Informacje o blogu

Best of The Best

SC Bastia

Championnat National

Francja, 2010/2011

Ten manifest użytkownika Enzo przeczytało już 1108 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Szczerze mówiąc nie bardzo stresowałem się dzisiejszą rozmową z prezesem. Bastia pod moją wodzą spisywała się dobrze. Drużyna grała ładnie w piłkę, a i miejsce w tabeli było takie, jak oczekiwano. Pewnymi krokami zmierzaliśmy do awansu do Ligue 2. Co do rozmowy, nie myliłem się. Nie trwała ona zbyt długo, a mówił w niej głównie Geronimi, która zachwalał moją pracę z zespołem pod niebiosa. Na koniec powiedział, że jeśli drużyna pod moją wodzą drużyna do maja będzie się spisywała, tak jak obecnie, to mogę liczyć na podwyżkę. Do pełni szczęścia męczyło mnie jedna sprawa. Jutrzejsza akcja. Niby wszystko było jasne i proste. Miałem zjawić się po 22 w umówionym miejscy za miastem, gdzie miała czekać na mnie ciężarówka i trzech chłopaków do pomocy. Potem naszym zadaniem, w maksymalnie 4 godziny, było dowiezienie ładunku z Bastii nad brzeg Sardynii. Śmieci mieliśmy się pozbyć, wyrzucając je do wody, a broń przekazać lokalnym mafiozom w zamian za pieniądze o sumie 100 tys. euro. Na szczęście moje obawy okazały się zupełnie nietrafione, gdyż wszystko przebiegło sprawnie, a przy okazji przypomniałem sobie starą znajomość, z jednym z moich pomocników, którego znałem jeszcze z czasów wspólnej pracy 15 lat temu. Wracając o świcie, pustymi uliczkami Bastii, w duchu cieszyłem się z tego, że na razie będę miał spokój ze sprawami o charakterze gangsterskim. Wielkim krokami zbliżał się piąty mecz sezonu


4.09.2010 

Tego dnia mieliśmy rozegrać mecz z typowym średniakiem. Wydawało się, że będzie to spotkanie tzw. do jednej bramki. Liczyłem, że wygram przewagą 3,4 bramek. Początek rzeczywiście na to wskazywał, gdyż po pierwszym kwadransie po dziwnej bramce El Azzouziego prowadziliśmy 1:0. Pierwszą połowę zakończyliśmy z przewagą dwóch bramek, gdyż w 27 minucie kolejnego gola dorzucił El Azzouzi. Prowadzenie to uśpiło mnie, lecz to Pacy sprawiało wrażenie drużyny lepszej. W 48 minucie stało się to, czego mogliśmy się spodziewać. Po rzucie rożnym dla Pacy, nasz młody obrońca Choplin pociągnął przeciwnika za koszulkę, a sędzia nie zawahał się podyktować rzutu karnego, pewnie wykonanego przez Musllin. Po bramce kontaktowej nie zdecydowałem się zmienić systemu gry mojej drużyny, wierząc w utrzymanie korzystnego wyniku do końca. Niestety w 76 minucie po katastrofalnym błędzie obrony, Cvitanovic pięknym strzałem pokonał naszego bramkarz i mecz rozpoczął się od nowa. Momentalnie dokonałem dwóch ofensywnych zmian. Była to dobra decyzje, bo Bastia wreszcie zaczęła coś grać, lecz nieskuteczność spowodowała, że ze stosunkowo łatwego meczu, zrobiła się niezwykle trudna przeprawa, która na własne życzenie, zakończyła się remisem. 

 SC Bastia 2-2 Pacy Football

1-0 14' El Azzouzi

2-0 27' El Azzouzi

2-1 48' Musllin [pen]

2-2 76' Cvitanovic

Wrzesień to bardzo ciężki okres na Korsyce. Momentalnie tętniące życiem miasta np. Bastia, zamieniają się w spokojne, ciche miasteczka. Oprócz tego w kilka dni pogoda z gorącej, zamienia się w deszczową i smutną. Takie warunki sprzyjają zamyśleniu i chandrze, która dopadła także mnie. Uświadomiłem sobie, że w ciągu 3 miesięcy w moim życiu wydarzyło się tak wiele dobrego i złego, ale w końcu moje życia zaczyna się unormować i skończy się tym, że zostanę zwykłym, najzwyczajniejszym w świecie trenerem, a tego nie chciałem. Wolałem życie pełne przygód. Jedyne, co cieszyło mnie bardzo w nowej pracy w tamtej chwili zadumy było to, że poznałem tylu nowych ludzi. Dobrych np. mój asystent Reginald, ale również tych złych, jak np. Andre, który mimo iż nie pracował już tak blisko ze mną, to cały czas psuł mi życie. Ciągle podkładał mi świnie, lecz nie zwracałem na to uwagi. Nie wytrzymałem, wtedy gdy rozniósł po klubie plotkę, że zamierzam ściągnąć swój sztab trenerski, przez co ci obecni stracą pracę. Tego samego dnia, kiedy się o tym dowiedziałem, poszedłem do prezesa. 

- Kurwa. Tak być dłużej nie może. Albo ja, albo on, wybieraj. - krzyczałem do prezesa.

- Cieszę się, że cie widzę. Co cie do mnie sprowadza? - spytał się uprzejmie Geronimi, chcąc swój spokój przelać na mnie.

- Dobrze wiesz, o co chodzi. Wybieraj. - odpowiedziałem zdenerwowany.

- Siadaj. Chcesz może cygaro? Whisky? Jeśli byś mógł to proszę mów jaśniej. Dobrze. - powiedział. Ach ten jego spokój, który mógłby góry przenosić. 

- O twojego synalka, który ciągle mi opierdala dupę. - odpowiedziałem, nieco spokojniej.

- Aaa, o to ci chodzi. Powiem szczerze, że mogę cię tylko przeprosić za jego zachowanie. Opowiem ci historią, autentyczną. A więc...

- Nie, nic mi nie mów. -przerwałem.- Wybieraj, albo on odejdzie, albo ja. - dokończyłem rozgniewany. Frajer myślał, że zamydli mi widok jakąś historyjką.

- Dobrze... On odejdzie, ale pamiętaj, gdy ja będę w potrzebie, pomóż mi. - odpowiedział. Czułem, że zwolnienie syna bardzo go boli.

- Jasne, zrobię dla pana wszystko. - stwierdziłem i wyszedłem z jego gabinetu. 

Po tej rozmowie przez całe 3 tygodnie Geronimi unikał mnie, jak ognia. Zwolnił syna, który zostawił mi list. Pisał w nim, że mi tego nie daruje i mnie kiedyś zabije. Nie bardzo jednak przestraszyły mnie jego słowa. Cała rozmowa i zwolnienie Andre wydarzyły się dwa dni przed wyjazdowym meczem Bastii.

 


 

11.09.2010

Miał być to kolejny mecz z serii tych łatwych. Miało być kolejne zwycięstwo ze średniakiem. Mimo jesiennego miesiąca w Gap było bardzo ciepło. Było to jedyne miasto, które mogliśmy zwiedzić przed meczem. Mnie akurat to nie interesowało bo z Gap do Cannes było ze 2,5 h drogi i znałem to miasto w miarę dobrze. Mecz zaczął się o 19:30 i niestety nie weszliśmy w niego dobrze, bo piłkarz grali często nie dokładnie i tracili piłkę. Na szczęście Gap HAFC nie wykorzystało tego i powoli zaczęliśmy dochodzić do sytuacji zwłaszcza po rzutach rożnych, które seryjnie marnował Mezague. W pierwszej połowie 3 razy trafiał w poprzeczkę. W końcu nadeszła 57 minuta. Piękna, zespołowa akcja i jeszcze ładniejsza bramka naszego lewego skrzydłowego Rocchiego. Gdy wydawało się,że dowieziemy jednobramkowe prowadzenie do końca, sędzia podyktował karnego, którego sam sobie z dupy wyjął. Na dodatek całe to zajście miało miejsce w 87 minucie, więc nie było czasu strzelić zwycięskiego gola. Znowu remis, a w tym samym czasie Amiens wygrało swój mecz uciekając nam na 4 punkty. Miałem zastrzeżenia do gry moich piłkarzy, ale rzecz jasna na konferencji prasowej poruszyłem temat sędziowania w tym meczu. Okazało się, że miałem rację, gdyż sędzia pomylił się w tamtej sytuacji.

Gap HAFC 1-1 SC Bastia

1-0 57' Rocchi

1-1 89' Heckly [pen]


15.09.2010

Cztery dnia pomiędzy meczami na szczęście minęło szybko i spokojnie. W samym środku września mieliśmy zagrać z najsłabszą drużyną ligi i to na dodatek na własnym stadionie. Było to FC Gueugnon. Tym razem się nie pomyliłem, bo mecz okazał się łatwy, jak nigdy wcześniej. Mimo, że goście zagrali taktyką ultra defensywną z praktycznie 9 obrońcami, to udało nam się zdobyć dwie bramki, choć gdybyśmy strzelili siedem, czy osiem, to przeciwnik nie mógłby mieć pretensji. Świetnie zagrali nasi skrzydłowi Khaziri i Robail, którzy dobry występ ukoronowali bramkami. Nareszcie powróciliśmy na drogę zwycięstwo, co dało na miejsce na podium.

SC BASTIA 2-0 FC Gueungon

1-0 30' Khaziri

2-0 63' Robail 

Statystyki meczu: http://www.bankfotek.pl/view/836209

 

Po meczu wraz z Reginaldem poszliśmy na piwo. Było już grubo po 1 w nocy. Siedzieliśmy lekko pijani i gadaliśmy o głupotach.

- Powiedz kim na prawdę jesteś? - zaczął, ni z gruchy, ni z pietruchy mój asystent.

- Kurwa stary, prowadziłem parę klubików, a teraz trenuję Bastia. No co ty nie pamiętasz, jak o tym mówiłem. - odpowiedziałem udając pijanego, by zmylić go w jakiś sposób.

- Nie wciskaj mi kitu. Powiedz prawdę. - powiedział i złapał mnie za koszulę.

Otworzyłem szeroko oczy. - Chcesz wiedzieć? Na pewno? Bo jak się dowiesz to koniec z twoim sielankowym życie na wyspie Napoleona. - odpowiedziałem.

- Tak, chcę. Na 100%. - stwierdził.

- Okej już mówię. - odpowiedziałem i zacząłem opowiadać mu całą historię. Gdy skończyłem patrzył się na mnie przez minutę i powiedział, że musi już iść do domu. W sumie, to wiedziałem, ze tak zareaguje. Pewnie przestraszył się i tyle. Z knajpy wróciłem o świcie. Cały czas dręczyło mnie, to w jaki sposób zareagował Rey. Byłem skołowany, nie wiedziałem wtedy, kim on dla mnie jest. Przyjaciel, czy tylko kolega. Cała ta sytuacja nie zakończyła się, bo Reginald zachowywał się, jakby się nic nie stało. Pasowało mi to więc nie ciągnąłem z nim tego tematu później.


18.09.2010

Z naszego punktu widzenia był to niezwykle ważny mecz, gdyż dzień wcześniej Amiens przegrało ze Strasbourgiem i mieliśmy szansę zbliżyć się do nich na jeden punkt. Niestety ciągnęła się za nami pewna przypadłość, tzw, choroba remisów. Objawy i skutki pewnie każdy z na, ale mało osób wie, jak z niej wyzdrowieć. Ja jeszcze wtedy nie znałem na nią szczepionki. Sam mecz był dobry z naszej, jak i przeciwników strony. Cios niecelny za cios niecelny. Dużą szansę na 3 pkt, dostaliśmy, gdy w 68 minucie czerwoną kartkę dostał jeden z piłkarzy Colmar. Niestety nie wykorzystaliśmy jej.

SR Colmar 0-0 SC Bastia 

Statystyki meczu: http://www.bankfotek.pl/view/836211


Kolejny spokojny tydzień, poświęciłem wyłącznie na pracy z zespołem oraz na ukończeniu kursu trenerskiego. Mogłem już spokojnie prowadzić zespołu z każdej ligi oprócz najwyższej. 

 

25.09.2010,   18:30

Ta data na pewno zostanie zapamiętana, jako największa klęska nowego Napoleona. Graliśmy u siebie z RC Strasbourg. Największa liczba kibiców, jaka zjawiła się od 2 lat miała obejrzeć nasze zwycięstwo... Niestety nie udało się. Mam taką zasadę życiową, o porażkach mogę mówić, ale o klęskach już nie. Niech to tak zostanie.

SC Bastia 1-4 RC STRASBOURG

0-1  9' Angoula [s]

0-2  53' Hadji

0-3 64' Gomez [pen]

0-4 72' Ledy

1-4 80' Mezague

STATYSTYKI


 

To logo wbiło mi się w serce niczym piętno, którego nigdy się nie pozbędę, ale każdy musi zasmakować porażkę, żeby potem się podnieść i wygrać. 


Następnego dnia, zabrał się cały sztab szkoleniowy. Wyniki nie były zadowalające. Gadaliśmy przez 8 godzin i doszliśmy do jednego wniosku. Zmiana taktyki. Przez najbliższy tydzień wraz z Ray'em wdrażaliśmy nowy system gry, gdyż czekał nas bardzo ważny, a dla mnie wyjątkowo prestiżowy mecz z AS Cannes.

29.09.2010

Wyjazd do mojego ukochanego miasta na mecz z ulubioną drużyną. Bałem się tego, ale bardzo w tym mi pomógł... Stephane Noro, który powoli odzyskiwał formę z przed lat i strzelił gola w 2 minucie meczu. W sekundzie, kiedy piłka wpadła do bramki, kamień spadł mi z serca i to dosłownie. Po pierwszym golu poszło, jak z płatka. Gol Khaziriego w 30 minucie dał nam spokój. Potem jeszcze w 70 minucie Choplin wzniósł się na wysokość 3 piętra i z główki uderzył piłkę. Oczywiście po żadnej z bramek się nie cieszyłem przez szacunek do ASC. Szczerze mówiąc, myślałem, że wygrywanie z ukochaną drużyną bardziej boli i smuci. Może i tak, ale u mnie złe uczucie zostały przykryte radością po rehabilitacji z przed paru dni i świetnej grze całego zespołu i to bez wyjątku. Mimo nierównej gry po meczu z AS Cannes wciąż byliśmy w czołówce.

AS Cannes 0-3 SC BASTIA

1-0  2' Noro

2-0  30' Khaziri

3-0 72' Choplin 

STATYSTYKI


2.10.2010

Z tamtego mecz nie pamiętam za wiele, tak jak i z całego dnia. Było to spowodowane tym, że wraz z Reginaldem założyliśmy się, kto więcej wypije. Powiedział, że się napijemy troszkę na odwagę. Zgodziłem się, no i piliśmy, piliśmy i jeszcze raz piliśmy tylko, że ja wódę, a od wodę. Poprowadził za mnie drużynę w tym meczu, bo mimo tego, że siedziałem na ławce, to nie byłem wstanie wypowiedzieć z siebie słowa. Sam bełkot. Z opowiadań wiem, że zagraliśmy dobrze, a mecz kandydował do najlepszego meczu rundy. Gdy dziennikarze po czasie pytali się mnie o ten właśnie mecz, nie wiele mogłem powiedzieć. Jedyne, co pamiętałem, to pusty prawie stadion i rześki wietrzyk. I tyle.

SC BASTIA 4-2 Stade Plabennecois 

1-0  3' El Azzouzi 

1-1  6' Boulain

2-1  21' Rocchi

3-1  27' Pinvidic [s]

4-1  45+3' El Azzouzi

4-2  79' Chevalier

STATYSTYKI



Wracając na piechotę z meczu, przypomniałem sobie o starym druhu Francois. 

- Nie daje znaku życia. Nie wiem, co się z nim dzieje. Być może ludzie Jean'a go zabili...- myślałem. - I to przeze mnie. 

Kiedy otworzyłem drzwi do domu, światło było zgaszone. Czułem zapach kubańskich cygar. Zignorowałem, jednak ten zapach myśląc, że to pewnie sąsiad pukał w drzwi do ogrodu, paląc swoje papierosy. Zdjąłem płaszcz i stylowy kapelusz, z którego wszyscy w klubie się naśmiewali. Wszedłem do swojego domowego gabinetu. Na krześle ktoś siedział. Ta nieznana osoba usłyszała to najwyraźniej, bo zaczęła coś mówić, a raczej nie zrozumiale bełkotać:

- A więc tu się ukryłeś Jacques Calais, a może raczej Anthony Foyez. Bo chyba tak się właśnie nazywasz...

 

TABELA ( 11 kolejka) :

 

P.S: Piszcie w komentarzach, co się wam podoba w pisaniu, a co nie, bo nie wiem kompletnie, czy to co pisze znajduje jakieś uznanie. 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.