Artykuły

Pełnokrwisty kogel-mogel #8
Seju 11.09.2010 21:19 4925 czytelników 0 komentarzy
1

- Żyjesz? –  usłyszałem głos prezesa. Podniosłem ciężkie powieki, a następnie chwyciłem zimną szklankę wody, którą trzymał nade mną. Rozejrzałem się dookoła.
- Gdzie ja znowu, kurwa, jestem? – zapytałem zachrypniętym głosem.
- W moim domu? – zapytał ironicznie prezes. – Mdlejesz mi na chodniku, spóźniasz się na mecze, masz jakieś chore wizje. Na badania nie chcesz iść czasem? – dodał.
- Niekoniecznie. Dzisiaj mam kiepski dzień, dużo nerwów, pewnie dlatego straciłem na chwilę równowagę.
- Ta chwila trwała trzy godziny, szefie. Zresztą, dla mnie możesz być nawet nienormalny. Bylebyś był skuteczny. Mieliśmy pogadać, a ja już muszę cię odwieźć. Jak mogłeś przespać tak ciekawy wieczór? Wstawaj, ogarniaj się i jedziemy – rzekł, zbierając ze stołu kluczyki, a następnie wychodząc z pokoju. Odkryłem koc, pod którym leżałem, a następnie poszedłem za prezesem. Odwiózł mnie do domu, a ja położyłem się i zasnąłem. Byłem wycieńczony.

To nie było normalne. Coś się ze mną działo. Siadając na rozłożonym wiecznie łóżku, rozejrzałem się po wszystkich ścianach, by po chwili przejąć się ogarniającą mnie pustką. Od czasu, gdy zjawiłem się tutaj po raz pierwszy, dużo się zmieniło. Po lewej stronie od łoża ściana była pusta. Znajdował się na niej jedynie duży, drewniany krzyż z postacią Chrystusa. Naprzeciwko były szafy, kompletnie załadowane wszelakimi duperelami, które kupiłem, dostałem, znalazłem lub zastałem już w tym miejscu. Zawsze lubiłem chomikowanie. Byłem w tym mistrzem. Potrafiłem segregować torebki foliowe do dużego worka, bo przecież „mogą się przydać”. W moim starym domu, w Szkocji, miałem wszystko. Wszystko oprócz towarzystwa. Tego mam tutaj nadmiar, przynajmniej z pozoru, bo przecież nie znam osoby, z którą mógłbym porozmawiać o czymkolwiek, zwierzać się, zaufać. Nie doceniałem ojca. Żałowałem tego. Zapragnąłem go odwiedzić, dlatego też wpadł mi do głowy pewien pomysł. Byłem przekonany, że ojciec dziś pojawia się pod fałszywym nazwiskiem. Postanowiłem w to zaangażować… mojego skauta. Alexandr Melnik stwierdził, że to dla niego nie lada wyzwanie, którego z wielką chęcią się podejmie. Ruszył więc do Anglii. Ja tymczasem przygotowywałem zespół do meczów z Baranowiczami, Połockiem i Pińskiem. Standardowo nastawiłem się na trzy zwycięstwa. 

 

Chłód betonu


- Chciałbyś więc poznać datę swojej śmierci, synu? – zapytał starzec oparty o obdarty mur. Spojrzał na mnie spokojnie. Przeszły mnie dreszcze.
- Tak – odparłem bez zastanowienia. - Chciałbym.
- Dobrze. Zatem zdradzę Ci dwie daty. Tę, która dotyczyć będzie twojej śmierci mentalnej i tę, która rzuci twoje ciało w czarną otchłań. Otchłań nieskończoności.
- Nie rozumiem. Śmierć mentalna? – odparłem przejęty.
- Synu. Człowiek, który pozna datę swojej śmierci, nie może funkcjonować normalnie. Przez cały swój żywot będzie myślał o tym, jak stworzyć - w efekcie nieskuteczny - plan uniknięcia swojego końca i to staje się jego priorytetem. Wtedy umiera mentalnie. Dlatego też wiedz, że twoja śmierć psychiczna nastąpi za chwilę. Chcesz wiedzieć więcej? – zapytał spokojny staruszek, podrygując drewnianą laską.
- To ja może… wrócę później – zająknąwszy się uciekłem, w oczach mając wciąż odbijający się uśmiech starca. Było bardzo zimno.
Wróciłem do pokoju. Usiadłem przy biurku, zapaliłem świeczkę. Wcześniej zaparzyłem miętową herbatę. Naszkicowałem szybko taktykę, obmyśliłem kilka modyfikacji w ustawieniach indywidualnych zawodników. Na pierwszy rzut poszedł Maxim Denisyuk...



...a następnie pod lupę wziąłem jego kolegę z pomocy – Maxima Gorohovskiy’ego.

 

 

Taktykę znałem już wcześniej. Zagramy tak jak ostatnio: Savinskiy – Kashkar, Antsypov, Karatai, Khodyko – Denisyuk, KOCUR,  Arkhiptsev, Gorohovskiy – Grischenko, Strzała. Ustawimy się dość ofensywnie.

 

 

Mecz wypadł fatalnie. Postanowiłem, że do bramki wróci Lisovskiy. Skład na kolejne cztery mecze miał zostać niezmienny – to forma testu.

 

 

Przed każdym spotkaniem wmawiałem graczom, że mogą wygrać. Chciałem ich maksymalnie zmotywować, choć nie do końca wychodziła mi ta sztuka. Chwilkę przed meczem z Połockiem otrzymałem informację dotyczącą planów na kolejny miesiąc. Czerwiec miał być dość luźny, ponieważ zawierał w sobie spotkania reprezentacji, podczas których liga jest nieaktywna. Dlatego też w tym miesiącu czekał mnie tylko jeden mecz o punkty – z Połockiem, w dodatku u siebie. Następnie rozegramy pierwszą rundę Pucharu Białorusi. Z kim? Przeciwnika poznać miałem dwa dni przed meczem.

 

 

Spotkanie było bardzo atrakcyjne. Od początku byłem spokojny – usiadłem na ławce i przyglądałem się swoim podopiecznym, którzy pewnie prowadzili grę. Spotkanie zakończyło się naszym zwycięstwem, a zawodnicy bardzo podbudowali klubowe morale tego wieczoru. Wszystko odbyło się zgodnie z planem.

 

 

 

Oczekiwałem na losowanie drużyny, z którą przyjdzie nam się zmierzyć w Pucharze Białorusi. Szczerze mówiąc, spodziewałem się drużyny z niższej półki i liczyłem, że moje oczekiwania się spełnią. Puchar Białorusi nie był dla mnie priorytetem i traktowałem go jako dodatkowy trening, przygotowujący nas do rozgrywek ligowych. Nie popadając jednak w skrajność – nie wystawiałem juniorów. Szansę na ogranie dostaną gracze, którzy nie zawsze łapią się do podstawowej jedenastki naszego zespołu. Będą to: Shubladze, Kovalev, Tretiyak, Tsernienko, Zazimko, Golovko i Pyrkh. Bardzo eksperymentalny skład miał wybiec na boisko już kilka dni po losowaniu, w którym przyporządkowano nas do zespołu Orsza. Klub, który niegdyś był całkiem dobrym zespołem w białoruskiej piłce (1992 rok – drugie miejsce w 1. Lidze), dziś włóczy się po niższych szczeblach rozgrywkowych i nie powinien nam sprawić większych kłopotów. W dniu meczu udałem się na krótką pogawędkę z prezesem, który uznał, iż nie jest szczególnie zadowolony z wyników, jakie pod moją wodzą osiąga drużyna. Troszkę mnie zaniepokoił swoim podejściem – pieniędzy na transfery nie ma, na pensje również. Zastanawiałem się, z czego mam zbudować silny zespół?


Wyszedłem na murawę, usiadłem na czymś, czego nazwanie „ławką trenerską” byłoby wielką przesadą, bowiem była to deska usadowiona na dwóch większych cegłach, a następnie rozpiąłem marynarkę. Było ciepło, początek lipca, zatem nawet Białoruś odczuwa piękno lata. Na rozgrzewce porozmawiałem z paroma graczami udzielając im wskazówek. Widziałem, że nie przejmują się zbytnio tym meczem, ponieważ znają moje podejście do krajowych pucharów. Jednak dla zawodników, którzy na co dzień nie rozpoczynają meczu w podstawowej jedenastce, tego typu spotkanie może okazać się świetną szansą na wypromowanie swojej osoby. Sędzia rozpoczął mecz, a dźwięk gwizdka rozniósł się po pustym stadionie - tego dnia oczekiwałem więcej. Początek lipca, ładna pogoda, a ludzi brak. Miałem nadzieję, że mecze ligowe będą cieszyły się większym zainteresowaniem.


Już w pierwszej minucie meczu stanęliśmy przed doskonałą okazją. Gorohovskiy uderzył piłkę głową, jednak strzał wylądował na poprzeczce. Nie musieliśmy jednak długo czekać na objęcie prowadzenia – Pyrkh, nasz ofensywny pomocnik, uderzył kąśliwie już w dwunastej minucie. W dziewiętnastej dołożył drugą bramkę, a swoje trzy grosze wsadził Tsernienko, który w chwilę później pokonał bramkarza gości. Do trzydziestej minuty prowadziliśmy dwoma bramkami i nie mieliśmy najmniejszego problemu z powstrzymaniem słabych tego dnia gości. W trzydziestej trzeciej minucie Pyrkh uderzył groźnie z dystansu. Bramkarz nawet nie drgnął, ale piłka poszybowała tuż nad poprzeczką. Mecz był bardzo ciekawy! Na przerwę zeszliśmy z przewagą trzech bramek i już nic nam nie groziło. Pyrkh grał doskonale i poważnie rozważałem wdrożenie go do pierwszej jedenastki na stałe. Po przerwie zaczęli atakować gracze Orszy, jednak nieskutecznie. Chwila zapału szybko minęła, bowiem po pięciu minutach drugiej połowy odzyskaliśmy przewagę i spokojnie prowadziliśmy grę. Osamotniony tego dnia w ataku Ukrainiec – Tsernienko – bardzo dobrze sobie radził. Zastawiał się, walczył, nie odpuszczał – robił to, czego od niego oczekiwałem. Doskonale poczynał sobie Gorohovskiy. Rewelacyjnie dryblował, mijał obrońców gości, dośrodkowywał. Czasem brakowało milimetrów, by jego wrzutki zostały zamienione w bramki przez któregoś z graczy ustawionych z przodu. Mecz zakończył się wynikiem 3-0. Gracze z optymizmem na twarzy schodzili z murawy, podając sobie ręce. Goście w czerwonych koszulkach nie nastawiali się na zwycięstwo w tym meczu – to było widać już od pierwszej minuty. Podziękowałem swoim graczom i udałem się do domu. Było zbyt ładnie, by siedzieć w pomieszczeniu, więc czekał mnie spacer.

 

 

Cztery kolejne mecze przyniosły całkiem niezłe rezultaty. Byłem z nich naprawdę zadowolony! W tak zwanym międzyczasie miało miejsce losowanie drugiej rundy Pucharu Białorusi. Tym razem padło na silną drużynę – Sawit. Nie miałem jednak zamiaru zmieniania swojej taktyki – na mecze pucharowe wychodzi drugi garnitur. Po czterech kolejnych kolejkach Wiedrycz Reczyca plasował się na piątym miejscu.

 

 

Zawiązaliśmy również pakt z klubem Osipowicze. Dzięki temu moi juniorzy będą mogli ogrywać się w niższej lidze.

 



Tabela wyglądała równie zadowalająco.

 

 

Plany na dalszą część sezonu? Walka o podium, a być może o zwycięstwo w lidze. Kilka ciekawych transferów. Stabilizacja finansowa. No i, chyba przede wszystkim, unormowanie swojego życia. Bo właśnie to, to całe zamieszanie, stało się wtedy. W przerwie letniej. Wtedy lato było wyjątkowo chłodne…
 


Słowa kluczowe: 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Najnowsze artykuły

Zobacz także

Wyszukiwarka

Reklama

Szukaj nas w sieci

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.