Ten manifest użytkownika Bolson przeczytało już 978 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Zapraszam do udziału w sondzie, która znajduje się po prawej!
Piątek, 27.06.2014 r., godzina 9.50 -> hotel Sexta-feira domingo w Recife.
- Panowie, muszę wam pogratulować. Wykonaliście kawał dobrej roboty. Remis z Francją małym nakładem sił to solidny wynik. A teraz kto mi powie, z kim gramy już w... poniedziałek?
- Ja wiem, ja wiem, ja wiem!! - wykrzyknął Frazier Campbell.
- No, dajesz mistrzuniu.
- Z Hiszpanią!
- Tak, zgadza się. W dodatku "dobrą" wiadomością jest, że jutro kolejna część naszego cyklu pod tytułem: "Zwiedzamy Brazylię w 19 dni!". Otóż kochani organizatorzy zarządzili, że zagramy w Fortalezie, która od Recife znajduje się jakieś 804 kilometry, co daje nam bitych 10 godzin autokarem, którym będziemy się przemieszczać.
- A czemu nie samolotem? - słusznie spytał Baines.
- FA powiedziało, że będziemy mogli polecieć samolotem, jeżeli wygramy z Hiszpanami.
Wcale tak nie było. Musiałem ich jakoś zmotywować do gry. A poza tym dłuższa podróż oznaczała więcej gry w NHL. "I love this game." - głosił slogan reklamujący hokejowe dziecko EA sygnowane numerkiem 2002 i słusznie! Grafika może i kiepska, ale grywalność lepsza od tych najnowszych.
- No, a teraz pakować sprzęt - idziecie na plażę.
- A pan? - udał troskę Jack Rodwell.
- Ja zostaję. Muszę coś dla was przygotować. Bądźcie z powrotem około 17.
Piątek, 27.06.2014 r., godzina 16.55 -> hotel Sexta-feira domingo w Recife.
- No, koleżanki. Byłem, przygotowałem i oto przed wami ten tutaj stół do piłkarzyków.
- Że co? - wzburzył się Mattock.
- Nie podoba ci się pajacu? Myślę, że docenisz moje starania po przebiegnięciu 10, nie, 15 kółek dookoła hotelu. Chcesz to zrobić teraz, czy za 30 sekund?
- Taa.. już idę.
- Do reszty zaciekawionych. Kto chce się zapisać na turniej, niech to zrobi teraz. Gramy w dwójkach, zmiany między obroną i atakiem są dokonywane po straconej bramce. Zaczynamy o 20. Jeśli ktoś chce być ze mną, to pytać - jeśli nie, to pójdę pograć sobie w NHL.
Oczywiście nikt nie chciał ze mną grać. Nie czułem się smutny - w końcu znowu mogłem zamłócić w NHL. Wspomnienia nigdy nie zamierają.
Sobota, 28.06.2014 r., godzina 8.30 -> autobus reprezentacji Anglii.
- Posprawdzać, czy nikogo nie brakuje. I upewnijcie się, że macie załadowane bagaże!
- Trenerze! - odezwał się Mattock.
- Milcz pajacu! Będzie film. Z racji małej ilości czasu po przyjeździe macie dzisiaj projekcję przedstawiającą grę Hiszpanii na tym Mundialu, żebyście zrozumieli ich styl gry. Kto będzie na tyle inteligentny, żeby zrozumieć, to może wyciągnie wnioski i zagra nieźle w poniedziałek? Tak, wiem, mam poczucie humoru. Jeszcze jakieś pytania?
- Można jeść? - dociekał Ferdinand.
- Niech pomyślę... Hmm.. dobra, możecie jeść, ale przystanek na siusiu i to drugie będzie dopiero za 5 godzin, tak więc nie wpychajcie w siebie nie wiadomo ile. To tyle, jeśli ktoś o coś przypadkiem chce się zapytać to Mark na pewno zna odpowiedzi.
Ja zasiadłem bardziej w środku autokaru, żeby znaleźć się obok Michaela Carricka. Otóż gracz MU posiadał pada i mogłem stoczyć z nim rozgrywkę w NHL - oczywiście nie miał szans i przegrał swoim Detroit Red Wings z moim New Jersey Devils 4 razy - 5:2, 6:4, 7:6 i 1:0 po dogrywce. Potem pozwoliłem mu jeszcze potrenować i tak zleciała cała podróż.
Sobota, 28.06.2014 r., godzina 19.00 -> hotel Impressora w Fortalezie.
- Jak się jechało panowie?
- Tragicznie szefie, dziury jak w Polsce. Oops. Przepraszam, miałem na myśli Ukrainę. - stwierdził niedoświadczony Alex Marrow.
- To co miałaś na myśli nic nie zmienia koleżanko. Wybierz sobie liczbę. Masz? Dawaj.
- Jeden trenerze. - chciał mnie przechytrzyć Marrow.
- No i proszę bardzo. Jeden tysiąc pompek.
- Serio!?!?!
- Nie idioto. Masz zrobić sto. A potem nie pokazywać mi się na oczy. Reszcie się podobała jazda?
- Tak jest!
- No to świetnie. Panowie, dzisiaj już macie wolne, zadzwońcie do żon. Pewnie się stęskniły, a zazwyczaj dzwonią do mnie, żeby się spytać: "Jak mój kochany Theo sobie radzi?". Walcott, ty na pewno dryndnij, bo jak nie, to jak Boga kocham, powiem twojej lasce, że ją zdradzasz.
- A pan zadzwoni do swojej? - Walcott spróbował być przez chwilę mistrzem ciętej riposty.
- Tak, w przeciwieństwie do ciebie, to ja się o nią martwię. - zgasiłem go. ;)
Postanowiłem zrobić to dopiero w niedzielę - różnica czasu. Zamiast skupiania się na piłce wróciłem do swojej ulubionej rozrywki - no już nie muszę tłumaczyć. Niemniej przestało mnie już tak ekscytować setne zwycięstwo na najtrudniejszym poziomie i zdecydowałem się na drastyczny krok - ściąg.. ekhem... zakupiłem Hearts of Iron I - grę strategiczną przenoszącą gracza w realia II WŚ, co daje możliwość "zmiany" historii. Jednak zaplanowałem rozpoczęcie rozgrywki dopiero po meczu z Hiszpanią i co za tym idzie... poszedłem wcześniej spać.
Niedziela, 29.06.2014 r., godzina 7.45 -> hotel Impressora w Fortalezie.
- Tak, Kochanie, wszystko w porządku. Ja wiem, że jest Ci ciężko, ale wytrzymaj jeszcze trochę. Będę tak szybko, jak to tylko możliwe. No, ja też Cię kocham, do zobaczenia. Ucałuj Agę.
- Z kim pan rozmawiał? - spytał Terry.
- Z twoją babcią, niezła z niej lwica. W ogóle to czemu nie śpisz? Przecież śniadanie jest punkt 9.
- Ja zawsze wstaję o 8. Długo się zbieram.
- Aha, ok. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia, trenerze.
Niedziela, 29.06.2014 r., godzina 9.00 -> hotel Impressora w Fortalezie.
- Okej, panowie, plan na dziś. Około 10.30 wychodzimy na półtora godzinne rozbieganie, następnie coś nowego - siatkówka plażowa. Mniej więcej o 15 obiad i do 17 macie luz. Natomiast o 17.15 spotykamy się w holu i idziemy na inspekcję stadionu Castelao. Any questions?
- Czy mówiąc "macie luz" ma pan na myśli ciszę poobiednią? - spytał Glen Johnson.
- Nie, możecie w tym czasie robić co chcecie, czyli na przykład wyjść na miasto, pójść na plażę, lub też, co serdecznie polecam, zostać i pograć na laptopie. Decyzja należy do was.
- Czyli po prostu wolna amerykanka? - znowu zabłysnął refleksem Shawcross.
- Ryan. Pamiętasz co ci ostatnio powiedziałem?
- Tak. Mam się nie odzywać.
- Brawo. A teraz na śniadanie.
Niedziela, 29.06.2014 r., godzina 17.30 -> stadion Castelao w Fortalezie.
- Panowie, jak zawsze, 10 kółeczek po stadionie i czekam na waszą opinię.
- A nie możemy czegoś innego zrobić dzisiaj? Bieganie zrobimy jutro, podczas meczu. - próbował negocjować Joe Cole.
- Jasne, weźcie sobie piłki i macie trening strzelecki. Jako, że podoba wam się strzelanie, nie muszę i nie będę was pilnował, tak więc macie luz. Tylko proszę was - grajcie ostrożnie, kontuzji nie potrzebuję.
- Się wie, trenerze, dziękujemy!
Sam udałem się do hotelu, zjadłem jeszcze ciastko, wypiłem kulturalnie kawkę i zabrałem się do rozpracowywania Hiszpanii. Nie wiadomo kiedy, z niedzieli zrobił się...
Poniedziałek, 30.06.2014 r., godzina 15.00 -> stadion Castelao w Fortalezie.
- Ludzie! Nie ma już łatwych meczów na tym turnieju. Hiszpania to nie pierwsze lepsze Chile czy inna Korea. Zwycięstwo jest nam niezwykle potrzebne! Przecież każdy z was chce lecieć do Uberlandii samolotem, no nie?
- No, po tej podróży autokarem to i nawet wodolot byłby niezły. - stwierdził Campbell.
- Usiądziesz za to na ławce, Frazier. Jaka jest pierwsza zasada, Milner?
- Nigdy nie krytykować selekcjoneiro.
- Poprawnie, milczysz, ale słuchasz. Śmigać i bez zwycięstwa nie wracać!
Pierwsza połowa po prostu przeminęła, było nudno, nikomu nie chciało się biegać. W przerwie musiałem ożywić swoich piłkarzy.
- Panowie! Co jest kurczę? Nogi was bolą?
- Nie, po prostu gramy na czas. - odparł Baines.
- Oj, żeby wam się ten czas nie skończył, bo będzie nieciekawie.
W drugiej połowie działo się mniej więcej to samo, więc trzeba było się szykować na dogrywkę. W 91 minucie wprowadziłem na boisko Campbella. Jednak pierwszy cios zadała Hiszpania. W 97 minucie David Silva strzela na 1-0. Ale to wszystko, co mieli do zaprezentowania Matadorzy. Po przerwie na boisku istniała tylko reprezentacja Anglii, a konkretnie Frazier Campbell. Jego gole w 108 i 119 minucie pogrążyły Hiszpanię i dały Dumie Albionu awans do 1/4 finału Mistrzostw Świata.
A jak przebiegły inne mecze?
Jak widać, niektóre wyniki były zaskakujące. Dziwi wysoka porażka Italii z Albicelestes, porażka po karnych Portugalii i zwłaszcza klęska Brazylii - gospodarza turnieju. Powtórzyła się sytuacja sprzed czterech lat z finału MŚ, wtedy to również Szwajcaria pokonała Brazylię i tak samo jak teraz - wynik został ustalony po dogrywce.
W następnym odcinku - najprawdopodobniej jutrzejszym -> ćwierćfinałowe potyczki - Anglia kontra Meksyk oraz historie okołomundialowe i nie tylko.
Jeśli tu dotarłeś, drogi rewolucjonisto, to znaczy, że masz jeszcze siłę na zostawienie komentarza. Pozdrawiam.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Odbiór piłki |
---|
Można zdefiniować sposób, w jaki nasi zawodnicy będą odbierać piłkę przeciwnikowi. Odbiór delikatny ogranicza liczbę fauli i dzięki temu liczbę kartek. Odbiór agresywny sprzyja zastraszeniu rywali, zmuszeniu ich do błędu i szybkiemu przerwaniu akcji. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ