Droga do zwycięstwa zazwyczaj usłana jest przeszkodami - wszelkiego rodzaju. Tym stwierdzeniem nie odkrywam na nowo Ameryki, ponieważ ktoś się tam zabłąkał już dawno temu. Piję jedynie do tego, że zdobycie przeze mnie Mistrzostwa Ameryki Południowej I Okolic (hehe) zostało okupione tak wielkim stresem, że aż musiałem odstawić kawę co by nie zejść na zawał.
Co prawda pogodziłem się już z Football Managerem 2013 i polubiłem nawet, ale jego nieobliczalność zadziwia mnie nieustannie. I tutaj małe info - to, że ta gra potrafi być kapryśna uważam za zaletę, ponieważ cały czas muszę być skupiony na tym co robię. Nie istnieje już w moim przypadku syndrom samograja, maszowania spacji - ponieważ wtedy byle łachmyty potrafią zlać mój zespół trzy do jądra.
Rok przed Copa America z karierą reprezentacyjną pożegnał się Falcao - stało się to dokładnie 25 lipca 2015 roku, a ja objąłem reprezentację Kolumbii 8 listopada. Od tego czasu molestowałem tę parówę, żeby zmienił zdanie, żeby pomógł swoim rodakom w osiągnięciu sukcesów, a ten nic.
Tak więc kłody szły pod nogi od samego początku. Przejaśniać się zaczęło dopiero po losowaniu grup na Copa America - reprezentacje Kanady, Wenezueli i Meksyku U-23 stanęły mi na drodze do ćwierćfinału. Węsząc łatwą rozgrywkę przystąpiłem do operacji "wyjście z grupy".
Kadra Kolumbii na turniej Copa America Brasil 2016
Ustawienie wyjściowe - wariant A
Ustawienie - wariant B
FAZA GRUPOWA - grupa D
09.07.2016 - mecz nr 1
sobota, godzina 15:00
Kolumbia - Kanada 1:0
Meksyk U23 - Wenezuela 1:2
Mój "mecz otwarcia" miał zupełnie inny przebieg niż to sobie założyłem. Generalnie plan był taki, żeby spokojnie wbić dwa-trzy gole i następnie kontrolować przebieg spotkania. Bez szarpaniny, kopaniny i przede wszystkim - bez kontuzji. Plan padł bardzo szybko, ponieważ Kanada zaczęła kopać nogi moich zawodników, zamiast piłkę. W 18 minucie kontuzjowany Abel Aguilar, pod koniec spotkania zaś Edwar Alvarez. Chłopaki trochę zdryfowały i gra niezbyt mi się kleiła, więc postanowiłem zagrać szybciej i szerzej, co przyniosło efekt w postaci bramki w 65 minucie. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył zawodnik Ajaxu Amsterdam, Camilo Zuniga.
FAZA GRUPOWA - grupa D
13.07.2016 - mecz nr 2
środa, godzina 15:00
Wenezuela - Kolumbia 2:1
Kanada - Meksyk U23 3:0
Wielkie nieporozumienie, kompromitacja oraz żal niewykorzystanych sytuacji - tak w skrócie opisałbym mordęgę meczu z Wenezuelą. Już w 10 minucie otrzymałem pierwszą plombę - Salomon Rondon ośmieszył moją obronę i władował piłkę do siaty. Przestawiłem więc zespół na wysokie obroty i w 27 minucie Fredy Guarin wyrównał - uznałem więc, że jest jak trzeba. Do przerwy cisnę ich ile wlezie, ale strzały zazwyczaj wędrowały w trybuny. W 60 minucie pierdząca kontra Wenezueli i jest 2:1! Szlag mnie trafił jasny! Poprzesuwałem chłopaków i wydawało się, że remis jest w naszym zasięgu. Ale zabrakło już czasu i w ten sposób straciłem szansę na awans z grupy po dwóch pierwszych meczach.
FAZA GRUPOWA - grupa D
17.07.2016 - mecz nr 3
niedziela, godzina 19:00
Kanada - Wenezuela 1:1
Kolumbia - Meksyk U23 2:1
Tutaj również miał być spokojny spacerek, z oglądaniem widoczków i drapaniem się po rzyci. Jasne. Moje grajce pokazały, że dla nich bezstresowa rozgrywka nie ma racji bytu. Już w 19 minucie Larios urywa na 1:0 dla Meksyku. Super jest, myślę sobie. Ale nic to - robię to co zawsze, to znaczy wrzucam chłopakom wyższy bieg. Na moje szczęście radość chłopaków w sombrerach nie trwała długo, ponieważ Guarin świetnie odnalazł się w polu karnym i dał nam remis. Chwilę później szok - wapno dla moich rywali! Na moje szczęście Cerda oddał potężny strzał, ale gdzieś w trybuny. Do przerwy remis. Po wznowieniu - niespodzianka, młodzieniaszki grają z nami jak równy z równym. Ale w 79 minucie obrywają kontrę i szczęśliwy Darwin Quintero może radośnie biegać po boisku wymachując koszulką nad głową! Jest awans z grupy!
ĆWIERĆFINAŁ - Urugwaj vs Kolumbia
20.07.2016
środa, godzina 15:00
No tak - żarty się skończyli. Urugwaj awansował z grupy
C wygrywając wszystkie spotkania!
2:1 z
Ekwadorem,
1:0 z
USA oraz
3:0 z
Boliwią wzbudziły mój szacunek. Podobnie jak siła ofensywna mojego rywala.
Suarez i
Cavani to przecież maszynki do strzelania bramek. Niemniej jednak uznałem, że jeśli odpaść, to w pięknym stylu. I w tym momencie zaczął się prawdziwy kabaret.
W 7 minucie spotkania Cavani urwał się lewym skrzydłem i spróbował dograć piłkę do Suareza, który właśnie wbiegał w pole bramkowe. Armero chciał zablokować podanie, ale piłka okazała się sprytniejsza tj. nabiła się na jego piszczel i wpadła do bramki. Bardzo z tego miejsca chcę podziękować mojemu golkiperowi który pokazał, jak nie należy się zachowywać między słupkami.
Po utracie bramki uznałem, że gra z kontry nie ma sensu i jeszcze bardziej przesunąłem zespół do przodu. Ale moje działanie skutek przyniosło dopiero w 30 minucie spotkania. Quinonez urwał się lewą stroną boiska, dograł piłkę do niepilnowanego w polu karnym Ibarbo, a ten nie miał problemu by z bliska pokonać bramkarza Urugwaju. 1:1, wracamy do gry!
Sześć minut później Ibarbo pokazał, dlaczego warto na niego stawiać! Otrzymał piłkę na trzydziestym metrze, wpadł w pole karne i mimo asysty dwóch obrońców pociągnął pigułą po dłuższym rogu - na stadionie szok i niedowiarzanie! Kolumbia prowadzi z Urugwajem 2:1!
Horror Urugwaju trwa! W przerwie dokonałem korekty ustawienia, ale nie zrezygnowałem z ofensywnej i szybkiej gry kombinacyjnej. Po jednej z akcji wykonujemy rzut rożny. Jest 68 minuta spotkania. Rodriguez wrzuca piłkę na krótki słupek, ta trafia ona pod nogi Zapaty. Mój obrońca zachowuje zimną krew i jest 3:1! Jestem w siódmym niebie, ale to jeszcze nie koniec spotkania!
Zanim usłyszeliśmy końcowy gwizdek, licząc od początku spotkania, mój zespół oddał 27 (!) strzałów na bramkę Urugwaju, z czego aż 16 celnych! Jakim cudem na tablicy wyników ustało się "jedynie" 3:1 nie mam pojęcia do tej pory. Urugwaj po 68 minucie przestał istnieć i moje chłopaki na boisku grały koncert z najwyższej półki. Szkoda mi jedynie, że w 74 kontuzji nabawił się mój niezmordowany prawy obrońca, Cuadrado, zawodnik Interu Mediolan. Po końcowym gwizdku feta do białego rana!
PÓŁFINAŁ - Kolumbia vs USA
23.07.2016
sobota, godzina 15:00
Trawka kontra hamburger - zaczynamy walkę o Wielki Finał! Reprezentacja Stanów Zjednoczonych Ameryki wyszła z grupy C z drugiego miejsca, po zdobyciu 4 punktów (zwycięstwo 5:1 z Boliwią, porażka 0:1 z Urugwajem oraz remis 3:3 z Ekwadorem). W ćwierćfinale spokojnie ograli 2:1 Wenezuelę, a teraz trafili na moją świetnie dysponowaną ekipę.
Po spotkaniu z Urugwajem postanowiłem zmienić ustawienie mojego zespołu na wcześniej prezentowany wariant B. Uznałem bowiem, że w spotkaniu z USA trzeba postawić bardziej na siłę ognia, niż na chimeryczną i nieprzewidywalną formację obronną. Jak się miało okazać, było to posunięcie na wagę... może nie uprzedzajmy zbytnio faktów, jak mawiał Wołoszański.
Już w 5 minucie Ibarbo wypuścił tak świetnie Guarina, że ten nie miał problemu by pokonać golkipera USA, Brada Guzana. Piękny początek snu o finale!
Jak się okazało później, ów sen miał trwać naprawdę długo. 53 i 59 minuta to prawdziwy popis umiejętności strzeleckich Ibarbo i fantastyczne prowadzenie 3:0 z bardzo wymagającym przeciwnikiem!
Wkrótce mój rywal zaczął jednak dochodzić do siebie. Najpierw Landon Donovan wykorzystał rzut karny w 69 minucie, a już w 73 minucie spotkania Clint Dempsey nie dał szans mojemu bramkarzowi! Ze świetnego wyniku nic już nie pozostało, a zaczęło być naprawdę niebezpiecznie.
Postawiłem wszystko na jedną kartę - poleciłem chłopakom grać ofensywnie i z polotem. Co w 85 minucie przełożyło się na kolejnego gola Victora Ibarbo! 4:2 !!! Trochę strachu, kilka minut niepewności i...
AWANSUJEMY DO FINAŁU!!!
I tutaj koniec radości, ponieważ o złoto zagramy z reprezentacją Argentyny, która w drodze do finału wygrała pięć kolejnych spotkań, osiągając stosunek bramek 19:4... Ale finał dopiero przed nami, a tymczasem obejrzyjcie bramki ze spotkania z USA.
FINAŁ - Kolumbia vs Argentyna
Maracana
27.07.2016
środa, godzina 19:00
Młode, kolumbijskie dziatki - zapamiętajcie sobie datę 27.07.2016 - w tym dniu wasza duma narodowa, reprezentacja kraju w piłce nożnej, po raz drugi w swej historii zdobyła puchar Copa America!
Powolutku teraz. Wszystko zaczęło się od mojego załamania, gdy tylko zobaczyłem w jakich warunkach przyjdzie nam grać - ulewa, 15 stopni ciepła. Przed oczami miałem mgliste wspomnienia o Polsce i Niemcach, o pewnym dawnym spotkaniu w deszczu. Przecież siła mojego zespołu leży w szybkich zagraniach po ziemi, w technice i piłkarskim geniuszu Rodrigueza, pomyślałem. Po dłuższym zastanowieniu postawiłem jednak, mimo wszystko, na szaloną ofensywę - na ten błysk wariactwa, który doprowadził mnie aż do wielkiego finału.
Początek meczu to potężna bomba w twarz - druga minuta spotkania i oglądam jak Facundo Ferreyra ładuje nam bramkę! Oglądam replay po raz trzeci i wciąż się zastanawiam, co teraz robić. Czy cofnąć zespół, czy może jeszcze bardziej zaszaleć w ofensywie? Wybieram drugą opcję i patrzę z niedowierzaniem na to, co zaczyna się dziać na boisku.
29 minuta - po błędzie bramkarza Argentyny (kuriozum!) niezawodny Ibarbo ładuje pigułę i doprowadza do wyrównania!
Trzy minuty później prowadzimy już dwa do jednego, po fantastycznej główce Carlosa Sancheza! Do szatni schodzimy więc jako tymczasowi zwycięzcy. Głaskam słowami chłopaków, czule pieszczę ich uszyska komplementami - wszyscy cudnie ożywieni, radośni, aż chce się grać.
Wychodzimy więc na plac gry i już dwie minuty później Argentyna ładuje nam bramkę. Znowu wracamy do punktu wyjścia, ponownie siedzę, oglądam powtórkę a w głowie dylemat - co robić?
Szaleństwo popchnęło mnie do tego, że zostawiłem zespół bez zmian w ataku - pełna improwizacja, gra do przodu i gniecenie przeciwnika za wszelką cenę!
Zbliża się 54 minuta finału. Dalekie wybicie Davida Ospiny... Piłkę strąca głową Ibarbo, Mascherano patrzy bezradnie jak Guarin sięga ją wślizgiem i podaje do Darwina Quintero, który wbiega w pole karne i urywa siatę dając nam prowadzenie! Na trybunach szaleństwo miesza się z niedowierzaniem. Bo też jak to tak? Kolumbia okłada Argentynę?! I co z tego, że Messi nie gra? Przecież są i Lavezzi i Tevez, Higuain i Pastore! Kolumbia ośmiesza wielką Argentynę prowadząc w 54 minucie 3:2!
Do końca meczu oglądam spotkanie jak przez mgłę. Krzyczę, gestykuluję, przeżywam. Argentyna uwolniła furię, jaką świat futbolowy ogląda tylko raz na dekadę. Ale to nie przynosi im efektu. Nie ma wyrównania... Nie ma zwycięstwa argentyńskiej myśli ofensywnej... W tym spotkaniu górą było szaleństwo wymieszane w odpowiedniej proporcji z hartem ducha, dyscypliną oraz sporą łyżką szczęścia... A teraz obejrzyjmy ten finał jeszcze raz:
KOLUMBIA ZDOBYWA PUCHAR COPA AMERICA 2016 !!!
Statystyki zawodników:
Dziękuję Pomściowi i Gilbertowi za to, że byli na tyle dzielni by wytrzymać moją relację "na żywo" z tego turnieju :). Do przeczytania!
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ