Informacja o podpisaniu przez Artura Boruca kontraktu z Southampton FC niezwykle mnie ucieszyła. W końcu trafił on do najlepszej ligi świata, o której sam wielokrotnie mówił, że jest jego wymarzoną. Sytuacja Boruca bardzo przypomina mi losy Edwina van der Sara, który w 2001 roku podpisał kontrakt z Fulham FC.
Emerytowany holenderski golkiper, podobnie jak Polak, przeniósł się do Anglii z ligi włoskiej, a dokładniej z Juventusu Turyn. Van der Sar przez dwa lata był podstawowym bramkarzem Bianconerich. Wszystko zmieniło się latem 2001 roku. Holender miał za sobą fatalny sezon, a do Turynu z Parmy za rekordowe 32 miliony funtów trafił Gianluigi Buffon. Van der Sar musiał sobie szukać nowego klubu. Ku zaskoczeniu wszystkich nie przeszedł jednak do jednej z czołowych drużyn Europy, ale trafił do beniaminka Premier League – Fulham FC. Wychowanek Ajaxu Amsterdam miał wtedy 31 lat.
Niemal identycznie wygląda to w przypadku naszego bramkarza. 32-letni dzisiaj Boruc po sezonie nie przedłużył kontraktu z Fiorentiną i przez długi czas był bez klubu. W końcu również podpisał kontrakt z beniaminkiem Premier League.
Gdy van der Sar został zawodnikiem Fulham FC to większość postawiła na nim krzyżyk. Dziennikarze i kibice twierdzili, że nigdy nie będzie mu już dane walczyć o najważniejsze trofea. To tak jak z Borucem. Wielu mówiło, że nie znajdzie dobrego klubu, że się stoczy, bo już mu się nie chce. Artur jednak ponownie wrócił do gry.
W przypadku van der Sara życie zaskoczyło wszystkich. W 2005 roku sir Alex Ferguson postanowił ściągnąć Holendra do Manchesteru United. Wydawało się, że Edwin będzie tylko rezerwowym, a on przez sześć sezonów stał się legendą Czerwonych Diabłów, wygrywając m.in. Ligę Mistrzów oraz cztery mistrzostwa Anglii.
Jak będzie z Borucem? Moim zdaniem ma on szansę stać się jedną z gwiazd Premier League. W Wielkiej Brytanii nadal go doskonale pamiętają. Ostatnio nawet rozmawiałem na jego temat z kilkoma Anglikami, którzy mówili mi, że Boruc to według nich najlepszy bramkarz na świecie. Bardzo mnie to zdziwiło, bo myślałem, że “Holy Goalie” jest już zapomniany.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ