Zanim Marinhense zaczęło odnosić sukcesy, musiało przejść długą drogę. Dodam, iż nie była to droga usłana różami. Zacząłem budować potęgę w Marinha Grande 28 lat temu, gdy klub znajdował się w zupełnej rozsypce i tylko decyzją trybunału arbitrażowego został przywrócony do trzeciej ligi. Sezon wcześniej cudem uniknął spadku z czwartej. W lipcu 2007 roku w Marinhense nie było ani Edera, ani Abramowa, ani nawet Diego Canalego. Do dyspozycji miałem grupkę amatorów, spośród których kojarzyłem jedynie kilka nazwisk, z którymi miałem styczność wcześniej.
Ku memu zaskoczeniu, z piłkarskiej emerytury w lidze wenezuelskiej do Europy zgodził się wrócić nie kto inny jak słynny René Higuita. Niestety, ten ponad czterdziestoletni bramkarz na Municipal furory nie zrobił i okazał się pierwszym z wielu niewypałów transferowych, jakie przyszło mi przełknąć w formie gorzkich niczym czekolada Lindt 99% Cocoa pigułek. Co do transferów udanych, to w tym okresie do naszego klubu dołączyły późniejsze legendy, bez których awans nie byłby możliwy - Rodrigo, Rui Amaral oraz Patrick Vaz. Zwłaszcza ten ostatni, zakupiony z ligi... Reunionu okazał się znakomitym wzmocnieniem drugiej linii. Rodrigo z Ruim zaś wymiennie grali na środku ataku i zdobywali przysłowiowe wory bramek. Bez dna oczywiście. Umowa partnerska z Leirią przyniosła co prawda nam kilku niezłych zawodników, ale nigdy nie stali się oni stałymi zawodnikami Marinhense - prawdziwymi Marinhãos.
Co prawda w pierwszym sezonie nie udało się nam awansować, gdyż zarówno ja poznawałem skład, jak i moi podopieczni musieli przyzwyczaić się do nowych reżimów treningowych i taktycznych. Ostatecznie zajęliśmy drugie miejsce w sezonie regularnym i powtórzyliśmy je w play-offach. Rok później AC Marinhense uplasowało się oczko niżej, jednak już w decydujących o awansie rozgrywkach najlepszej szóstki pozostawiliśmy konkurencję w tyle i mogliśmy cieszyć się z historycznego awansu do drugiej ligi.
Ciekawostką jest fakt, że w czerwcu 2008 roku podpisaliśmy umowę na mocy której Carranguejeira stała się naszym klubem filialnym. Regularnie, raz do roku, od 27 lat(!) rozgrywamy latem mecz towarzyski. Tylko trzykrotnie sparing ten był odwoływany. Z 24 pojedynków rozegranych do dziś, niestety nasi partnerzy przegrali wszystkie.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ