Musiałem wyjść z domu. Jest ładna pogoda, warto się przejść. Ciągłe przesiadywanie w czterech ścianach, nawet jeżeli posiada się wszelkie „uprzyjemniacze czasu”, przygnębia człowieka. Niestety, pomimo wszelkich zalet jakimi się odznaczam i całkiem sporej sumy na koncie, nie potrafię zainteresować sobą żadnej znanej aktorki, modelki czy piosenkarki. Już dawno porzuciłem nadzieję na namiętny romans z kobietą, z pierwszych stron gazet. Moja praca nie sprzyja długim związkom z przedstawicielkami płci pięknej. O dziwo wymagają one tego, żeby poświęcać im sporo czasu i uwagi, a nie potrafią wysłuchiwać monologów na temat taktyki i wcale nie pomagają przy analizie rywali czy naszego ostatniego spotkania. Dlatego ograniczam kontakty z nimi, do profesjonalistek dziedziny, która mnie najbardziej interesuje w czasie spędzanych samotnie wieczorów…. Właśnie tak, nie ma to jak sesja z panią psycholog, sięgającą w głąb Twojego umysłu. Brak tajemnic przed samym sobą bardzo ułatwia życie. Radość z sukcesów jest większa i dużo łatwiej można wygrzebać się z dołka po porażkach.
Oczywiście porażki z Milanem w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, wcale mnie nie zaskoczyły.
Pościg za Wisłą w Ekstraklasie okazał się trudniejszy niż mi się wydawało - tak samo próba ucieczki i utrzymania pierwszego miejsca w lidze. Cieszę się, że mogliśmy się na tym skupić. Szkoda, że nie mogłem wystawić rezerw, ale przeciwko jednej z najlepszych włoskich drużyn, w tej fazie elitarnych rozgrywek pucharowych - byłby to strzał w kolano albo stopę, jak kto woli. Po pierwsze dostalibyśmy z 7-0, a po drugie UEFA nie patrzy przychylnie na takie zagrywki.
Kluczowy mecz z Wisłą, o dziwo wygraliśmy bardzo łatwo, zwłaszcza biorąc pod uwagę problemy jakie zawsze sprawiali nam goście z Krakowa.
Fenomenalna forma klubu z Grodu Kraka sprawiła, że znaczenia nabrały nasze głupie straty punktów. Pal licho jesień, ale remis z Bogdanką na wiosnę? Makabra, ta drużyna to był absolutny outsider. Wiślacy rozgromili ich 10-0, a my straciliśmy 2 punkty w 90 minucie i to u siebie. Później remis w Zabrzu i nerwówka do końca sezonu.
Dobrze, że już po wszystkim. Zaczęliśmy nowy sezon i mam nadzieję, że teraz nie będzie głupich wpadek z kelnerami. Trzeba było
troszkę zmienić skład - krzyż na drogę tym, którzy postanowili nas zostawić dla ‘większych’ klubów, typu Spartaka Nalczyk czy Gaz Metanu. Pani psycholog mówiła, żeby skupić się na pozytywach. Szczególnie cieszy transfer
Romario, ten facet już w pierwszych meczach pokazał, że jest fenomenalnym napastnikiem. Jego rodak
Fred, który dołączył do nas kilka dni temu, również robi doskonałe wrażenie – bramka i dwie asysty w debiucie, to dobry prognostyk na przyszłość.
Tim Krul jeszcze nie zdążył zadebiutować, ale tego gościa znają na Wyspach bardzo dobrze. Kiedy okazało się, że nie miałby nic przeciwko przenosinom z Nottingham Forest do Legii, musiałem mu to umożliwić.
Sierpień okazał się dobrym miesiącem. Remisy z Wisłą i Widzewem, nie cieszą – chociaż w Krakowie, mecz kończyliśmy w 10, ale gospodarze wyrównali po 90 minucie. Jednak najważniejsza była inna sprawa – Liga Mistrzów. Wyeliminowaliśmy Żeljezniczar, Shamrock Rovers i Partizana Belgrad.
Ponowna wizyta w Nyonie i jej efekt – Chelsea Londyn, Paris St.Germain i Szachtar Donieck. Będziemy mogli zrewanżować się znajomym z Ukrainy, bo nie wyobrażam sobie nawiązania walki z krezusami z Londynu i Paryża. Chociaż z drugiej strony górnicy z Donbasu, do najbiedniejszych również nie należą. Niestety, ponownie dostaliśmy rolę kelnerów na tym przyjęciu. Ciężko będzie powtórzyć sukces sprzed roku.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ