Ten manifest użytkownika Pomstiborius przeczytało już 2993 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Mam na imię Celly. No dobra, nie jest to moje imię, ale ksywka. Wolę ją bardziej od tych nudnych fabrycznych oznaczeń - Intel® Celeron® Processor 2.40 GHz, 128K Cache, 400 MHz FSB. Sami przyznacie że trochę przydługie i nudne. Dlatego też wymyśliłem sobie nick. Tak, wiem, prawdziwe "drugie imię" powinno być nadane przez kolegów, ale co ja poradzę na to, że do szkoły nie chodziłem, a wszyscy moi znajomi to inne procesory z tej samej linii produkcyjnej. Poza tym znająć wyobraźnię większości osobników, pewnie zostałbym kolejnym "Rudym", "Małym" albo "Miśkiem". Serdecznie dziękuję za taką "oryginalność". Podejrzewam, że JEMU spodobałaby się wymyślona przeze mnie ksywka. Z drugiej strony czemu się ciągle NIM przejmuję? Nawet nie wiem jak ma na imię w rzeczywistości. Znam jedynie jego internetowy nick oraz historię przeglądanych stron. Chociaż z drugiej strony podobno najlepiej można poznać człowieka po jego Temporary Internet Files. ;) Starczy tego marudzenia i filozofowania, pora wrócić do tematu. Znamy się od dawna. Jeśli dobrze liczę będzie już 6 lat. Pamiętam JEGO dumę przy naszym pierwszym spotkaniu. Wtedy mówił na mnie "potwór". Obecnie częściej słyszę "stary złom", ale co mogę poradzić - starość nie radość. Szczerze mówiąc i tak mam szczęście. Przez ten cały okres ciągle zmieniał się skład. Ze starej gwardii zostaliśmy tylko ja i Radek (vel RADEON 9800 PRO 128MB). Z "nowych" jest Ramek (Kingston 1GB 667MHz DDR2 SDRAM), Don Kichot (wygląda na to, że Wiatrak jest mistrzem autoironii) i Barakuda (wbrew pozorom kobieta, na szczęście nie ma w sobie nic rybiego; w każdym razie brzmi to lepiej niż Seagate Barracuda 120GB 7200rpm ST3120026A). Tak na marginesie nasza "rybka" jest niezła, wczoraj byliśmy na randce. Swoją drogą nasz Mistrzu (przynajmniej tak nazwał swoje konto systemowe - głupie, nie?) mógłby ją w wolnej chwili przeskanować - mam wrażenie że złapałem od niej jakiegoś wirusa, aż mnie w pinach łupie. Ach, zapomniałbym o Dividce. Też niezła, ale mam wrażenie że trochę puszczalska - co chwilę zaprasza kogoś do siebie.
Kolejny raz zbaczam z tematu. Obiecuję, tym razem postaram się jednak trzymać kursu. Nasza wspólna historia z menadżerami piłkarskimi sięga roku 2007. Wtedy to Mistrzu (wiem, głupie, wspominałem o tym, ale pozostanę przy ksywce, którą sobie wymyślił – jest i tak lepsza niż ta z portali randkowych) dostał pod choinkę Football Managera 2008. Cóż za odmiana w naszym życiu! Wcześniej to na okrągło strzelanki lub RPG-i, czyli na zmianę karabin i różdżka. To takie dziecinne i niewymagające. Nagle w tą jednostajną rzeczywistość wdarła się gra inna niż wszystkie. Brak w niej akcji, nie trzeba mieć refleksu, ale za to trzeba myśleć. Wiem że to duże wymagania, przynajmniej jeśli chodzi o piętnastolatka. Mimo wszystko postanowił spróbować, podjął wyzwanie. Początki nie były łatwe, chociaż ja się dobrze bawiłem. On z kolei nie miał zielonego pojęcia co robi. Zaczął "ambitnie", od gry Arsenalem. W pierwszym sezonie zdobył wszystkie trofea, w dodatku nie uświadczył porażki. Nic dziwnego, skoro po każdym niepowodzeniu wczytywał grę i próbował jeszcze raz. Nie miał kompletnie pojęcia o taktyce czy treningu (wszystko zostawiał na domyślnych ustawieniach), kompletnie nie przejmował się rozmowami motywacyjnymi. Po prostu nic swoim piłkarzom nie mówił. Potrafiłem to jakoś znieść, chociaż czasami miałem ochotę nawrzeszczeć na niego z powodu ignorancji. Szczytem jednak było coś innego. Dość szybko poważnej kontuzji nabawił się Adebayor i w ataku obok Henry'ego z konieczności niemal cały sezon grał młody Walcott. Strzelił dużo bramek, więcej niż sam Henry, zdobył koronę króla strzelców i to wszystko w wieku 19 lat. Nawet największy bałwan powinien zrozumieć, że jest to wielki talent. Przynajmniej tak sądziłem. Jak można nazwać człowieka, który tak świetnego piłkarza oddaje za bezcen (co to jest 20 mln funtów za kogoś takiego?) największemu rywalowi!? Można jednak powiedzieć, że dostał za swoje. Było to dokładnie 1 kwietnia. Dawno się tak nie uśmiałem. Żart programistów z okazji Prima Aprilis był doprawdy przedni. Niemalże słyszałem szybsze bicie serca z podniecenia na widok wiadomości o otrzymaniu od zarządu 500 milionów. I to "pełne uczucia" rozczarowanie gdy wiadomość okazała się żartem. Odgłosy demolowanego pokoju trwały dobre 15 minut! :)
Kilka razy sam postanowiłem pożartować sobie z niego. Rok później, przy okazji wersji 09, Mistrzu odkrył program do wyszukiwania zawodników. Nazywał się bodajże Skaut Geniek, a przynajmniej tak się przedstawił. Nie mogłem przepuścić takiej okazji. Kilka razy do spółki z Geńkiem "pomogliśmy" mu znaleźć "wielki talent". Miło było patrzeć, jak przed sezonem wydaje wszystkie pieniądze z budżetu transferowego na zawodników, którzy są co najwyżej średniakami. Po kilku takich numerach zaczął wysyłać swoich scoutów, żeby potwierdzili umiejętności zawodników. Wprawdzie niektórzy okazali się uczciwi, ale kilku udało się przekupić. Dzięki temu od czasu do czasu dalej podsyłaliśmy mu "fałszywki", które on naiwnie sprowadzał. Wiele razy słyszałem coś o bugach - wychodzi na to, że nigdy mnie nie podejrzewał. Swoją drogą rację miał pan Murphy (ten od praw Murphy’ego) – „sztuczna inteligencja jest lepsza od naturalnej głupoty”. Jestem pewien że byłbym lepszym menadżerem od niego.
Niestety oprócz zaplanowanych niespodzianek czasami zdarzały się autentyczne wypadki. Ostatnio mniej więcej 4 tygodnie temu. Przysięgam że był to przypadek! Po prostu w historii przeglądanych stron znalazłem zdjęcie bardzo fajnego układu chłodzącego płci żeńskiej. Gdy zobaczyłem, że Mistrzu dodał go do koszyka zakupów, normalnie z wrażenia się zakrztusiłem i na chwilę zawiesiłem system. Niestety wybrałem chyba kiepski moment, przynajmniej tak wywnioskowałem z jego zachowania. W przeciwnym wypadku raczej nie wrzeszczałby o kobietach lekkich obyczajów i straconych sejwach tak głośno, że bez problemu go słyszałem mimo pracy wiatraczków. No i to uderzenie. Kto by pomyślał, że wychudzony nastolatek, który całe dnie spędza przed monitorem może mieć tyle siły? Uderzył pięścią w skrzynkę tak mocno, że wszyscy trzęśliśmy dobrą minutę. Na domiar złego mam wrażenie, że radiator mi się obluzował.
Coś zaczyna się dziać. Dividka aż się trzęsie i jęczy. Wprawdzie to u niej normalne (wspominałem że jest rozpustnicą?), ale tym razem odgłosy są jakby bardziej intensywne. Nowy Football Manager! Jestem ciekaw co też nowego programiści wymyślili. Miło z ich strony, że nie podnieśli wymagań sprzętowych, bo pewnie trafiłbym do lamusa. Ok, nowa gra, zobaczmy jakie ligi wybierze. Ile?!? Gdzie Ty masz oczy?!? Nie widzisz tych gwiazdek na dole, a konkretnie ich braku?!? Przecież ja nie uciągnę takiej bazy! Oj, zaczyna się robić gorąco, poluzowany radiator daje o sobie znać. Błagam Cię, przerwij póki możesz! Nie rób mi tego! Tyle razem przeszliśmy, a Ty chcesz mnie teraz zamordować? Na litość boską, tylko nie wciskaj przycisku kontynuuj! Nie wciskaaaaaa…
***
Dnia 10 listopada Anno Domini 2009 przeżywszy lat 6 i pół odszedł do wieczności nasz wieloletni przyjaciel Intel Celeron 2.4, zwany przez kolegów Celly, o czym zawiadamiają jego przyjaciele Radek i Ramek oraz pogrążona w bólu narzeczona Barakuda. Pokój jego rejestrom.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Stawiaj na dwie taktyki |
---|
W okresie przygotowawczym warto przyuczać piłkarzy do dwóch taktyk – np. domowej i wyjazdowej. Piłkarze łatwiej będą dostosowywać się do zmiany ról w trakcie sezonu i będą lepiej przygotowani taktycznie do spotkań. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ