La Liga Santander
Ten manifest użytkownika football38 przeczytało już 2428 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Wielu fachowców przed sezonem 2008/2009 zastanawiało się, czy Las Palmas będzie czarnym koniem rozgrywek, tak jak rok temu. Teraz progi są wyższe. Menager zespołu bardzo dobrze wzmocnił zespół. Dodatkowo do drużyny został wypożyczony włoski pomocnik Juventusu, Andrea Luci. To świetnie wyszkolony technicznie defensywny pomocnik, brakuje mu natomiast siły. Powalczy o miejsce w składzie z Eduardo i Leonem Andersenem. Luci oświadczył, że chce zostać w klubie. Bardzo dobrze, za rok kończy mu się kontrakt, więc nie widzę żadnych przeszkód.
Dostałem odgórne polecenie, próba uniknięcia spadku. Kiedy prezes mi to powiedział spojrzałem mu w twarz i wyśmiałem go, na pewno mu się to nie spodobało, ale jakby wyrzucił Polskiego cudotwórcę z klubu, ludzie w mieście nie daliby mu żyć, więc musiał to znieść z pokorą. Mój cel to środek tabeli, ale na wszelki wypadek zobowiązałem się do uniknięcia spadku. Ligę czas zacząć.
Ładnie mnie ustawili goście zarządzający Primera Division. Na inaugurację miałem wyjazd do Pampeluny, obok Zabrza ulubionej krainy Jana Urbana. Następnie Villarreal, też na wyjeździe.
Pierwszy mecz nie był dla nikogo zaskoczeniem, no może nazwisko strzelca zaskoczyło. Przez całą pierwszą połowę piłkarze w żółtych koszulkach przeważali, nie udało się jednak strzelić bramki. Tego co się stało w drugiej połowie do dziś nie potrafię zrozumieć. Już minutę po gwizdku sędziego piłkę w bramce umieścił David Lizoain. W 62. minucie Lizoain strzelił bramkę ze spalonego, było już 2:0, a "Palemki" dalej nic. Gospodarze z Pampeluny zamknęli Las Palmas na własnej połowie, nie mogę zrozumieć dlaczego moi podopieczni po dobrej pierwszej połowie tak tragicznie grali. Czyżby nie wiedzieli, że gra się do końca, a nie tylko do 45. minuty? W 71. minucie Lizaoin skompletował hat tricka i przyjezdni dostali bęcki od średniej Osasuny. W 90. minucie Steve Von Bergen, już etatowy reprezentant Szwajcarii zdobył kontaktową bramkę.
Po tym meczu nie wróżono Las Palmas świetlanej przyszłości, błąd.
Potem zespół jechał na ścięcie, na spotkanie z hiszpańską Odrą Wodzisław, z Villarealem. Zaczęło się bajecznie, Luis Jimenez po podaniu Piattiego strzelił bramkę i sensacja na El Madrigal, Las Palmas prowadzi. Goście w tym meczu prezentowali się zaskakująco dobrze, często byli przy piłce, stwarzali sytuacje, nie przestraszyli się Villarreal. W 32. minucie największa gwiazda na boisku, Giuseppe Rossi przyćmił radość Las Palmas. W drugiej połowie goście nie grali gorzej niż w pierwszej, jednak ten, który miał zatrzymywać ataki przeciwników, Leon Andersen pokonał pierwszego bramkarza reprezentacji Portugalii, Daniela Fernandesa w 52. minucie. Trudno było wyrównać, na boisku nie było już Jimeneza, który zszedł kontuzjowany z boiska w 38. minucie. Zmiennik Jimeneza, Anton Sosnin też został brutalnie sfaulowany i tez zszedł z boiska, tym razem już nie mogło się obejść bez kartki, jest nadzieja, Caceres również zszedł z boiska . W 77. minucie Gabriel Torje z rzutu wolnego wyrównał stan spotkania, wynik do końca się nie zmienił. Niemała niespodzianka, Las Palmas zdobywa punkt na El Madrigal po dobrej grze, szkoda tylko tych dwóch kontuzji.
Las Palmas znów zaskakuje. Wreszcie nadszedł czas, na mecz na Estadio de Gran Canaria. Real Saragossa, lub po prostu Zaragoza to faworyt meczu. Las Palmas jednak nie boi się nikogo, tym bardziej Realu Saragossa. Bramka padła już w 1 minucie, Christian Rodriguez strzelił z ostrego kąta, podobnymi uderzeniami straszył bramkarza przeciwników, Lopeza Vallejo przez cały mecz. 10. minut później, po błędzie defensywy gości, do pustej bramki piłkę wpakował Javier Acuna. Kiedy wydawało się, że Las Palmas wygra ten mecz spokojnie, nastąpiło podcięcie skrzydeł. W 27. minucie Peter Luccin strzelił kontaktową bramkę. Druga połowa była wyrównana. W ostatnim kwadransie przeważali gospodarze, ale to Luciano Figueroa wyrównał w 80. minucie. Jaki ten futbol jest niesprawiedliwy. Las Palmas należało się to zwycięstwo, grali lepiej, odważniej, ciekawej, a tu remis. Wszystko miało się skończyć remisem, ale w 85. minucie Javier Acuna dostał świetne prostopadłe podanie od Bogdana Stancu, strzelił i wprawił w euforię 20. tysięcy widzów zgromadzonych na stadionie. Las Palmas nie oddał prowadzenia i zwyciężył z Realem Saragossa.
Po tym meczu zadzwonił do mnie prezes Miguel Angel Ramirez:
Prezes: Dzień dobry, gratuluję zwycięstwa, nie doceniałem pana.
Ja: Na szczęście kibice mnie doceniają.
Prezes: Zapraszam pana na kolację do Sagardi, co pan na to?
Ja: Dziękuje, ale nie mam czasu.
Prezes: W takim razie mogę coś dla pana zrobić?
Ja: Tak, chciałbym większy stadion za rok.
Prezes: Przepraszam, muszę już iść, mam ważne spotkanie, oddzwonię, do widzenia.
Paskudny typ. Po południu poszedłem w miasto, a pod wieczór byłem już myślami przy następnym meczu, przy meczu z Murcią.
Mecz był łatwy, w 35. minucie pierwszą bramkę zdobył Bogdan Stancu. W 45. minucie z rzutu wolnego wyrównał Enrique De Lucas. W 74. minucie po golu Guillaume Hoarau Las Palmas wyszedł na prowadzenie. 10. minut później Pablo Piatti, grający pod nieobecność Jimeneza ustalił wynik na 3:1.
Dzień później Maciek Iwański, zawodnik Getafe, następnego rywala napisał mi SMSa. Napisał w nim, żebym się szykował na niezły łomot. Ciekawe skąd miał mój numer. Iwanek w meczu nie zagrał wielkich zawodów, niestety dobry mecz grał reprezentant Nigerii, Ikechukwu Uche. Strzelił bramki w 13. i 31. minucie. W 89. minucie honorowa bramkę strzeliła przyszła gwiazda, Christian Nazarith.
Potem Las Palmas miał się zmierzyć ze starymi znajomym z Segunda Division, z Realem Sociedad. Strzelaninę w meczu zaczęli goście. W 37. minucie bramkę strzelił kapitan Realu, Xabi Prieto. W 49. minucie po drugim golu tego zawodnika było już 2:0. Sytuacja była beznadziejna. Na szczęście w 53. minucie Christian Nazarith rozbudził nadzieję na zwycięstwo bramką z główki po dośrodkowaniu Laszlo Sepsiego. 9 minut późnej wyrównał Bogdan Stancu. Następna bramka nadawałaby się do "Śmiechu Warte", albo do czegoś w tym stylu.
Zostaje mi tylko powiedzieć "Claudio Bravo, dziękuję". Luis Jimenez się niepokoił, jego rywal Piatti w 86 minucie strzelił drugą bramkę w meczu. W 90. minucie bramkę strzelił de Cerio i ... Sepsi. 5:3, dobry wynik, Las Palmas w tabeli Primera Division pnie się w górę.
Pablo Piatti oświadczył, że Las Palmas jest jego ulubionym klubem, za 2 sezony będzie śpiewał inaczej. Po tym meczu nabrałem przekonania, że Las Palmas nie spadnie. Tylko czy bardziej zainwestować w drużynę, żeby powalczyć o europejskie puchary, czy raczej zbierać pieniądze i zainwestować w stadion? Chyba zdecyduję się na to drugie.
Im lepsza pozycja w lidze, tym większe wpływy z transmisji, więc jest o co walczyć. W tej walce kolejnym przeciwnikiem była Sevilla. Z Sevillą już grałem, tyle że z rezerwami, zobaczymy jak będzie z pierwszym składem. W pierwszej połowie mecz był wyrównany, Sevilla nie dawała rady, nie potrafiła strzelić bramki. Strzelił za to Javier Acuna, ale nie została uznana. W 38. minucie Luis Fabiano strzelił bramkę ze spalonego i tradycyjnie jak przeciwnik strzela bramkę, to jest uznana, nie radziła sobie Sevilla, to jej trzeba było pomóc. W 67. minucie Kanoute podwyższył prowadzenie. Minutę później kolejną bramkę w tym sezonie strzelił Pablo Piatti, odżyły nadzieje na remis. 10. minut później Enzo Maresca pogrzebał nadzieje piłkarzy Las Palmas. Sevilla zwyciężyła 3:1.
Tą porażką zespół specjalnie się nie przejął. Sevilla była faworytem i wygrała. Nadszedł czas na kolejnych starych znajomych, na Malagę. W tym meczu rewelacyjnie grał jeden z moich ulubionych zawodników, Christian Nazarith. Strzelał bramki w 4., 18. i 39. minucie. Pierwszą bramkę w barwach klubu strzelił Diogo Rosado. Goście odpowiedzieli jedynie honorowym trafieniem Salvy, tej bramki jednak nie powinno w ogóle być, ale bramkarz, Daniel Fernandes mocno uwierzył w swoje techniczne umiejętności i chciał minąć przeciwnika zwodem, nie udało się.
Wszystkie mecze do tej pory były niczym, w porównaniu do tego. Las Palmas vs Atletico, najciekawszy mecz kolejki, a może nawet rundy. O tym meczu było głośno w Polsce, napisano, że polski menager sprzedał ten mecz za 100 tysięcy euro. Taką informację podał PS. czyli Przekręt Sportowy, natychmiast tą wiadomość zdementowano i klub pozwał gazetę do sądu, może teraz 90 000. razy się zastanowią, zanim napiszą jakąś kolejną głupotę. Do składu powrócił Luis Jimenez. Lepiej mecz zaczęli goście. W 30. minucie po nieudanej pułapce ofsajdowej bramkę dla podopiecznych Marcello Lippiego. 7 minut później wyrównał Boguś Stancu. Potem na boisku brylował jeden zawodnik, Luis Jimenez. Po jego dwóch bramkach 59. i 68. minucie Las Palmas był bliski wielkiej sensacji, pokonania "Rojiblancos". W 82. minucie Diego Costa zdobył kontaktową bramkę, a 3. minuty później wyrównał Mista. Wszyscy piłkarze "Palemek" ze spuszczonymi głowami, było tak blisko. Wszyscy, wszyscy oprócz jednego, Pablo Piattiego. To on w 87. minucie wykazał się charakterem, walecznością, pociągnął zespół do przodu i strzelił bramkę. 3. minuty później zwycięstwo przypieczętował Bogdan Stancu i na Estadio de Gran Canaria sensacja, Las Palmas ograł słynne madryckie Atletico .
A tak ten mecz skomentował Jacek Gmoch:
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Po sensacji z Atletico miałem apetyt na grubą rybę, na Barcelonę. W pierwszej połowie piłkarze "Dumy Katalonii", Sepsi i Kombarov nie nadążali za szarżującymi Eto i Messim. Barca raziła nieskutecznością, ale w 25. minucie Samuel Eto strzelił jednak bramkę. Piłkarze Las Palmas byli w tym meczu jak galarety, przestraszyli się Barcelony, niesłusznie. Jak się nie dało z akcji, to trzeba było szukać szczęścia w stałych fragmentach. W 59. minucie po powietrznym starciu gigantów, Ponce i Barzagli górą był ten pierwszy i na Camp Nou remis. W 72. minucie Yaya Toure strzelił decydującą bramkę. Kilka minut później idealną sytuację miał Luis Jimenez, był sam na sam z Valdesem, dlaczego nie strzelił? To już jego tajemnica.
Po spotkaniach z dwoma klubami z "innego świata" nadszedł czas zmierzyć się z kimś swojego pokroju. Las Palmas grał z odwiecznym rywalem C.F. Valencia, Levante. Zabawiłem się trochę w Macieja Skorżę. Brakowało mi lewonożnego napastnika, więc na ataku wystąpił ... Eduardo, nominalnie lewy obrońca. To on w 10. minucie po wybronionym strzale Raffaele Schiaviego dobił piłkę i zdobył pierwszą bramkę na nowej pozycji. W 24. minucie Christian Riganò wyrównał. W 36. minucie Helder Barbosa strzelił kolejną bramkę dla U.D. Las Palmas. W 50 minucie stadion zadrżał, Waldo Ponce został wyrzucony z boiska. Specjalnie mnie to nie zdziwiło. Mimo przewagi jednego zawodnika Levante nie ruszyło do ataku, w 79. minucie Luis Jimenez ustalił wynik na 3:0. Po tym meczu, a właściwie po poprzednich 10 meczach wyciągnąłem wniosek, mam jednego zawodnika do wymiany, Daniel Fernandes. 10. meczów bez czystego konta, imponujący bilans, tylko pogratulować.
W meczu z Recreativo nie zagrał już Daniel Fernandes, wystawiłem Kevina Olimpę. Po raz kolejny na ataku wystąpił Eduardo i ... strzelił jedyną bramkę w meczu, oj chyba zagrzeje miejsce na dłużej. Mecz był wyrównany, pod koniec Recreativo miało kilka sytuacji do wyrównania, ale Las Palmas się nie dał i odniósł pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie. Kevin Olimpa bez straty gola, chyba etatowy bramkarz reprezentacji Portugalii będzie oglądał mecze z ławki rezerwowych.
Las Palmas jest rewelacja ligi, zajmuje 5. miejsce, oby tylko udało się zatrzymać w klubie gwiazdy. Viva Las Pamas !
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Stawiaj na dwie taktyki |
---|
W okresie przygotowawczym warto przyuczać piłkarzy do dwóch taktyk – np. domowej i wyjazdowej. Piłkarze łatwiej będą dostosowywać się do zmiany ról w trakcie sezonu i będą lepiej przygotowani taktycznie do spotkań. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ