Informacje o blogu

Bez taryfy ulgowej

Hiszpania

sezon 2009

Ten manifest użytkownika zachi przeczytało już 897 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

 

03.10.2009 - 13 kolejka I Ligi

 

      Gramy u siebie, pogoda dopisuje ( sucho, 10 stopni ), Pasteur biega na treningach ze słownikiem w dłoni, kilkunastu kibiców przesyła mi ciepłe maile (nie, nie zawierają homoseksualnych insynuacji) – nie ukrywam że podbudowuje mnie to na duchu przed spotkaniem z Wartą. Przewagę własnego boiska musimy wykorzystać w maksymalnym stopniu – należy wygrać, najlepiej z przewagą dwóch, trzech bramek. 

 

 

       

        Do pierwszej jedenastki zostają wybrani : Bieniek – Radler, Januszewski, Daouda, Udvari – Ekwueme, Mikołaj Rybaczuk, Kalinowski, Osoliński – Rachubiński, Chałas. Na ławce razem ze mną usiądą :Błażejczyk – Owczarek - Batata, Paweł Kaczmarek, Morales – Pasteur i Ikpotor. Ta osiemnastka ma Warcie wybić z głowy marzenia o zdobyciu choćby punktu na stadionie MZOS w Pruszkowie.

       Nastawiam chłopaków na grę ofensywną, chcę szybko zdobyć bramkę lub dwie i dalej już spokojnie kontrolować mecz. Chęci a wykonanie to dwie różne sprawy, więc jak będzie w praniu to się okaże. 

       Gwizdek sędziego, Znicz rusza do boju. Od początku spotkania piłka znajduje się głównie na połowie przeciwnika, Warta gra wyraźnie spięta i przestraszona. Akcje wyprowadzają bez pomysłu, bez polotu, na bardzo wolnych obrotach. Moja linia defensywna nie ma najmniejszego kłopotu z powstrzymywaniem ich ataków, ich napastnicy zachowują się jakby natrafiali na Mur Chiński.

      My z kolei przeprowadzamy akcje za akcją, nieustannie zmuszając ich bramkarza do maksymalnego skupienia. Niestety większość strzałów jest na wiwat, Chałas, Rachubiński i Osoliński mają problemy z wstrzeleniem się bramkę. 

       W 27 minucie piłkę przed naszym polem karnym przechwytuje Ekwueme i natychmiast zagrywa ją do Rachubińskego. Mariusz przytomnie nie zgrywa jej od razu, tylko biegnie z nią kilka metrów absorbując uwagę obrońców tak, by Kalinowski zdążył ustawić się na swojej pozycji na lewym skrzydle. Podanie do niego, Kali przyjmuje piłkę, dobiega z nią do linii końcowej i centruje w pole karne gdzie świetnie pokazuje się Chałas. Tomek skacze i głową kieruje piłkę do bramki. 1:0 !

 

 

         - Brawo, tak trzymać! - zdzieram gardło. - Nie dajcie im się wgrać, cisnąć ich wysoko! 

        Wołam do siebie doświadczonego Januszewskiego i przekazuję mu polecenia dla zespołu. 

       Chłopcy zrozumieli że teraz nie można sobie odpuścić, a wręcz przeciwnie, należy podkręcić tempo tak, by Warta nie wiedziała gdzie się znajduje i ilu mamy zawodników na murawie. 

       Tak też się dzieje, Znicz walcuje Wartę, ugniata, ale kolejne bramki nie padają – albo strzał leci za stadion, albo świetnie sprawuje się bramkarz poznaniaków, Radliński. Do przerwy więc skromne prowadzenie, 1:0. 

 

         W szatni radość, chłopaki gratulują sobie dobrej gry. Dłuższą chwilę muszę ich uciszać. 

        - Nie ukrywam, panowie – zrobiłem poważną minę. - Jestem z was zadowolony – śmiech. Nie dajcie sobie narzucić ich stylu gry, to my gramy u siebie, to my mamy przewagę i to my prowadzimy, nie chcę by to się zmieniło do końca meczu. Nie kopcie piłki na oślep do przodu, byle się od niej uwolnić bo wyłapiemy kontrę i będzie smutek. I z czego rżysz Pasteur, jak nie wiesz co mówię?

          - Abla, abla, abla – powiedział Pasteur i uśmiechnął się szeroko.

         - Tia, cokolwiek – udałem rozgniewanego. - Mikołaj, Łukasz – zwracam się do Rybaczuka i Kalinowskiego. - Odpoczniecie teraz sobie, gramy w następnej kolejce z Wisłą w Płocku, nie chcę by cały zespół czołgał się u nich po murawie. Kaczmarek i Morales, wy wchodzicie na ich miejsce! Pamiętajcie cały czas jak mamy grać, pełna kontrola, dokładne podania, w miarę możliwości atakować skrzydłami i zgrywać piłki do napastników, jazda mi stąd, na boisko! - odprawa skończona.

         Pierwsze minuty pokazały iż moje słowa zespół zakodował sobie w głowach idealnie. Piłka krąży między formacjami aż miło patrzeć, a przecież to tylko zaplecze Ekstraklasy. Zamykamy Wartę na ich połowie, zupełnie nie dajemy im pograć. W 58 ściągam z boiska ospałego dziś Rachubińskiego, szansę dostaje Ikpotor, liczę na jego celne uderzenie z dystansu.

        Do końca meczu stwarzamy jeszcze kilka sytuacji bramkowych, niestety naszym strzałom brakuje celności, trzeba będzie na treningach solidniej się do tego przyłożyć.

         Spotkanie kończy się wynikiem 1:0, zgarniamy komplet punktów, mimo zwycięstwa żal mi straconych okazji by powiększyć konto bramkowe. W ogólnym rozrachunku i tak jest dobrze, mamy trzy punkty, taki był cel i udało się go osiągnąć bez większych nerwów.  

 

 


 

 

04.10.2009 Niedzielne popołudnie, robota papierkowa.

 

 

Chwilę po południu otrzymałem fax z hiszpańskiego ZPNu. Muszę przesłać powołania na mecze eliminacyjne MŚ2010, z Armenią (10 października) oraz Serbią i Hercegowiną (14 października), oba spotkania gramy na wyjeździe.

W kadrze nie przeprowadzam żadnej zmiany, powołuję dokładnie tych samych zawodników którzy zagrali z Belgią i Estonią, w klubach sprawują się jak trzeba, a eksperymentów przed meczami o punkty nie lubię.

 

 

 

Po ciężko przepracowanej godzinie (śmiech) koncentruję się na zaniedbywanej ostatnio rodzinie. Trzeba przecież mieć gdzie wrócić po meczu, prawda?

 

 


 

 

07.10.2009   14 kolejka I Ligi

 


       odpalam trzeciego papierosa w ciągu godziny, zwykle palę kilka na dzień, niestety tylko ten cholerny nałóg pozwala mi w jakimś stopniu zapanować nad nerwami. To będzie niezwykle ciężki mecz, kolejny już typu „nie można go przegrać”. Po ostatnich występach udaje nam się wskoczyć na dziesiąte miejsce w lidze, więc zarząd zaczyna spać spokojniej, a ja powoli przypominam sobie co to jest ten sen, tak właściwie.

         Przed meczem wysłałem asystenta Kalinowskiego by spławił w kilku zdaniach coraz to bardziej smutnego i ponurego Mańka. Im bardziej smutny jest Maniek, tym Znicz jest wyżej w tabeli, radosna zależność. 

           Żeby jednak nie było zbyt wesoło, pogoda przypomina nam jaką mamy porę roku. Wiatr solidnie dmucha, jest chłodno (7stopni), ponuro i mokro (mżawka). 

 

       Do meczu jeszcze godzina czasu, zespół przeprowadza ostatnią rozgrzewkę, nie chcę kontuzji ponieważ nie stać nas na to. Wacławczyk przynosi mi spóźniony raport (coś podejrzanie pan Kamilek unikał mojego wzroku) na temat zespołu z Płocka. 

         Mają wyjść w ustawieniu 4-4-2, boisko jest długie (idealne dla naszego stylu gry), a Łukasz MASŁOWSKI ( w tym sezonie w I lidze : 15 meczy / 1 bramka / 2 asysty / średnia ocen 6.84 ), 28-mio letni skrzydłowy Wisły, ma być największym zagrożeniem dla naszej defensywy. 

       Do gry od pierwszej minuty przygotowują się : Bieniek – Piotr Klepczarek, Januszewski, Daouda, Udvari – Batata, Mikołaj Rybaczuk, Paweł Kaczmarek, Ekwueme – Chałas oraz Pasteur.              Musiałem dokonać kilku zmian ze względu na zmęczenie zawodników, liczę na to iż zmiennicy wniosą do gry niezbędny powiew świeżości. Na ławkę wędrują : Błażejczyk – Owczarek, Radler, Ptaszyński – Morales, Osoliński – Ikpotor. Zdecydowana przewaga graczy defensywnych, ale takie ma być podejście naszego zespołu w tym meczu – uważnie w obronie i szybko w kontrofensywie.

 

      19:30 , pierwszy gwizdek sędziego, ( psia jucha z tym deszczem ) gramy! Moje chłopaki wyglądają na przestraszonych, niedobrze !

         Wołam więc szybko do siebie Januszewskiego, mojego człowieka od kontaktu z zespołem i krzyczę : więcej odwagi! Odważniej, twardo grać, ale fair!

Zdzieranie gardła przynosi skutek bardzo szybko, nasze akcje zyskują na płynności, niestety wciąż mamy zbyt wiele niecelnych podań.

         Piłka wędruje od bramki do bramki, dużo walki w środku boiska, ale gra jest czysta, sędzia nikogo nie kara żółtą czy też czerwoną kartką. Wisła gra dużo piłek na dobieg do napastników, ale Bieniek przytomnie zachowuje się w polu karnym i wychodzi z bramki wtedy kiedy trzeba.

        W 21 minucie na dwudziestym metrze piłkę dostaje rozpędzony Pasteur, wpada w pole karne, ogrywa czterech rywali i .. pudłuje okropnie, a szkoda, to była świetna okazja! Dwie minuty później po solowej akcji Kaczmarka znowu groźnie pod bramką strzeżoną przez Mierzwę, niestety Ekwueme strzela zbyt lekko.

         Do przerwy na boisku niewiele się już dzieje, mój zespół w pada w anemię a widać że i Wisła bez pomysłu na grę. To co pokazali w pierwszej połowie moi chłopcy i tak upewnia mnie w przekonaniu iż ten mecz jest do wygrania, a remis to będzie o wiele za mało. 

         - Nie jest źle, panowie – mówię. - Gramy swoje, nie podoba mi się że ostatni kwadrans gracie tak, jakbym wam do kostek przyspawał metalowe obręcze! Więcej ruchu, chłopcy, więcej piłki na skrzydła, oni nie mają nad wami żadnej przewagi! Radler, szykuj się, wchodzisz za Klepczarka – dodaję na koniec.

Druga połowa to już zupełnie inna gra w wykonaniu Znicza. Spychamy Wisłę do głębokiej obrony, a już w 50 minucie szybka akcja zespołu daje nam rzut rożny, po którym Daouda zdobywa bramkę głową, wykorzystując celne dośrodkowanie Mikołaja Rybaczuka. 1:0 !!

 

 

 

          Gołym okiem widać jak ten gol dodaje energii moim zawodnikom, Wisła przestaje istnieć na boisku. Minutę po wznowieniu gry Chałas przeprowadza solową akcję, sunie na bramkę Mierzwy jak czołg, niestety trafia wprost w bramkarza. 

Chwilę później rehabilituje się w naprawdę pięknym stylu. Po zagraniu Ekwueme przeprowadza rajd przez połowę boiska i z szesnastego metra ładuje piłkę do bramki Wisły, obok bezradnego Mierzwy. 2:0 !!!

 

 

 

        Dopiero utrata tej bramki sprawia że piłkarze Wisły przytomnieją.Składnie przeprowadzona w 62 minucie akcja daje im rzut rożny. Do piłki podchodzi Rafał Lasocki, wrzuca ją w pole karne tam głową uderzą ją Pacan, piłka odbija się jeszcze od Ekwueme i jest 2:1.

      Moi chłopcy wpadają w prawdziwą furię! Wisła popłynęła, znowu przestaje istnieć. Na boisku gra tylko Znicz! Ciśniemy ich tak bardzo, że aż przykrość bierze człowieka gdy patrzy się na ich trenera.

      Rzut rożny dla nas w 75 minucie wykonuje Udvari, zgrywa piłkę do Kaczmarka a ten umieszcza ją w bramce gospodarzy. 3:1 , Znicz na fali !!!

 

 

 

         Wiem już że nie przegramy tego meczu, ale nie możemy odpuścić. Kolejne minuty przynoszą jednak trochę spokoju w poczynaniach obu zespołów, widać że brakuje wszystkim sił. 

        Wisłę dobija Chałas – w 90 minucie po kolejnej indywidualnej akcji i cudnym rajdzie ustala wynik meczu na 4:1 dla Znicza !! Wisła na kolanach, Znicz zwycięstwa rozświetla cały Pruszków !

 

 

 

Chłopaki radośnie biegają po boisku, arbiter kończy spotkanie, trybuny na których siedzą kibice gospodarzy milczą jak zaklęte..

 

 

       

  Wracamy do domu. Kibice zachwyceni, świętują na ulicach jakbyśmy zdobyli puchar LM !Zarząd spokojniejszy i równie zadowolony, awansujemy w tabeli na miejsce 6 i do lidera, Górnika Łęczna, tracimy już tylko 4 punkty! Przed sezonem prasa prorokuje nam 7 miejsce w tabeli końcowej, więc póki co spełniamy ich przepowiednię. 

 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution