i w dalszym ciągu atakowali z furią. Wróciliśmy do schematu 4-5-1, ale nie udało się nam strzelić wyrównującej bramki, przez co zakończyliśmy serię 6 meczów bez porażki ( licząc wszystkie rozgrywki). Powrót do Zenicy miał być wesoły – nie tylko ze względu na moje urodziny, ale przede wszystkim ze zdobyczy punktowych urwanych na trudnym terenie. Skrzynka wina, która miała zostać otworzona w autobusie, musiała poczekać na lepsze okazje.
Co ciekawe, to co piłkarze piją po meczu jest uzależnione od ich kultury, klimatu, być może od innych czynników. W Hiszpanii po meczu bardzo często pijało się wina, ale raczej z tych wytrawnych – nie były tak ciężki w trawieniu jak piwo i nawet gdy się przeholowało z ilością w następnym dniu nie miało to większego znaczenia na dyspozycję. W Anglii królowało piwo – świetnie oczyszczało organizm ze zmęczenia, pozwalało się regenerować, niestety skutki przedobrzenia były mocno odczuwalne następnego dnia. Bośnia z kolei gustowała w winach półsłodkich i słodkich, które po za smakiem, nie różnią się zbytnio od win wytrawnych. Alkohol jest dla ludzi, ale wszystko z umiarem. Takie podejście miałem jako zawodnik, takie samo mam jako trener. Co ciekawe, niektórzy muzułmanie w ogóle nie pijają wina, zabrania im religia, inni gdy piją zawsze są otoczeni wianuszkiem kolegów.
Na razie przerwa reprezentacyjna, a po niej dwa mecze – ze Slobodą Tuzla, oraz z odbudowującym się po kryzysie z początku sezonu FK Sarajewo. To jak w nich wypadniemy, będzie miało wpływ na to, jakie cele będziemy mogli sobie postawić na koniec sezonu i jakie ruchy wykonamy w przerwie zimowej.
Być może ostatnie słabsze wyniki nie były wyłącznie zasługą presji, z którą niektórzy nie potrafią sobie poradzić. Od rady drużyny – konkretnie od Adi Adilovica, dowiedziałem się, że Anel Dedić nie jest zachwycony swoja małą...
W kolejnym spotkaniu podejmowaliście drugi zespół z Mostaru – Zrnijski. Jeden z uczestników Ligi Europy ( obok dwóch sarajewskich klubów – Zeleznicara i Olimpicu), który dotarł najdalej z eksportowej trójki – odpadł na ostatniej...
Czołem.
Ostatnio na różnych stronach ( niestety nie na CMRev), zaczynają się pojawiać różnego rodzaju konkursy. Dlatego ma do Was, użytkowników portalu propozycje konkursu. Na czym miałby polegać? Na wyzwaniach i realizacji...
Terminarz ułożył nam się w taki sposób, że trzy kolejne mecze rozgrywaliśmy z zespołami ze stolicy kraju – Sarajewa. Pierwszy z Zeleznicarem, wygraliśmy bardzo pewnie. Przed następnym meczem z Slaviją Sarajewo panowały w klubie...
O tym, że Elvedin Beganović stara się mi pomagać ze wszystkich sił i nie chce mi podłożyć przysłowiowej świni, przekonałem się przed wyjazdem do Prijedoru – miasta na północy Bośni oddalone od Żenicy o prawie 200 kilometrów. W...
29 lipca miałem przywitać się z fanatycznymi kibicami Celika zwanymi Robijasi, co można przetłumaczyć jako skazańcy. Etymologia nazwy fanklubu, nie wzięła się z kryminalnej przeszłości, lecz z fanatycznego oddania kibiców,...
Konferencja prasowa przed rozpoczęciem meczu, rozczarowała mnie. W porównaniu z konferencjami w Anglii ( a przynajmniej tymi, które widziałem na żywo we Wrexham), ilość dziennikarzy, była znikoma. Ledwie 3, którzy zadawali...
Kolejny tydzień rozpoczął się lepiej, niż mógłbym sobie wyobrazić.
Do sztabu szkoleniowego dołączyła osoba, która specjalizowała się w treningu siłowo - wytrzymałościowym. Ktoś kto wie więcej na ten temat niż ja. Faruk Huric,...
Niedziela minęła bardzo przyjemnie i pozytywnie nastawiła mnie na kolejne tygodnie które spędze w Bośni.
Najpierw trening, który zaaplikowałem moim zawodnikom – strzelecki z elementami konkursów, sprawdzeniem sprawności,...
Jadąc taksówką do klubu, zastanawiałem się co jeszcze muszę zrobić?
Rano podzwoniłem po hiszpańskich kolegach, czy nie mają jakichś młodych, dobrze rokujących obrońców, którzy nie baliby się wyruszyć w świat by podbić...
Rozsiadając się wygodnie na krześle rozpocząłem przeglądanie raportów dostarczonych mi przez asystenta.
Pierwszy zatytułowany Bośniacki System Ligowy był jednostronicowym wydrukiem formatu A4, zawierający informacje o ligach,...
2 lipca podpisałem oficjalnie kontrakt z klubem Celik Zenica. Tego samego dnia odbył się pierwszy trening z drużyną, która liczyła sobie 20 zawodników, w tym dwóch bramkarzy. Krótka gierka 6x6, w której udział brałem ja, oraz mój...
Wysiadając na sarajewskim lotnisku, nie spodziewałem się nikogo, kto by na mnie czekał. Tym większe zdziwienie wywołał u mnie widok, około 40 letniego faceta w koszuli, trzymający kartonowy arkusz z ogromnymi literami...