Dla wielu sezon piłkarski już się rozpoczął. Wystartowały między innymi takie ligi jak Ekstraklasa, Premier League, La Liga, Ligue Une, a na dniach usłyszymy pierwsze gwizdki na stadionach najwyższych rozgrywek we Włoszech i Niemczech. Mamy za sobą 90% kolejki w Anglii, ale to dzisiaj będzie miał miejsce pojedynek, który śmiało można określić hitem premierowej rundy "Statku Premiera". Za kilka godzin na boisko na Goodison Park wyjdą gospodarze - Everton, którzy z pewnością ostrzą sobie zęby, żeby już od pierwszej minuty gryźć obrońców tytułu wicemistrzów kraju - Manchester United. Wypada zatem napisać kilka zdań na temat tego obfitującego w podteksty pojedynku.
Nie trzeba sięgać daleko w piłkarskie archiwa żeby wiedzieć, że starcia między The Toffees a Red Devils należą do tych z gatunku emocjonujących. Wystarczy bowiem przytoczyć spotkanie z 22 kwietnia tego roku. Kibice Manchesteru w 69 minucie tego spotkania byli w niebie, powoli nakazując żonom zakup, a następnie mrożenie szampanów, gdyż świętowanie mistrzostwa Anglii zdawało się być nieuniknione. Na dwadzieścia minut do końca spotkania na Old Trafford wynik prezentował się idealnie dla United: 4-2. Stretford End krzyczało do sir Alexa Fergusona: “Fergie, Fergie gives us a wave.”, na co legendarny menedżer United odpowiedział zaciśniętą pięścią.
Czerwone Diabły mogły zrobić to, co udało im się znakomicie na koniec sezonu 2010/11 w meczu z Blackburn - podawać piłkę między obrońcami i raz na jakiś czas przesuwać ją w środkową strefę boiska, żeby następnie wznowić grę w podania. Jednak tym razem gospodarze woleli atakować i o mało co nie podwyższyli wyniku. Zamiast tego, Everton za sprawą Nikicy Jelavicia i Stevena Pienaara doprowadził do wyrównania i, jak się potem okazało, ostatecznie przebił opony rozpędzonemu bolidowi o nazwie United. Dwa lata temu United również prowadziło dwiema bramkami, ale wtedy również wypuściło w końcowych minutach prowadzenie. Na całe ich szczęście, w 2010 roku nie skończyło się to utratą mistrzostwa.
Zostawmy jednak historię i skupmy się na tym, co będziemy mogli oglądać za kilka godzin.
Potencjalne ustawienia obu drużyn
W drużynie gospodarzy wszyscy zdrowi, nie ma żadnych problemów kadrowych. W środku pomocy powinni grać Fellaini z Gibsonem, którzy ostatnio narzekali na urazy jednak nie mogło ich ominąć tak ważne spotkanie. Gdyby jednak Belg i/lub Irlandczyk nie byli z jakiegoś powodu w stanie wyjść na boisko, trzecią opcją na tej pozycji byłby Phil Neville, następnie zaś Ross Barkley. Nowy nabytek Evertonu - Kevin Mirallas przyszedł za późno żeby zostać zgłoszonym do tego spotkania i w związku z tym nie będzie go nawet na ławce, ale zostanie oficjalnie przedstawiony kibicom zgromadzonym na Goodison przed rozpoczęciem spotkania. Środek obrony United będzie narażony na ciągłe ataki wybuchowego duetu Naismith - Jelavic. Szkot dołączył przed sezonem do The Toffees i kibice klubu z Liverpoolu z pewnością liczą na to, że będzie on miał równie przebojowe wejście co jego stary-nowy kolega z Chorwacji.
David Moyes przed meczem powiedział:
Myślę że dajemy pozytywny impuls naszym fanom tak często, jak potrafimy. Nasi kibice wiedzą, że wyjdziemy na boisko, damy z siebie sto procent i będziemy próbowali wygrać, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Myślę że dla każdego klubu mecze przeciwko Manchesterowi United są specjalne, a dla nas specjalne są mecze na Goodison, więc dla nas jest to znakomity pierwszy mecz. Uważam, że znakomicie się złożyło, że gramy pierwszy mecz w tym sezonie Premier League u siebie, jest to impuls dla każdego z nas i mam nadzieję, że pokażemy naszym kibicom, na co nas stać.
Szybki rzut oka na skład United i już wiadomo, gdzie jest największy problem sir Alexa Fergusona. Otóż partnerem dla Nemanji Vidicia na środku obrony musi być Michael Carrick, a to dlatego że kontuzje leczą aż czterej defensorzy MU, na czele z Rio Ferdinandem. Na szczęście kibice United mogą odetchnąć z ulgą, bo to nie pierwsze spotkanie Carricka na środku obrony, gdyż jest on zaznajomiony z tą pozycją co najmniej od 2009 roku. Za to w ofensywie Czerwone Diabły mają aż za dużo opcji. Pierwszą i najważniejszą kwestią jest to, jak zostanie ustawiony Robin van Persie. Bohater jednego z największych transferów tego okienka powinien wyjść na boisko jako najbardziej wysunięty zawodnik gości, a do tego z pewnością stworzy jeden z najlepszych duetów Premiership z Wayne'em Rooney'em. Ciekawie zapowiada się również współpraca tego tandemu z Japończykiem - Shinjim Kagawą. Pojedynek tych fantastycznych graczy ofensywnych ze zorganizowaną defensywą Evertonu zapowiada się naprawdę ciekawie.
Co przed meczem miał do powiedzenia Ryan Giggs?
Granie pierwszego meczu na wyjeździe jest zawsze ciężkim wyzwaniem i musimy stawić mu czoła. Mecze na Goodison zazwyczaj nieźle nam wychodziły - zawsze są tam dobre spotkania, które są toczone w szybkim tempie, co jeszcze podgrzewa atmosferę. Drużyny Davida Moyesa zawsze ciężko pracują i wiesz, że toczysz z nimi regularną bitwę i musisz pracować jeszcze ciężej niż oni, żeby wygrać. Można mówić i mówić o klasie naszych zawodników, ale koniec końców chodzi o to, żebyś dał z siebie wszystko na boisku i upewnił się, że dobrze zaczniesz sezon.
Na postawę piłkarzy oprócz starcia z kwietnia będą wpływały również inne czynniki. Gospodarze za wszelką cenę chcą dobrze rozpocząć sezon, warto bowiem zaznaczyć że na czternaście pierwszych spotkań poprzednich rozgrywek, Everton przegrał aż osiem. Na szczęście udana wiosna spowodowała, że po raz pierwszy od sezonu 2004/05 (w którym to gracze z Goodison Park po raz ostatni zapewnili sobie miejsce dające im szansę gry w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów) zawodnicy z niebieskiej części Liverpoolu zajęli na mecie Premiership wyższe miejsce od rywali z drugiego brzegu Mersey. Jeśli zaś chodzi o Manchester United, Czerwone Diabły muszą zacząć sezon z wysokiego "c", żeby zademonstrować swoją siłę przed lokalnymi rywalami, bo zgodnie z powszechną opinią, mistrzostwo rozstrzygnie się między klubami z Manchesteru, poza tym dodatkowym bodźcem jest bez wątpienia gonitwa za upragnionym dwudziestym tytułem.
Ciężko przewidzieć, jakim wynikiem zakończy się ten mecz. Po cichu liczę na wysoki bramkowy remis. Dla mnie, jako kibica obu tych klubów taki rezultat wydaje się najlepszy. Jednak jeśli duet Rooney - van Persie wskoczy na wysokie obroty, Michael Carrick nie zawali meczu, a cała drużyna zrozumie, że zwłaszcza z Evertonem trzeba grać do końca, to rozum podpowiada zwycięstwo United i to mimo znakomitego dopingu kibiców gospodarzy.
Mój typ? 3-1 dla Manchesteru United.
Podobało Ci się? Wyniosłeś z tego tekstu coś interesującego? Wróć do początku, kliknij mocne. Pozdro!
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ