Witam!

Pierwsze mecze ćwierćfinałowe już na nami. Upłynęły one pod znakiem kartek, kontuzji, złych decyzji sędziowskich i braku protestów przeciw nim. Może dlatego, że Real Madryt znalazł w końcu  swojego Howarda Webb’a.

FC Barcelona vs. Paris Saint-Germain 2:2      
                                                                                          
Kiedy rozlosowano pary ćwierćfinałowe łatwo było stwierdzić, że paryżanie zadowoleni nie są. I tak zaszli dalej niż Man City. Mimo, krótszego okresu pod arabską egidą już teraz udało im się dojść do tej fazy LM. Zadanie utrudniało zawieszenie Zlatana, jednak UEFA ułaskawiła go za to niezwykle durne, ale jakże pasujące do niego zachowanie. Fani Blaugrany mogą się burzyć, że to wielka niesprawiedliwość, że to pogwałcenie praw moralności, ale ruch ten był świetny, bo ten mecz, bez takiego gracza nie byłby tym samym.
Zaczęło się od ambitnej walki PSG, która oprócz obrony zakładała również atak. Zdarzyło im się nawet trafienie w słupek. Ale jak to zwykle bywa powstrzymywanie Barcy to odwlekanie w czasie wyroku. Z włosów Daniego Alvesa można się naśmiewać ( nawet trudno tego nie zrobić), ale pomimo słabszej formy, jego prawej nogi lekceważyć nie wolno. Genialne zagranie. Cóż więcej można powiedzieć?  Messi najłatwiejszej sytuacji nie  miał, ale zdobywca Ballona z choćby takim kątem musi sobie poradzić. Paryżanie zostali zgaszeni, ale kiedy drużyna przeciwna została pozbawiona jedynego snajpera, który z resztą typowym snajperem nie jest, zauważyli swoją szansę. Rzut wolny zgranie, uderzenie Thiago Silvy w słupek odbita piłka, Ibrakadabra pakuje piłkę do siatki. Spalony był, nawet podwójny i to nie budzi wątpliwości. Smuci to, że znowu, po tym jak skrzywdzono United… no dobra, skrzywdzono, nie skrzywdzono, zostawmy to. Faktem jest, że znowu główną rolę w meczu odgrywa sędzia. I mam wrażenie, że dzieję się to coraz częściej. Pech PSG, że słupek, pech Katalonii, że sędzia nie widzi metrowego spalonego. Ale jeśli mamy go już usprawiedliwiać to możemy tylko tym, że albo nie zauważył zmiany toru lotu (nie możliwe), albo uznał, że to obrońca Barcy uderzył tak celnie na własną bramkę. Również wątpliwe. Może to nie fair, ale cieszę się z tej bramki. Ożywiła mecz. Karny to całkowita głupota Sirgiu i spryt Alexisa. Bramkarz powinien cofnąć ręce, a z niewiadomych przyczyn władował je prosto w nogi skrzydłowego, a ten skrzętnie to wykorzystał, podobnie jak Xavi karnego. Wyrównanie to ładne zgranie Ibry ( jak w ogóle doszło do, tego, że do Dani Alves go krył? To dwie głowy różnicy!), rykoszet, a następnie rozpaczliwa próba Valdesa, który szanse miał, ale minimalne. Ręka za krótka o 5 centymetrów. Ogólnie bardzo fajny mecz n miarę tej fazy rozgrywek. Miło się oglądało, dużo emocji. I jeszcze duża szansa, że w rewanżu nie zobaczymy Leo Messiego. Nie życzę mu źle, ale chciałbym zobaczyć Barcę bez niego. Dodatkowo w grę wchodzi defensywa bez Puyola i Mascherano. Kto zagra w środku z Pique? Chciałbym zobaczyć, czy Song jest coś jeszcze wart, ale, że w Barcy zmieniać niczego nie lubią, to z pewnością zobaczymy tam Mr.Simulator’a. No i ten Messi. Jak Barca zagra bez snajpera? Obawiam się, że Fabregas to za mało na dwa doświadczone filary Paryżan.

Bayern Monachium vs. Juventus Turyn 2:0

Drużyny z dwóch innych planet. A przynajmniej tak to wyglądało na boisku. Już na początku spotkania Bawarczycy przycisnęli, Pirlo źle wybił piłkę. Szybka akcja, strzał, lekki rykoszet i… Czy Buffon był bez szans? No nie wiem. Raczej był zaskoczony, że w ogóle ktoś strzelił z tej pozycji. Reakcja była, strzał był genialny, to odbicie pomogło, ale, cóż, moi zdaniem można było się bardziej postarać. Druga bramka i kolejny błąd. Tym razem Buffona, odbita piłka, podanie, dołożona noga i gol. I znowu spalony. Był, czy nie było. Moim zdaniem był, chociaż pomeczowe zdjęcia jasno pokazują, że przed Mandżukiciem, była stopa obrońcy. Moim zdaniem sędzia popełnił błąd, gdyż stopy zauważyć nie mógł, nawet na powtórkach wyglądało to jak spalony i tak powinno być. Broni go jedynie ta stopa i fakt, że cały widok na przedpole zasłonił mu Robben, który się wracał i był na spalonym, więc z pewnością to jego ustawienia pilnował. Także dwie czołowe postacie  Juve od, których zaczyna się ustalanie składu, zawiodły! Gwoździem do trumny ,,Starej Damy’’, było odłączenie Pirlo od gry. Nie wykonał żadnego pożytecznego podania, a koledzy wcale nie pospieszyli mu z pomocą. Wynik meczu dopełniają obrazki pojedynków bark w bark pomiędzy Giovinco i Dante…
Jeszcze tak a propos sędziego głównego. Bez sensowne żółte kartki… bez namysłu!

Real Madryt – Galatasaray 3:0

Galata chciała zagrać otwartą piłkę i jeśli dawaliśmy im jakieś szanse w tym dwumeczu, to trzeba powiedzieć otwarcie – fantazjowaliśmy. Te dwie drużyny dzieli przepaść, a żeby to zobaczyć wystarczy spojrzeć na ławkę rezerwowych. Pepe, Marcelo, Modric, Kaka. Piękna podcinka, zamieszanie w polu karnym, na koniec genialne dośrodkowanie Alonso. Jak zwykle. Ale co zepsuło ten mecz? No zgadujcie! Sędzia! Trzeci mecz w którym sędzia się nie popisał. Pierwszy rzut karny, to ,,walka o piłkę’’ pomiędzy Khedirą i Essienem. W zasadzie chyba obaj dotknęli piłkę ręką. Niby można to przeoczyć, ale ludzie! Oni byli zamknięci w trójkącie. Sędzia główny, liniowy, który miał zasłonięty, ale ten za  bramką? Od czego jest ten sędzia!? Od czego?! No cóż. Myśleliśmy na tym się skończy, ale kiedy Ramos nadepnął Buraka, to już było przegięcie pały! Sędzia doskonale widział sytuacje, a nawet na niezbyt dokładnych powtórkach widać, że obrońca Realu nadepnął na nogę zrywającemu się do biegu napastnikowi. Przepraszam. Ale w takie sytuacji nie da się nie wywalić, nawet kiedy się nie chce. Klarowny karny tyle mam do powiedzenia. Sędzia jeszcze podarował Yilmaz’owi żółtko za symulację. BRAWO!

Borussia Dortmund – Malaga 0:0

Mecz chaosu, który wyglądał na ćwierćfinał, ale nie Ligi Mistrzów. Ilość błędów, niecelnych podań, strat, odbiorów, zmarnowanych sytuacji jest nie do zliczenia. Niesamowite! Świetny pokaz na brak koncentracji.  Nie wiem kto bardziej przy tym zawinił, ale odnoszę wrażenie, że więcej winy leży po stronie BVB. Byli faworytami i nie grali tego, do czego nas przyzwyczaili. Gra wyglądała nieźle, ale ta nieskuteczność i momenty gry nieuporządkowanej, były zadziwiające. Jakby mecz ekstraklasy. Wykopy na oślep, jakieś płaskie podanie bez adresata. Trzy setki Gotze’go, który zaczyna podawać równie często jak Robben, jedna Lewandowskiego. No i niesmak, bo Malagi wynik nie urządza, a Dortmundu też nie. Weidenfeller uratował kilka razy zespół, a wiemy o mocy ataku piłkarzy z Andaluzji. Jeden gol i niemiecka drużyna jest w tarapatach. Jeśli Messi zagra w rewanżu z PSG, to właśnie ten rewanż będzie najbogatszy w emocje.
Pozostaje jednak niesmak, po niepodyktowanym karnym, na rzecz Borussi. Ewidentnym, bo gracz wystawił ręce przed siebie. Widzieli to wszyscy jednak nie sędzia…
 
Ile jeszcze czasu potrzeba, żeby UEFA coś zrobiła? Obawiam się, że nie stanie się to nigdy, ale to naprawdę gruba przesada, gdy w spotkaniach najważniejszych rozgrywek pod ich egidą ogromną rolę odgrywają sędziowie. Smuci to i w fazie pucharowej tegorocznej Ligi Mistrzów możemy wymienić co najmniej pięć meczów, na które w sposób znaczący wpłynął arbiter. Mimo coraz częstszych dyskusji w mediach nic się nie zmienia. To przykre.

Gratulacje dla Jose Mourinho, który nakazał ,,wykartkować’’ swoim piłkarzom. Nie uważam tego za nieczyste zagranie. Zagranie taktyczne, którego ukarać nie sposób. A takie zabiegi w przypadku Ramosa, to nawet konieczność. Mimo przyjemnej twarzy straszny z niego cham. Na boisku rzecz jasna…