Na mistrzostwach świata w Niemczech Bartosz Bosacki rozegrał doskonały mecz i strzelił Kostaryce jedyne gole polskiej reprezentacji na tym turnieju. Nie przekonało to jednak Leo Beenhakkera, który konsekwentnie pomijał tego zawodnika w powołaniach. Czy teraz to się zmieni i obrońca Kolejorza zastąpi Jacka Bąka?
NIE NAGRAŁ SIĘ
Bartosz Bosacki zadebiutował w polskiej reprezentacji 10 lutego 2002 roku w towarzyskim meczu z Wyspami Owczymi. Jednak nigdy więcej nie został już powołany przez Jerzego Engela. Na następny mecz musiał czekać dwa lata, kiedy ponownie zagrał w kadrze, tym razem u Pawła Janas, który sprawdzał go tylko i wyłącznie w meczach towarzyskich. Zazwyczaj powołując w ostatniej chwili w zastępstwie kogoś innego.
Dopiero mistrzostwa świata w Niemczech były okazją dla obrońcy Lecha do zagrania w ważnym meczu. Janas zmuszony kontuzją Jopa, musiał wystawić "Bosego" w parze z Jackiem Bąkiem w spotkaniu z gospodarzami. Ten zagrał na tyle dobrze, że z Kostaryką miał pewne miejsce w pierwszym składzie a swoją wysoką formę potwierdził strzeleniem dwóch goli. Gdy wydawało się, że od tego momentu stanie się pierwszoplanową postacią reprezentacji, on został od niej całkowicie odsunięty.
CZY TYM RAZEM SIĘ UDA?
Teraz historia zatacza koło i Bosacki ponownie wraca do reprezentacji po ponad dwóch latach przerwy. Sam zawodnik nie ukrywa, że cały czas marzył o ponownej grze w biało-czerwonej koszulce, jednak myślał, że prawdopodobnie nigdy już nie będzie mu to dane. Nawet założył się o to z trenerem Smudą. - Myślałem, że już nigdy nie dostanę powołania do kadry. Szkoleniowiec Lecha twierdził inaczej. Nie powiem, o co był zakład, ale sprawę traktuję honorowo, oddam trenerowi to, co wygrał. Założyłem się jednak trochę z przekory, bo bardzo chciałem trafić do zespołu Leo Beenhakkera – mówił. Czy teraz w wieku 33 lat w końcu stanie się jej podstawowym zawodnikiem?
Obecność w kadrze Beenhakkera, to na pewno efekt znakomitej postawy na początku sezonu całej drużyny Franciszka Smudy. Mimo swojego wieku wychowanek "Kolejorza" gra bardzo nowocześnie. Nie tylko dyryguje grą obrony, ale również stara się włączać do akcji ofensywnych. To także próba szukania wartościowego uzupełnienia dla Michała Żewłakowa oraz Mariusza Jopa. Z cały szacunkiem dla Piotr Polczaka, czy innych młodych zawodników, ale to nie jest jeszcze poziom, który prezentuje Bosacki. Jego ogromne doświadczenie zdobyte w blisko trzystu meczach ligowych na pewno przyda się w tej odnowionej drużynie.
BOSACKI WYPCHNIE JOPA ZE SKŁADU?
Jedynym zawodnikiem defensywnym w składzie na Słowenię i San Marino, który może się równać doświadczeniem z obrońcą Lecha jest Mariusz Jop. To właśnie pomiędzy nimi powinna rozegrać się walka o miejsce na środku obrony, ponieważ w pierwszym składzie na pewno wybiegnie Michał Żewłakow. Czytelnicy Futbol.pl zdecydowali, że jego partnerem powinien być Bartosz Bosacki. Były zawodnik Norymbergi przyznaje, że nie będzie dla niego żadnym problemem zagrać w takiej konfiguracji. - Z Michałem Żewłakowem znam się świetnie, graliśmy razem i w dorosłej reprezentacji, i kiedyś w juniorach. W razie czego, poradzimy sobie - mówi pewnie.
Bosacki na pewno zdaje sobie sprawę, że zgrupowanie we Wronkach i dwa najbliższe mecze eliminacji mistrzostw świata 2010 mogą być dla niego przełomowe. Jeśli się sprawdzi, może zostać w kadrze na dłużej. Jeśli nie, to prawdopodobnie pożegna się z reprezentacją na zawsze.
PS. Po prawej stronie znajduje się sonda z pytaniem:
Jaka para powinna grać na środku obrony?
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ