Serie A TIM
Ten manifest użytkownika nesete przeczytało już 1059 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Pachniało wszędzie mleczem. Delikatny wietrzyk, kłębiaste chmury. Parasol, ogródek, piekąca się karkówka. Gołe stopy miziały, już trochę za wysoką, trawę. Heh, obiecuję, że stawek fabularnych natenczas dawać nie będę. Bo słabe i bez sęsu (tak, tak, nie dość, że nie ma sensu to nie ma też sęsu, a to gorsze nawet). Opowiem za to o spotkaniu z Romą. Jest to bowiem drużyna, której nie lubię od dawien dawna. Dlaczego? A toż tego, bo w CM 01/02 niejaki Batistuta i Montella rok po roku wygrywali dla nich Serie A, budując we mnie tym samym szczerą niechęć. I mimo szacunku dla Tottiego jakoś tej Romy nie znoszę.
Taka prawda, jechaliśmy na spotkanie do Rzymu. Nie mówiłem tego graczom, ale nie spodziewałem się dobrego rezultatu. U mnie wszyscy chorzy, co jeden to gorzej. Grają jakieś dziwne wynalazki, na bramce Rumun (kiedyś znałem taką piosenkę... a nieważne). Naprawdę, szanujmy się. Tymczasem Roma ma serię trzech zwycięstw z rzędu, między innymi z Interem i Atletico w LM. Są w gazie (a nie maja dostępu do Morza Czerwonego), my niby też, ale przeciwników na razie (oprócz Milanu) mocnych nie mieliśmy.
Wyżej tam, parę linijek, to trochę wprowadziłem W/was (tak, nie mogłem sie zdecydować, i co zrobisz?) w błąd, okazało się bowiem, że Neto może już grać, więc Rumun siądzie na ławce a Brazylijczyk będzie próbował zatrzymać Francesco „zawsze coś strzelę, nawet z dupy” Tottiego.
Mecz zaczął się jak zawsze, Savic faulował, bo jest głupi, dostał czerwoną kartkę. Gola z karnego strzelił Francesco „nigdy się nie mylę, mam 38 lat a i tak denerwuję wszystkich” Totti. Co mogłem zrobić, zwarłem szeregi, trochę się cofnęliśmy i dalej grać z kontry. Mieliśmy nawet szansę pp przerwie ale Mario Gomez postanowił podać piłkę kibicom. Później szyk złamał Konoplyanka (swoją drogą, śmiechowe nazwisko) i z boku szedł do środka. To tak zaskoczyło moich obrońców i Neto, że pozwolili mu strzelić gola. Podłamaną moją Fiorentinę dobił Nainggolan. 3-0. Co ciekawe, nie graliśmy wcale tak źle (tylko gorzej niż Roma, gwoli ścisłości), przez część spotkania nawet przeważaliśmy. No, ale to była mała część (2 minuty, nawet moja żona się śmieje, a nie ma lekko). Po tej czerwonej kartce Savica Roma zagrała jak wytrawny bokser. Po prostu nas wypunktowała boleśnie. Zaciskamy zęby i gramy dalej. Ach, bym nie wspomniał. W 4 minucie Bernardeschi doznał kontuzji. Po to, żebym nie miał skrzydłowych.
Żeby się odkuć, powinniśmy wygrać kolejny mecz. Na papierze nie powinno być problemu, bo grać będziemy z 15 drużyną obecnej tabeli. A co jeśli powiem wam, że to Torino z Kamilem „polski ślad” Glikiem? Już nie tak fajnie, na szczęście gramy u siebie. Dodam, że moja wiara we mnie samego, jako niesamowitego trenejro nie opadła, mimo tej druzgocącej porażki z Romą. Bo jak wiadomo, Roma Sroma.
Do napadu wraca Babacarabra (nareszcie), zawieszony Savic odpoczywa a ja, uwaga, zamiast Neto, wpuszczam Rumuna. Neto niech na razie łapie bidony.
Mecz był ostry i brutalny, Torino zarobiło na dwie czerwone kartki. Choć pojedynek był wyrównany, to rozstrzygnęliśmy go na swoją korzyść. Pierwszy użądlił „wysoki czarodziej z Czarnego Lądu, czyli Babacarabra, już w 3 minucie. Pod koniec dobił przeciwnika Vargas (zagrał cały mecz jako skrzydłowy) i oprócz jednej kontuzji – Gonzalo Rodrigueza – mogłem być zadowolony. Trochę odkuliśmy się po meczu z Romą.
Szkoda, że czeka mnie mecz teraz z Interem. Co będzie, to będzie. Ciekawostką niech będze, że moje „cudowne dziecko z afrykańskich buszów”, Khouma, otrzymał włoski paszport. Osobiście mam to gdzieś, ale gratulacje. Po krótkiej z nim rozmowie, opowiedział mi o swoich przygotowaniach do spotkań. Ponoć zawsze przed meczem zarzyna koguta, a z grzebienia robi korale. Póki działa, niech robi co chce.
Smutny Inter jest obecnie na miejscu 9, wygrał całe trzy spotkania, w tym ostatnie z Cagliari (wszyscy ich leją, są na miejscu 20).
Mój super snajper nie odzyskał kondycji (żałosne 80%), więc znów zagra niedojda Gomez. Może jego starość, doświadczenie pomoże przeciwko Interowi, który ewidentnie jest obecnie w przebudowie? Sam się z tego uśmiałem, orzechy przeciw diamentom, że niemiec (tak, z małej) nie trafi do siatki. Wciśnijmy gaz do dechy i jedźmy na spotkanie przeznaczenia. Już pora.
Chociaż punktu tu nie będzie. Inter zdominował nas całkowicie. 61% posiadania piłki, jak Smarcelona. Pierwsza połowa jeszcze jakoś wyglądała, potem do bramki Neto (czemu dałem mu zagrać?) trafił Hernanes w 49 minucie. Moi gracze nawet nie chcieli się odgryźć, więc Icardi postanowił to wykorzystać. Przechytrzył obronę i bum, 0-2. Kontaktową (choć i tak nic z tego nie było), bramkę strzelił Pasqual (komentarz FM-a: co za przypadkowy strzał, Pasqual tego nie zamierzał. To co on chciał zrobić?). Zdenerwowany Inter, wykorzystując nogę Icardiego, dołożył nam trzeciego gola i sędzia Russo łaskawie zakończył mecz.
Zaczynamy grać w kratkę i nie jest to dla mnie dobra nowina. Jest mi: „tak smutnooo, tak smutno”. Bo nawet nie byliśmy blisko Interu. Coś jak z Romą. Gdzie błąd?
"Czyja to wina nie wiem sam
Czyja to wina nie wiem sam
Czyja to wina może Twoja też
Czyja to wina nie wiem sam"
To wina graczy oczywiście.
Jakiś pedalski zespół z Polski
Minęło 10 spotkań, w następnym odcinku podrzucę tabelę. Teraz mi się już nie chcę, wyłączam FM-a i pójdę na spacer.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Śledź przeciwnika |
---|
W analizie pomeczowej zwracaj uwagę na sektory, w których najczęściej tracisz piłkę. Jeżeli odbierają ją boczni obrońcy, nacieraj środkiem, jeżeli środkowi pomocnicy, atakuj skrzydłami. Śledź konkretnych piłkarzy przeciwnika. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ