Informacje o blogu

Bez taryfy ulgowej

Hiszpania

sezon 2009

Ten manifest użytkownika zachi przeczytało już 2540 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

 

 

           Stare śmiecie – rzekłem i uśmiechnąłem się do monitora. Monitor zachował powagę, ale nie wpłynęło to na moje dobre samopoczucie. Ponownie zawitałem do klubu seniora „Znicz” - tym razem jako selekcjonejro reprezentacji Hiszpanii, co można uznać za krok wstecz – ale maszerowanie do tyłu lepszym jest dla mnie zajęciem niż układanie domków z zapałek pomiędzy meczami reprezy. A tak – sama radość – wymęczone zwycięstwa w Polskiej 1 lidze a na deser ważne mecze międzypaństwowe.

           Do dzieła. Choćby nie wiem jak się człek starał, to nijak nie zaliczy Znicza Pruszków do potęgi piłkarskiej – nawet w Polsce. Średniak zupełny zaplecza Ekstraklasy i tyle. Baza treningowa jest co prawda „zadowalająca”, ale cóż znaczy to enigmatyczne stwierdzenie – tego nawet najstarsze kurtyzany nie wiedzą. Stadionik mały, 4900 miejsc (w tym 1900 siedzących, dla szczęściarzy i pana Krzysia, stałego bywalca). Stan stadionu – kiepski. Jedyny plus to opłata za wynajem, wynosząca jeden euro rocznie (plus podatek zapewne). Ach, bym zapomniał - jest podgrzewana płyta boiska!

             Kadra szkoleniowa – można by rzec tyle – jest obecna. Mam asystenta, zwie się ów Artur KALINOWSKI. Jedyne o czym ma pojęcie to ofensywa (11). O dziwo ma również wysoki poziom determinacji (13) co sugeruje że codziennie rano musi się budzić z nielichym kacem.

            Trener Jarosław SKORUPSKI – tutaj już nie ma żartów. Ofensywa (12), praca z juniorami (10) oraz technika (16) sugeruje że strzelał, jako zawodnik, bramki z każdej pozycji – nawet z tej uznawanej za najtrudniejszą (czyli z ławki rezerwowych).

            Piotr DZWONEK – trener bramkarzy – to on, jak nic, jest autorem słynnego „Dudek Dance” oraz nie mniej słynnych „Pajacyków Borubara”. A na poważnie – ujdzie w tłoku (trening bramkarski – 14). Pan Dzwonek ani chybi pochodzi z pruskiej rodziny – świadczy o tym poziom dyscypliny, która wynosi 18.

           Trener siłowy – Marcin BARTKOWIAK – potomek góralki oraz górnika (nie wiem dlaczego tak sądzę) – kondycja (11), praca z juniorami (18) – ujdzie.

           Krzysztof BISKUPSKI – wiedza medyczna (10) sugeruje iż pan Krzysztof ma dobre kontakty z lokalną apteką oraz zna osobiście panią Goździkową.

           Skaut Kamil WACŁAWCZYK – gwiazda, absolutna gwiazda sztabu szkoleniowego klubu Znicz Pruszków. Ocena potencjału gracza (5) , ocena umiejętności gracza (7) – owe umiejętności sugerują iż mr. Wacławczyk ma kłopot ze znalezieniem własnej rzyci, a co dopiero kopacza jakowegoś.

 

            Tak się prezentuje mój sztab szkoleniowy – lipa niezwykła, więc trza by sprowadzić do klubu wzmocnienia – zarówno trenerskie, jaki i piłkarskie.

 

            Zacznijmy od kopaczy. Przychodząc do klubu lubię sprowadzić sobie kilku zawodników, tak żebym miał później do siebie albo pretensje, albo też słowa pochwały za dobry wybór. Znicz i tak wymaga wzmocnienia, więc można w tym przypadku połączyć przyjemne z pożytecznym. Zarząd był wyjątkowo hojny – przeznaczył na transfery ZERO dutków. Będzie trzeba pokopać na boiskach podwórkowych. Co prawda 'stockowym' składem da się coś ugrać, ale zawsze lepiej mieć szerszą ławkę rezerwowych, co by chłopaki mieli z kim pogadać w czasie jej grzania.  Po dość wnikliwym przejrzeniu rynku transferowego sprowadziłem :

 

  1. Mariusz RACHUBIŃSKI - Polska, wolny transfer (dawniej Widzew Łódź oraz Concordia Piotrków Trybunalski) napastnik, 23 lata, wartość po transferze : 3.000 eu

  2. Fernando Ismael Rodriguez MORALES – Paragwaj, wolny transfer (dawniej Cerro Porteno, Zagłębie Lubin, Śląsk Wrocław) ofensywny pomocnik (lewy/środek), 23 lata, wpt : 4.500 eu

  3. Mbei PASTEUR – Kamerum, wolny transfer (dawniej Liberia) napastnik, 21 lat, wpt 16.000 eu

  4. Sergio Leandro Seixas Santos BATATA – Brazylia(Polska), wolny transfer ( dawniej ŁKS Łódź, Piotrcovia, Pogoń Szczecin, GKS Katowice, KSZO Ostrowiec, Widzew Łódź, Brasil de Pelotas, Dyskobolia Grodzisk Wlkp, Warta Poznań) defensywny/ofensywny pomocnik (środek), 30 lat, wpt : 5.000 eu

  5. Łukasz KALINOWSKI – Polska, wolny transfer (dawniej Jeziorak Iława, Unia Janikowo) ofensywny pomocnik (lewy), 26 lat, wpt : 4.000 eu

 

          Rachubiński, Morales, Pasteur i Batata grywali już u mnie (gdy moja reinkarnacja w poprzednim sejwie prowadziła reprezę Polski oraz Znicz) – więc brałem ich w „ciemno” - Kalinowski to dla mnie nowość zupełna. Szału w jego przypadku nie ma, ale dziury w kadrze załata. W sztabie szkoleniowym pojawili się natomiast :

Lukas WACŁAWCZYK (trener , defensywa 11, ofensywa 14, technika 14 – atrybuty psychiczne zupełne dno, może to krewny Kamila WACŁAWCZYKA, tak – tej gwiazdy od skautingu u mnie),

Paweł SURMA (skaut , ocena potencjału 8, ocena umiejętności 13) oraz

Arkadiusz CHYLA(CHYŁA?) - skaut, oc.pot. 12, oc.um.8.

          Taktyka to u mnie miks który raz się sprawdza (VfL Osnabruck w FM09 , repreza Polski w FM10 i AC Milan w FM10) a raz nie (Wisła w FM09) – jest to formacja : 4 obrońców ( w linii ) 2 defensywnych pomocników , 2 skrzydłowych oraz dwójka napastników. Na boisku w środku formacji widać tak jakby wielką dziurę, ale, o dziwo, często się sprawdzało w praniu i przyniosło mrowie sukcesów. Zobaczymy jak będzie z tym w Pruszkowie – montować nowej taktyki nie mam zamiaru, ewentualnie przesunę jednego defensywnego pomocnika na środek pomocy. Skład (optymalny) prezentuje się następująco :

 

 

CHAŁAS                      PASTEUR

 

KACZMAREK                OSOLIŃSKI                    MAJKOWSKI

 

EKWUEME

 

JANUSZEWSKI       PTASZYŃSKI    OWCZAREK         RADLER

 

BIENIEK

 

          Tutaj ustawienie taktyczne już delikatnie zmienione, gdyż Osoliński nie radzi sobie zupełnie jako defensywny pomocnik - został więc przesunięty nieco do przodu.

 

           Początek sezonu to, oczywista, mecze sparingowe. Żeby się za bardzo nie rozpisywać (nigdy nie przywiązuję wielkiej wagi do sparingów – każdy ma jakieś zboczenie przecie) – wyniki :

 

27.06.2009   Znicz Pruszków-Dunajska Streda   0:1

28.06.2009   Znicz Pruszków-Fotbal Trinec        5:0 ( Kalinowski, Majkowski,

                                                              Cermak-sam., Rybaczuk,  Rachubiński )

2.07.2009     Znicz Pruszków-Arka Gdynia         4:3( Pasteur, Ptaszyński, Morales 2 )

6.07.2009     Olimpia Grudziądz-Znicz Pruszków 2:1( Chałas )

9.07.2009     Znicz Pruszków-Nafta Lendava     2:3( Rachubiński 2 )

12.7.2009     Znicz Pruszków-Widzew Łódź       1:2( Batata )

16.7.2009     Znicz Pruszków-Piast Gliwice       1:2( Chałas )

20.7.2009     Znicz Pruszków-Legia Warszawa   0:2

 

        Mecze towarzyskie rozegrane ( przez asystenta ) - 25 lipca rusza liga. Jedziemy do Świnoujścia, zmierzyć się z tamtejszą Flotą. Na konferencję prasową udałem się na odczepnego. Kilka rzuconych zdawkowych odpowiedzi zadowoliło, wysłanego z Niezależnego Ekspresu Sportowego Pruszków, pana Sławomira Mańka ( konferencja wyglądała tak, iż Maniek znużonym i zaspanym głosem zadawał pytania, a ja jeszcze bardziej smętnym tonem odpowiadałem. Wypiliśmy po szklance Frugo, nie wiem skąd się tam wzięło, Maniek zeżarł paluszki. Ot, chamstwo ).

 

 

25.07.2009 , 1 kolejka I Ligi , Flota Świnoujście , wyjazd

           Gwiazda skautingu Wacławczyk Kamil zdał tuż przed meczem tajny, urodzony zapewne w nielichych bólach raport o Flocie – prawił w nim o taktyce przeciwnika (4-4-2), szerokości boiska (wąskie) oraz o tym iż Rafał ANDRASZAK może sam rozstrzygnąć losy meczu ( to zmusiło mnie do zastanowienia się, na cóż trener Floty wystawia pozostałych zawodników, skoro ów Andraszak to taki Czak Noris. Ech, przepisy... ). Istotna wydała mi się szerekość boiska – skoro jest wąsko, to trza będzie zwinąć skrzydełka, pomyślałem. Ale ewentualną zmianę ustawienia przeprowadzę po kilku minutach meczu.

           Niestety kontuzje i zmęczenie spowodowały że nie mogę wystawić na ten mecz optymalnego składu. Łatam więc braki zamiennikami i wyjściowa jedenastka na ten mecz prezentuje się następująco : BieniekRadler, Januszewski, Jędrzejczyk, Ptaszyński Emmanuel Ekwueme ( podkreślam jego imię, ponieważ po lokalnych kartofliskach biega cała wioska Ekwuemów, tak jakby ktoś kiedyś rzekł – „chcesz mistrzostwo? Kup Ekwuema” ), Piesio , Kaczmarek , OsolińskiPasteur , Chałas.

Pogoda – silny wiatr , 21 stopni – na gwizdku Paweł Raczkowski ( jak prawił kabaret Limo – zagwiżdże, bo ma gwizdek i lubi ), bukmacherzy prawią : na Flotę 7-4 , remis 11-5, Znicz 5-4 – oho , robimy za faworyta. Tak więc rozpoczęło się widowisko (sarkazm)...

            Do 13 minuty kopanina, bieganie za piłką – standard. Lecz w owej feralnej 13 minucie wielki smutek dla mnie – Damian Staniszewski, napastnik Floty, urywa się obrońcy, ładuje techniką w długi róg i ... cóż, gol. Flota-Pruszków 1:0.

            Chciałbym teraz napisać iż złość spłynęła nieludzka na piłkarzy mych, że szał zwycięstwa ogarnął ich i uniósł do góry (lub nad morze) – chciałbym. Zamiast tego napiszę iż w 17 minucie meczu kontuzji nabawił się Bartosz Osoliński, mój środkowy pomocnik. Wymuszona zmiana – wchodzi Batata.Kopanina trwa w najlepsze – strzały z jak największej odległości od bramki, z kątów wybitnie ostrych, przypadkowa klepka w środku pola..

            29 minuta, piłka wrzucona za kołnierz moich obrońców, do piłki dopada Staniszewski, ogrywa Jędrzejczyka i pyk – po długim rogu – na dwa do zera.

            34 minuta – radość w zespole pływaków – Jędrzejczyk fauluje w polu karnym – jedenastka! Do piłki podchodzi niezastąpiony Staniszewski – lutuje panenkę i jest 3:0 dla gospodarzy. Cały Pruszków płacze.

            Przerwa. Oj, jestem cholernie zły. Jędrzejczyk (ze świetną notą 4.7) przoduje wśród moich wyrobników. Nawet nie mam kim zastąpić tego łamagi – na ławce siedzi jeszcze większy ogórek. Indywidualny opieprz dostaje właśnie Jędrzejczyk, oraz kolejny miglanc – Pasteur (5.8) – ten ma farta że ni w ząb po polsku nie potrafi, po francusku jeno szwargoli. Reszta ronaldów dostaje przykazanie Wujka Piotrka numer Jeden – dajcie z siebie więcej ( jak mawiał Kaziu do swego drobiu ).

            Wychodzimy smętni na drugą połowę. W taktyce nie grzebię – mam do niej zaufanie ;).

            56 minuta meczu i światełko w tunelu – Ekwueme uderza z rzutu wolnego, piłka odbija się od muru, trafia do Kaczmarka. Ten spokojnie wkręca w ziemię pilnującego go defensora i ładuje po krótkim. Mamy kontakt !

            74 minuta spotkania – pół zespołu biega już prawie na rzęsach – nawet Red Bull już na nich nie działa. Zarządzam zmiany – z placu schodzą : Piesio oraz Ekwueme, zastępują ich Adamski oraz Morales.

            W 80 minucie szok – aut dla nas tuż przy polu karnym, Januszewski podaje piłkę do Chałasa, ten zagrywa ją na pierwszy kontakt do Bataty, klepka do Januszewskiego – Dziadek Artur podnosi głowę, namierza wbiegającego w pole karne Moralesa, wykłada mu piłkę idealnie na stopę – Morales zamyka oczy, kopie i... jest! 2:3!

            Do końca meczu pozostało już niewiele minut, więc odsłaniamy Magdę, idziemy na całość (czy jakoś tak) i ustawiamy ofens. Zapowiadało się zacnie, naprawdę zacnie. Ale w 88 minucie piłkę przed polem karnym dostaje Staniszewski – uderza delikatnie i jest 2:4.. Żal i smutek..

            I byłoby już naprawdę grobowo, gdyby nie moja ukochana „eFeMowa Metafizyka” - sędzia ogłosił iż do regulaminowego czasu gry dokłada, jako bonus, dwie minuty. Na szczęście miał zegarek marki „Szajsmeks” - więc moje zdolne chłopaki przeprowadziły cud akcję w ... 93 minucie spotkania. Piłka ze skrzydła do Pasteur'a, ten zgrywa ją piętką do nadciągającego przed pole karne Moralesa – potężna bomba i mamy jakby mniej smutne wspomnienia z meczu – 3:4.

            W szatni kiła, smutek, rzeżączka i reformy Tuska.. Jędrzejczyk poprawia średnią z 4.7 do 4.9 – aż się chce go przytulić, taka to poprawa. Radler (prawy obrońca) – nota 5.4. Na drugim biegunie Kaczmarek (8.0) oraz Morales (7.4) – więc dla tych dwóch po lodzie, a pozostali wracają do domku na piechotę. Graczem meczu zostaje (niespodzianka) Damian Staniszewski (nota 9.5) – statystyki meczowe prawią co następuje :

 

 

        Celne podania, udane wślizgi, wygrane górne piłki – we wszystkich tych elementach Flota miała przewagę. A ciężko chyba uznać iż 2705 kibiców było ich trzecim zawodnikiem, przeca w tej liczbie znajdują się zapewne kibice Znicza.. Smutek i żal, podsumowując pierwszą kolejkę w moim wydaniu. Kaczmarek siedzi cicho w tyle autobusu, gdzieś w środku siedzi Morales – ja zasępiony obok kierowcy, a reszta zespołu oraz sztab szkoleniowy truchtają za autem, wdychając spaliny.

                Wracamy do domu. Kibice są rozczarowani, ocena meczu niska a co gorsza na miejscu dopada mnie niezawodny dziennikarz Maniek i chce ględzić. Podsuwam mu zgrzanego od biegu ( przeca spory dystans zrobił ) asystenta Kalinowskiego i urywam się do domu. Boli mnie głowa a w następnej kolejce gramy u siebie z Górnikiem Zabrze.

 

01.08.20092 kolejka I Ligi . Górnik Zabrze , dom

 

 

          Już dzień wcześniej przed stadionem dopada mnie Maniek – bredzi zwyczajowo, ja również – zaczynam sądzić iż świetnie się rozumiemy, chociaż nie rozumiem co do mnie mówi. W głowie wyświetla mi się zdanie : to pierwszy mecz przed własną publicznością, mam nadzieję że ochrona solidnie ich przetrzepała i nie wyłapię w głowę czymś cięższym od akumulatora a lżejszym od pralki.

          Gdzieś tam w tle Legia sprzedaje Borysiuka do FC Sevilla, Łukasz Surma przechodzi do Gallipoli, a mnie w mózgu się pi... znaczy, krystalizuje się wizja składu który ma odprawić Górnik do domku w smutku i żałości. Z ogromną radością wykopałem ze składu Jędrzejczyka, dokonałem kilku zmian i wyjściowa jedenastka to : BieniekRadler (dostanie szansę, trudno, zmiennika niet), Januszewski, Owczarek, PtaszyńskiEkwueme, Majkowski, Kaczmarek, MoralesPasteur, Chałas.

          Niezawodny Wacławczyk dostarczył mi (na dyskietce! Idiota! Pół dnia szukałem komputera ze stacją dysków) raport o przeciwniku – w poprzednim meczu Górnik rozwalcował u siebie Sandecję Nowy Sącz – 3:0. Szczot, Madejski, Danch – albo oni faktycznie potrafią strzelać, albo Sandecja grała jednym obrońcą ( na wszelki wypadek sprawdziłem – nie, grali 4-4-2). Przed wyjściem na murawę mówię chłopakom że mogą wygrać – rany bose, oczywiście że mogą. Górnik to nie Manchester United. Gramy.

          Zaczyna się od dobrego żartu, w 3 minucie meczu. Wesołek Madejski (Górnik) przeżartował pół boiska, wrzucił dowcipną piłkę w pole karne a tam dopadł do niej drugi żartowniś, Szczot i wrzucił mojemu Bieńkowi psikusa do bramki. Jest, ha ha ha, zabawnie. 3 minuta meczu a tu, ha ha ha, Znicz-Górnik 0:1.

          Przerwa. Idziemy do szatni. Mówię tym moim zuchom że w drugiej połowie oczekuję od nich więcej, nie wiem dokładnie czego, ale więcej. Od wszystkich jak leci, żadna łajza nie ma zaspać. Kiwają potakująco głowami, ale podejrzewam iż wacek ich obchodzi co do nich mówię. Patrzę na oceny – po meczu muszę zapytać statystyków co to za dowcip – żaden z moich grajków nie ma oceny niższej od 6.2, najwidoczniej to cud, jeno taki świecki .

          55 minuta – pierwsze zmiany. Batata na środek pomocy za Moralesa (a tak ładnie zagrał w poprzedniej kolejce, teraz lipa i 6.6) oraz Piesio za Majkowskiego (prawa pomoc).

          68 minuta meczu, moje chłopaki dalej bombardują.. trybunę za bramką gości. Tłuką na wiwat jakby Piłsudski się obudził.

          W 82 minucie Pasteur kropnął solidnie, ale : w sam środek bramki oraz : prosto w bramkarza. Gdyby nie te dwa fakty, byłby remis. A tak – wstyd, klęska, upokorzenie. Co prawda Górnik to marka solidna, ale graliśmy u siebie! Statystyki meczowe :

 

 

           Zaczyna mnie głowa napieprzać.. Żeby nie było za oryginalnie – kibice znowu niezadowoleni z wyniku. Niewielkim pocieszeniem jest dla mnie fakt iż nie pojawił się Maniek. Pewnie upił się w jakimś kącie z radości. Cały zespół odlicza już dni do 5 sierpnia – jedziemy do Kluczborka, odbić sobie te dwie porażki na tamtejszym MKS.

 

05.08.20093 kolejka I Ligi , MKS Kluczbork , wyjazd

 

           Dzień zaczął się dla mnie od rozklejenia koperty z raportem przygotowanym przez skauta Wacławczyka. Znalazł w domu starą drukarkę i teraz mam przynajmniej wszystko szare na białym. Chyba kupię mu nową taśmę do tej igłówki.

           W raporcie stoi iż boisko w Kluczborku mają wąskie, oraz że zagrażał nam będzie niejaki pan Waldemar SOBOTA, określony przez Wacławczyka jako snajper. Brzmi groźnie, jak będzie się okaże. Zmieniłem ustawienie zespołu – zamiast skrzydłowych zagram trzema środkowymi pomocnikami, tak więc skład wygląda tak : Bieniek – Radler, Januszewski, Owczarek, Ptaszyński – Ekwueme, Morales, Batata, Adamski – Chałas, Pasteur.

           Tutaj mała ciekawostka - w ataku na ten mecz MKS Kluczbork wystawił radosny duet SOBOTA-SOBOTTA. Od razu pomyślałem że ten Sobotta to tamten Sobota ale sklonowany i to z błędem, to i umiejętności będzie miał liche.

           Gwizdek sędziego i zaczyna się cyrk. Trzydziesta sekunda meczu i już Sobota sprawdza czy mój Bieniek to aby na pewno bramkarz. Coś musiało mu zepsuć badania, ponieważ uparł się iż je ponowi w 10 minucie – wynik ? Bieniek to jakaś atrapa, nie bramkarz – stan meczu 1:0 dla MKSu.

           Wynik nie zmienia się do przerwy. 0:1 i szykuje się kolejna wtopa. I to z kim, z Kluczborkiem.. Wstyd – grajkom wjechałem na ambicję i tak jakby weselsi wyszli na drugą połowę. Mam nadzieję iż nic nie palili w kącie szatni.

           Niestety. 52 minuta, rajd prawym skrzydłem przeprowadził Sobota, wrzucił piłkę w pole karne, akcję zamknął Kamil NITKIEWICZ i podwyższył wynik mecz na 2:0 dla MKSu. Moi zawodnicy nie zdążyli się nawet rozejrzeć gdy Sobota strzelił 3 bramkę dla Kluczborka w 61 minucie.

          I dopiero ta bramka zdenerwowała moich zawodników (muszą mieć jakieś problemy z głowami, trza ich wysłać do neurochirurga) – 62 minuta, tuż po wznowieniu gry, piłkę na 30 metrze otrzymuje Chałas, rozpędza się, mija obrońcę, wpada w pole karne i ładuję gałą po długim rogu – stojący w bramce MKSu Krzysiu STODOŁA nie ma najmniejszych szans.

          A to dopiero początek. 70 minuta, piłkę na skrzydło do Januszewskiego zagrywa Batata, ten wrzuca ją w pole karne – Pasteur skacze, uderza piłkę swą afroamerykańską fryzurą i mamy 2:3 !

          Ładnie żarło i zdechło.. 80 minuta – z rzutu rożnego piłkę zagrywa Michał Glanowski, skacze do niej Dawid Nowacki i spokojnie kieruje ją do bramki. 2:4 ... Już po wszystkim.. Statystyki to aż żal pokazywać, ale niech będzie :

 

 

          Tak jest – pycha to okropna przywara. Nazwę to chyba syndromem van Gaala, chociaż zupełnie nie pamiętam gdzie rzuciłem mój notatnik. Będzie trzeba jednak popracować nad zupełnie nową taktyką.

          Za autokarem biegnie dziś cały zespół plus kadra szkoleniowa, ja siedzę zasępiony obok kierowcy.

 

 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.