Ten manifest użytkownika Kolazontha przeczytało już 1214 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
12 sierpnia. Godziny poranne
Świdrujący i coraz bardziej natrętny dźwięk niemiłosiernie pieścił moje uszy. Co to kurwa jest? Chwila grzebania w pamięci i już znam odpowiedź. To zegar z kukułką. Prezent od Padre. Niby zabytkowy i cenny. Czasami mam ochotę wypatroszyć to ptaszysko. Szczególnie wtedy, gdy tupanie kota po dywanie przyprawia mnie o ból głowy. Rzut okiem na ścianę - jedenasta. Pewnie chłopaki kończą poranny trening. Mam nadzieję, że Tassotti ich zbytnio nie przemęczył. W końcu gramy dzisiaj z miłośnikami sera z owczego mleka.
Gdzieś nad Włochami.
Lecimy. Do Mediolanu. Miasta, w którym wszystko się zaczęło.
Tu postawiłem pierwszy raz nogę na włoskiej ziemi. Dostałem pierwszą kosę, poznałem pierwszą wielką miłość oraz ... po raz pierwszy i niestety nie ostatni raz wysłałem człowieka na łono Abrahama. Było ciężko, ale pozbierałem się i po pewnym czasie siałem pestki na lewo i prawo. Nie na darmo nazywali mnie Carlo "La Raccolta".
To były piękne czasy. Nie było drzwi, które by się przede mną nie otworzyły. Mówiąc krótko - miałem szacun na mieście. Pewnego dnia trafiłem na Alberto, który wciągnął mnie do Rodziny. Powoli zdobywałem kolejne szczeble w hierarchii. Aż w końcu szef uznał, że jestem mu potrzebny na Wyspie. Skończyła się era cyngla, a rozpoczął czas gajera, coppoli i wyższej szkoły jazdy. Wtedy też popełniłem największy błąd w swoim życiu. Zamiast wziąć Sophie ze sobą, zostawiłem ją samą. W sumie to nie do końca samą - towarzyszyła jej sześciocyfrowa sumka na koncie. Ciekawe co u niej słychać? Znajomy szuler z Fiorentiny mówił mi kiedyś, że podobno wyszła za jakiegoś Szwajcara i mieszka w Genewie. Tylko kto do jasnej cholery dał licencję temu bałwanowi? Następnym razem jadę barchettą. Albo wezmę cessnę dona.
Parking przed San Siro
O proszę, nawet frajerzy z Neapolu przyjechali. Łuna od ich złotego Rollsa biła na kilometr. Czemu musimy grać na tym hangarze? Wolałbym bardziej kameralną atmosferę - u nas w Palermo, czy nawet w Turynie. A tak moją porażkę będzie oglądało na żywo milion pincet sto dziewincet osób. Będę musiał porozmawiać z padre na ten temat.
Szatnia. 20 minut do rozpoczęcia meczu.
- Panowie, niejeden z Was ma większe pojęcie o mojej pracy niż ja sam. Dlatego powiem krótko, bez zbędnego pierdolenia: zagrajcie jak umiecie i pomóżcie mi udanie rozpocząć naszą, mam nadzieję, owocną współpracę. Podejrzewam, że wiecie skąd się tutaj wziąłem. Wiem też, że wolelibyście aby na moim miejscu stał Lippi czy inny Zoff - po szatni rozszedł się dziwny pomruk - ale jesteście teraz skazani na moje towarzystwo. Dlatego powtórzę: zagrajcie po swojemu. Byle byście sobie nie przynieśli wstydu. A o mnie się nie martwcie - rzuciłem na koniec i zapaliłem szluga.
Piłkarze nagle zbili się w ciasną kupę i szeptali między sobą. Po chwili odwrócili się w moją stronę, a kapitan Cannavaro powiedział:
- Panie trenerze, w imieniu całej drużyny chciałbym powiedzieć, że jeszcze nigdy nie mieliśmy takiej odprawy. Wszyscy pańscy poprzednicy truli nam o taktyce, dyscyplinie i innych pierdołach. A pan nam daje wolną rękę. I za to pana cenimy. I obiecujemy, że nie przyniesiemy wstydu ani sobie, ani nikomu innemu. Pokażemy tym kelnerom prawdziwą włoską kuchnię! - cała drużyna podsumowała wypowiedź kapitana krótkim "Si!"
Zaniemówiłem z wrażenia.
- Chłopaki, tego się po Was nie spodziewałem - wydusiłem po chwili. Na twarzach piłkarzy zagościł szczery uśmiech - ale mam jedną uwagę: jeśli jeszcze raz któryś powie do mnie "panie trenerze", to nie dostanie powołania na kolejne mecze. Mówcie mi Carlo. Zrozumiano?
- Tak jest, panie trenerze - chórem wrzasnęła drużyna.
Znów gdzieś nad Włochami.
Jak powiedzieli - tak zrobili. Słowne chłopaki. Ogolili Greków 3:0 i nawet nie dostali zadyszki. Chyba nie będzie aż tak źle. Po meczu padre zadzwonił z gratulacjami. Niestety nie mógł pojawić się osobiście. Spojrzałem w kalendarz. Przed nami Bułgarzy i Gruzini. Ciekawe, czy im też będzie smakować nasza kuchnia...
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Scout = dobry taktyk? |
---|
Wyznaczając scouta do obserwacji następnego rywala, zwracaj uwagę na wartość atrybutu Wiedza taktyczna. Dzięki temu będzie on w stanie trafnie zasugerować rodzaj treningu przedmeczowego oraz proponowane ustawienie. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ